Ślązacy i przyjaciele pożegnali reżysera Kazimierza Kutza

(fot. PAP/Andrzej Grygiel)
PAP / ms

Rodzina, przyjaciele i miłośnicy twórczości Kazimierza Kutza pożegnali w piątek w Katowicach tego wybitnego reżysera, jednego z twórców polskiej szkoły filmowej. Z równą pasją robił filmy i kluski śląskie - powiedział jego syn Tymoteusz Kutz.

Artysta zmarł 18 grudnia w wieku 89 lat. W piątek spoczął na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach.

"Mówienie, że nie ma ludzi niezastąpionych, jest haniebnym błędem. Każdy człowiek jest nie do zastąpienia, a jeszcze ktoś tak odrębny, jaki był Kazik, tak perfekcyjny w tym, co robił, niezwykły w swojej mądrości życiowej, bezkompromisowości (…) - jest to bzdura i grzech" - powiedział Daniel Olbrychski.

Aktor ocenił, że Kutz był człowiekiem bardzo dobrym, niezwykle wyrazistym; promieniował swoją inteligencją i talentem. "To go odróżniało nawet wśród elit intelektu" - wskazał. Ocenił, że nikt nie umiał tak poetycko przeklinać, jak Kutz. Robił to w taki sposób, że mógł to robić w kościele przy kapłanach i żaden kapłan ani kobieta nie miałaby żadnych pretensji" - mówił Olbrychski i dodał, że tak przeklinać jak Kutz potrafiła jedynie Kalina Jędrusik.

"Nigdy nie uważałem, żebyś kiedykolwiek klął, raczej umiałeś bardzo umiejętnie, poetycko i rozważnie wykorzystywać niedocenione możliwości języka" - powiedział z kolei, żegnąc ojca, Gabriel Kutz.

(fot. PAP/Andrzej Grygiel)

Olgierd Łukaszewicz, który zagrał m.in. w "Soli ziemi czarnej" Kutza wspominał jako reżysera, u którego aktorzy grali bardzo chętnie, bo zapewniał im poczucie bezpieczeństwa. "On mówił, że reżyser musi mieć «nadwiedzę», a potem dopiero zaprasza aktorów do tego, aby poszukiwali z nim twórczo. Niemniej wtedy, kiedy poszukują za bardzo na lewo lub prawo, to on potrafi ich jakoś naprowadzić na właściwe tory" - powiedział.

Jak mówił Łukaszewicz, Kutza cechowało go poczucie humoru, dystans, a także czułość, wrażliwość i pogarda wobec fałszu i nadęcia. "Ten luz, ta swoboda, powodowały, że aktor się rozwijał, otwierał" - wspominał. Jednocześnie - dodał aktor - Kutz był wnikliwym intelektualistą, który potrafił opowiadać literackim, wręcz poetyckim językiem. "Był przeciwny romantyzmowi, temu polskiemu, który nie liczy się z ofiarami, a jednak jak tak myślę o nim samym, jako o buntowniku na scenie politycznej, obywatelskiej, to był takim romantykiem" - ocenił.

"Lubił swoich aktorów, ufał nam. Był życzliwym człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru. Praca z nim była trudna, bo był wymagający, ale właściwie to była niezwykła zabawa, jakbym wyjechała w jakąś odległą krainę. Z radością dziecka podróżowałam razem z Kutzem. To był taki reżyser, że warto było z nim cierpieć, chodzić z nim w różne maliny" - wspominała Anna Dymna.

"Był czuły, wrażliwy, matkował swoim aktorom. Praca z nim to była lekcja teatru, filmu, sztuki. Urodził się z talentem i rozwijał go, ciężko pracując. To, co zrobił dla Śląska, zostanie dopiero docenione po jakimś czasie. On stworzył legendę Śląska, polskiego Śląska" - powiedział Jerzy Trela.

(fot. PAP/Andrzej Grygiel)

Unijna komisarz Elżbieta Bieńkowska w swoim wystąpieniu mówiła, że Kutz w swojej twórczości i w swoim życiu ciągle zadawał pytania o śląską tożsamość, o Polskę i o Europę. "Nagle zostajemy z tymi pytaniami - o śląskość, o polskość, o europejskość dzisiaj. Z tymi bardzo ostrymi czasami pytaniami i bardzo brutalnymi odpowiedziami" - powiedziała komisarz.

"Żegnamy dzisiaj jednego z najwybitniejszych reżyserów filmowych, telewizyjnych i teatralnych. Pisarza i felietonistę; polityka, człowieka ogromnej wiedzy i pasji. Kazimierz Kutz wkroczył do panteonu polskiej i światowej sztuki filmowej jako współtwórca szkoły polskiej" - napisał wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński w liście, odczytanym przez wiceministra kultury Pawła Lewandowskiego.

