Jak zaznaczył lider PiS, dla Polski nie ma innej alternatywy niż członkostwo w Unii Europejskiej; a UE jest wyborem ogromnej większości Polaków. Mówił też o tym w Katowicach premier Mateusz Morawiecki, który podkreślił, że to w realiach Unii Polska najlepiej będzie mogła realizować swoje interesy i aspiracje, aby w najbliższej dekadzie osiągnąć "ten poziom życia, o jaki nam chodzi - poziom życia bogatszych i najbogatszych krajów UE".
Rozpoczynając wystąpienie na katowickiej konwencji regionalnej PiS Jarosław Kaczyński nawiązał do ubiegłotygodniowej konwencji partii w Jasionce pod Rzeszowem, gdzie mówił m.in. o roli rodziny i ochronie dzieci, w kontekście podpisanej przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego deklaracji LGBT+.
"Siedem dni temu dziękowałem za szczerość, dzisiaj muszę znów podziękować za szczerość panu wiceprezydentowi Warszawy (Pawłowi Rabiejowi - PAP), który po prostu postawił sprawę jasno: nie chodzi o żadną tolerancję, chodzi o afirmację (...) związków jednopłciowych, o małżeństwa tych związków, chodzi o to, żeby miały prawo do tego, aby adoptować dzieci" - ocenił. "My chcemy jasno powiedzieć: tu mówimy nie, a już w szczególności jeżeli chodzi o dzieci. Wara od naszych dzieci" - podkreślił prezes Kaczyński.
Przechodząc do idei programu PiS przed wyborami do PE Kaczyński mówił, że Polska jest sercem Europy, a planem i programem partii w kontekście tych wyborów jest, "aby w sercu Europy uzyskać europejski poziom życia dla Polaków". "To jest nasza europejskość" - wskazał.
Jak wyjaśniał, na ten poziom życia składają się przede wszystkim płace i wysokość świadczeń społecznych. "I są także warunki uzyskiwania postępów w tych dziedzinach: to jest szybki wzrost gospodarczy, to jest sprawność państwa we wszystkich dziedzinach, ale przede wszystkim w dziedzinie finansów publicznych. To jest można powiedzieć warunek, myśmy ten warunek spełnili" - uznał Kaczyński.
Zaznaczył, że PiS przeprowadziło pierwszy etap potrzebnych pod tym kątem zmian w sferze finansów i polityki społecznej. Stwierdził, że "500 plus to symbol, emerytury to symbol". Przywołał też wprowadzone podwyżki płacy minimalnej, minimalnej stawki godzinowej oraz dążenie do podwyżek płac - metodami administracyjnymi oraz poprzez spadek bezrobocia i uczynienie rynku pracy rynkiem pracobiorcy. "Można powiedzieć, że wykonaliśmy to zadanie" - stwierdził.
Prezes PiS podkreślił, że dla Polski nie ma innej alternatywy niż członkostwo w Unii Europejskiej, co wynika m.in. z położenia w określonym miejscu Europy i świata. "Wiemy, że z tego wynika konieczność członkostwa w Unii Europejskiej. To jest wybór ogromnej większości Polaków, oni tego chcą. Powiedzmy sobie jasno - nie ma innej alternatywy" - wskazał. Podkreślił, że Polska jest w UE po to, "żeby w sercu Europy był europejski poziom życia". "I o to w Unii będziemy zabiegać" - zapowiedział.
Również premier Mateusz Morawiecki akcentował w Katowicach, że "w realiach Unii Europejskiej najlepiej będziemy mogli realizować nasze interesy, nasze aspiracje, (…) żeby Polska w najbliższej dekadzie osiągnęła ten poziom życia, o jaki nam chodzi, poziom życia bogatszych i najbogatszych krajów Unii Europejskiej". Morawiecki przekonywał, że Polska musi pokazywać, że jest "sercem Europy". "Bo jesteśmy sercem Europy i dbamy o interesy Polski, ale jednocześnie dbamy tym samym o interesy całej Europy" - stwierdził.
