Proces Iwanek-Migalski odroczony do grudnia
Katowicki sąd rejonowy odroczył we wtorek proces o zniesławianie wytoczony przez profesora Uniwersytetu Śląskiego Jana Iwanka doktorowi z tej samej uczelni, obecnie eurodeputowanemu PiS, Markowi Migalskiemu. Migalski nie stawił się w sądzie z powodu udziału w sesji Parlamentu Europejskiego.
Termin następnego posiedzenia sąd wyznaczył na 21 grudnia, wtedy Migalski ma być w kraju. Strony nie wykluczają zawarcia ugody. Warunkiem są "dobre, rzetelne przeprosiny" i wycofanie się Migalskiego z oskarżeń - mówił w sądzie prof. Iwanek.
Iwanek - dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ - poczuł się urażony wypowiedziami i publikacjami Migalskiego na temat jego współpracy z SB i postępowania w związku z lustracją w środowisku akademickim.
Zarzuca też - bezpodstawne jego zdaniem - sugestie, że to przez Iwanka Migalski, pracujący w tym samym instytucie, miał problemy ze zrobieniem habilitacji. Profesor złożył prywatny akt oskarżenia przeciwko europosłowi.
- Nie wykluczam pojednania, nie jestem człowiekiem odwetu. Jeśli pojednanie będzie taką ugodą, która będzie satysfakcjonowała jedną i drugą stronę - jak najbardziej - powiedział dziennikarzom po posiedzeniu sądu prof. Iwanek.
Zarzuca europosłowi, że dopuścił się kilku przestępstw zniesławienia. - Po pierwsze publicznie pomówił mnie, jakobym był współpracownikiem SB. Po drugie - jakobym miał jakiekolwiek związek z jego problemami z pracą habilitacyjną - powiedział Iwanek.
- Intencją pana profesora nie jest doprowadzenie do skazania, bo to z pewnością skomplikowałoby sytuację zawodową - naukową przede wszystkim - pana Migalskiego. Jeśli pan Migalski czuje swoją odpowiedzialność za słowa, to niech stosownie do tej odpowiedzialności poczyni jakieś działania, które dadzą satysfakcję mojemu klientowi - zaznaczył pełnomocnik Iwanka Roman Mirek.
Jak dodał mecenas, Iwanek przyznaje "okoliczność jakiegoś incydentalnego spotkania z oficerem SB (...), natomiast z pewnością nie był ani ubeckim kapusiem, jak nazwał go pan oskarżony Migalski, z pewnością nie był przeciwnikiem lustracji i z pewnością nie czynił jakichkolwiek przeszkód w tym całym procesie lustracyjnym".
- Jeśli pan Migalski cofnie te słowa, złoży ubolewanie i przeprosi, to nie sadzę, żeby pan prof. Iwanek był przeciwny zawarciu ugody - podkreślił mec. Mirek.
Adwokat Migalskiego mec. Rafał Wypiór mówił, że warunkiem ugody byłoby zmodyfikowanie oskarżeń i "znaczne stępienie ostrza krytyki i urazy do oskarżonego". Uważa, że Iwanek nadinterpretował słowa jego klienta.
Kontrowersje stron wzbudziła kwestia immunitetu Migalskiego. Mec. Wypiór przekonywał, że europoseł sam nie może zrzec się immunitetu, tymczasem strona przeciwna o to nie wystąpiła. Jak mówił, aby w ogóle móc uchylić immunitet, trzeba najpierw zainicjować procedurę - wystąpić do przewodniczącego PE z wnioskiem w tej sprawie. "Tego druga strona z niewiadomych powodów do dzisiaj nie zrobiła" - dodał adwokat.
- To nie jest kwestia naszej woli, czy zachcianki - czy zostanie immunitet uchylony, czy nie. Nie przesądzam, czy my się zgodzimy na uchylenie immunitetu, czy nie, aczkolwiek podejrzewam, że mój klient nie będzie unikał tego procesu - wskazał mecenas.
- Obrońca oskarżonego nie zaglądał pewnie do akt, bowiem w aktach jest moje pismo, w którym prosimy sąd o jak najszybsze wyznaczenie terminu rozprawy, bowiem chcemy znać intencje pana oskarżonego Migalskiego, czy będzie współpracował w tym trybie uchylenia mu immunitetu, czy też nie - odpowiadał mec. Mirek.
Jak dodał, stanowisko Migalskiego jest potrzebne, by zawrzeć je we wniosku o uchylenie immunitetu. - Dzisiaj stało się jasne, że pan Migalski nie będzie współpracował w zakresie uchylenia immunitetu, a więc we wniosku o uchylenie immunitetu musi znaleźć się taki passus świadczący o jego stanowisku - przekonywał adwokat.
Iwanek liczy, że Migalski zrzeknie się immunitetu. - Jeśli kandydował pod hasłem "Wiedza i odwaga", to mam nadzieję, że tej odwagi mu nie zabraknie. Liczę na to, mam nadzieję, że jest człowiekiem honoru i tak postąpi - powiedział profesor.
Proces przeciw Migalskiemu nie jest jedynym, jaki profesor wytoczył po publikacjach na temat jego współpracy z SB. Kilka tygodni temu przed Sądem Okręgowym w Katowicach ruszyła sprawa cywilna Iwanka przeciwko byłemu wojewodzie śląskiemu Tomaszowi Pietrzykowskiemu. W tamtym procesie Iwanek domaga się przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na cel charytatywny.
Kiedy w 2007 r. media opisywały sprawę lustracji w środowisku akademickim, Iwanek potwierdził fakt swej współpracy z SB w czasie studiów. Za "oczywiste kłamstwo" uznał natomiast, że zainicjował i lansował powstanie uchwały, która wstrzymała lustrację na dwóch wydziałach UŚ. Jak mówił wówczas, sprzeciwiał się jedynie jej obalonej później przez Trybunał Konstytucyjny formie.
Iwanek wyjaśniał, że zabrał głos w tej sprawie na posiedzeniu Rady Wydziału Nauk Społecznych (WNS) pod koniec marca 2007 r., gdzie sprzeciwił się tej formie lustracji. Ustawę lustracyjną skrytykowała też wtedy Rada Wydziału Prawa i Administracji UŚ.
Profesor potwierdził też, że w czasie studiów jako działacz organizacji młodzieżowej podjął współpracę z SB. - To co się działo, działo się kiedy miałem 19-20 lat, teraz mam 55. Mogę spojrzeć w lustro, sobie w oczy i innym w oczy - mówił wówczas.
Skomentuj artykuł