Orędzie może mieć duże znaczenie w Rosji

(fot. flickr.com/ by PolandMFA)
PAP/ ad

Rosyjską Cerkiew łączy z Polakami negatywna ocena reżimu komunistycznego - uważa dyplomata prof. Adam Daniel Rotfeld i podkreśla, że wspólne orędzie Kościoła i Cerkwi może mieć duże znaczenie w Rosji. "Będzie punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń" - mówił.

Prof. Adam Daniel Rotfeld, b. szef MSZ, jest współprzewodniczącym Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, której zadaniem jest m.in. wypracowywanie w gronie ekspertów rekomendacji dla polskich i rosyjskich polityków służących porozumieniu między obu narodami.

Czego należy spodziewać się po wspólnym dokumencie Kościołów: katolickiego w Polsce i prawosławnego w Rosji, w którym wezwano do pojednania obu narodów?

A.R.: Orędzie przyniesie spodziewane efekty, ale przestrzegałbym przed oczekiwaniem, że nastąpi to szybko, niemal natychmiast. Jest to wydarzenie symboliczne i spektakularne, jednak jego efekty nie będą namacalne bezpośrednio po ceremonii podpisania przesłania. Wspólny dokument to dopiero początek kształtowania nowej rzeczywistości. Może ona być kształtowana według naszych wyobrażeń, może też wymknąć się spod kontroli, ale może też nie mieć istotnego znaczenia w dającej się przewidzieć przyszłości. Jest bowiem ryzyko, że dokument może pozostać zapisem, który nie będzie miał oddziaływania na społeczności chrześcijan w Polsce i w Rosji. Tak stało się przecież z aktem pojednania między Kościołem katolickim w Polsce i Kościołem greckokatolickim na Ukrainie w 2005 r. Niewielu dziś o tym akcie pamięta. Miałem wrażenie, że zapomniano o nim już w dzień po podpisaniu.

Rzecz w tym, by myśl, która przenika to orędzie trafiła do serc i umysłów wiernych oraz ludzi spoza Kościoła i Cerkwi. A będzie to możliwe wtedy, gdy wspólne przesłanie zostanie odczytane we wszystkich kościołach i cerkwiach w Polsce i Rosji. Po drugie, powinno ono być drogowskazem i elementem nauczania społecznego Kościoła i Cerkwi. Można sobie wyobrazić np. rozmaitego rodzaju spotkania, które będą ożywiać to orędzie.

Jakie znaczenie i oddziaływanie w Rosji będzie miał wspólny dokument obu Kościołów?

A.R.: Ten dokument w Rosji może mieć znacznie większe oddziaływanie niż to sobie dziś wyobrażamy. W Rosji słowo pisane i przyjmowane na wysokim szczeblu jest traktowane niemalże jako norma postępowania - głos z najwyższej trybuny, którego należy słuchać. Ale może też zdarzyć się, że będzie to dokument najwyższej hierarchii, nieznany szerszym kręgom rosyjskiego społeczeństwa, i wtedy jego znaczenie będzie mniejsze. Nie wiemy jeszcze, czy przesłanie będzie w Rosji publikowane lub odczytywane. Jednak spodziewam się, że w sobotnio-niedzielnej prasie rosyjskiej orędzie będzie publikowane w całości. Pamiętajmy jednak, że oddziaływanie prasy w dobie internetu jest już ograniczone. Coraz większe znaczenie mają elektroniczne środki przekazu.

Czym będzie różnił się dokument Kościołów: prawosławnego i katolickiego od listu polskich biskupów do biskupów niemieckich z 1965 r., w którym znalazły się słynne słowa: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie"?

A.R.: Różnica polega na tym, że w 1965 r. mieliśmy do czynienia z listem biskupów polskich do niemieckich; dodajmy, że ze strony niemieckiej, a mam na myśli Episkopat Katolików Niemieckich, nie było adekwatnej odpowiedzi. Była oczekiwana odpowiedź Kościoła ewangelickiego wychodząca naprzeciwko oczekiwaniom Kościoła w Polsce. Później były inne ważne wspólne oświadczenia polskiej i niemieckiej hierarchii kościołów katolickich w obu krajach.

Tym razem mamy wspólne orędzie Cerkwi i Kościoła do Polaków i Rosjan, które jak każde wspólne oświadczenie ma wszystkie wady i zalety dokumentu negocjowanego. Innymi słowy, obie strony nie uzyskały wszystkiego, ale pozostał wspólny mianownik. Z reguły każda ze stron ma swoje optymalne oczekiwania. Dominuje jednak wola porozumienia, której cena na ogół wyraża się nie w tym, co w dokumencie jest, ale w tym z czego zrezygnowano, czego w dokumencie nie ma.

