"Nie ma żadnej umowy na budowę Jamału II"

(fot. PAP/Jacek Turczyk)
PAP / psd

Minister skarbu Mikołaj Budzanowski oświadczył, że podpisane w czwartek memorandum dot. możliwości realizacji gazociągu Jamał II nie jest umową, która zobowiązywałaby kogokolwiek do budowy nowej sieci. Przekonywał, że takich porozumień zawiera się bardzo dużo.

"Nie ma takiej umowy, która zobowiązuje kogokolwiek, żeby tego typu projekt był realizowany na terytorium Polski" - powiedział na piątkowej konferencji prasowej Budzanowski, odnosząc się do informacji o podpisaniu memorandum między spółką EuRoPol Gaz a Gazpromem.

"To jest techniczne porozumienie, dotyczy wymiany informacji, które mają posłużyć głębszej analizie, ekonomicznej, technicznej i prawnej, związanej z ewentualną realizacją takiego projektu w przyszłości" - dodał. Zaznaczył, że umowy tego typu podpisuje każda spółka.

DEON.PL POLECA

Polityk oświadczył, że Polska jest wstrzemięźliwa, jeśli chodzi o nowe inwestycje z Gazpromem. Jego zdaniem zarówno Polska jak i Ukraina powinny pozostać bardzo poważnymi krajami tranzytowymi, przez które przechodzi gaz do zachodniej Europy. Tymczasem budowa drugiej nitki Jamału zagrażałaby pozycji tranzytowej Ukrainy.

Minister przekonywał, że nie musiał wiedzieć podpisaniu memorandum, bo takich niewiążących prawnie umów zawieranych przez spółki jest bardzo wiele. "W większości przypadków, kiedy (...) mają one (memoranda - PAP) charakter tylko i wyłącznie informacyjny i analityczny, to nie wchodzę i nigdy nie będę wchodził szczegółowo w działalność jakiejkolwiek spółki, a więc o tym nie byłem informowany" - powiedział.

Dodał, że wie o tym, iż tego typu analizy były prowadzone, również przez inne spółki, w tym Gaz-System, EuRoPol Gaz, które zajmują się tranzytem gazu przez terytorium Polski. Oświadczył, że jest to dla niego absolutnie zrozumiałe, bo "od tego są takie spółki".

"Spółka jest od analizowania, obserwowania tego, co się dzieje w inwestycjach infrastrukturalnych na terenie Unii Europejskiej i we wszystkich krajach po wschodniej stronie. Dla mnie to jest fakt oczywisty - do tego zostały powołane. My jesteśmy od tego, aby podejmować ostateczne decyzje" - podkreślił.

Dodał, że "niezmienne jest to, że właścicielem infrastruktury przesyłowej na terenie Polski jest i będzie polska spółka". "Nie będziemy dzielić struktury własnościowej, jeśli chodzi o jakikolwiek gazociąg przesyłowy na terenie Polski" - zaznaczył.

Jego zdaniem należy poczekać, ze wszelkimi przyszłymi decyzjami inwestycyjnymi do zakończenia prowadzonej przez Komisję Europejską procedury antymonopolowej wobec spółki Gazprom. Jak ocenił, procedura ta jest "bardzo ważna i bardzo niebezpieczna dla Gazpromu".

KE od 4 września sprawdza, czy rosyjski koncern nadużywa dominującej pozycji na rynku Europy Środkowo-Wschodniej. KE podejrzewa, że Gazprom segmentuje rynek gazowy, utrudniając wolny przepływ gazu między krajami naszego regionu. Bada też, czy koncern nie przeciwdziała dywersyfikacji dostaw gazu do regionu oraz czy nie narzuca klientom nieuczciwych cen, wiążąc je w stałej formule z cenami ropy.

W czwartek w Sankt Petersburgu eksploatująca polski odcinek gazociągu jamalskiego spółka EuRoPol Gaz podpisała z Gazpromexportem "memorandum o wzajemnym zrozumieniu" dotyczące oceny, na etapie przedinwestycyjnym, możliwości realizacji nowego gazociągu. Dokument nie zawiera decyzji o budowie gazociągu - podkreślił EuRoPol Gaz.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nie ma żadnej umowy na budowę Jamału II"
Komentarze (1)
AP
Adrian P.
6 kwietnia 2013, 02:38
A kto doprowadził do anulowania 1,2 mld długo Rosji (Gazpromu) wobec Polski? Kto doprowadził do tego, że Miedwiediew, brat TEGO Miedwiediewa, jest szefem "polskiej" spółki EuroPol-Gaz? Kto używał kloacznego języka i wysyłał Palikota do ataku na prezydenta Kaczyńskiego, który był temu przeciwny? Wszystko było domykane między 29 październikiem 2009 i 20 kwietnia 2010. Przeciwinicy, na czele z prezydentem Kaczyńskim, zginęli tragicznie 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku. Bez prezydenta Kaczyńskiego, ostatnią deską ratunku okazała się UE (mimo, że często ją krytykuję tu muszę być jej wdzięczny), która zmusiła D.Tuska do renegocjacji umowy z Rosją. Czy dziś może dziwić zdziwienie Donalda Tuska?