SLD nie będzie umierać za Janusza Palikota
Szef SLD Leszek Miller mówił w sobotę, że Sojusz nie będzie "umierać za Janusza Palikota". Dla nas lewicowość to sens życia, a nie pomysł na kolejny interes - podkreślał podczas narady władz regionalnych partii. Do współpracy przy tworzeniu list wyborczych do PE zaprosił m.in. UP.
Głównym tematem sobotniej narady w Sejmie była strategia partii na najbliższe miesiące, w tym m.in. organizacja dwóch dużych partyjnych przedsięwzięć: marcowego Sejmiku Kobiet Lewicy i majowego Kongresu Lewicy Społecznej, jednak wiele wystąpień dotyczyło projektu Europy Plus Janusza Palikota i Marka Siwca, którą w zeszłym tygodniu wsparł b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, i udziału w niej wiceszefa klubu Sojuszu Ryszarda Kalisza.
Miller przypomniał, że poprzednia dyskusja w tym gronie odbyła się przed rokiem. "Rok temu powiedzieliśmy, że mamy zamiar w ciągu 12 następnych miesięcy doprowadzić do umocnienia Sojuszu, umocnienia lewicowej formacji, która - w co głęboko wierzę, będzie prawdziwą alternatywą dla rządów prawicy w Polsce, która będzie miała atrakcyjne propozycje programowe i społeczny, obywatelski styl działania" - mówił lider SLD.
Jak ocenił, od ostatniego spotkania władz regionalnych Sojusz "nie zmarnował czasu". "Budowaliśmy lewicę społeczną, odpowiadającą na lęki i potrzeby ludzi pracy. Byliśmy na czele parlamentarnego frontu przeciwko forsowaniu przez koalicję PO, PSL i Ruch Palikota podwyższenia wieku emerytalnego i pracy aż do śmierci" - wyliczał Miller. Jak dodał SLD, wraz z OPZZ, domagał się też podwyższenia płacy minimalnej, a także wprowadzenia trzeciej stawki PiT dla najlepiej zarabiających.
Według niego wszystkie te działania zostały zauważone. Przywołał m.in. ostatni sondaż TNS Polska, z którego wynika że na SLD chce już głosować 12 proc. Polaków. "Sojusz z piątej pozycji w wyborach parlamentarnych stał się trzecią siłą polityczną w Polsce z dobrymi perspektywami na rozwój i wzrost poparcia społecznego" - podkreślił szef SLD.
Miller mówił też, że po "dotkliwej porażce" w wyborach parlamentarnych 2011 roku "wielu złożyło" SLD do "politycznego grobu". W jego ocenie jednak pogłoski o śmierci Sojuszu były jednak "przedwczesne i przesadzone". "Wstaliśmy z kolan i krok po kroku ciężką pracą odbudowujemy zaufanie obywateli i pozycję polityczną SLD" - przekonywał lider SLD.
Ironizował przy tym, że "jak wszystko idzie dobrze, to trzeba szykować się na walkę". "Spotykamy się w czasie próby rozbicia SLD pod hasłem jednoczenia lewicy i reanimacji ledwo żywego Janusza Palikota" - mówił Miller. Dodał iż bardzo żałuje, że oferta współpracy, którą w ubiegłym tygodniu zarząd krajowy SLD wystosował do Aleksandra Kwaśniewskiego oraz byłych polityków Sojuszu, została odrzucona. "Ale bardzo się cieszę, że została przyjęta przez inne lewicowe partie, przez związki zawodowe, przez grupy obywateli, z którymi razem będziemy chcieli tworzyć szeroką listę wyborczą, grupującą osoby, partie, co do których lewicowości nie ma nikt wątpliwości" - podkreślił.
"Jeżeli ktoś chce żyrować projekt Ruchu Palikota i jeżeli ktoś chce umierać za Janusza Palikota, to niech to robi, ale SLD za Janusza Palikota umierać nie będzie" - oświadczył lider Sojuszu. "Nie będziemy autoryzować i tłumaczyć się za styl w jakim to ugrupowanie uprawia politykę - dla nas lewicowość to sens naszego życia, a nie pomysł na kolejny interes" - zapewnił.
Według niego politycy jego ugrupowania budują "poważną formację polityczną i "zajmują się polityką na serio, a nie dla zabawy". "Polityka to nie gra pozorów, to nie teatr, a w każdym razie nie zawsze, w którym można grać raz Hamleta, a raz Dyla Sowizdrzała. W polityce każda maska wcześniej czy później będzie zerwana. Igrzyska z czasem się nudzą, a wtedy ludzie zauważają, że z igrzysk nie ma chleba" - uważa lider Sojuszu.
Były premier przekonywał też, że lista SLD w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych nie może być "szalupą dla żadnego związku biznesowego i towarzyskiego". "Nas to nie interesuje. Nie interesuje nas lista dwóch skoków: skoku na SLD, a następnie skoku na mandaty w Parlamencie Europejskim" - powiedział Miller. Pytał przy tym, gdzie dziś są takie inicjatywy jak: SdPl Marka Borowskiego, koalicja Lewica i Demokraci czy centrolewicowy projekt na wybory do PE z 2009 roku Dariusza Rosatiego (dziś posła PO-PAP). "Gdzie dzisiaj są te partie? Co je łączy? Łączy je jedno - nie istnieją, a SLD był, jest i będzie!" - oświadczył szef Sojuszu.
