Na Śląsku coraz więcej ludzi bez prądu
Ponad 12,8 tys. odbiorców w północnej części województwa śląskiego wciąż pozbawionych jest prądu. Niektórzy z nich nie mają energii, a często także ogrzewania i wody, już ponad tydzień. Starosta powiatu myszkowskiego, gdzie bez prądu jest najwięcej odbiorców, chce ogłosić stan klęski żywiołowej.
Choć energetycy wciąż pracują, w ostatnich dniach - z powodu nowych awarii - liczba odbiorców bez prądu rośnie.
W sobotę rano bez prądu było niespełna 10 tys. osób, w niedzielę rano - według danych Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego - już 12,8 tys. Najwięcej (ok. 5,5 tys.) w powiecie myszkowskim, a także (po ok. 3,5 tys.) w powiatach częstochowskim i zawierciańskim. W powiecie kłobuckim na zasilanie czeka jeszcze ok. 300 domów, w lublinieckim 30.
Starosta powiatu myszkowskiego, gdzie bez prądu jest najwięcej odbiorców, chce, by w powiecie ogłoszono stan klęski żywiołowej. M.in. o tym dyskutować będzie w niedzielę wczesnym popołudniem w Żarkach sztab kryzysowy, z udziałem m.in. wojewody śląskiego, samorządowców, służb energetycznych i strażaków.
W wielu przypadkach brak prądu skutkuje też brakiem ogrzewania i wody. Trudno precyzyjnie ocenić liczbę gospodarstw pozbawionych ogrzewania. Problemy występują tam, gdzie do obiegu wody w sieciach centralnego ogrzewania konieczne jest stosowanie pomp. To spory odsetek gospodarstw bez prądu.
W niedzielę służby kryzysowe poinformowały także, że nadzór budowlany zakazał użytkowania sali gimnastycznej przy szkole podstawowej w miejscowości Truskolasy. Z sali nie będzie można korzystać do czasu usunięcia grubej warstwy śniegu i lodu z dachu budynku. Co najmniej w kilkunastu pozbawionych prądu szkołach także w poniedziałek, podobnie jak w zeszłym tygodniu, nie odbędą się zajęcia.
Skomentuj artykuł