"Miejsca wybuchów" czy "strefy pożarów"?

"Miejsca wybuchów" czy "strefy pożarów"?
(fot. elcommendante / flickr.com)
"Gazeta Polska Codziennie" / PAP / pz

"Miejsca wybuchów" - tak została zatytułowana ekspertyza amerykańskiej firmy geoinformatycznej SmallGis, dotycząca katastrofy smoleńskiej, zamówiona w 2010 r. przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie, informuje "Gazeta Polska Codziennie".

Jej kopię załączono do raportu komisji Millera, w którym słowa o wybuchach w tupolewie zastąpiono słowami "strefy pożarów", zwraca uwagę gazeta.

Prokuratura wojskowa uzyskała od amerykańskiej firmy w połowie sierpnia 2010 r. zdjęcia satelitarne lotniska w Smoleńsku z naniesionymi na nich - jak napisano w ekspertyzie - dwoma "prawdopodobnymi miejscami wybuchu". Dokument został opublikowany jako załącznik do raportu komisji Jerzego Millera, ale podpisano go jako "prawdopodobne strefy pożarów".

DEON.PL POLECA

Firma Small-Giss zajmuje się m.in. przygotowaniem zdjęć satelitarnych o wysokiej rozdzielczości (0,5 piksela) uzyskiwanych z trzech satelitów. - Na zdjęciach ze Smoleńska widać promienie wybuchu oraz dwa miejsca, w których mogło dojść do eksplozji. A doszło do tego, zanim samolot uderzył w ziemię. Wygląda na to, że doszło do jakichś anomalii podczas lotu, powiedział "GPC" płk Andrzej Pawlikowski, były szef BOR.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Miejsca wybuchów" czy "strefy pożarów"?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.