Na przykład nie ma w nim, znanej z listu polskich biskupów do niemieckich formuły "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Na porządku dziennym pojawiłyby się pytania "za co prosimy o przebaczenie?", "o jakie winy chodzi?". Obie strony nie były jeszcze gotowe do tego, by na te pytania udzielić jasnej odpowiedzi. Fundamentem tego porozumienia było to, co łączy. Powinniśmy sobie zdać sprawę z tego, że rosyjska Cerkiew była bardzo ciężko doświadczona w sowieckiej Rosji. Zatem ma większe zrozumienie dla naszych oczekiwań w potępianiu zbrodni reżimu komunistycznego. Innymi słowy, rosyjska Cerkiew ma bardzo negatywną ocenę reżimu komunistycznego i to łączy ją z powszechnymi odczuciami Polaków.

To, że w przesłaniu nie ma formuły o wzajemnym przebaczeniu win - w moim przekonaniu - ma drugorzędne znaczenie, skoro autorzy dokumentu odwołują się do słów zawartych we wspólnej modlitwie "Ojcze Nasz": "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".

Jak należy odczytywać wizytę Cyryla I w Polsce?

A.R.: O jej randze i znaczeniu stanowi fakt, że jest to pierwsza wizyta patriarchy Rosji w Polsce. Warto podkreślić, że jest to akt odwagi ze strony rosyjskiej Cerkwi. Jeśliby w najbliższej przyszłości nie wszystkie oczekiwania poprawy stosunków polsko-rosyjskich byłyby spełnione, to z pewnością następne pokolenia będą się do orędzia Kościoła i Cerkwi odwoływały. Nawet jeśli minie 50, a może 100 lat, będzie ono dla nich punktem odniesienia.

Pojawiają się komentarze mówiące o wpływie Kremla na wizytę Cyryla I w Polsce. Co pan o tym sądzi? 

A.R.: Nie jest wykluczone, że bez kroków politycznych i spotkań premiera i prezydenta Rosji z polskimi przywódcami do wizyty Cyryla w Polsce by nie doszło. Gdy myślimy o pojednaniu, to o wiele ważniejsze jest to, że wspólne orędzie Kościoła i Cerkwi nie ma politycznego charakteru. Dokument ten był negocjowany całkowicie autonomicznie - na płaszczyźnie religijnej i moralnej, a nie politycznej - między Kościołem a Cerkwią.

W grudniu 1999 r. Jan Paweł II przyjął mnie na audiencji prywatnej. Rozmowa zeszła na rozwój sytuacji w Rosji. Papież wyraził wątpliwości, czy jego wizyta w Rosji dojdzie do skutku. Pamiętam końcowe słowa Jana Pawła II: "Wie Pan, miałem zaproszenia od Gorbaczowa, od Jelcyna, mam też od Putina. Ale mnie interesują stosunki z Cerkwią prawosławną, a nie Putin".

Przy okazji wizyty prawosławnego patriarchy może pojawić się dyskusja dotycząca zbrodni sowieckiej Rosji popełnionych na Polakach. Interesujące jest pytanie, dlaczego w Polsce zbrodnie popełnione przez sowiecką Rosję wywołują więcej negatywnych emocji niż o wiele większe i równie okrutne zbrodnie hitlerowskich Niemiec?

A.R.: Pytają mnie o to niekiedy również Rosjanie, nawet na wysokim szczeblu. Mam na to prostą odpowiedź: Niemcy nie kwestionowali swoich zbrodni. Nie kwestionowali, że system hitlerowski był zbrodniczy i że zbrodni dokonali Niemcy. Tymczasem Związek Radziecki nie tylko kwestionował zbrodniczy charakter systemu, ale kwestionował również udokumentowane zbrodnie, których symbolem jest zbrodnia katyńska.

Wzajemne relacje skomplikowało także wejście do Polski Armii Czerwonej, która usunęła z ziem polskich hitlerowskie Niemcy, ale zamiast wyzwolenia narzuciła Polsce obcy system i inny rodzaj zniewolenia. Można mówić o tym, że naród polski został ocalony przed hitlerowską zagładą, ale ustrój po 1945 r. został nam narzucony przez Moskwę. W efekcie relacje z Rosją stały się z czasem bardziej skomplikowane niż z Niemcami.

A jak traktować obecne problemy dotyczące Katynia? Wciąż aktualna jest np. sprawa tylko w części odtajnionych tomów akt rosyjskiego śledztwa katyńskiego.

