Sąd uchylił wniosek zadośćuczynienia dla Hurasa

(fot. Statsi Prison / Flickr / CC BY 2.0)
PAP / rj

Żadnego zadośćuczynienia nie dostanie od Skarbu Państwa sędzia Andrzej Huras, uniewinniony po 10-letnim postępowaniu od zarzutu korupcji. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił we wtorek wyrok sądu I instancji, który przyznał mu 500 tys. zł zadośćuczynienia.

- Zgodne z prawem czynności organów ścigania nie nabierają cech bezprawności tylko dlatego, że oskarżonego uniewinniono - tak SA uzasadniał uwzględnienie apelacji Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, która wnosiła o oddalenie pozwu Hurasa. Od tego prawomocnego wyroku może on złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Jego pełnomocnik powiedział PAP, że będzie to rozważane.

71-letni dziś Huras to b. wiceprezes Sądu Okręgowego w Katowicach, któremu w 2000 r. zarzucono przyjęcie łapówki w tzw. śląskiej aferze korupcyjnej; został wtedy odwołany z funkcji i zawieszony w czynnościach sędziego. W 2010 r. krakowski sąd prawomocnie uniewinnił go - z powodu niepopełnienia przestępstwa - wraz z innymi oskarżonymi, m.in. biznesmenem Krzysztofem Porowskim, zatrzymanym w 2000 r. przez UOP. Według oskarżenia miał on dać 100 tys. dolarów Hurasowi w zamian za korzystne dla siebie decyzje. Sędzia miał też nakłonić komornika, aby sprzedał Porowskiemu 400 zarekwirowanych samochodów.

Uniewinniając podsądnych, krakowski sąd uznał, że prokuratura "stawiała zarzuty bez dowodów lub nawet wbrew nim". Zarzuty oparto na pomówieniach i interpretacji dokumentów, która "różniła się od tego, co z nich faktycznie wynika". Służby specjalne odmówiły krakowskiemu sądowi ujawnienia akt operacji "Temida", której celem - jak pisała prasa - miało być werbowanie agentów wśród katowickich prokuratorów i sędziów. Kto się nie godził, miał być szantażowany, że jego nazwisko wypłynie w sfingowanej aferze korupcyjnej.

W 2012 r., Huras już jako sędzia w stanie spoczynku, wytoczył Skarbowi Państwa - prokuraturom w Gdańsku i Katowicach i szefowi ABW - proces o ochronę dóbr osobistych, zadośćuczynienie i odszkodowanie za utratę zdrowia, naruszenie godności i złamanie kariery. Żądał pół miliona zł zadośćuczynienia z odsetkami oraz 5 tys. odszkodowania za koszty poniesione na leczenie (podupadł na zdrowiu). Prokuratoria Generalna wnosiła o oddalenie pozwu.

W 2012 r. powód zeznawał w Sądzie Okręgowym w Warszawie, że wszystko zaczęło się od spotkania w 2000 r. w sejmowej restauracji z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Lechem Kaczyńskim. - Powiedział, że mam się podać do dymisji z funkcji wiceprezesa SO, bo, jak się wyraził, "inaczej pana zniszczę" - zeznał.

Podkreślił, że w krakowskim sądzie potwierdził to uczestnik tej rozmowy, b. senator Leszek Piotrowski (już nie żyje). Huras mówił, że był "zszokowany tym szantażem ministra sprawiedliwości". Jak twierdził, krótko potem w mediach pojawiły się doniesienia na jego temat oparte na "przeciekach" ze służb, a minister we wniosku o zawieszenie go w czynnościach powoływał się na te artykuły prasowe. Powód dodał, że przed wybuchem jego sprawy UOP proponował mu tajną współpracę.

SO uznał w 2014 r. powództwo prawie w całości - zasądził Hurasowi od Skarbu Państwa 500 tys. zł zadośćuczynienia, z odsetkami od 2012 r. Nie przyznano mu 5 tys. odszkodowania za koszty leczenia, bo Huras nie przedłożył faktury na tę kwotę.

Jak mówił sędzia SO Andrzej Lipiński organa ścigania całkowicie odeszły od zasady obiektywizmu, bo śledztwo prowadzono z pełną świadomością braku dowodów. - Można powiedzieć, że cechowała je chęć skazania za wszelką cenę; niewykluczona była nawet chęć sfabrykowania dowodów po to, aby go skazać - dodał sędzia. Według SO uniewinnienie powoda nie doprowadziło do rehabilitacji jego dobrego imienia. - A nawet, jeśli tak się stało, każdy uważa, że stało się tak, bo pochodzi ze środowiska sędziowskiego - mówił Lipiński.

W SA radca PG Marta Kęcka-Iwan dowodziła, że działania pozwanych nie były bezprawne. Dodała, że postępowanie sądu trwało długo, ale sąd nie został pozwany. Pełnomocnik nieobecnego Hurasa wnosił o oddalenie apelacji.

SA uznał, że pozew należy oddalić, bo nie wykazano w nim, by pozwani działali bezprawnie. - Uniewinnienie samo w sobie nie świadczy, by śledztwo było działaniem bezprawnym - mówiła sędzia SA Grażyna Kramarska w uzasadnieniu wyroku. Dodała, że powód nie wykazał by dowody w jego sprawie były sfabrykowane. Sędzia dodała, że istniał materiał dowodowy uzasadniający postawienie mu zarzutów, bo np. sędziowski sąd dyscyplinarny uchylił mu immunitet, a krakowski sąd nie zwrócił prokuraturze z Gdańska aktu oskarżenia z braku dowodów.

Sędzia podkreśliła, że postępowanie było długotrwałe, bo sprawa była obszerna i skomplikowana, a sąd dokonywał w niej własnych ustaleń, poszerzając materiał przekazany przez prokuraturę. Dodała, że na koniec sąd krytycznie ocenił akt oskarżenia, ale nie świadczy to, że nie było dowodów na etapie postępowania prokuratury. - Nie było oczywistego braku dowodów winy - oświadczyła sędzia.

Odnosząc się do rozmów Hurasa z ministrem Kaczyńskim, sędzia zwróciła uwagę, że "były one raczej skutkiem, a nie przyczyną postępowania karnego wobec powoda".

Według SA powód nie wykazał też związku przyczynowo-skutkowego między postępowaniem w jego sprawie a pogorszeniem jego zdrowia (cierpi na depresje; jest po zabiegu onkologicznym).

Na koniec sędzia Kramarska przyznała, że niesłusznie oskarżony powód ma prawo do poczucia krzywdy, ale dodała, że zgodne z prawem czynności organów ścigania nie nabierają cech bezprawności tylko dlatego, że oskarżonego uniewinniono.

W maju br. krakowski sąd prawomocnie przyznał Porowskiemu 300 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny pobyt przez 28 miesięcy w areszcie. Sąd nazwał ten areszt "wydobywczym" - bo miał on złamać go i skłonić do obciążenia innych osób. Porowski żądał 6 mln zł zadośćuczynienia za krzywdę i straty moralne oraz 20 mln zł odszkodowania; rozważy kasację do SN.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sąd uchylił wniosek zadośćuczynienia dla Hurasa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.