Marzenie o gazie łupkowym musi poczekać
Powtórka w Polsce amerykańskiego sukcesu z gazem łupkowym i co za tym idzie rozwiązanie trudności energetycznych pozostaje na razie w sferze marzeń, które mogą się nawet ziścić, ale w żadnym razie nie teraz - uważają analitycy z ośrodka badawczego Stratfor.
"Łatwo dostrzec, dlaczego kraje Europy Centralnej są tak zauroczone ideą gazu łupkowego. Rosjanie trzymają w śmiertelnym uścisku wszystkie dostawy gazu ziemnego dla regionu i tylko jego nieliczne państwa mają zasoby mineralne - energetyczne i inne" - napisał w komentarzu wiceszef działu analiz w amerykańskim Stratfor Peter Zeihan.
"Polska jest w podwójnym uścisku z powodu tego, że z końcem br. uruchomiony zostanie gazociąg Nord Stream (...) Straci nie tylko przychód z tranzytu, ale także możliwość używania dostaw rosyjskiego gazu ziemnego do Niemiec, jako karty przetargowej w stosunkach z którymś z tych państw" - dodał.
Po to jednak, by gaz łupkowy miał "rewolucyjny wpływ", jak go nazywa Zeihan, musi równocześnie zaistnieć pięć czynników. Pierwszym jest wysoka koncentracja gazu, jeśli jego eksploatacja ma być komercyjnie opłacalna.
"Wprawdzie technika poziomego wiercenia i tzw. szczelinowania hydraulicznego obniżyła punkt, od którego eksploatacja staje się opłacalna, ale Polacy są dopiero na początku tego procesu" - zaznacza. Więcej będzie o tym wiadomo z końcem br.
Technologie stosowane przy wydobyciu gazu z łupków są stosunkowo nowe i kosztowne, każdy odwiert wymaga dużych nakładów kapitałowych. Nie ma też wielu specjalistów. Stąd drugi warunek "łupkowej rewolucji" - pieniądze.
Trzecim jest duża podaż świeżej wody (do odwiertu pod wysokim ciśnieniem wpompowuje się tzw. płuczkę - mieszaninę wody z dodatkami chemicznymi i piaskiem w celu wytworzenia, utrzymania lub powiększenia szczelin w skałach). Stratfor twierdzi, że ten warunek jest spełniony.
Ostatni warunek dotyczy infrastruktury gromadzenia i dystrybucji gazu, której w Polsce brak. Gaz pokrywa tylko ok. 2 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. "Dlatego nawet, jeśli Polacy mieliby odkryć duże zasoby gazu na Pomorzu, to i tak nakładem dziesiątków miliardów euro będą musieli wybudować infrastrukturę gromadzenia gazu, gazociągi do przesyłania, urządzenia do generowania energii i zakłady chemiczne, które by na tym skorzystały. Są to działania mierzone w latach, być może nawet w dekadach, a nie w miesiącach" - podsumował analityk.
Skomentuj artykuł