"I tak o to mamy kolejny akt dramatu"

Ludzie nazywający się "obrońcami krzyża" modlą się na przeciwko dziedzińca Pałacu Prezydenckiego (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / drr

Kolejnym aktem dramatu, który szkodzi Polsce, nazwał wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (Lewica) przeniesienie krzyża upamiętniającego katastrofę smoleńską sprzed Pałacu Prezydenckiego do prezydenckiej kaplicy.

- Do tej pory mieliśmy pierwszy akt tego dramatu, który dział się przez parę miesięcy pt. "obrona krzyża". Myślę, że dziś - nieważne czy w nocy, czy nad ranem - pewnie powstanie specjalna komisja, która będzie ustalała, czy stało się to o 5.17 czy 6.21 - rozpoczyna się akt drugi pt. "poszukiwanie krzyża"+. Boję się, że sztuka ta aktów będzie miała sporo. Tematem tego niesmacznego przedstawienia, w którym profanum odgrywa główną rolę, będą "wędrówki krzyża sponiewieranego" - powiedział Wenderlich na konferencji prasowej w Szczecinie.

Wicemarszałek powiedział, że krzyż będzie teraz "nad wszelką miarę sponiewierany". Jego zdaniem paradoksem jest fakt, że "to umęczenie krzyża dzieje się przy bierności hierarchów kościelnych, którzy tak ochoczo pouczają Polaków jak powinni się

zachowywać, kiedy uprawiać seks przedmałżeński czy pozamałżeński - gdy pojawił się problem krzyża, wreszcie problem trudny, hierarchowie zapadli się pod ziemię".

Jak podkreślił, to co stało się przed Pałacem Prezydenckim, pokazuje też bezradność PO, bo to ona rządzi w Polsce i w Warszawie i powinna dbać o bezpieczeństwo i spokój na ulicach. - Przez dwa miesiące dział się ten dramat, teraz grupka urzędników gdzieś zabrała ten krzyż, jest podobno w jakiejś kaplicy, magazynie - więc można powiedzieć, że krzyż jest znów w budynku publicznym, a nie w kościele, tam gdzie jest jego miejsce - powiedział Wenderlich.

Dodał, że gdyby PO była rządem mocnym, to ten krzyż zniknąłby sprzed Pałacu już dwa miesiące temu "i nikt by nie robił akcji nocnych, podziemnych, partyzanckich". - Skoro to się stało po dwóch miesiącach, znowu jest tematem rozterek, rozważań i awantur - zaznaczył.

Pytany czy zabranie krzyża zaprowadzi spokój odpowiedział: - Wcale nie, ten spokój został już skażony tą wojną religijną przy aprobacie Kościoła, a powodowaną barbarzyństwem PiS i bezradnością PO - spokoju nie będzie.

Pytany czy przed Pałacem Prezydenckim powinien stanąć pomnik upamiętniający ofiary katastrofy Wenderlich odpowiedział, że żałoby się nie postuluje, nie wymusza i powinna ona płynąć z poczucia wrażliwości. - Teraz jakiekolwiek pomniki nie powstaną, będą to pomniki wyszantażowane, z których bardziej bić będzie religia, a nie pamięć o tych, którzy zginęli.

Jak dodał, obawia się, że gdy pojawi się projekt pomnika, to będzie walka o kształt liter i czy ma na nim być krzyż, czy nie. - Sacrum przemieniło się w profanum - posumował wicemarszałek.

Jego zdaniem na całym zamieszaniu wokół sprawy krzyża traci Polska, jej wizerunek za granicą, wewnętrzna atmosfera dobrego narodowego samopoczucia, mnożą się podziały i okazuje się raz jeszcze, że nawet po takiej katastrofie, gdy obiecywaliśmy sobie inny język debaty, nie jest lepiej, a jest gorzej".

- Mnie już krzyż boli od tego krzyża i chciałbym, abyśmy zaczęli już rozmawiać o rewaloryzacjach rent i emerytur, o służbie zdrowia, wyborach samorządowych - stwierdził wicemarszałek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"I tak o to mamy kolejny akt dramatu"
Komentarze (3)
P
PiotrP
16 września 2010, 14:45
To dramat dla SLD, dzieki POPiSow na Krakowskim juz łapali wiatr w żagle.
16 września 2010, 14:34
Nie ma za co? Zwyczajnie, nie można słuchać tych z Lewej Strony. Kościół się odzywa - źle. Kościół się nie wtrąca, też źle. Panowie, zdecydujcie się!
M
Marcin
16 września 2010, 14:03
Jestem we Wloszech. Pan Wicemarszałek myli się, że tracimy dobrą opinię za granicą. Tutaj nikt o tym krzyżu nic nie wie, nikogo to nie obchodzi, bo media o tym nie mówią. Wystarczyłoby by media przestały to nagłaśniać także w Polsce nikt by się tym tak bardzo nie przejmował. Leiwca jest poirytowana bo jeśli zamieszanie wokół krzyża się skończy to stracą argument w walce z Kościołem. Poza tym, to co powiedział p. Daniec o stylu p. Napieralskiego, porównując go do Stalina z `52 roku, było świetne i bardzo prawdziwe.