Prezydent: to nie będzie łatwy Sejm

(fot. PAP/Jacek Turczyk)
PAP / drr

Prezydent Bronisław Komorowski ocenił we wtorek, że Sejm VII kadencji "nie będzie łatwym Sejmem". Jak mówił, jego orędzie było adresowane do posłów, a nie do rządu. Przestrzegał, by nie interpretować go jako krytyki rządu, a jako zachętę do odwagi w działaniu.

Komorowski był pytany przez dziennikarzy - wychodząc z inauguracyjnego posiedzenia Sejmu - jak ocenia to, że w poniedziałek powstał nowy klub parlamentarny Solidarna Polska, złożony z tzw. ziobrystów. Według prezydenta, jest to zjawisko absolutnie normalne, bo "zawsze na początku kadencji, albo przed wyborami, ale najczęściej po wyborach, dokonują się przesunięcia na scenie politycznej". - Parlamenty wszystkich kadencji pamiętają takie sytuacje - powiedział.

Komorowski ocenił, że Sejm VII kadencji na pewno nie będzie łatwym Sejmem, ze względu "właśnie na dające o sobie znać takie ruchy tektoniczne w niektórych środowiskach, szczególnie widoczne na radykalnej lewicy i radykalnej prawicy". Komorowski pytany o radykalne i emocjonalne wypowiedzi polityków, w tym Zbigniewa Ziobry o przelewaniu krwi dla PiS, oświadczył, że on sam nie użyłby takich słów, bo pewnie wstydziłby się własnego ojca i dziadka. - To jest kwestia estetyki i wyczucia - ocenił.

Zapytany przez dziennikarkę o "potężną krytykę" rządu w jego wystąpieniu w Sejmie, prezydent powiedział: - Przestrzegałbym przed tego rodzaju interpretacją mojego wystąpienia, bo oczywiście intencje są absolutnie inne.

Prezydent podkreślił, że jego wystąpienie było adresowane do posłów, a nie do rządu. Przestrzegał, by nie interpretować jego orędzia jako krytyki rządu, a jako zachętę do odwagi w działaniu.

- Moje wystąpienie dzisiaj było adresowane do Sejmu, do parlamentu, będę miał spotkanie z senatorami. To jest podzielenie się przez głowę państwa opinią o tym, co jest dla Polski najważniejsze, przed jakimi najważniejszymi, ale i najtrudniejszymi wyzwaniami stoimy wszyscy: i prezydent, i rząd przyszły, i parlament, ale także media i opinia publiczna - mówił Komorowski.

Dlatego - jak powiedział - prosi, by nie interpretować jego wystąpienia jako krytyki po adresem kogokolwiek. - To raczej powinno być rozumiane jako zachęta do odwagi w podejmowaniu wspólnych działań, wspólnych wyzwań i szukania zgody między instytucjami państwa, ale także siłami politycznymi przynajmniej w wybranych, strategicznie ważnych dla Polski obszarach - powiedział Komorowski.

Zdaniem prezydenta, każda kadencja parlamentu powinna zaczynać się od oceny tego, co jest dla Polski najważniejsze, a potem - jak mówił - trzeba szukać sposobu na "udźwignięcie i rozwiązanie najważniejszych problemów".

W ocenie prezydenta przed Polską stoi m.in. wyzwanie poprawy jakości funkcjonowania państwa. Dodał, że w Sejmie mówił głównie o potrzebie poprawy jakości stanowionego prawa. - Ale to także są wielkie wyzwania wynikające ze zmian demograficznych, niekorzystnych, bo coraz mniej młodych Polaków się rodzi, coraz dłużej żyjemy z czego się cieszymy, ale musimy do tego dostosować zasady funkcjonowania państwa - zaznaczył Komorowski.

Komorowski powiedział, że w obliczu kryzysu europejskiego, który jest czasami odbierany jako kryzys idei europejskiej, w naszym interesie leży to, by Polska uczestniczyła w stopniu maksymalnie możliwym w pogłębianiu procesu integracji europejskiej. - Bo razem w ramach UE czujemy się silniej i czujemy się bezpieczni - mówił prezydent.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prezydent: to nie będzie łatwy Sejm
Komentarze (1)
G
Groszek
8 listopada 2011, 15:09
Przeczytałem w necie: "Prezydencki grafik wizyty w Stanach był bardzo napięty. W Waszyngtonie Komorowski odwiedził Muzeum Holocaustu, a także zabrał głos na forum German Marshall Fund of the United States (znany waszyngtoński think tank). Potem był czas na spotkanie w Białym Domu, które trwało zaledwie 50 minut. Drugi dzień prezydent rozpoczął od rozmowy ze Zbigniewem Brzezińskim, po której poleciał do Cleveland. Tam zagościł w klinice chirurgicznej, gdzie spotkał się ze znaną polską lekarką prof. Marią Siemionow. Pani profesor jako pierwsza na świecie przeprowadziła udaną operację całkowitego przeszczepienia twarzy. Wizyta w Cleveland Clinic była ostatnim punktem amerykańskiej podróży Bronisława Komorowskiego. Teraz się zastanawiam komu Komorowski załatwiał operację plastyczną twarzy?