Jak ocenił, "Polska może być jeszcze silniejsza i to zależy przede wszystkim od naszej woli, od siły woli". "Od tego, czy odnajdziemy w sobie tę dodatkową iskrę mobilizacji, tą potrzebę parcia do przodu, bo my stoimy po stronie wolności, demokracji, po stronie zwykłego człowieka. Taki jest nasz program, temu ma służyć, żeby silna Polska była jednym z filarów silnej coraz więcej liczącej się w świecie Europy i Unii Europejskiej" - mówił.
Wskazując w Katowicach na "potrzebę wyścigu technologicznego, a nie ścigania się w nowinkach ideologicznych" Morawiecki również przekonywał, że PiS "zapewniło w najwyższym możliwym stopniu" szanse wzrostu, szanse "na taki wyścig, wyścig naszych talentów, ciężko pracujących ludzi, coraz lepiej opłacanych, pokazujących przyrosty produktywności, które dla ekonomistów są najcenniejsza wartością określającą przyszłe szanse wzrostu".
Mówiąc o charakterystycznych cechach polskiego wzrostu gospodarczego w ostatnich latach premier wskazał na wyższy niż w innych krajach UE wzrost produkcji przemysłowej (np. w styczniu br. ponad 6 proc. wobec 1 proc. średnio w UE) oraz 14-procentowy wzrost produktywności, co - w tym parametrze - daje Polsce trzecie miejsce w Unii. W ocenie szefa rządu, wzrost produktywności to jeden z efektów rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.
"O to chodziło w planie odpowiedzialnego rozwoju - żeby poprzez aplikowanie innowacji, poprzez podnoszenie kwalifikacji ludzi - naszych diamentów, naszych pracowników - podnosić poziom produktywności; po to, żeby w ślad za tym rosły polskie wynagrodzenia. To jest prawdziwe dążenie do rozwoju rzeczywiście europejskiego. I jesteśmy już coraz bliżej takiego właśnie poziomu, poprzez model rozwoju, który przyjęliśmy" - wyjaśniał Mateusz Morawiecki.
Premier przekonywał, że realizowana jest obecnie "opowieść o Polsce, która może się wyrwać z «okowów imposybilizmu»". Ta opowieść o Polsce, jak mówił, "ma z jednej strony szacunek dla pracy górników, dla przemysłu, który jest też, po przemianach, naszą nadzieją na przyszłość". Z drugiej strony jest "szacunek dla rodziny, dla spraw społecznych, dla tradycji, dla kultury, dla historii, dla patriotyzmu, dla patriotyzmu powstań śląskich, dla Ślązaków, którzy pokazali jak w trudnych warunkach odważnie walczyć o interesy Polski".
Jarosław Kaczyński, odnosząc się do ważnych cech śląskiej mentalności, zdrowego rozsądku i rozwagi zapewnił, że PiS chce zachowywać te przymioty w swojej polityce. Jak podkreślił, obecnie rządzący mają świadomość, że trzeba dużo więcej czasu niż parę lat, aby zmienić system, który - jak mówił - "kształtował się przez 30 lat, który dał pewien postęp - nie ma co temu przeczyć - ale który był głęboko niesprawiedliwy społecznie, który pogłębiał społeczne podziały, który był pełen nadużyć, jednocześnie sprowadzał się do tego, że Polska ma się rozwijać tylko w oparciu o tanią siłę roboczą".
Nawiązał do tego premier, przywołując przykład balonu, który wymaga odcięcia zbędnego balastu, aby mógł polecieć wyżej. Morawiecki zaznaczył, że takim "balastem" nigdy nie mogą być ludzie, zaś dla rządu PiS - jak podkreślał - są nim "anachroniczne regulacje, zapóźnienia technologiczne, brak odpowiednich bodźców do rozwoju innowacyjności", które mogą pomóc w spełnieniu aspiracji o Dolinie Krzemowej.
"To, co zaaplikowaliśmy w regulacjach finansowych, prawnych, prowadzi nas w tym kierunku. Górny Śląsk, całe województwo jest tego najlepszym dowodem" - powiedział szef rządu, podkreślając, że udaje się to osiągnąć przy jednoczesnym zachowaniu pozycji tradycyjnego przemysłu, jakim jest górnictwo.
