Piotr Duda: wreszcie żeśmy się obudzili
Przyjechaliśmy tutaj wykrzyczeć: dość lekceważenia polskich pracowników - mówił przewodniczący KK "Solidarność" Piotr Duda do zgromadzonych na pl. Zamkowym związkowców.
"Moje serce się raduje. Jestem facetem, ale płakać mi się chce ze szczęścia, że wreszcie żeśmy się obudzili jako Polscy, jako polscy pracownicy" - rozpoczął swoje przemówienie Duda.
Odniósł się do słów pieśni "Mury" i podkreślił, że "właśnie nadszedł ten czas i ta siła, którą dzisiaj pokazujemy tutaj w Warszawie".
"Przyjechaliśmy tutaj wykrzyczeć: dość lekceważenia polskich pracowników, polskiego społeczeństwa. Chcemy szacunku dla nas, dla obywateli tego kraju" - podkreślił.
"Politycy, którzy obecnie sprawują władzę uważają inaczej, politycy, którzy żyją sami dla siebie (...) którzy uważają, że mają monopol na władzę, a my mamy być tylko wołami do pracy w naszym kraju. Na to pozwolić nie możemy i dlatego jesteśmy tutaj w Warszawie" - mówił lider "S".
Jak podkreślał, postulat podniesienia płacy minimalnej do 1,6 tys. zł to "nic szczególnego, to nie gwiazdka z nieba". Według niego, informacje, że realizacja postulatów związkowych kosztowałaby 150 mld zł to "propaganda koalicji polityczno-biznesowej". "Nie wierzcie w te wyliczenia" - apelował.
W sobotnich manifestacjach w Warszawie mogło wziąć udział nawet 100 tys. ludzi - podał stołeczny ratusz. Szacunki organizatorów to prawie 200 tys. osób. Z kolei służby porządkowe podają nieoficjalnie, że demonstrowało ok. 70 tys. osób.
Rzecznik komendanta stołecznego policji st. asp. Mariusz Mrozek powiedział PAP ok. godz. 14.30, że nie odnotowano poważniejszych incydentów. Pierwsi manifestanci zaczęli już wracać do autokarów - dodał.
"Zgromadzenie publiczne rozciągnięte jest od pl. Zamkowego do pl. Trzech Krzyży. Liczba uczestników jest zgodna z wartością deklarowaną przez organizatorów, czyli 100 tys. osób" - podał ok. godz. 14 stołeczny ratusz.
Natomiast ze sceny na pl. Zamkowym, gdzie przemawiali liderzy związkowi, podano informację, że w demonstracjach wzięło udział prawie 200 tys. osób.
Z kolei nieoficjalne dane, jakie uzyskała PAP ze służb porządkowych, to ponad 70 tys. demonstrantów.
Na trasie przemarszu były drobne incydenty, jak np. próba bójki, natychmiast i w pokojowy sposób rozwiązywali je sami związkowcy.
Na Krakowskim Przedmieściu prowadzący manifestację zachęcali do oddawania czci pomnikowi "Tuska - słońca Peru". Związek zawodowy Samoobrona wniósł na Plac Zamkowy i postawił na scenie trumnę z napisem "Rolnictwo".
Związkowcy podążający na manifestację zwiedzali Starówkę, na Krakowskim Przedmieściu wielu siadało w ogródkach przy kawiarniach i restauracjach. Część uczestników demonstracji weszła na taras widokowy przy kościele św. Anny. Przed kościołem stali z kolei zdezorientowani goście, którzy przyjechali na odbywający się tam ślub. Parę młodą przywitały gwizdki i trąbki związkowców.
Natomiast w pałacu ślubów przy Zamku Królewskim manifestacja nie zakłóciła ceremonii. Państwo młodzi i goście dostali się do budynku od strony Starego Miasta.
Skomentuj artykuł