Nangar Khel: Oczyszczeni z zarzutu zbrodni

(fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / slo

Najważniejsze, że sąd uznał naszych klientów za niewinnych zarzucanej im zbrodni wojennej - mówili w czwartek adwokaci żołnierzy spod Nangar Khel, skazanych za źle wykonany rozkaz, a nie zabójstwo cywili. Zapowiadają apelacje, bo ich klienci chcą uniewinnienia.

- Długo musiałem tłumaczyć prokuratorowi i sądowi, że w Afganistanie trwa wojna z terroryzmem i tak się tam walczy. Ja chcę nadal walczyć z terroryzmem. Ten wyrok uniemożliwia mi robienie tego w mundurze, ale ja nadal chcę walczyć z terroryzmem. My działaliśmy tak, jak należało, jak przewidywała taktyka - zapewniał plut. rez. Tomasz Borysiewicz w rozmowach z dziennikarzami po wyroku.

Jego obrońca mec. Witold Leśniewski powiedział PAP, że z jego punktu widzenia najważniejsze, że upadł zarzut zbrodni wojennej. Pozostali adwokaci nieoficjalnie mówią, że w sytuacji gdy ich klienci zapewniają o swej niewinności - będą składać apelacje od wyroku. Zgodnie z prawem, rozpatruje je Izba Wojskowa Sądu Najwyższego.

W uzasadnieniu czwartkowego orzeczenia sędzia Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie płk Rafał Korkus uznał, że w obliczu tej sprawy w ogóle nie powinien powstać "syndrom Nangar Khel", który miał spowodować, że żołnierze zastanawiają się, czy na misjach zagranicznych mają wykonywać rozkazy. - Gdyby były wykonane zgodnie z treścią, nie byłoby żadnej sprawy. Ci, którzy wykonali je jak należy - są uniewinnieni - podkreślił sędzia Korkus, przypominając, że dwaj szeregowi, oskarżeni w pierwszym procesie, są już prawomocnie uznani za niewinnych.

- Pod Nangar Khel pojechał pluton wojskowy, którego dyscyplina pozostawiła wiele do życzenia. Pomocnik dowódcy wydał polecenie niezgodne z rozkazem obowiązującym cały pluton. Dowódca plutonu tego polecenia nie uchylił, a strzelający z moździerza dowódca drużyny to polecenie wykonał. Wszystko wskazuje na to, że w plutonie funkcjonowały nieformalne struktury dowodzenia. W ten sposób stworzyła się niebezpieczna sytuacja - mówił sędzia.

Przypomniał, że żołnierze w Afganistanie "nie mieli bezwzględnego zakazu użycia broni, mieli jasne zasady, kiedy broni użyć. Gdyby zastosowali się do rozkazu, do tego zdarzenia by nie doszło".

W ocenie sądu plut. Borysiewicz, wykonując bezprawne polecenie chor. Andrzeja Osieckiego o użyciu moździerza, dodatkowo postanowił samowolnie zmienić ustawienia moździerza i skrócić ogień na wysokość zabudowań w Nangar Khel.

- Trudno uzasadnić logicznie, dlaczego tak postąpił. Takie działanie spowodowało, że pocisk uderzył w budynek, doprowadzając do śmierci 6 ludzi i kolejnych rannych. Ogień skrócono bez powodu i bez refleksji co do skutków. Można odnieść wrażenie, że chciał sprawdzić, jak blisko można dojść ogniem do zabudowań - mówił sędzia Korkus, uzasadniając najsurowszy wyrok - dla Borysiewcza: 2 lata w zawieszeniu. Sąd podkreślił, że ten oskarżony w chwili czynu miał znacznie ograniczoną poczytalność - to również wpłynęło na wymiar kary.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nangar Khel: Oczyszczeni z zarzutu zbrodni
Komentarze (7)
R
rebecca
19 marca 2015, 15:32
Te duraki-trepy sadowe mowia ze wydane zostalo polecenie niezgodne z rozkazem. Czym sie rozni polecenie od rozkazu na linii walki?.Kiedy cos jest poleceniem a kiedy rozkazem?. Ta banda trepow za stolami sadowymi pieprzy trzy po trzy.Czas najwyzszy rozpieprzyc sadownictwo wojskowe - relikt stalinizmu.Wojny zadnej nie mamy na razie - a sady wojskowe dostaja jedna sprawe miesiecznie i bawia sie z nia 5 lat biorac sute wynagrodzenie oslodzone immunitetem.
J
Jarek
19 marca 2015, 15:05
Zapomnieliście, że oni zostali ostrzelani z tych zabudowań. Cywilów nie widzieli, bo byli w budynkach. Ostrzeliwanie z zabudowań cywilnych, czasem zza cywilów, zdarza się na wojnie często. Co wtedy robić? Nie strzelać, dać się zabić? Cywile na wojnie zawsze giną, na pewno bezsensownie, ale taka jest właśnie wojna: brutalna i bezsensowna. przeciwnik strzelając z ukrycia za cywilami liczy właśnie na to, że będziemy sądzić żołnierzy za "zbrodnię". Tacy z nas europejscy humaniści.
jazmig jazmig
19 marca 2015, 13:47
Zamordowali 6 ludzi i dostali wyroki w zawieszeniu. W przedwojennej Polsce byłby sąd polowy i poważne wyroki za niesuordynację oraz strzelanie bez uzasadnienia do cywilów.
Szymon Żminda
19 marca 2015, 14:37
Nie zamordowali tylko (jak na ten moment) źle wykonali rozkaz, w wyniku czego zginęli cywile. A co by było, gdyby było, to Bóg jeden raczy wiedzieć.
jazmig jazmig
19 marca 2015, 14:41
Gdy ktoś strzela do bezbronnych cywilów, to on ich morduje i nie ma innego określenia na takie postępowanie. Ja rozumiem niecelny strzał, ale oni wystrzelili więcej pocisków moździerzowych i jeszcze ostrzelali wioskę z ciężkich karabinów maszynowych. Pijani nie byli, wiedzieli co robią, to było wojsko zawodowe, a nie przypadkowi cywile z poboru.
19 marca 2015, 15:56
Jak łatwo Ci przychodzi wydawać wyroki. 
Szymon Żminda
19 marca 2015, 19:38
Oj, jazmig, eksperta od działań wojennych zgrywasz. Tam na wschodzie  byle dziecko, czy kobieta może mieć za pazuchą gnata, z którego Ci wypali w twarz, gdy się zawahasz, czy strzelać, bo to "cywil".  A dodatkowo to z moździerza uważasz, że się strzela z takiej odległości, że widzisz do kogo strzelasz. Daj Ty spokój.