Lech Wałęsa w 30-lecie wyborów 1989 r.: to było nieprawdopodobne zwycięstwo

(fot. PAP/Adam Warżawa)
PAP / kk

Cieszmy się, że temu pokoleniu udała się rzecz nieprawdopodobna - bez wojny atomowej otworzyliśmy szansę dla świata - powiedział były prezydent Lech Wałęsa, który w 30-lecie wyborów z 1989 r. wziął udział w debacie w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.

Debata "30 lat polskiej demokracji. Forum Obywatelskie" była częścią obchodów, które Europejskie Centrum Solidarności zorganizowało w związku z 30-leciem wyborów w czerwcu 1989 r. Na spotkaniu obecni byli b. prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski, a także doradczyni prezydenta Zofia Romaszewska, która odczytała list od prezydenta Andrzeja Dudy. Na wydarzenie przybyło również wielu dawnych działaczy Solidarności, przedstawicieli świata polityki, kultury i nauki oraz gości z zagranicy.

Wśród byłych prezydentów jako pierwszy głos zabrał Lech Wałęsa, którego przywitano owacją na stojąco. "Cieszmy się, że temu pokoleniu udała się rzecz nieprawdopodobna - bez wojny atomowej otworzyliśmy szansę dla świata. Przekazaliśmy zwycięstwo demokracji i społeczeństwom, i to one teraz podejmują decyzje" - powiedział Lech Wałęsa, w latach 80-tych przywódca Solidarności, a od grudnia 1990 r. prezydent Polski. "Nikt nie dawał nam szans, ale Polak potrafi. Potrafiliśmy (zwyciężyć)" - mówił.

Były prezydent przypomniał też o podpisanym 17 sierpnia 1989 r. porozumieniu między ówczesnymi liderami Solidarności, Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (ZSL) i Stronnictwa Demokratycznego (SD), które doprowadziło do powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Ówczesny prezydent Wojciech Jaruzelski przystał na tę propozycję i zwolnił z misji tworzenia rządu nominowanego wcześniej na to stanowisko Czesława Kiszczaka.

DEON.PL POLECA

Lech Wałęsa zaapelował też do Polaków, by jeszcze raz wspólnie budowali kolejne szanse dla Polski. Przestrzegał m.in. przed demagogią i populizmem, a także nierównościami społecznymi. "Ani komunizm, ani kapitalizm obecny nie pasuje na XXI wiek. Narody nie zgodzą się z takim podziałem majątku, jaki dziś jest i jaki miałby trwać dalej. Więc czeka nas coś podobnego do rewolucji październikowej, chyba że my usiądziemy do stołu razem z tymi, którzy mają ten majątek" - dodał.

Prezydent Andrzej Duda w liście odczytanym przez Zofię Romaszewską podkreślił, że "na naszej polskiej drodze do wolności 4 czerwca 1989 r. był niezwykle ważną datą". "Tego dnia z poddanych reżimu komunistycznego staliśmy się obywatelami niepodległej Polski. Odrzuciliśmy listę krajową, z której kandydowali do Sejmu prominenci PRL-u, wybraliśmy przedstawicieli Komitetu Obywatelskiego «Solidarność», obsadziliśmy 99 fotelu senatorskich i wola narodu wyrażona w akcie wyborczym sięgnęła dalej niż zakładano" - napisał w liście prezydent.

Duda zaznaczył, że "rozmowy Okrągłego Stołu uchyliły drzwi do niepodległości i demokracji, a 4 czerwca my, Polacy, otworzyliśmy te drzwi na oścież, pokazaliśmy, że chcemy odzyskać własne, suwerenne państwo już teraz, a nie kiedyś w przyszłości i nasz głos rozległ się głośno w całej Europie wpływając na proces demontażu bloku sowieckiego".

"Chciałbym, żeby ta obecna rocznica uświadomiła nam, że wszyscy jesteśmy dziedzicami tych wartości. Korzystamy dziś z pełni swobód obywatelskich i demokratycznych, spieramy się - to naturalne wśród ludzi wolnych, ale jednocześnie nie możemy przekraczać pewnych reguł i granic. Nie wolno zrywać tych delikatnych nici, które czynią nas wspólnotą. Jeśli zabraknie w nas solidarności, jeśli nic nie będzie nas ze sobą łączyć, to Polska będzie słaba, a nasza wolność znowu zagrożona. Powinniśmy zawsze pamiętać ewangeliczną przestrogę o losie królestw wewnętrznie podzielonych, przestrogę, którą niesie też nasza historia ojczysta" - napisał Duda.

Na początku swojego przemówienia b. prezydent Aleksander Kwaśniewski odniósł się do odczytanego listu, mówiąc: "Z mojej praktyki prezydenckiej wynika, że często listy prezydentów są bardzo pięknie napisane. Dobrze byłoby, żeby jeszcze prezydenci te listy przeczytali i wdrożyli w życie".

"Miałem okazję w tych wyborach (z 1989 r. - PAP) uczestniczyć i miałem okazję, w przeciwieństwie do większości tu, te wybory przegrać" - zwrócił się do zgromadzonych Kwaśniewski. "Przegrałem je i dzisiaj jestem tu z wami, bo dokładnie tak jak wy wszyscy uważam, że 4 czerwca 1989 r. to było wielkie, wielkie polskie zwycięstwo (...) Jestem tu także, żeby powiedzieć, że nie możemy rozdzielać tych wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w historii, bo historia to jednak nie puzzle" - dodał.

