Premier: dwa projekty o związkach partnerskich
Donald Tusk powiedział w środę, że będzie chciał uzgodnić z posłami PO powstanie dwóch projektów ws. związków nieformalnych; oba mają dotyczyć ułatwień. "Wykluczam w Platformie postawę - skoro ja jestem hetero, to homo nie powinni mieć uprawnień" - oświadczył.
Tusk spotka się w środę z parlamentarzystami PO, ma rozmawiać z nimi o projektach ustaw dotyczących związków partnerskich. - Poprosiłem posłów o spotkanie, mam nadzieję, że te spotkania będą miały charakter systematyczny. Mam nadzieję, że ustalimy już dzisiaj, iż jest zgoda dla dwóch projektów - bardziej konserwatywnego i bardziej liberalnego, ale oba będą dotyczyły ułatwień dla osób żyjących w nieformalnych związkach, ze szczególnym uwzględnieniem związków homoseksualnych - powiedział premier na środowej konferencji prasowej.
- Powiem państwu szczerze - jak patrzę na prawdziwe problemy społeczne, to w moim odczuciu dzisiaj poczucie dyskryminacji może dotyczyć ludzi żyjących w związku homoseksualnym. Wynika to głównie z naszej obyczajowości, niegotowości do przyjęcia do wiadomości, że obok nas żyją także ludzie o odmiennych preferencjach seksualnych, chcą się łączyć w pary i żyć ze sobą. Dlatego tutaj zmiany prawne wydają mi się także ważne po to, żebyśmy wszyscy w Polsce zrozumieli, że ci ludzie mają prawo do własnego wyboru - mówił Tusk.
- Oczywiście większość narodu, a więc większość parlamentarzystów, ma prawo do formułowania przepisów. Ale moim zdaniem one powinny uwzględnić fakt, że wśród nas żyją ludzie, którzy mają inne niż my preferencje seksualne - dodał premier.
Zaznaczył, że co do związków partnerskich heteroseksualnych byłby bardzo ostrożny. - Nie jest moją sprawą kogoś potępiać. Broń Panie Boże, ale wydaje mi się rzeczą zasadną, że istnieje pewien typ związku, który z punktu widzenia interesów całości może być preferowany np. ulgami podatkowymi. I że cechą takiego pożądanego związku jest jego domniemana trwałość. Małżeństwo w jakimś sensie różni się tym od heteroseksualnego związku partnerskiego, że trudniej się rozstać - także ze względów formalnych - tłumaczył premier.
Jak mówił, sam jest 34 lata po ślubie i dobrze wie, że kryzysy zdarzają się w każdym małżeństwie i że "lepiej zbyt radykalnie nie ułatwiać rozstań, bo z reguły na tym cierpią dzieci".
- Ludzie mają gotowość sobie wybaczać, po co ich narażać na zbyt pochopne decyzje? Tak uważam, ale oczywiście każdy ma prawo do życia w formule, w jakiej uważa za stosowne, ale państwo nie musi wspierać - np. finansowo - każdej formuły. Nieprzypadkowo wspieramy małżeństwa wielodzietne, dokonujemy wyborów. Uważam, że wsparcie dla tradycyjnego modelu rodziny, która daje większe szanse na trwałość, tzn. na trwałą opiekę mamy i taty nad dzieckiem - bo to jest dla mnie kluczowe - jest jak najbardziej zasadne i tego modelu też będę bronił - zadeklarował.
Podkreślił, że chce rozmawiać o różnych opiniach w PO - dotyczących związków partnerskich - nie po to, aby "epatować świat zewnętrzny tymi różnicami", ale po to, aby znaleźć dobre rozwiązania dla ludzi.
- Ale wykluczam, przynajmniej w Platformie, takie postawy: "skoro ja jestem hetero, to homo nie powinni mieć uprawnień"; ja tego nie jestem w stanie zaakceptować - oświadczył Tusk.
- Uważam, że nie ma takiej sprawy, która nie znalazłaby dobrego, tzn. korzystnego dla ludzi rozwiązania, jeśli politycy mają dobrą wolę. Będę chciał dzisiaj skłonić ich, aby rozmawiali - także ze sobą - o tej trudnej sprawie z dobrą wolą, a nie językiem, którego trzeba się wstydzić albo odszczekiwać - zadeklarował Tusk.
Przyznał jednocześnie, że "niektórym politykom PO zdarzało się w sposób niewłaściwy formułować myśli, poglądy i postulaty w tej kwestii".
Pod koniec stycznia Sejm odrzucił trzy projekty ustaw w sprawie związków partnerskich: i autorstwa PO, i złożone przez Ruch Palikota oraz SLD. Przed głosowaniem minister sprawiedliwości Jarosław Gowin mówił, że projekty są sprzeczne z konstytucją, zaś premier namawiał do poparcia ich.
Mimo apelu premiera, przeciwko projektowi Dunina zagłosowało 46 posłów PO, wśród nich byli m.in.: Jarosław Gowin, Elżbieta Radziszewska, Marek Biernacki, Jerzy Budnik, Andrzej Czerwiński, Joanna Fabisiak, John Godson, Andrzej Gut-Mostowy, Roman Kosecki, Jerzy Kozdroń, Antoni Mężydło, Konstanty Miodowicz, Kazimierz Plocke, Damian Raczkowski, Ireneusz Raś i sam Żalek.
Posłowie z tej grupy, z którymi rozmawiała PAP, podkreślają, że można wyjść naprzeciw postulatom formułowanym przez pary, które nie są małżeństwami, w inny sposób niż tworząc ustawą instytucję związku partnerskiego. Deklarują też, że mają wątpliwości, czy wprowadzanie ustawą związków partnerskich jest zgodne z konstytucją. Niektórzy posłowie deklarują też, że nie chcą tworzyć "furtki do zawierania małżeństw homoseksualnych".
Odrzucony przez Sejm projekt ustawy o umowie związku partnerskiego, autorstwa Dunina, zakładał, że dwie osoby - hetero- lub homoseksualne - mogłyby zawrzeć przed notariuszem albo przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego umowę związku partnerskiego. Projekt regulował też m.in.: kwestie dziedziczenia, wspólnego zaciągania kredytów oraz obowiązku alimentacyjnego.
Z kolei partyjni konserwatyści proponują, aby Sejm przyjął ustawę o "wspólnym pożyciu" - gwarantowałaby ona m.in. dostęp do informacji o stanie zdrowia partnera, prawo do jego pochowania, dziedziczenia po nim i do odmowy składania zeznań w jego sprawie. Projekt definiuje "wspólne pożycie" jako "trwałe utrzymywanie pomiędzy dwoma osobami, które nie są związane węzłem małżeńskim, więzi fizycznych, emocjonalnych i gospodarczych".
Skomentuj artykuł