PiS demonstrowało przed kancelarią premiera

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / kn

Politycy PiS demonstrowali w piątek przed kancelarią premiera. W ten sposób solidaryzowali się ze związkowcami protestującymi w Warszawie. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego reformy rządu, m.in. zmiany w emeryturach, łamią prawa pracowników.

Przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów protestowało kilkudziesięciu polityków PiS i sympatycy tej partii. Politycy mieli wpięte znaczki Solidarności.  
Kaczyński podkreślił, że politycy PiS zebrali się pod siedzibą rządu dlatego, że chcą wyrazić solidarność z pracownikami, tymi, których prawa są łamane, którym podwyższa się wiek emerytalny, z tymi, którzy mają już dość Polski bez pracy oraz tymi, którzy wyjechali. Dodał, że jego partia w ten sposób "przekazuje słowa pozdrowienia i solidarności" związkowcom, którzy "łączą się w jednym celu, którym jest powiedzenie +dość+".
"To jest najlepsze miejsce, w którym można powiedzieć +dość+, bo tu za nami jest gmach, w którym urzędują ci, którzy naprawdę podejmują decyzje. Czy są to decyzje suwerenne (...) nie wiemy, ale wiemy, że oni za nie odpowiadają. Za te decyzje odpowiada Donald Tusk, przedstawiciele PSL i ci wszyscy, którzy dzierżą dzisiaj najwyższe urzędy" - mówił Kaczyński.
Zaznaczył, że PiS solidaryzuje się z tymi, którzy "mają dość Polski bez mieszkań, w której nie rodzą się w stosownej ilości dzieci, Polski, w której króluje nadużycie, w której nie można załatwić dla zwykłego obywatela najprostszych spraw, Polski oligarchicznej, gdzie nie ma równości, nie ma praworządności, gdzie właściwie każdy zwykły, przeciętny obywatel cierpi z powodu ogromnej niesprawności państwa".
"Ale przede wszystkim z powodu tego, że to nie jest państwo dla wszystkich, to nie jest państwo prawdziwie demokratyczne, państwo, które ma służyć" - mówił Kaczyński.
Według lidera PiS prawa pracowników w Polsce są drastycznie łamane. Jak mówił, podwyższa się im wiek emerytalny, zmienia się reguły czasu pracy w ten sposób, że pracownik w istocie traci "wszystko, co było zdobyczą już nie dziesięciolecia, a ostatniego przeszło stulecia". 
Kaczyński mówił, że "to nie jest tak, że w Sejmie wszyscy są tacy sami, że jest jedność między tymi, którzy zasiadają w najwyższej izbie".
"My dzisiaj nie uczestniczymy w posiedzeniu Sejmu, bo nie chcemy mieć nic wspólnego z tymi, których łączy jedno: są w opozycji, ale w opozycji wobec PiS" - powiedział prezes PiS. "PO, PSL, SLD i jeszcze jedna partia, pana z Biłgoraja, są połączone w jednym sojuszu przeciwko PiS, przeciwko zmianom w naszej ojczyźnie, przeciwko wszystkiemu, co ma doprowadzić nasz kraj do rozwoju, co ma służyć wszystkim Polakom" - powiedział Kaczyński.
Szef PiS podkreślił, że zwycięstwo można i trzeba przybliżać, na przykład, manifestacjami. "Ostateczne zwycięstwo możemy odnieść tylko poprzez procedury demokratyczne: referenda i wybory. Kartka wyborcza jest dzisiaj naszą bronią. Nie potrzebujemy barykad, potrzebujemy głosowania, wielkiej jedności Polaków, polskiego obozu patriotycznego. W centrum tego obozu, tak zdecydował bieg wydarzeń, jest Prawo i Sprawiedliwość" - podkreślił Kaczyński.  
Zaznaczył, że PiS jest z tymi, którzy chcą innej Polski. "Domagamy się praw dla pracowników, polityki ekonomicznej, która będzie budowała nowe miejsca pracy, mieszkań dla młodych rodzin, tego, żeby szanse, które dziś mamy były wykorzystywane dla Polaków, a nie dla garstki tych, którzy nadużywają swojej pozycji. Domagamy się uczciwości, prawdy" - mówił.
Kaczyński przekonywał, że obecnie życie publiczne w ogromnej mierze opiera się na kłamstwie". "Kłamstwo jest podstawą relacji między tą władzą a społeczeństwem. Odrzucamy kłamstwo. (...) Chcemy prawdy, wolności, równości, nowej Polski" - powiedział.
Te słowa zgromadzeni przyjęli aplauzem i okrzykiem: "Jarosław". "Dziękuję bardzo, ale chciałem powiedzieć, że są tacy, którzy są po naszej stronie, ale takie okrzyki im nie odpowiadają. Szanujmy ich. Wiem, jak mam na imię. Szanujmy także tych, którzy mają inne poczucie estetyczne" - zażartował Kaczyński.    
PiS zbojkotował piątkowe posiedzenie Sejmu, w geście solidarności - jak uzasadniali politycy tej partii - ze związkowcami protestującym w Warszawie przeciwko polityce rządu. Rano klub PiS obradował poza gmachem Sejmu, po południu politycy partii zebrali się przed kancelarią premiera. 
Od środy trwa w Warszawie protest przeciwko polityce rządu zorganizowany przez trzy centrale FZZ, OPZZ i Solidarności. Protest ma potrwać do soboty, a jego kulminacją ma być wielotysięczna manifestacja pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa". PiS nie weźmie w niej udziału.
Jak tłumaczyli politycy PiS, solidaryzują się z postulatami związkowców, ale nie będą uczestniczyli w manifestacji w związku z zapowiadaną obecnością na niej przedstawicieli SLD. Jednak zgodnie z wypowiedziami polityków Sojuszu nie zamierzają oni uczestniczyć w manifestacji, gdyż nie życzą sobie tego związkowcy.
Przed kancelarią premiera zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Trzymały transparent "Panie Tusk, oszczędź Polskę. Abdykuj! +Orliki+ w potrzebie. Wraz z PO trenujcie młodych trampkarzy, a wybaczymy Wam - oszukani Polacy". Po przemówieniu Kaczyńskiego zebrani zaczęli się rozchodzić.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

PiS demonstrowało przed kancelarią premiera
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.