"Utrzymaliśmy to, co jest dla nas wartością, nasza perłą. Jednocześnie opieramy się coraz bardziej o niskoemisyjną gospodarkę, która jest coraz bardziej konkurencyjna, a jednocześnie niskoemisyjna" - powiedział premier wskazując, iż Polska dokonała ogromnego wysiłku w dziedzinie ochrony klimatu, a emisja CO2 na głowę mieszkańca jest dziś w Polsce niższa niż np. w Holandii, Irlandii, Belgia, Finlandii czy Niemczech.
Odnosząc się do kwestii polityki klimatycznej prezes PiS podkreślił, że nie może ona sprowadzać się wyłącznie do dekarbonizacji. "My właśnie rozsądnie, z rozwagą, mówimy, że nie możemy uniknąć skutków tej polityki, bo jest rzeczywiście w Polsce, w świecie, sprawa klimatu, ale jednocześnie nie możemy też zniszczyć tego, co nam daje niezależność energetyczną, co jest także podstawą życia bardzo wielu rodzin, co jest fundamentem Śląska" - powiedział Jarosław Kaczyński.
Ocenił też, że "stawką wyborów jest przyszłość narodu". Wskazał, że z jednej strony chodzi o poprawę jakości życia, a z drugiej o koncepcję ideologiczną, "która będzie niszczyła same fundamenty polskości, polskiej kultury". Zdaniem prezesa PiS, jeśli wybory wygra KE "będzie powrót do tego co było.(...) Musimy Polskę od tego obronić i obronimy" - zadeklarował.
Kaczyński zapewnił, że PiS będzie zabiegało o polskie interesy w UE. "Trzeba zabiegać o polskie interesy. Tak, my będziemy w stanie o te interesy zabiegać. Jestem przekonany, że będziemy w dużej grupie, w jednej grupie, a nie w trzech czy w zgoła czterech, jak ci którzy wybierają się do Parlamentu Europejskiego z tzw. Koalicji Europejskiej. Z tego choćby względu warto na nas głosować" - mówił prezes PiS.
"Musimy twardo w tej kampanii wyborczej wykonać jedno niezwykle ważne zadanie, tzn. dotrzeć z naszym wielkim projektem dla Polski do rodaków. W tej kampanii musimy ten nasz projekt dla Polski przekazać Polakom, bo wtedy zwycięstwo jest pewne" - uznał Jarosław Kaczyński.
Pracę na rzecz Polski zadeklarowała otwierająca śląską listę kandydatów PiS w wyborach do PE europosłanka Jadwiga Wiśniewska. Jak przekonywała, PiS idzie tam z "jasnym programem - deklaracją europejską". "My, ludzie PiS (...) jesteśmy eurorealistami i dlatego uważamy, że UE może być silna siłą państw członkowskich, że UE powinna wrócić do swoich chrześcijańskich korzeni, że może się rozwijać, kiedy będą rozwijać się państwa członkowskie" - mówiła.
Jak podkreśliła, europosłowie PiS chcą silnej Polski w silnej UE i "wiedzą, że mają w UE obowiązki polskie i stoją tam po stronie polskich spraw". "Bo my do Brukseli jeździmy pracować dla Polski, a nie na Polskę donosić, tak jak nasi konkurenci polityczni" - podkreśliła Wiśniewska. Również ona stwierdziła, że dla PiS europejskość oznacza lepsze życie Polaków. Jak oceniła, jej partia robi wszystko, aby tak się stało, a państwo polskie było silne. "My nie wysyłamy polskich dzieci na szczaw i mirabelki" - powiedziała.
Wiśniewska stwierdziła, że Śląsk "jest jak UE, zróżnicowany, ale jednorodny, bo łączy nas wspólny fundament: wiara i umiłowanie ojczyzny". Oceniła też, że region, o którym poprzednicy PiS przypominali sobie dopiero przed wyborami, za rządów tej partii stał się "głównym układem napędowym polskiej gospodarki"
Wiśniewska przedstawiła w sobotę kandydatów do PE z woj. śląskiego. Kolejne miejsca na liście zajmują po niej: wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, posłanka Izabela Kloc, europoseł Bolesław Piecha, poseł Waldemar Andzel, poseł Andrzej Sośnierz, poseł Józef Kubica, Wioletta Koper-Staszowska, Bożena Szydlik oraz minister Stanisław Szwed.
Skomentuj artykuł