Prezes PiS: Komorowski nie miał na to wpływu
Fakt, że to marszałek Sejmu Ewa Kopacz jest kandydatką koalicji na nowego premiera, dowodzi, iż prezydent Bronisław Komorowski nie miał wpływu na ten wybór - uważa prezes PiS Jarosław Kaczyński.
"Jeśli chodzi o panią marszałek, to mogę o niej powiedzieć, to co państwo wiedzą - była ministrem, była marszałkiem Sejmu, a teraz jest kandydatem koalicji" - powiedział Kaczyński na poniedziałkowej konferencji prasowej w Warszawie, proszony o komentarz do kandydatury Kopacz jako następczyni premiera Donalda Tuska.
Prezes PiS dopytywany był również o wpływ prezydenta na skład rządu koalicji PO-PSL. "To jest prezydent z tego obozu politycznego, bo gdyby był z przeciwnego, to to, że nie ma możliwości wpływu na to, kto będzie kandydatem na premiera, czy na skład rządu, w świetle naszej konstytucji byłoby zupełnie naturalne i oczywiste" - ocenił Kaczyński.
Zwrócił jednak uwagę, że Komorowski wywodzi się z Platformy Obywatelskiej i wskazanie Kopacz jako kandydatki na premiera "pokazuje całkowicie marginalną rolę Komorowskiego". "Tak marginalną, że nawet chyba sprzeczną z konstytucją" - uważa Kaczyński.
Lider PiS zwrócił uwagę, że konstytucja daje prezydentowi "jakieś" uprawnienia, choć są one "dość enigmatycznie opisane". "To jest jednak legitymacja zdobyta w wyborach powszechnych, więc jakiś wpływ powinien być. Widać gołym okiem, że on jest żaden, że prezydent Komorowski po prostu nic nie znaczy" - uważa Kaczyński.
"To nie jest dobra sytuacja z punktu widzenia polskiej demokracji" - dodał.
Prezydent spotkał się w poniedziałek z wicepremierem, prezesem PSL Januszem Piechocińskim. Jak powiedziała dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek, Komorowski "uzyskał potwierdzenie, że jest kandydat większościowej koalicji na premiera" i jest nim Kopacz.
W ubiegłym tygodniu o tej kandydaturze Komorowski rozmawiał z Tuskiem. Kopacz jako kandydatka na nowego szefa rządu uzyskała także poparcie zarządu PO.
Zmiany w rządzie mają związek w wyborem Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Skomentuj artykuł