Koniec internetowego głosowania w PO
Do wtorku członkowie PO mogą przez internet głosować na szefa partii. W poniedziałek oddał swój głos premier Donald Tusk. Szef rządu i jego konkurent w partyjnych wyborach Jarosław Gowin prowadzą kampanię, spotykając się z lokalnymi działaczami i polemizują poprzez media.
Tusk już w lipcu zapowiedział, że będzie głosował na siebie. Jak wynika z informacji PAP ze źródeł zbliżonych do kancelarii premiera, Tusk zagłosował w poniedziałek - tak jak wcześniej mówił.
Także rzecznik rządu Paweł Graś napisał w poniedziałek na Twitterze, że właśnie dokonał wyboru.
W ramach kampanii wyborczej w PO zarówno Tusk, jak i Gowin spotykają się w ostatnim czasie z działaczami Platformy z różnych części kraju.
Tusk odbył spotkania z członkami lokalnych struktur Platformy z 16 województw (w ubiegłym tygodniu m.in. z przedstawicielami partii z województw kujawsko-pomorskiego, podkarpackiego i dolnośląskiego). Spotkania organizowano w Warszawie, Sopocie, Koszalinie i Łańsku, wzięło w nich udział około półtora tysiąca osób - czytamy na stronie internetowej PO.
Także Gowin jeździ po kraju. Na spotkaniach z działaczami PO prezentuje swój program "Przedsiębiorczość - Rodzina - Obywatelskość". Postuluje w nim m.in. urlopy macierzyńskie dla kobiet na "umowach śmieciowych", studentek i bezrobotnych, bony wychowawcze oraz ordynację mieszaną w wyborach do Sejmu.
Choć nie doszło do debaty Gowina z Tuskiem, obaj kandydaci na szefa PO polemizują ze sobą poprzez media. W weekend premier mówił m.in., że ma wrażenie, iż Gowin nie jest do końca przekonany, na czele jakiej partii chce stanąć. "Być może dlatego tyle uwagi poświęca politykom z innych partii, a wobec własnej jest przesadnie krytyczny" - ocenił szef rządu.
Także w liście skierowanym w ubiegłym tygodniu do działaczy PO Tusk stwierdził, że przestaje wierzyć w dobre intencje swego konkurenta do fotela szefa Platformy, kiedy słyszy od Gowina ciepłe słowa pod adresem PiS i wyłącznie krytyczne pod adresem Platformy. Podkreślił, że Gowin ma pełne prawo do startu w wyborach, ale "dziś sam musi sobie odpowiedzieć, gdzie jest jego miejsce".
W poniedziałek w radiu TOK FM Gowin ripostował, że Tusk musi czuć się zaskoczony "twardą konkurencją" w wewnętrznych w wyborach. Zadeklarował po raz kolejny, że nie chce odchodzić z PO, ale przyznał, że czuje się "wypychany" z partii.
"Nie mam takiego zamiaru (odchodzenia z PO - PAP), ale jestem też realistą, znam dobrze historię PO - pamiętam, co spotkało Macieja Płażyńskiego, Andrzeja Olechowskiego, Pawła Piskorskiego, Zytę Gilowską, Jana Rokitę, co o mały włos nie spotkało Grzegorza Schetynę" - powiedział b. minister sprawiedliwości.
Pytany, czy czuje się wypychany z PO, Gowin odparł: "Oczywiście". "Ta cała seria wypowiedzi czołowych polityków PO, że ja już jestem +poza+, ma dwa cele: z jednej strony chodzi o to, aby zniechęcić do głosowania na mnie szeregowych członków PO, a z drugiej - jest to ostrzał artyleryjski, który przygotowuje przyszłą decyzję Donalda Tuska" - powiedział Gowin.
Kampania wyborcza w PO potrwa jeszcze dwa tygodnie. Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" podała, że jej dziennikarzowi udało się zdobyć kartę uprawniającą do głosowania na szefa PO i oddać w nich ważny głos. "Rz" zdradziła, że dziennikarz zagłosował w sieci na Donalda Tuska, a korespondencyjnie na Jarosława Gowina, by nie zmieniać ostatecznego wyniku wyborów.
Krystyna Skowrońska (PO), szefowa partyjnej komisji, która ma czuwać nad przebiegiem wyborów przekonywała PAP w poniedziałek, że jest to "incydentalna sprawa". Poinformowała też, że po zakończeniu głosowania internetowego upublicznione zostaną cząstkowe dane dotyczące frekwencji w wyborach szefa PO.
Nowy przewodniczący Platformy zostanie wybrany bezwzględną większością głosów w głosowaniu internetowym i korespondencyjnym. Internetowe głosowanie zakończy się we wtorek 6 sierpnia, natomiast do 19 sierpnia działacze PO, którzy wybiorą głosowanie korespondencyjne, mają czas na odesłanie kart wyborczych pocztą. Wyniki głosowania mają być znane po 20 sierpnia.
Skomentuj artykuł