PO "popiera Hankę". PiS mówi: To tani chwyt

(fot. PAP/Rafał Guz)
PAP / drr

Popieram Hankę, nie idę na referendum; Wybieram za rok, nie idę na referendum - znaczki z takimi hasłami noszą w Sejmie posłowie PO. Jak wyjaśniają, to dowód ich poparcia dla prezydent Warszawy. "Tani chwyt PR-owski" - ocenia akcję szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Szefowa warszawskiej Platformy Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała w środę PAP, że politycy Platformy chcą poprzez akcję ze znaczkami pokazać, że referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz jest niepotrzebne i nic nie zmienia. "Platforma ma większość w Radzie Miasta, a odwoływanie prezydenta powinno mieć miejsce, kiedy są naprawdę bardzo poważne, realne powody, a nie jak w tym przypadku, gdy powody są powody czysto polityczne" - podkreśliła.

"Do referendum w Warszawie zostało już bardzo mało czasu, ciągle spotykamy się z mieszkańcami Warszawy, którzy popierają Hannę Gronkiewicz-Waltz i pytają się, jak mogą pomóc. Uważam, że jeśli ktoś pozytywnie ocenia dokonania prezydent Warszawy, powinien nie brać udziału w referendum, tylko pójść na wybory samorządowe za rok i wtedy podsumować pracę prezydent Warszawy" - dodała Kidawa-Błońska.

Przypomniała też, że Platforma cały czas prowadzi akcję, w której - poprzez ulotki - pokazuje warszawiakom dokonania Gronkiewicz-Waltz i Platformy w ostatnich latach.

Także warszawski poseł PO Marcin Kierwiński podkreślił w rozmowie z PAP, że znaczki mają pokazać warszawiakom, że prawdziwe wybory są dopiero za rok. "W 2014 roku będziemy mogli wybrać wizję rozwoju Warszawy, realnych kandydatów, idąc do referendum, nie wybieramy między różnymi wizjami Warszawy" - przekonywał.

"Możemy dać wyraz poparciu dla prezydent Warszawy, nie idąc na referendum w sprawie jej odwołania. O tym przypominają nasze znaczki" - dodał Kierwiński.

Akcję krytykuje Prawo i Sprawiedliwość. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak w rozmowie z PAP nazwał ją "tanim chwytem PR-owskim". "Jeśli posłowie PO popierają Gronkiewicz-Waltz, to niech pójdą na referendum i zagłosują za utrzymaniem dla niej stanowiska, jeśli są przeciwko uczestniczeniu w referendum, to znaczy, że nadużywają władzy. To jest prywata, bo w tym wszystkim chodzi o stanowisko dla ich koleżanki, a nie o dobro Warszawy" - podkreślił.

Referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz odbędzie się 13 października. Będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy wzięli udział w wyborze odwoływanego organu. W wyborach prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie jej odwołania będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 tys. 430 osób.

Gdyby Gronkiewicz-Waltz została odwołana, osobę pełniącą funkcję prezydenta miasta (tzw. komisarza) "niezwłocznie" wyznaczyłby premier. Swoją funkcję pełniłaby ona do czasu wyboru nowego prezydenta.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

PO "popiera Hankę". PiS mówi: To tani chwyt
Komentarze (2)
A
antyPOda
25 września 2013, 18:21
Najbardziej demokratyczny, bo bezpośrednio poprzez głos obywateli, sposób podejmowania decyzji, jest przez członków partii podobno obywatelskiej krytykowany. Dlaczego tak się dzieje? Chyba dlatego, że ci partyjni aparatczycy uważają, że lepiej wiedzą co dla Warszawiaków jest dobre, a co złe. Jest też i inna odpowiedź: dla PO tylko przez nich sprawowana władza jest demokratyczna, każda inna to faszyzm.
E
Evita
25 września 2013, 18:03
NO własnie. Ja jestem za, on przeciw. Hance. JAkie wiec mamy instrumenty, zeby pogodzic nasze zdania. Ano proste: nie da sie ich pogodzic. Co zatem mozna zrobic: 1) krzyczec, niech wygraja Ci ktorzy glosniej krzycza... albo ... 2) przeprowadzic głosowanie. I jedna strona musi uszanowac wynik glosowania i podporzadkowac sie decyzji wiekszosci.  to taki prosty instrument... Czyli referendum, do ktorego zbojkotowania zacheca nasz POlski, (czy-demokratyczny? mam watpliwosci) rząd.