E. Klich: o początku kłopotów z Rosjanami

E. Klich: początek kłopotów z Rosjanami (fot. PAP/Leszek Szymański)
PAP / ad

Kłopoty we współpracy ze stroną rosyjską zaczęły się po publikacji w Polsce zapisu rozmów z kokpitu Tu-154 - powiedział akredytowany strony polskiej przy MAK - rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym Edmund Klich.

"Problem generalnie się rozpoczął, gdy Polska opublikowała zapisy rozmów w kokpicie" - powiedział w środę wieczorem w TVN24 Klich, były pilot wojskowy, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przy Ministerstwie Infrastruktury.

Jak dodał, w dniu, kiedy w Polsce opublikowano zapisy z kabiny, miał otrzymać odpisy rozmów z wieży kontrolnej - korespondencji radiowej, rozmów telefonicznych i nagrań tła.

"Na drugi dzień powiadomiono mnie, że w związku z tym, że upubliczniono w Polsce, niezgodnie z załącznikiem 13. (do Konwencji chicagowskiej) rozmowy w kabinie pilotów, nie otrzymam tego. Mogę tylko pracować na dokumencie w języku rosyjskim, w gabinecie bez możliwości kopiowania" - mówił Klich.

DEON.PL POLECA

Dodał, że tłumaczenie tych dokumentów na język polski uzyskał po monitach dopiero w połowie sierpnia. Przypomniał, że on sam zawsze był przeciwny publikacji rozmów z kokpitu: "Zgodnie z załącznikiem 13., z konwencją, nie powinno się publikować całości, bo są tam dane wrażliwe, ale - opublikowano; ja o tym nie decydowałem".

Powiedział, że strona polska wciąż nie ma kompletnej dokumentacji dotyczącej lotniska Siewiernyj i procedur na nim obowiązujących, a dokumenty, które uzyskał, dostał dopiero po monitach.

Na uwagę prowadzącego, że minister spraw wewnętrznych mówił, że lot miał charakter cywilny, Klich odparł: "Wnioskowałem, żeby zabrać do Moskwy dwóch specjalistów () od tych przepisów. Niestety, nie udało mi się ich zabrać do Moskwy. Pan minister Miller powiedział, że są mu potrzebni w kraju. Wtedy pan minister Miller określił, że to jest lot wojskowy, a o tym, że mówi, że to lot cywilny, dowiedziałem się z mediów". Na pytanie, czy Miller zmienił zdanie, Klich odpowiedział: "Według mojej oceny - tak".

Pytany, czy potwierdza przytaczaną przez media jego opinię, iż większość uchybień przy organizacji lotu popełniła strona polska, Klich odparł: "zdecydowanie tak", zastrzegając, że do dyskusji jest jeszcze "kwestia skali" dysproporcji uchybień popełnionych przez obie strony.

Powtórzył, że o ile wie, loty 7 kwietnia z premierem i 10 kwietnia z prezydentem były organizowane według tych samych zasad. Przypomniał, że w momencie startu było wiadomo, że warunki w Smoleńsku są poniżej minimów dopuszczających lądowanie. Wyraził przekonanie, że należało sprawdzić, czy lotnisko nadaje się do przyjęcia samolotu z prezydencką delegacją i przyjąć podwyższone wymagania minimalne.

Odnosząc się do słów rzecznika rządu Pawła Grasia, który zarzucił mu, że swoimi wypowiedziami sieje "chaos i zamęt", Klich powiedział: "Ja bym zapytał pana rzecznika, jaka jest polityka informacyjna rządu w tej sprawie". Zdaniem Klicha brak regularnych informacji o postępach prac przy wyjaśnianiu katastrofy sprzyja powstawaniu teorii spiskowych. Stanowczo odrzucił tezę o zamachu.

Brak pieczołowitości w zabezpieczeniu wraku tłumaczył rutynowym podejściem Rosjan, którzy mają w Federacji Rosyjskiej wiele wypadków. Zaznaczył, że pewne agregaty i przyrządy samolotu są zabezpieczone i przechowywane w zamkniętych pomieszczeniach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

