Konwencja ws. przemocy. Komisje są na "tak"

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / drr

Sejmowe komisje poparły w czwartek projekt ustawy ratyfikującej Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Posłowie nie zgodzili się na odrzucenie go w pierwszym czytaniu, o co wnioskowało Prawo i Sprawiedliwość.

Sejmowe komisje sprawiedliwości i praw człowieka oraz spraw zagranicznych po trzygodzinnej dyskusji poparły projekt. Głosowało za tym 20 posłów, pięcioro było przeciwko, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Wcześniej za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu zagłosowało sześcioro posłów, przeciwko - 20, nikt nie wstrzymał się od głosu.

DEON.PL POLECA

Posłowie przeciwni ratyfikacji Konwencji przekonywali, że jest ona nacechowana ideologicznie, niezgodna z konstytucją i niepotrzebna, gdyż polskie prawo dostatecznie chroni przed przemocą.

Wskazywali, że może być ona sprzeczna z konstytucyjnymi zasadami: równości wobec prawa, gdyż faworyzuje kobiety, ochrony małżeństwa i rodziny oraz prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.

Ponadto ich zdaniem zapisy Konwencji wkraczają w niedopuszczalnym stopniu w kompetencje polskich organów władzy, a międzynarodowi eksperci, którzy mają monitorować wdrażanie jej zapisów, mają mieć przyznane zbyt duże uprawnienia.

Większość posłów z komisji nie podzieliła tych wątpliwości.

Głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja. Odrzucenia ustawy ratyfikującej Konwencję chcieli głownie posłowie PiS oraz niektórzy niezrzeszeni. Jej zapisów bronili m.in. posłowie SLD, Twojego Ruchu oraz PO.

Bartosz Kownacki (PiS) mówił, że gdyby odrzucić "ideologię grupy sfrustrowanych kobiet", Konwencja byłaby do zaakceptowania. Marzena Wróbel (niez.) przekonywała, że Konwencja jest po prostu groźna, gdyż promuje "ideologię gender". Także Małgorzata Sadurska (PiS), która zgłosiła wniosek o odrzucenie projektu, mówiła, że Konwencja jest "przesiąknięta ideologią".

Andrzej Halicki (PO) uznał pomysł odrzucenia projektu za absurdalny. "Rozumiem, że możemy mieć różne poglądy. (...) Ale przywróćmy tej dyskusji racjonalność" - apelował. Przypomniał, w jaki sposób wdraża się i monitoruje dokumenty międzynarodowe.

Także zdaniem Roberta Biedronia (TR) obawy, że wdrażając Konwencję oddamy część naszej suwerenności w ręce "jakiegoś międzynarodowego gremium" są nieuzasadnione i nie towarzyszyły ratyfikacji innych konwencji, choć w przypadku każdej są powoływane zespoły do monitorowania jej wdrażania i raportowania na arenie międzynarodowej.

Polska złoży cztery zastrzeżenia i dwie deklaracje (oświadczenia) do Konwencji. Zastrzeżenia mają wąski charakter i mają na celu zagwarantowanie spójności rozwiązań prawa krajowego z Konwencją. Natomiast jedna z deklaracji mówi, że Polska będzie stosować Konwencję zgodnie z postanowieniami konstytucji. To oświadczenie wzbudziło kontrowersje. Wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka (niez.) przekonywała, że Konwencja nie jest sprzeczna z konstytucją i nie należy osłabiać jej wymowy przez tego typu oświadczenia. Zgłosiła poprawkę, by je wycofać. Komisje jej nie przyjęły.

Wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far powiedział, że to pierwszy tego typu przypadek przy ratyfikowaniu dokumentów międzynarodowych przez Polskę. Poinformował, że podobne deklaracje do tej Konwencji złożyły jeszcze Włochy i Litwa, przy czym Włochy się z tego wycofały, a Litwa jeszcze nie skończyła procesu ratyfikacji.

Wiceminister przyznał, że istnieje ryzyko uznania tego oświadczenia za ukryte zastrzeżenie, co spowodowałoby, że nasza ratyfikacja byłaby nieskuteczna.

Wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń zwrócił uwagę, że wiele czynów, o których mowa w Konwencji, w naszej kulturze nie występuje, np. okaleczanie żeńskich narządów płciowych czy przymusowe małżeństwa, jednak nie znaczy to, że nie mogą się zdarzyć na terenie Polski. Zapewnił też, że Konwencja nie zaburza naszego porządku prawnego.

Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania prof. Małgorzata Fuszara podkreślała, że Konwencja nie jest pisana dla Polski, ale dla wszystkich. Zapewniła, że choć w tytule mowa jest o przemocy wobec kobiet, Konwencja dotyczy nie tylko kobiet, zachęca do rozszerzania jej zapisów na mężczyzn i inne ofiary przemocy. Przekonywała również, że w Konwencji jest mowa o walce ze stereotypami, a nie tradycyjnymi rolami kobiet i mężczyzn. "Gdybyśmy nie zwalczali stereotypów, to żadnej kobiety na tej sali by nie było, a żaden mężczyzna nie dostałby nigdy urlopu na opiekę nad dzieckiem" - mówiła.

Prof. Fuszara przypomniała również, że Konwencja jest elementem porządku ustanowionego różnymi innymi dokumentami międzynarodowymi, których stroną jesteśmy od lat. Zwróciła uwagę, że do zwalczania stereotypów i edukacji równościowej - czego obawiają się środowiska prawicowe - Polska zobowiązała się już w Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet, ratyfikowanej w 1982 r.

Polska podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r. W kwietniu br. Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie przedłożenia do ratyfikacji Konwencji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy. Teraz zgodę na ratyfikację w drodze ustawy wyrazić musi Sejm, na tej podstawie dokona jej prezydent. Wniosek o ratyfikację oraz pełną dokumentację potrzebną do jej przeprowadzenia, a także zastrzeżenia i noty interpretacyjne, przygotowało Biuro Pełnomocnika Rządu do Spraw Równego Traktowania.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Konwencja ws. przemocy. Komisje są na "tak"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.