Stolica: Przepychanki między ochroną a kupcami
(fot. PAP/Rafał Guz)
PAP / mh
Do przepychanek między kupcami a ochroną doszło w środę w podziemiach przy Dworcu Centralnym w Warszawie. Kupcy chcieli przekazać żywność trzem osobom przebywającym w jednym z pawilonów handlowych; uniemożliwiła im to ochrona.
Kupcy nie chcą opuścić lokalu w proteście wobec podwyżki czynszu, jaką latem wprowadziła zarządzająca podziemiami spółka Warszawskie Przejścia Podziemne (WPP).
Lokal w ubiegłą środę został zasłonięty płytą z reklamą księgarni, która ma go - zgodnie z prawem - zająć; wejścia do pawilonu nie zostały zablokowane.
Jak powiedział Paweł Jaszkin, jeden z kupców wspierających protestujących w pawilonie, już w sobotę do lokalu nie pozwolono niczego wnosić, a od poniedziałku od godz. 12 kupcy nie wychodzili z pawilonu, np. żeby skorzystać z toalety, w obawie, że nie będą mogli do niego wrócić. Dodał, że kupcy zwrócili się do nadzoru budowlanego o odwołanie decyzji pozwalającej na przebudowę lokalu, m.in. na zasłonięcie go płytą.
W środę wejścia do pawilonu bronili przedstawiciele ochrony wynajmowani przez WPP. Doszło do przepychanek, podczas których zniszczono część płyty oddzielającej pawilon od pasażu. Interweniowała policja.
"Doszło do zatargu pomiędzy pracownikami firmy ochroniarskiej i grupą kupców. Policjanci rozdzielili obie strony i przywrócili porządek" - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji asp. Mariusz Mrozek. Dodał, że uczestników zajścia wylegitymowano. Jak powiedział Jaszkin, ostatecznie kupcy zdecydowali się opuścić pawilon. "Stwierdziliśmy, że nie ma sensu ryzykować zdrowia i życia protestujących" - dodał.
Wcześniej przy pawilonie odbyła się konferencja prasowa przedstawicieli kupców, którzy od poniedziałku do wtorku wieczorem okupowali gabinet prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. We wtorek wieczorem po interwencji policji dobrowolnie opuścili ratusz.
Stołeczny ratusz podkreśla, że nie jest stroną w konflikcie między kupcami a spółką WPP.
Konflikt między częścią kupców a spółką WPP dotyczący wynajmu lokali mieszczących się w przejściu podziemnym przy Dworcu Centralnym rozpoczął się w połowie ubiegłego roku, kiedy wygasła trwająca 20 lat umowa dotycząca dzierżawy terenu. Do administrowania terenem zgłosiła się wówczas jedynie spółka WPP i Zarząd Dróg Miejskich decyzją administracyjną przyznał jej prawo do zarządzania obszarem.
Protestujący kupcy chcą anulowania decyzji przyznającej spółce WPP prawo do zarządzania podziemiami przy Dworcu Centralnym; zapowiedzieli kontynuację protestu. Zaznaczają, że spółka WPP otrzymała od ZDM jedynie pozwolenie na zajęcie pasa drogowego - tak formalnie traktuje się podziemia przy Dworcu Centralnym. Według nich WPP nie może podnajmować terenu osobom trzecim.
Według rzecznika stołecznej policji większość z 14 osób, które okupowały gabinet prezydent Warszawy, stawiło się w środę na policji. "Kilku osobom został wyznaczony inny termin, ponieważ nie mogły się dziś stawić. Osoby, które się stawiły zostały przesłuchane. Materiały zostaną przekazane do oceny prokuraturze" - powiedział Mrozek.
Art. 193 kodeksu karnego brzmi: "Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Według kupców latem ubiegłego roku WPP podniosły stawki za czynsz nawet o 400 proc. Spółka podkreślała, że nowe warunki dzierżawy przedstawione przez ZDM wiązały się z koniecznością bardzo wysokich nakładów finansowych, stąd konieczność podwyżki czynszu. Część kupców zorganizowała protesty - niektórzy od lata ubiegłego roku bez podpisania umowy zajmują lokale w przejściu podziemnym; niektórzy podpisali umowę z WPP.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł