PiS proponuje kartę rodziny wielodzietnej

(fot. PAP/Tytus Żmijewski)
PAP / pz

Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że liczba rodzin wielodzietnych w Polsce będzie się zmniejszać. Aby temu przeciwdziałać, PiS proponuje m.in. kartę rodziny wielodzietnej i propozycje podatkowe.

- 40 proc. rodzin wielodzietnych jest dziś w sferze ubóstwa. Czyli to jest dwa razy więcej niż przeciętna w kraju. I temu trzeba zapobiegać - powiedział Kaczyński na konferencji prasowej w Warszawie.

DEON.PL POLECA

Jak mówił, rodzin z co najmniej trójką dzieci jest w Polsce obecnie tylko 1,5 mln. - Wedle obliczeń za dwadzieścia kilka lat ma być już tylko 1,2 mln. To jest element procesu depopulacji i musimy się temu przeciwstawić - uważa prezes PiS.

Według Kaczyńskiego, wiele rodzin chce mieć dużo dzieci, bo - jak mówił - jest to "potrzeba emocjonalna i bardzo piękna". Dlatego - jak mówił - państwo powinno służyć tej potrzebie, a nie zniechęcać do tego. - Oczywiście ta sfera zniechęcenia jest bardzo szeroka - uważa prezes PiS.

Kaczyński przedstawił propozycje swojej partii, które mają przeciwdziałać zmniejszaniu się liczby rodzin wielodzietnych w Polsce. Pierwszą propozycją jest wprowadzenie kart rodzin wielodzietnych. - To taka karta, która rodzinę wielodzietną - a więc to jest taka rodzina, która ma co najmniej troje dzieci - uprawnia do bezpłatnego korzystania albo z bardzo dużymi ulgami z komunikacji miejskiej, z różnego rodzaju instytucji kulturalnych, sportowych, rozrywkowych, etc. - powiedział szef PiS.

Jak mówił, jest to niby drobna rzecz, ale bardzo ułatwiająca rodzinom wielodzietnym funkcjonowanie i uczestniczenie w kulturze. Podkreślił, że taką propozycję przedstawił klub PiS w Radzie Warszawy. Jak mówił, jest ona obecnie procedowania i wyraził nadzieję, że zostanie wprowadzona.

Druga propozycja PiS zakłada możliwość wspólnego opodatkowania. - Nie na zasadzie, że to jest iloraz zależny od ilości dzieci. (...) Na to nas w tym momencie nie stać. Ale można ten iloraz nieustannie zwiększać, czyli dajmy na to o połowę przy każdym dziecku - najpierw dwoje, później dwa i pół, trzy, trzy i pół i etc. - powiedział.

Jak mówił, jest to stosowane w wielu krajach europejskich, np. we Francji, i daje pozytywne rezultaty.

Prezes PiS wymienił także propozycję lokaty dla każdego dziecka. - Mówię o tym na końcu, bo nie wiadomo, kiedy (się) pierwsze dziecko rodzi, czy to będzie rodzina wielodzietna. (...) Ale taka nawet niewielka lokata, która jest nienaruszalna do pełnoletniości, to jest ten dar ze strony państwa, a z drugiej strony to jest także pewna zachęta do oszczędzania dla rodziców, jeśli będą mieli tego rodzaju możliwość - dodał.

Chodzi o to - jak mówił - by dziecko wchodzące w życie miało sumę pieniędzy, od której może zaczynać.

- To będzie też sygnał, że państwo się tym interesuje i że państwo chce, by w Polsce rodzin wielodzietnych było wiele, że państwo to powołanie, pasję szanuje i popiera w interesie rodzin, dzieci, i naszej wspólnoty narodowej, która powinna się rozwijać, a nie zwijać - mówił. Dodał, że obecnie tych rodzin jest coraz mniej.

W konferencji wzięły udział także mamy ze swoimi dziećmi. Jedna z kobiet - matka szóstki dzieci powiedziała, że boryka się z problemami dnia codziennego i nie czuje żadnego wsparcia od państwa.

- Dlatego tu jestem, by wesprzeć program, który proponuje pan premier (Kaczyński), bo wierzymy, że to jest dla nas olbrzymia szansa; dla nas, tzn. dla państwa polskiego również - powiedziała jedna z matek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

PiS proponuje kartę rodziny wielodzietnej
Komentarze (5)
M
Militiades
27 września 2011, 16:49
Zatem stan, w którym dodana pomoc jest bezskuteczna, jest stanem zamierzonym i celowym. [...] To, że brakuje pieniędzy na lepszą opiekę socjalną nie musi wynikać z czyjegoś podłego planu co zdajesz się sugerować.W Polsce istnieją urzędy, których istnienie jest całkiem zbędne. Np. Urząd Regulacji Energii duplikuje odpowiednie oddziały Ministerstwa Gospodarki. Pomimo tego państwo (wyjaśniam, że mam na myśli tych, którzy w tym państwie sprawują władzę), czyli - innymi słowy - rząd, zamiast dokonać odpowiednich cięć, zwiększa liczbę urzędów. Oznacza to, że pieniądze są, tylko źle wydawane. Zastanów się teraz, co jest dla rządu bardziej obciążające: - sugestia, że obłąkańczo szasta pieniędzmi, bez celu, ładu i składu czy - podejrzenie, że pauperyzacja ludzi którzy nie mają co do garnka włożyć jest celowym utrzymywaniem ich na granicy rozpaczy. Jeszcze raz powtórzę. Pieniądze są. Może być ich nawet bardzo dużo. Problem w tym, że niezbędna reforma wyrzuciłaby na bruk dziesiątki tysięcy darmozjadów. A nasi politycy niezwykle mocno się z nimi solidaryzują. Ponadto badania statystyczne wyraźnie wskazują, że batalia o polskość jest już przegrana. Za 30 do 50 lat będzie tu panował szariat. Tego się nie da odwrócić. Więc nikt nie usiłuje czegokolwiek odwracać. Naczelnym hasłem stało się nachapanie się ile tylko można i ucieczka. Rząd będzie więc dbał wyłącznie o zachowanie status quo, aby warstwa rządząca bogaciła się bezproblemowo.
J
ja
27 września 2011, 08:43
@Miltiades, napisałeś wcześniej: Państwo celowo utrzymuje ten stan rzeczy, aby, po pierwsze degradować wielodzietność i po drugie - zapewniać sobie głosy wyborcze. Może moje pytanie było mało precyzyjne ale zastanowiło mnie jakich dowodów dostarczysz na potwierdzenie, że państwo jest zainteresowane degradacją wielodzietności i jak tym sposob zapewnia sobie głosy wyborcze. (Państwo sobie zapewnia???) Przyjmuję, że urzędnicy komisji sejmowych umieją liczyć i zdają sobie sprawę z tego, że przeżycie za sumę 1392 zł (dozwolona pensja) plus 1432 zł (rozmaite dodatki) czyli ok. 470 zł na osobę miesięcznie jest niemożliwe, gdy uwzględni się w tym rozrachunku także czynsz i opłaty za energię. Zatem stan, w którym dodana pomoc jest bezskuteczna, jest stanem zamierzonym i celowym. Wytłuściłem tą część Twojej wypowiedzi, która wydaje mi się nieuprawniona. To, że brakuje pieniędzy na lepszą opiekę socjalną nie musi wynikać z czyjegoś podłego planu co zdajesz się sugerować. 
M
Militiades
27 września 2011, 08:12
Mógłbyś rozwinąć tą myśl? Celem państwa socjalnego jest między innymi dostarczenie pomocy tym rodzinom, które nie dają sobie rady z własnym finansowaniem. Przyjmuję, że urzędnicy komisji sejmowych umieją liczyć i zdają sobie sprawę z tego, że przeżycie za sumę 1392 zł (dozwolona pensja) plus 1432 zł (rozmaite dodatki) czyli ok. 470 zł na osobę miesięcznie jest niemożliwe, gdy uwzględni się w tym rozrachunku także czynsz i opłaty za energię. Zatem stan, w którym dodana pomoc jest bezskuteczna, jest stanem zamierzonym i celowym. Podobnie, jak niewątpliwie zamierzona jest taka relacja potrzebującego do urzędów świadczących pomoc, która zamienia ją w upokarzającą żebraninę. W dodatku, aby tę pomoc otrzymać, petent musi co najmniej, jak to się mówi, podchodzić twórczo do faktów. Sytuacja taka zawsze będzie sprawiać, że starający się o pomoc będzie czuł się winnym, a co za tym idzie, pozbawionym praw żebrakiem.  Żebrakowi takiemu będzie również jawiło się jako przerażające, odebranie i tej, jakże skromnej, pomocy. Sama myśl, że po latach przystosowania do wykrętów i otrzymywania (jak sądzi - niezasłużenie) pomocy materialnej, będzie musiał stanąć na własnych nogach i starać się przeżyć bez pomocy państwa, powoduje, że przeciętny klient socjalu będzie głosował na takie partie, które ów socjal popierają. I nawet nie przyjdzie mu do głowy, że likwidacja absurdalnie rozdętych podatków dałaby mu od razu więcej pieniędzy w portfelu niż to, co otrzymuje z łaski posłów. Dlaczego pieniędzy byłoby więcej? Bo pozostając w portfelu osoby, która je zarobiła, nie wędrowałyby przez liczne urzędy, żywiąc po drodze tabuny pierdzistołków. Którzy to zdają sobie świetnie z owego sprawę i dlatego starają się utrzymać status quo. Chyba, że urzędnicy RP są bezmózgimi tumanami, a ich działania przebiegają na podobieństwo instynktownych ruchów pierwotniaczych.
J
ja
26 września 2011, 15:26
Państwo celowo utrzymuje ten stan rzeczy, aby, po pierwsze degradować wielodzietność i po drugie - zapewniać sobie głosy wyborcze.  Mógłbyś rozwinąć tą myśl? 
M
Militiades
26 września 2011, 15:21
Ulgi podatkowe są istotne, ale ważne są też progi świadczeń państwowych. Np. stypendium szkolne w kwocie 182 zł/m-c jest przyznawane tylko wtedy, gdy dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 351 zł miesięcznie na osobę. W ten dochód jest wliczane wszystko, także inne dodatki pomocowe, takie jak zasiłek czy dodatek mieszkaniowy. Przyjmując, że sześcioosobowa rodzina (bez wątpienia wielodzietna) otrzymuje wspomniane dodatki, w wymiarze zasiłek - 364 i dodatek mieszkaniowy - 350 zł, aby otrzymać stypendium szkolne, miesięczne płace rodziców nie mogą przekroczyć: 351*6-364-350 = 1392 A jak zarobią miesięcznie nawet 100 zł więcej, to im odbiorą świadczenia. Na początku stypendium uczniowskie - 728 zł, potem także inne dodatki i w budżecie rodzinnym powstaje dziura o wielkości 1432 zł - większa niż cała dozwolona pensja. Ta dziura jest nie do przeskoczenia w normalny, legalny sposób. Toteż - bądźmy szczerzy - wszyscy, którzy otrzymują dodatki żyją dzięki innym rodzajom dofinansowania, czy to dzięki bankowi żywności, czy to dzięki branym na lewo fuchom. Państwo celowo utrzymuje ten stan rzeczy, aby, po pierwsze degradować wielodzietność i po drugie - zapewniać sobie głosy wyborcze. Dlatego ta gadanina PiS-u pozostaje tylko wyborczą kiełbasą. Co pownni zrobić naprawdę? Zmniejszyć podatki wszystkim, zlikwidować bariery urzędnicze i obowiązkowe haracze na np. państwową służbę zdrowia (którą należy sprywatyzować, a leczenie najuboższych niech przejściowo opłacają najbogatsi), krótko mówiąc - powinni wprowadzić model węgierski a w perspektywie - nowozelandzki. Dopóki to się nie stanie, nie radzę wierzyć w puste obietnice.