Minister Gliński przypomniał, że Kutz stworzył wiele znakomitych obrazów filmowych, naznaczonych autorskim piętnem. "Jego «Nikt nie woła» do dziś pozostaje wspaniałym świadectwem poszukiwań artystycznych oraz próbą zmierzenia się z tragicznym losem Pokolenia Kolumbów. Skalę talentu Reżysera poświadczyły kolejne filmy, a zwłaszcza "tryptyk śląski", zapoczątkowany arcydziełem, jakim pozostaje poetycka ballada poświęcona drugiemu powstaniu śląskiemu - «Sól ziemi czarnej»" - napisał minister.

"W polityce był barwny jak ptak, kolorowy, piękny, ale trudny. Trudny, bo mówił to, co myślał, a był oparty o Śląsk śląskość wychodziła z niego wszędzie. Był trudny, bo bez przerwy miał pretensje do Polski, do nas - polityków" - powiedział wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. "Mówił to, co myślał, nie owijał w bawełnę. Potrafił patrzeć krytycznie, a bez kontestowania zastanego stanu rzeczy nie ma postępu" - tak wspominał honorowego obywatela Katowic prezydent miasta Marcin Krupa.

Zmarłego żegnał też prof. Leszek Balcerowicz, który namówił go do wejścia do polityki. "Kazimierz Kutz zostawił dla nas bardzo wiele wybitne dzieła filmowe teatralne, telewizyjne, ale także wybitną literaturę, która powinna być jeszcze bardziej doceniona pamięć o sobie jako o niezwykłym człowieku, barwnym, pełnym poczucia humoru, bardzo wyczulonym, na brzydotę zarówno estetyczną, jak i moralną" - wspominał.

Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik wyznał, że Kutz uczynił go fanem Śląska. "To on był tym, który niósł na plecach ten szczerbaty śląski los, los może w Polsce nierozumiany lub źle rozumiany" - powiedział, podkreślając, że Kutz "zawsze był po stronie Polski demokratycznej".

(fot. PAP/Andrzej Grygiel)

Kazimierz Kutz deklarował się jako osoba niewierząca, na cmentarzu żegnali go jednak arcybiskup-senior Damian Zimoń, z którym się przyjaźnił i ks. Piotr Brząkalik.

Artysta urodził się 16 lutego 1929 r. w Szopienicach, które dziś są dzielnicą Katowic. W 1955 r. ukończył studia na Wydziale Reżyserii łódzkiej Filmówki. Jeszcze w 1954 r. został asystentem Andrzeja Wajdy przy filmie "Pokolenie", a w 1956 r. pracował jako drugi reżyser na planie "Kanału".

Do najbardziej znanych filmów w twórczości Kutza należy: śląska trylogia "Sól ziemi czarnej" (1969), "Perła w koronie" (1971), "Paciorki jednego różańca" (1979), a także "Na straży swej stać będę" (1983) - o konspiracji na włączonym do III Rzeszy Górnym Śląsku podczas II wojny światowej; "Śmierć jak kromka chleba" (1994) - o pacyfikacji kopalni "Wujek"; komedia "Pułkownik Kwiatkowski" (1995) - z akcją rozgrywającą się w 1945 r. i z Markiem Kondratem w roli głównej, oraz "Zawrócony" (1995) - uhonorowany na festiwalu w Utrechcie nagrodą Złotego Cielca dla najlepszego filmu europejskiego.

Kutz realizował także spektakle m.in. dla Teatru Rozmaitości we Wrocławiu, Starego Teatru w Krakowie oraz teatrów warszawskich: Komedia, Polskiego, Ateneum, Teatru na Woli i Narodowego. Wiele znakomitych spektakli Kutz wyreżyserował w Teatrze Telewizji. Przez wiele lat publikował w regionalnej i krajowej prasie teksty poświęcone sprawom śląskim. W 2010 r. zadebiutował jako powieściopisarz książką "Piąta strona świata", poświęconą dramatycznej historii Śląska, która ukształtowała odmienność tego regionu. Na podstawie powieści Robert Talarczyk wyreżyserował w Teatrze Śląskim w Katowicach spektakl o tym samym tytule, następnie zrealizowany przez Teatr Telewizji.

Kazimierz Kutz był także politykiem - w latach 1997-2007 senatorem, pracował w Komisji Emigracji i Polaków za Granicą i Komisji Nauki i Edukacji. W latach 2001-05 był wicemarszałkiem Senatu. W latach 2007 - 2011 był posłem. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. ubiegał się - bez powodzenia - o mandat w okręgu śląskim, startując z pierwszego miejsca na liście komitetu wyborczego Europa Plus Twój Ruch.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ślązacy i przyjaciele pożegnali reżysera Kazimierza Kutza
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.