Zwrócił się też bezpośrednio do twórców Europy Plus. "Mówimy: +dość złudzeń, nie będziemy waszym koniem pociągowym. Nie będziemy dla nikogo listkiem figowym, paprotką na biurku, czy kwiatkiem do kożucha+" - zaznaczył lider Sojuszu. W jego przekonaniu, wybór między SLD a Europą Plus to wybór "między partią suwerenną a niedookreśloną strukturą kierowaną z tylnego siedzenia i wsłuchującą się w pomruki warszawskich salonów". Zadeklarował, że chce budować listy wyborcze "na zasadach partnerskich". Do współpracy przy nich zaprosił m.in. Unię Pracy.
Na koniec Miller zapowiedział, że SLD będzie w najbliższym czasie koncentrować się na działaniach dotyczących tworzenia miejsc pracy, czy walki o sprawiedliwość społeczną. "Polska nie musi być krajem przegranej szansy, narastających kontrastów i przegranych ludzi. I nie będzie, póki będzie silny SLD" - zapewnił.
Inne wystąpienia podczas sobotniej narady dotyczyły różnych kwestii, m.in. bezrobocia, czy problemów służby zdrowia, ale sporo z nich odnosiło się do inicjatywy Kwaśniewskiego, Palikota i Siwca. Najostrzejsze - jak relacjonowali PAP politycy Sojuszu - wygłosił b. szef SLD, lider partii w Zachodniopomorskiem Grzegorz Napieralski, który sugerował, że Kalisz powinien odejść z SLD. "Ryszard Kalisz zawsze nas surowo recenzował: Wojtek Olejniczak był zły, ja nie miałem charyzmy, to niech sam zachowa się teraz z charyzmą, honorowo i niech odda mandat poselski i odejdzie z SLD" - powiedział Napieralski PAP.
Według sekretarza generalnego SLD Krzysztofa Gawkowskiego, większość działaczy Sojuszu krytykowała Europę Plus. "Liderzy lokalnych struktur partii udowodnili, że obce są im wszelkie inicjatywy, które mają budować ruchy liberalne w Polsce, potępiając przy okazji prezydenta Kwaśniewskiego, który stanął po stronie Janusza Palikota, mając przy tym nadzieję, że się opamięta i nie będzie podążał drogą, która ma dzisiaj bardziej burzyć lewicę niż ją jednoczyć" - podkreślił polityk.
Nieco inaczej dyskusję ocenia jeden z liderów SLD na Mazowszu Grzegorz Pietruczuk. "Spodziewałem się dużo ostrzejszej dyskusji, a wypowiedzi naszych działaczy dotyczyły naprawdę bardzo wielu kwestii. Było oczywiście wiele głosów krytycznych wobec Europy Plus, ale ja jestem zdania, że podziały na lewicy nikomu nie służą, a wyrzucanie z partii najbardziej znanej postaci SLD, byłoby błędem" - podkreślił Pietruczuk.
Poseł Sojuszu Cezary Olejniczak, brat b. lidera SLD, ma z kolei nadzieję, że jego ugrupowanie porozumie się jeszcze z Kwaśniewskim. "Jest jeszcze szansa, by rozmawiać z panem prezydentem Kwaśniewskim" - powiedział Olejniczak PAP.
Politycy SLD mówili w piątek PAP, że sobotnie spotkanie ma m.in. pomóc Millerowi zorientować się w nastrojach, jakie panują w partii przed zaplanowanym na środę posiedzeniem zarządu krajowego. Zarząd ma podjąć decyzję, czy zawiesić Kalisza w prawach członka SLD i skierować sprawę do sądu partyjnego. Według polityków Sojuszu taki wniosek prawdopodobnie padnie na środowym posiedzeniu - jeśli nie złoży go sam Miller, to zrobi to inny z członków zarządu.
Przed tygodniem Kwaśniewski ogłosił zamiar tworzenia list centrolewicowych w przyszłorocznych wyborach do europarlamentu w ramach projektu Europa Plus, który zapoczątkowali Palikot i Siwiec (w grudniu opuścił Sojusz i obecnie wspiera RP). Kwaśniewski nie wykluczył, że sam będzie ubiegał się o mandat europosła. Były prezydent poinformował też, że w projekt zaangażował się Kalisz, wiceszef klubu Sojuszu.
W odpowiedzi na te informacje Miller zagroził swemu posłowi wyrzuceniem z partii. W czwartek obaj politycy spotkali się w Warszawie, nie doszli jednak do porozumienia. Rzecznik SLD Dariusz Joński mówił po spotkaniu, że Kalisz miał sam zwrócić się do szefa swej partii o zawieszenie w prawach członka; poseł oświadczył jednak na Facebooku, że to nieprawda.
Skomentuj artykuł