E. Klich: o początku kłopotów z Rosjanami
Komentarze (16)
KC
Kłopotliwy człowiek
1 października 2010, 12:17
Dywagacje o winie pilotów lub pasażerów są bezpodstawne zważywszy na wielość i dobitność dowodów zamachu: Film ze strzelaniny po upadku samolotu, opóźnione ogłoszenie alarmu na lonisku, trzy tajemnicze karetki z rannymi, natychmiastowa dezinformacja, na przykład o czasie katastrofy, o ilości podejść, o nieznajomości rosyjskiego przez pilotów, niszczenie dowodów, fałszerstwo nagrań z czarnych skrzynek, ukrycie kluczowych dowodów takich jak kamizelki kuloodporne, ubrania, broń Polaków i łuski z amunicji, która niby sama eksplodowała, brak rzetelnych badań chemicznych i mikroskopowych szczątków, zastraszanie świadków zdarzenia przez rosyjskie służby specjalne i nakłanianie do milczenia, widocznie sterowana cenzura w sprawie obecna w mainstreamowych mediach.
W
wicio
1 października 2010, 08:02
Wiciu, chyba nie posądzasz pilotów o tak słabą pamięć, że zapomnieliby zachowanie prezydenta sprzed kilku lat. Ale jakiego zachowania? Czy możesz przytoczyć jakiś cytat, co powiedział prezydent? Czy jednak sugerujesz że piloci to małe dzieci lub wstydliwe panny które doznają wstrząsu po zapytaniu czy mogliby wylądować na innym lotnisku?
Jadwiga Krywult
1 października 2010, 07:31
Kinga weź atlas zobacz gdzie jest Gruzja a gdzie Smoleńsk, weź kalendarz, zobacz kiedy była Gruzja kiedy był Smoleńsk, Wiciu, chyba nie posądzasz pilotów o tak słabą pamięć, że zapomnieliby zachowanie prezydenta sprzed kilku lat. weż zeznania ws. do Gruzji i do Smoleńska, zobaczysz że nawet w Gruzji żadnych nacisków prezydenta nie było Oczywiście, że były, ale Tobie nikt nie udowodni, że czarne jest czarne.
CW
czy warto tak kłamać...
30 września 2010, 22:35
"Kłamstwo jest jak królik. Rodzi małe kłamstewka w nieskończoność".   "Kto nie zna prawdy, ten jest tylko głupcem. Ale kto ją zna i nazywa kłamstwem, ten jest zbrodniarzem". "Największą karą dla kłamcy jest nie to, że ktoś mu nie wierzy, ale to, że on sam nie potrafi uwierzyć nikomu". Kłamstwo jest złym nawykiem człowieka i jest ono stale na ustach ludzi źle wychowanych. Stary Testament. Mądrość Syracha, 20,24
TN
to natura i sprawiedliwość
30 września 2010, 22:16
Pewnego dnia kłamstwa zawalą się pod własnym ciężarem, a prawda powstanie.
W
wicio
30 września 2010, 19:24
Kinga weź atlas zobacz gdzie jest Gruzja a gdzie Smoleńsk, weź kalendarz, zobacz kiedy była Gruzja kiedy był Smoleńsk, weż zeznania ws. do Gruzji i do Smoleńska, zobaczysz że nawet w Gruzji żadnych nacisków prezydenta nie było, tylko zapytanie, zresztą za inicjatywą prezydenta Ukrainy. Pan Kazana był ministrem Donalda Tuska, jeżeli sugerował że będą jakieś kłopoty, to możesz się zapytać pana Tuska o co mu chodziło.
I
iy492
30 września 2010, 19:24
Alfisto, są zapisy słów p. Kazany i sprawa jest oczywista. Jest też audio-video ze strzelaniny między komando rosyjskim a Polakami i z dobijania rozbitków, a potem śmiechy oprawców na koniec... Rozbestwili się sługusi moskiewscy na polskich portalach oj się rozbestwili...
4
48nzj
30 września 2010, 19:17
Początkiem "kłopotów z Rosjanami" była doktryna wielkich książąt moskiewskich o zjednoczeniu wszystkich Rusinów pod władzą Moskwy, a astępnie o zjednoczeniu po tąż władzą wszystkich Słowian. Ostatnim aktem jest zabicie polskiej delegacji prezydenta i armii.
Jadwiga Krywult
30 września 2010, 13:14
Teraz usiłuje się wmawiać, że piloci mieli przeciwstawić się prezydentowi, a kontrolerzy mieli zabronić lądować, a przecież w Gruzji prezydent zadał pytanie (retoryczne), kto jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.
G
groszek
30 września 2010, 12:55
Przypadkiem Kinga nie nazywasz się Palikot? Czytając twój wpis, jakbym słyszał Palikota. Zapomniałaś jeszcze dodać słowa swojego ojca duchowego, że Kaczyński był oczywiście pijany i częstował alkoholem pilotów, a oni nie mogli odmówić prezydentowi, więc lądowali po pijaku. Żałosne jest to bractwo lemingów.
Jadwiga Krywult
30 września 2010, 12:48
Alfisto, są zapisy słów p. Kazany i sprawa jest oczywista.
A
Alfista
30 września 2010, 12:39
Bo Kinga tam była miód i wino piła, i dlatego dobrze pamięta co kto wykrzykiwał.
Jadwiga Krywult
30 września 2010, 12:33
Wiciu, oczywiście że winien jest prezydent Kaczyński. Pogoda była tak zła, że żadne certyfikaty by nie pomogły, a prezydent chciał lądować bez względu na okoliczności.
G
groszek
30 września 2010, 12:06
To właśnie twoi idole adamajkis po katastrofie w Mierosławcu nie wyciągneli wniosków. A może wyciągneli właśnie takie, że druga katastrofa powinna być podobna do tej pierwszej.
Józef Więcek
30 września 2010, 11:55
.. a co to są te: dane wrażliwe ??? czy np. okrzyk : ale nas s....yny załatwiły do nich by należał???
W
wicio
30 września 2010, 09:44
Tupolewa sprowadzali ludzie bez uprawnień Dwóch wojskowych w wieży kontroli lotów w Smoleńsku odpowiadało za przyjęcie polskiego samolotu na lotnisko Siewiernyj . "To byli tzw. kierownicy lotów, a nie osoby posiadające uprawnienia kontrolerów" - mówi "Faktowi" generał. I dodaje, że wojskowi powinni mieć aktualne certyfikaty poświadczające ich uprawnienia oraz informacje o tym, w jakich sposób byli szkoleni. Dokumenty te powinny być wydane przez Wojskowa Służbę Ruchu Lotniczego Federacji Rosyjskiej. <a href="http://fakty.interia.pl/polska/news/tupolewa-sprowadzali-ludzie-bez-uprawnien,1538312,6914">fakty.interia.pl/polska/news/tupolewa-sprowadzali-ludzie-bez-uprawnien,1538312,6914</a>  No i co, gdzie teraz są POsowieccy opluwacze zmarłego prezydenta? Dalej będziecie twierdzić za swoim idolem Palikotem że winien jest prezydent Kaczyński?