Zdaniem b. prezydenta Okrągły Stół to dowód na to, że "Polacy potrafią ze sobą rozmawiać". "Monologi nie stworzą wspólnoty, wspólnotę może stworzyć tylko dialog i ten dialog wtedy miał miejsce. Upominam się nieco o pamięć o tych, którzy byli drugą stroną tego dialogu (...) Była ta druga strona ówczesnej władzy, te przez was nieznoszone +komuchy+, które jednak wykazały wystarczająco dużo rozsądku, ale także odwagi, aby otworzyć drzwi do tej wielkiej zmiany, która miała miejsce" - mówił.

Kwaśniewski podkreślił jednocześnie, że we wtorek do Gdańska przyjechali przedstawiciele samorządów, którzy jego zdaniem budują "piękną, samorządową Polskę". "I każdy dzisiaj powinien w Polsce wiedzieć, że kto podnosi rękę na samorząd, podnosi rękę na Polskę" - dodał.

B. prezydent Bronisław Komorowski przekonywał, że wybory z 1989 r. to "z jednej strony polityczny nokaut, ale jednocześnie źródło głębokiej refleksji, nie tylko satysfakcji dla ludzi, którzy chcieli pokonania komunizmu w pełni". "To było także źródło refleksji związanej z faktem, że wielu ludzi z tamtej strony uzyskało bardzo przyzwoite wyniki. Za nimi też stali konkretni wyborcy. To skłaniało do rewizji poglądów, że tylko jednoznaczne zwycięstwo może przynieść rozwiązania" - stwierdził były prezydent.

"Dla mnie momentem przełomowym nie było porozumienie zawarte przy Okrągłym Stole, dla mnie tym decydującym momentem o wszystkim, ale i przekreślającym rachuby Okrągłego Stołu, był efekt wyborów 4 czerwca 1989 roku" - powiedział Bronisław Komorowski.

Jak mówił, dla niego bilans ostatniego 30-lecia jest "jednoznacznie dodatni w każdym obszarze". Zaznaczył jednak przy tym, że "musimy mieć świadomość, że jeszcze nie ma końca polskiej drogi i reformy".

W czasie debaty głos zabrali także byli działacze opozycji demokratycznej w PRL, w tym Bogdan Lis, Władysław Frasyniuk, Grażyna Staniszewska, Zbigniew Janas, Henryk Wujec i Ludwika Wujec.

"W 1980 r. roku stałem na ulicach, po 13 grudnia stałem na ulicach, w 1989 r. stałem na ulicach, teraz stoję na ulicach i wciąż krzyczę to samo: wolność, równość, demokracja. Teraz dodaję: «konstytucja»" - mówił Frasyniuk. "4 czerwca - niezwykle ważna, radosna data. Do nie w pełni wolnych wyborów poszli nie postkomuniści, nie postniewolnicy - poszli wolni ludzie i później tych wyborów było od zarypania, ale wolni ludzie pozostali i to jest ta największa wartość jaka w '89 powstała - wolni ludzie, wolni obywatele" - mówił.

"To my, wolni ludzie, 4 czerwca, powinniśmy wszystkim politykom przypomnieć, że dwie wartości są dla nas ważne: demokracja, bo to jest jedyny życzliwy wobec nas system i państwo prawa, bo państwo prawa jest gwarantem mojej i twojej wolności" - zaznaczył.

Frasyniuk zachęcił obecnych w ECS, aby wstali i układając palce w literę "V", krzyczeli: "My wolni ludzie". Dodał przy tym, że ma wobec b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego kompleks, bo kiedy on siedział w więzieniu, Kwaśniewski uczył się angielskiego. Poprosił jednocześnie Kwaśniewskiego, aby okrzyk "My wolni ludzie" wykrzyczał po angielsku, co były prezydent wykonał.

Z kolei Henryk Wujec przekonywał, że "głównym wynalazkiem Polski było to, że to wolne związki zawodowe miały rozsadzić od środka tę komunę". "I to wolne związki zawodowe ją rozsadziły i na to władze PRL nie znalazły broni (...) To wtedy zrodziła się Solidarność" - wspominał Wujec. Zaznaczył, że warto o tym stale przypominać, także w 30-lecie zwycięskich dla Solidarności wyborów z 4 czerwca 1989 r.

"Ta ciężka praca została potem zahamowana przez stan wojenny, ale Jaruzelski przegrał ten stan wojenny i tak samo przegrają ci, którzy teraz chcą zahamować rozwój demokracji, nasze dążenie do wolności, którzy wprowadzają elementy PRL-owskie" - dodał Wujec.

W debacie wzięła udział także m.in. Małgorzata Niezabitowska - dziennikarka, która pisała dla niezależnego "Tygodnika Solidarność" i rzeczniczka prasowa rządu Tadeusza Mazowieckiego. "Analizując, co robimy i oceniając te 30 lat naszej demokracji, uświadamiajmy sobie punkt wyjścia" - podkreśliła i przypomniała przy tym słowa Mazowieckiego z jego wystąpienia przed Sejmem 24 sierpnia 1989 r. "Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania" - cytowała słowa Mazowieckiego.

4 czerwca 1989 r. przeprowadzono pierwszą turę częściowo wolnych wyborów do Sejmu i całkowicie wolnych do Senatu. Wybory odbyły się na zasadach ustalonych podczas obrad Okrągłego Stołu i zakończyły się zwycięstwem "Solidarności". Głosowanie z 4 czerwca było jednym z czynników, które doprowadziły do upadku komunizmu i trwałych demokratycznych w Polsce i całej Europie Środkowo-Wschodniej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lech Wałęsa w 30-lecie wyborów 1989 r.: to było nieprawdopodobne zwycięstwo
Komentarze (1)
WDR .
5 czerwca 2019, 03:23
Gdybym nie był katolikiem to napisałbym tak: Bolek, od[autocenzura] się od ś.p. Anny Walentynowicz! Ale ponieważ jestem to przez klawiature mi to nie przejdzie...