"Jestem zdruzgotana tym, co usłyszałam"
W gdańskiej prokuraturze apelacyjnej zakończyły się w piątek konfrontacje Danuty Olewnik-Cieplińskiej z siedmioma policjantami, którzy w 2003 r. odpowiadali za zabezpieczenie przekazania okupu za Krzysztofa Olewnika. Do skonfrontowania pozostał jeden funkcjonariusz.
Jak powiedziała dziennikarzom po wyjściu z prokuratury Danuta Olewnik-Cieplińska, konfrontacje nie rozwiały jej wątpliwości, uznaje je jednak za bardzo istotne. - Dowiedzieliśmy się, jak funkcjonuje praca policji - powiedziała, dodając, że poziom tej pracy widać po jej efektach. - Tak wygląda praca policji, jak stało się z uprowadzeniem Krzysztofa, jak stało się z pieniędzmi - dodała Olewnik-Cieplińska.
Zaznaczyła, że nie może mówić o szczegółach. - Powiem jedno: czy bym te pieniądze wyrzuciła dzień wcześniej, czy w Drobinie, czy w Płocku, w Łomiankach czy w Warszawie, efekt byłby taki, jaki mamy dziś. Jestem kompletnie zdruzgotana tym, co usłyszałam - powiedziała, dodając, że ona i jej rodzina czeka na decyzje prokuratury, jakie być może podejmie ona po konfrontacjach.
W ocenie reprezentującego rodzinę Olewników mecenasa Bogdana Borkowskiego, który także brał udział w konfrontacjach, czynności te były bardzo ważne. - Myślę, że poza prokuraturą bardzo ważną wiedzę pozyska również komisja sejmowa, która kończy swoje prace. (...) Mniemam, że posłowie przed opracowaniem końcowej wersji raportu koniecznie się z tymi dokumentami (powstałymi w czasie konfrontacji - red.) zapoznają - powiedział Borkowski.
Mecenas dodał, że podobnie jak w przypadku jego klientki, konfrontacje nie rozwiały także jego wątpliwości. - Większość sprzeczności, które ujawniły się w zeznaniach państwa Olewników i policjantów, pozostała - wyjaśnił mecenas.
Rodzina Olewników wielokrotnie podnosiła, że ma duże wątpliwości, czy w 2003 r. policjanci z radomskiego Wydziału Technik Operacyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji należycie przyłożyli się do zabezpieczenia akcji przekazania okupu. Danuta Olewnik-Cieplińska sugerowała nawet, że być może w ogóle nie było zabezpieczenia policyjnego. Właśnie te wątpliwości miały wyjaśnić konfrontacje, o których przeprowadzenie poprosiła prokuraturę rodzina Olewników.
Aby mogło dojść do konfrontacji, konieczne było uchylenie statusu świadka anonimowego chroniącego funkcjonariuszy. Gdańska prokuratura uchyliła policjantom wspomniany status wiosną ub.r. Policjanci złożyli zażalenia na tę decyzję, ale płocki sąd oddalił je, umożliwiając tym samym prokuraturze przeprowadzenie czynności.
Seria konfrontacji rozpoczęła się w poniedziałek. Odbywały się one w kancelarii tajnej gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej prowadzącej śledztwa, w których wyjaśniane są okoliczności porwania i zabójstwa Olewnika oraz badane nieprawidłowości w dotychczasowych postępowaniach organów ścigania w tej sprawie. Danutę Olewnik-Cieplińską i jej męża skonfrontowano w sumie z siedmioma funkcjonariuszami (Klaudiusz Ciepliński wziął udział tylko w części spotkań).
Pierwotnie konfrontacje miały objąć ośmiu policjantów. Spotkanie z jednym z nich trzeba było jednak przełożyć. Jak wyjaśnił Borkowski, chodzi o mężczyznę, który już nie pracuje w policji i któremu nie udało się dostarczyć wezwania. Termin tej konfrontacji zostanie dopiero ustalony.
Borkowski dodał, że w planach jest też przesłuchanie kolejnej grupy policjantów, którzy także brali udział w zabezpieczaniu przekazania okupu, a których zadaniem miało być m.in. zatrzymanie osób przejmujących okup. - Będą to funkcjonariusze sekcji kryminalnej - wyjaśnił Borkowski.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r. W październiku 2006 r. w miejscowości Różan (Mazowieckie) odnaleziono jego zwłoki.
W 2007 r. olsztyńska Prokuratura Okręgowa wszczęła dwa śledztwa, w których ustalano nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badano nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie. W maju 2008 r. oba postępowania zostały przeniesione do gdańskiej prokuratury apelacyjnej. Sprawą porwania i zabójstwa Olewnika zajmuje się także - kończąca właśnie swoje prace - sejmowa komisja śledcza.
Skomentuj artykuł