A.R.: Najważniejsze dokumenty znamy. Są to decyzje najwyższych organów państwa radzieckiego - dokumenty świadczące o tym, że zbrodni dokonali oprawcy z NKWD na polecenie Stalina i jego politbiura. Nieodtajnione są natomiast te tomy rosyjskiego śledztwa katyńskiego, które prawdopodobnie mogą ujawnić prawdę o ludziach, którzy są spadkobiercami - wnukami lub prawnukami zbrodniarzy. Nazwiska sprawców zbrodni jednak znamy. Myślę, że ci, którzy sprzeciwiają się ujawnieniu całej prawdy to ludzie, którzy reprezentują ciągłość z dawnym systemem. Zapewne chronią w ten sposób swoje "dobre imię" i nie chcą, by ich przodkowie byli uznani w sposób formalno-prawny za zbrodniarzy.

W jednym z wywiadów powiedział pan, że jedną z największych przeszkód we wzajemnych relacjach Polaków i Rosjan jest brak wzajemnego zaufania. Ten problem udało się rozwiązać Polakom z Niemcami, ale nie z Rosjanami.

A.R.: Źródła wzajemnego braku zaufania między Polakami i Rosjanami są zupełnie inne niż między Polakami a Niemcami. By to zrozumieć można odwołać się do pierwszego zdania "Anny Kareniny" Lwa Tołstoja, który napisał, że "wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, ale każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób". Parafrazując Tołstoja można powiedzieć, że relacje polsko-niemieckie i polsko-rosyjskie nie były szczęśliwe, ale każde z innych powodów.

Z Niemcami dzieliło nas wszystko. Począwszy od języka, poprzez historię, a skończywszy na tym, co nadal nas dzieli - mam na myśli kompleks wyższości u znacznej części Niemców wobec Polaków. Wynika to z faktu, że niemieckie społeczeństwo w najnowszych dziejach było bogatsze i znacznie lepiej od polskiego zorganizowane. Było lepiej wykształcone, mieszczańskie i uprzemysłowione. Polaków i Niemców natomiast zbliżyło historycznie chrześcijaństwo, które przyjęliśmy z Czech i Niemiec.

W stosunkach z Rosją było inaczej. Polacy, już od początku własnej państwowości, gdy wcześniej od Rusi Kijowskiej przyjęli chrześcijaństwo, mieli poczucie, że cywilizacyjnie stoją wyżej od Rosjan. Z kolei Rosjanie - po wielkiej schizmie wschodniej w 1054 r., czyli po rozłamie chrześcijaństwa na Kościół wschodni i zachodni - bardzo krytycznie oceniali Rzym, papiestwo i katolicyzm. W Rosji jest też przekonanie, że Kościół w Polsce ma nieporównywalnie większą siłę społecznego oddziaływania.

Z drugiej strony Rosjanie mieli poczucie wyższości imperialnej polegające na większej sile i potędze. W efekcie Polacy są nastawieni życzliwie do Rosjan i ich kultury, ale stosunek do Rosji był nacechowany niechęcią i strachem, a zarazem poczuciem wyższości wobec systemu władzy panującej w Rosji. Jednocześnie Polacy lubią Rosjan. Lubią rosyjską kulturę - filmy, muzykę, literaturę.

Podsumowując - wizyta patriarchy Rosji ma wymiar duchowy. Odwołuje się do wspólnych korzeni i chrześcijańskich wartości, które powinny łączyć oba nasze narody. To daje nadzieję, że mamy na czym budować polsko-rosyjskie pojednanie. Otwiera nowy wymiar w myśleniu o przyszłości stosunków między naszymi narodami.

Rozmawiali: Norbert Nowotnik, Paweł Rozwód (PAP)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Orędzie może mieć duże znaczenie w Rosji
Komentarze (2)
M
mors
15 sierpnia 2012, 20:37
Gdzie się człowiek nie obejrzy, to całą politykę robią agenturalne mendy
!
!!!
15 sierpnia 2012, 16:49
AGENT Rotfeld W znajdujących się w IPN dokumentach SB Adam Daniel Rotfeld figuruje jako kontakt operacyjny pod czterema pseudonimami: „Rauf”, „Rad”, „Ralf” i „Serb”. Według dokumentów SB, źródło przekazywało informacje służbom specjalnym PRL w latach 70. i 80. Według dokumentów SB, źródło przekazywało informacje służbom specjalnym PRL w latach 70. i 80. Adam Rotfeld i rosyjskie gry http://www.bibula.com/?p=32732 Tajni Współpracownicy SB: Nie drażnić Rosji, Katyń to przecież nie ludobójstwo http://www.bibula.com/?p=14021