"Nie ma co wywoływać paniki o zagrożeniu"

(fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP / psd

Nie ma co wywoływać paniki o zagrożeniu terrorystycznym, ludzie nie powinni się tego obawiać - uspokajał w środę szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej. "Nie jesteśmy na pierwszej linii takiego zagrożenia" - dodał.

Koziej w porannej rozmowie w TVP Info odniósł się w ten sposób do informacji przekazanych we wtorek przez b. wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego gen. Pawła Pruszyńskiego, że udaremniono próbę zamachów terrorystycznych w Polsce w latach 2003-04. Jak mówił Pruszyński, miały być one planowane podczas pasterek w polskich katedrach, nie podał, w jakich miastach.

Koziej - komentując te informacje - podkreślił, że państwa zachodnie bardzo obawiają się zagrożenia terrorystycznego, ale u nas nie ma takich oznak. Jak mówił, nie jesteśmy na pierwszej linii takiego zagrożenia - nie ma dużych środowisk islamskich, jak w innych krajach - co jest typowe obecnie dla Europy Zachodniej.

W jego ocenie służby są czujne. "Myślę, że możemy być w miarę spokojni. Nie ma co wywoływać paniki, że oto już jesteśmy zagrożeni zamachem terrorystycznym" - powiedział. Dodał, że ludzie nie powinni się obawiać, bo jego zdaniem nie ma do tego na razie żadnych przesłanek, a jeśli cokolwiek miałoby się pojawiać, to na pierwszej linii są służby, które powinny to monitorować i pilnować.

"Jeśli rzeczywiście pojawi się zagrożenie, trzeba wtedy dopiero informować" - zaznaczył.

W ocenie Kozieja, jeśli o zdarzeniach sprzed 11 lat mówi były wiceszef agencji, to "chyba wie, co mówi". Jednak - wskazał Koziej - Pruszyński niepotrzebnie tak szczegółowo publicznie informuje o tej sprawie.

"Oczywiście jest problem, czy to były plany, na ile to było zorganizowane i tak dalej. Można byłoby o tym rozmawiać, tylko nie jest to najlepsza pora, (...) aby rozmawiać akurat przed świętami" - ocenił.

Zaznaczył, że te informacje przypominają o ówczesnych zagrożeniach, choć dzisiaj nie ma sygnałów o przygotowywanych operacjach terrorystycznych i o tym, że w tamtym przypadku służby "być może dobrze zadziałały".

"Jest zagrożenie, musimy być czujni. Służby potrafią działać, więc myślę, że nie ma co rozdrapywać i panikować z tego powodu" - podkreślił.

We wtorek w rozmowie z TVP Info były wiceszef ABW gen. Paweł Pruszyński pytany, za co dostał generalskie szlify, odpowiedział, że za przeciwdziałanie atakowi terrorystycznemu na polskich obywateli. "To było w latach 2003-04, podczas pasterki miał być dokonany atak terrorystyczny w czterech świątyniach" - powiedział.

Podał, że służby oceniały, że w wyniku ataku ze strony ugrupowań islamskich w katedrach w dużych miastach w Polsce mogło zginąć kilka albo kilkanaście tysięcy osób.

Podał, że terroryści mieli przygotowane praktycznie wszystko, ale Agencja dzięki pracy operacyjnej miała przewagę - "wiedzieliśmy kto, kiedy, przy pomocy jakich środków" przeprowadzi atak.

"Oni poświęcili na to mnóstwo czasu, przygotowując się tu bardzo dobrze, wcześnie pozorując swój pobyt, jako turyści, jako odwiedzający znajome kobiety, które poznali niby przypadkowo. Wiedzieliśmy dużo więcej dzięki dobrej pracy operacyjnej. W momencie, kiedy to było bardzo blisko, zbliżała się Wigilia i obawialiśmy się, że jednak może nam się wymsknąć spod kontroli przebieg całej akcji, postanowiliśmy ją, nieładnie może tu użyję słowa, przyciąć, zakończyć" - relacjonował.

Powiedział, że uniemożliwiono dalsze swobodne poruszanie się po Polsce osobom, które mogłyby dokonać ataku terrorystycznego, a wszystkie zostały zatrzymane z pomocą współpracujących z Polską służb specjalnych innych krajów. "Dotyczyło to krajów europejskich, ale również i jednego z obywateli Australii" - dodał.

Pruszyński powiedział, że ABW niepokoiło wciąganie do takiej działalności Polaków. "Mówiło się nawet o czymś takim, że jeden z obywateli polskich, znów nieładne słowo użyję, miał +wyprany mózg+ poprzez wpływanie ideologiczne, religijne na tego młodego człowieka" - mówił.

Przypomniał, że wtedy Polska zaangażowana była w wojnę w Iraku. B. szef ABW ocenił, że obecnie Polacy mogą spać spokojnie.

Ujawnił, że pracujący przy tej sprawie ówcześni młodzi oficerowie teraz pełnią funkcje w ABW. "Na całym świecie wysoko ceniona jest praca naszych oficerów ABW w zakresie zwalczania terroryzmu" - zaznaczył.

Pruszyński został generałem w kwietniu 2004 r. Wiceszefem ABW był do sierpnia 2004 r. gdy przeszedł na emeryturę. W okresie PRL pracował w Służbie Bezpieczeństwa. W ABW odpowiadał za ochronę ekonomicznych interesów państwa i zwalczanie terroryzmu. Zanim awansował do centrali, był szefem delegatury Urzędu Ochrony Państwa w Łodzi.

W kwietniu 2004 prezydent mianował również generałem dyrektora departamentu kontrwywiadu ABW płk Macieja Hunię, obecnego szefa Agencji Wywiadu. Obaj oficerowie ABW odebrali wtedy od prezydenta wysokie odznaczenia państwowe - Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski oraz dwa Krzyże Kawalerskie Orderu Odrodzenia Polski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Nie ma co wywoływać paniki o zagrożeniu"
Komentarze (2)
P
Pofil
17 grudnia 2014, 09:32
Nie chce uzywac epitetow bo szkoda slow ale to co ten pan (celowo nie Pan) mowi pokazuje poziom ignorancji....tylko osoba bardzo malo rozgarnieta moze tak sie wypowiadac.... klasyka ekipy BMW (bierny m.... ale w...)
1
111111111111111
17 grudnia 2014, 09:50
Coś ci (celowo nie Ci)się  z tym bmw pomyliło przecież on nie od prezesa :)