Prokuratura potwierdza: to ciało szyfranta

PAP / wab

Odnalezione w Wiśle szczątki to ciało zaginionego szyfranta polskiego wywiadu Stefana Zielonki - podał w środę szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.

Szeląg poinformował, że po badaniach DNA w laboratorium policji "w sposób nie budzący wątpliwości uznać należy, że odnalezione zwłoki są szczątkami chorążego Stefana Z.". - Powinno to zamknąć wszelkie spekulacje w tej sprawie - dodał.

Prokurator powiedział, że patomorfolog określi ewentualnie czas śmierci i jej przyczynę, choć na razie prokuratora nie ma danych by uznać, że przyczyniły się do niej "osoby trzecie". Według Szeląga, śledztwo w sprawie dezercji Zielonki zostanie umorzone po wpłynięciu opinii patomorfologa oraz toksykologa. Najwcześniej mogą one być znane w przyszłym tygodniu.

DEON.PL POLECA

Wszystko wskazuje na to, że są to zwłoki Zielonki - ujawnił krótko potem sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki. Pytany, czy służby mają pewność co do identyfikacji zwłok, odparł: - Ja mam tę pewność. Zapytany, czy Zielonka popełnił samobójstwo, powiedział: - Wiele wskazuje, że była to jego osobista tragedia.

W marcu br. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła szyfrantowi zarzut dezercji. Według mediów, najbardziej prawdopodobne były dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakładała, że szyfrant popełnił samobójstwo lub zginął przypadkowo. Według drugiej, od dawna współpracował z obcym wywiadem i został wywieziony z kraju.

Szef MON Bogdan Klich mówił w 2009 r., że "coraz bardziej prawdopodobna jest hipoteza problemów osobistych szyfranta". - Zaginięcie nie wpływa ani na bezpieczeństwo Służby Wywiadu Wojskowego, ani tym bardziej bezpieczeństwo państwa - zapewniał.

Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk Janusz Nosek, pytany w grudniu 2009 r. o medialne doniesienia o ewentualnym przejęciu chorążego przez obce służby, mówił dziennikarzom, że zakładane są wszystkie warianty, także zdrada lub pozyskanie przez inne służby, ale - jak się wyraził - "prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest mniejsze niż jeden promil".

Według RMF FM, chorąży leczył się na depresję. Po likwidacji WSI dwa lata czekał na weryfikację. Złożył rezygnację, bo miał już prawa emerytalne, ale namówiono go na pozostanie w służbie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prokuratura potwierdza: to ciało szyfranta
Komentarze (2)
Stanisław Miłosz
2 czerwca 2010, 17:28
Jak tak mogli zrobić "fachowcy" z FSB - nieładnie. Czasem zadania przerastają nawet profesjonalistów. Tu fachowcy od "mokrej roboty" się wyraźnie nie popisali. Albo, albo właśnie tak miało być - to miał być taki odpowiednik mafijnego "końskiego łba", by przestrzec zdrajców przed tym jak skończą.
SA
Stanisław Andrzej Gumny
2 czerwca 2010, 17:04
Jak tak mogli zrobić "fachowcy" z FSB - nieładnie.