Niepełnosprawni sami walczą o swoje prawa

(fot. PAP/Tomasz Gzell )
PAP/ ad

Niepełnosprawni intelektualnie sami dziś walczą o swoje prawa, wspierają ich organizacje pozarządowe. Rola państwa wciąż jest zbyt mała, nadal też występują niesłuszne uprzedzenia  - wynika z sobotniej debaty na ten temat.

W ramach obchodów Dnia Godności Osoby z Niepełnosprawnością Intelektualną, w budynku Sejmu zorganizowano debatę nad miejscem osób z taką niepełnosprawnością w społeczeństwie.

Była to pierwsza w Polsce dyskusja z udziałem tzw. self-adwokatów - niepełnosprawnych umysłowo, którzy samodzielnie występują w obronie swych praw. Wnioski trafią do Sejmu jako petycja o wprowadzenie do prawa zmian, które poprawiłyby funkcjonowanie tych osób w życiu społecznym.

Debatę zorganizowało Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym w 50-lecie swej działalności oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Patronat objęli m.in. prezydent RP i marszałek Sejmu.

Wśród problemów, o których mówili niepełnosprawni, było m.in. pozbawienie osób ubezwłasnowolnionych prawa do zawarcia małżeństwa, do dziedziczenia mieszkania czy udziału w wyborach.

"A czy ktoś by nas chciał słuchać" - tak self-adwokaci odpowiedzieli na pytanie, czemu nie kandydują w wyborach do Sejmu. "Skoro płacimy podatki, dlaczego nie wykorzystuje się publicznych pieniędzy na nasze potrzeby" - pytali.

Self-adwokaci podkreślali także dyskryminację na rynku pracy, która wynika m.in. z obaw pracodawców, jakoby byli oni złymi pracownikami. Mówiono też o stresie, jakim jest konieczność stawania co jakiś czas przed komisją ZUS - także wtedy, gdy uszkodzenia mózgu są nieodwracalne.

"Być może konstytucja za mało mówi o obowiązkach władzy publicznej wobec niepełnosprawnych" - przyznał sędzia Trybunału Konstytucyjnego Zbigniew Cieślak.

Rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz powiedziała, że samorządy czasami zawłaszczają fundusze przeznaczone na edukację dzieci niepełnosprawnych intelektualnie. "Trzeba z tym skończyć" - te jej słowa przywitano gromkimi oklaskami.

RPO dodała, że po ukończeniu nauki państwo pozostawia takie dzieci same sobie. "A przecież mają one prawo do pracy; administracja państwowa powinna dawać przykład w zatrudnianiu osób niepełnosprawnych" - dodała. Takie osoby pracują np. w biurze RPO.

Dziennikarzom Lipowicz mówiła, że prawa osób niepełnosprawnych to jeden z jej priorytetów. "Jest dla nas rzeczą wstydliwą, że mimo 23 lat niepodległości jeszcze ciągle nie potrafiliśmy dokonać przełomu" - powiedziała.

Podkreśliła zasługi PSOUU, dzięki której dziś jesteśmy europejskim liderem w aktywności obywatelskiej osób upośledzonych intelektualnie, "czym Polska w ogóle się nie chwali". Lipowicz nadała PSOUU odznakę "Za zasługi dla ochrony praw człowieka".

Zdaniem RPO gorzej wypada rola władz publicznych. "Każdy może coś zrobić - dodała. - Są na to pieniądze w UE; nie potrafimy po nie sięgać".

Przypomniała, że dziecko kończące szkołę wpada w "przepaść społeczną". Tymczasem - jak mówi Lipowicz - tylko jego sprawności intelektualne są naruszone; emocje, zdolności artystyczne, czy sportowe są takie, jak u każdego innego człowieka.

Prezes PSOUU Joanna Janocha powiedziała, że osoby takie kiedyś żyły na marginesie społeczeństwa; teraz sytuacja się poprawiła, ale nadal jest jeszcze dużo do zrobienia. "Ludzie nie znają istoty upośledzenia umysłowego, nie znają tych osób, boją się ich, myślą stereotypowo" - dodała.

Według Lipowicz kiedyś nawet podczas wizyt księdza po kolędzie ukrywano takie dzieci przed kapłanem, jako coś rzekomo wstydliwego. Podkreśliła, że dziś Kościół tworzy warsztaty, jak nauczać dzieci z taką niepełnosprawnością, które nawet są ministrantami.

Przed debatą kilkaset osób ubranych na pomarańczowo (to kolor PSOUU) wzięło udział w happeningu na pl. Trzech Krzyży. W ramach obchodów odbyły się też imprezy plenerowe w stołecznym parku im Rydza-Śmigłego, wystawa malarstwa niepełnosprawnych artystów oraz spektakl teatralny. Można było pobębnić w bębny (co jest symbolem integracji z niepełnosprawnymi).

PSOUU jest największą i najstarszą organizacją pozarządową działającą na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną. Zrzeszające 12 tys. osób stowarzyszenie prowadzi ponad 400 placówek w kraju, które umożliwiającą rehabilitację, terapię i edukację ok. 25 tys. dzieci, młodzieży i dorosłych z taką niepełnosprawnością.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niepełnosprawni sami walczą o swoje prawa
Komentarze (2)
A
a
15 maja 2013, 19:40
"Ci self=adwokaci, jeżeli rzeczywiście są niesprawni umysłowo, sami nie wiedzą, co powtarzają za tymi, którzy im suflują różne głupoty." Nie znam się, to się wypowiem... tak jak "jazmig" :) Self-adwokat to ktoś, kto - mimo ograniczeń - jest na tyle odważny, żeby mówić o sobie, upominać się o swoją godność i płynące z niej prawa - również w imieniu takich jak on. Przez takich jak "jazmig", co to wybór dają tylko takim, którzy są zdrowi, część z niepełnosprawnych myśli sobie czasem, że lepiej byłoby skoczyć pod pociąg. A pracodawcy nie chcą takich osób zatrudniać. Tymczasem jest wiele takich prac, do których nawet intelekt jazmiga wystarczy... I jest duża grupa niepełnosprawnych, którzy z radością wybrali by pracę, niż poleganie ciągle na cudzej łasce.
jazmig jazmig
12 maja 2013, 08:39
Żeby dokonać wyboru, trzeba przynajmniej zrozumieć, co się robi. Podobnie, aby podjąć jakąś prawnie wiążącą decyzję, taką jak np. małżeństwo, kupno lub zbycie nieruchomości itp. Ci self=adwokaci, jeżeli rzeczywiście są niesprawni umysłowo, sami nie wiedzą, co powtarzają za tymi, którzy im suflują różne głupoty.