Krok śledczych ws. katastrofy smoleńskiej

(fot. elcommendante / flickr.com)
PAP / pz

Warszawska prokuratura skierowała do premiera Donalda Tuska wystąpienie dotyczące uchybień przy organizacji przez szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wizyt prezydenta i premiera w 2010 r. w Katyniu.

- Sygnalizacja została wysłana w poniedziałek - powiedziała we wtorek rzeczniczka Prokuratury-Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur. Dodała, że instytucja, do której trafia sygnalizacja, ma miesiąc na odpowiedź.

Sygnalizacja to efekt umorzenia 30 czerwca przez tę prokuraturę śledztwa ws. nieprawidłowości w przygotowywaniu wizyt premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 r. przez cywilnych funkcjonariuszy: z kancelarii premiera, prezydenta, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, resortu kultury, cywilnych urzędników MON, MSZ oraz ambasady RP w Moskwie. Dopatrzono się niedociągnięć, ale nie uznano ich za przestępstwo.

DEON.PL POLECA

Prokuratura podawała wtedy, że zamierza wystąpić do poszczególnych resortów z zawiadomieniem o nieprawidłowościach, co z kolei może doprowadzić do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych przeciw urzędnikom - o ile nie minął termin przedawnienia karalności ich przewinień.

Jeszcze w lipcu prokuratura zawiadomiła szefa MSW Jacka Cichockiego o uchybieniach w działaniach BOR oraz szefa tej formacji gen. Mariana Janickiego w związku z ochroną prezydenta i premiera podczas wizyt. Jak mówiła wtedy Mazur, ta sygnalizacja "wskazuje na uchybienia, które w ocenie prokuratury nie mogą być objęte zarzutem, ponieważ nie są wypełnione znamiona przestępstwa, natomiast niewątpliwie dają negatywny obraz pracy BOR-u".

W sierpniu "Gazeta Wyborcza" napisała o odpowiedzi szefa MSW na wystąpienie prokuratorów ws. BOR. "Żadna z podróży zagranicznych prezydentów Polski w latach 2006-07 nie miała statusu operacji ochronnej. Dowódca BOR nie jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską" - pisał Cichocki, cytowany przez "GW". "Brak jest dowodów wskazujących, że szef BOR w swoich działaniach co najmniej godził się na wyrządzenie szkody w interesie publicznym bądź prywatnym. Nie działał w celu spowodowania katastrofy ani nie przewidywał i nie mógł przewidzieć takiego skutku" - napisał Cichocki.

Mazur nie umiała we wtorek określić, czy będą jakieś kolejne sygnalizacje.

Nieprawidłowości w urzędach - uznała prokuratura w toku śledztwa - nie wywołały skutków co do bezpieczeństwa wizyt prezydenta i premiera w Katyniu; spowodowały zaś jedynie wzmożone działania innych organów państwa. Np. pomimo że kancelaria prezydenta dawała cały czas sygnały, że chce uczestniczyć w przygotowaniach, nikt z jej przedstawicieli nie był zaproszony na poświęcone temu spotkania. Formalne zgłoszenie ze strony prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostało wyrażone w styczniu 2010 r., a - jak podkreśliła prokuratura - pierwsze spotkanie z udziałem jego delegata odbyło się dopiero w marcu.

Według prokuratury w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wykształciła się nieprawidłowa praktyka co do lotów VIP-ów, czego świadomość miał szef KPRM Tomasz Arabski. Wśród nieprawidłowości w KPRM wymieniono m.in.: zbyt późne złożenie zapotrzebowania na lot premiera i brak złożenia zapotrzebowania na lot prezydenta; nieprawidłową koordynację działań; niewiedzę o pewnych przepisach.

W czerwcu prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec byłego wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego dotyczący m.in. niedopełnienia obowiązków w związku z tymi wizytami.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krok śledczych ws. katastrofy smoleńskiej
Komentarze (1)
J
Juliusz
11 września 2012, 16:07
Nie wiem czy śmiać się czy płakać, czy też chwycić za pałę i lać na odlew. Cytuję: "Prokuratura dopatrzyła się niedociągnięć, ale nie uznała ich za przestępstwo." 96 ofiar śmiertelnych i brak jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej za złe przygotowanie wizyty. Kierowca, który dziś doprowadził do wypadku zapewne posiedzi przy 2 ofiarach śmiertelnych a ten Arabski dostanie ustną naganę - chyba tylko za to, że zabrakło Jarosława na pokładzie.