W godzinę "W" włączono na minutę syreny alarmowe miejskiego i wojewódzkiego systemu alarmowania. Dodatkowo uruchomiono syreny ręczne na Mokotowie, Ursynowie, Pradze Północ i Południe, Powązkach, w Śródmieściu oraz w Wilanowie i we Włochach.
O to, aby jak co roku 1 sierpnia, w godzinę "W" warszawiacy uczcili minutą ciszy pamięć o zrywie, apelowali przedstawiciele Związku Powstańców Warszawskich, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz władze stolicy.
"1 sierpnia o godz. 17.00 w Warszawie zawyją syreny. Zwracamy się do warszawianek i warszawiaków, do wszystkich osób przebywających tego dnia w stolicy, by na ich dźwięk zatrzymali się i minutą ciszy uczcili 75. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Powstańczy zryw stał się dla Polek i Polaków symbolem walki narodu o wolność i niepodległość" - głosi apel.
Podkreślono w nim, że 1 sierpnia 1944 r. "zaczęła się zapisywać jedna z najważniejszych i zarazem najtragiczniejszych kart w historii naszego miasta i kraju". "Powstańcy, bohaterowie tamtych dni, są wśród nas. Pokażmy, że pamiętamy o ich odwadze i poświęceniu. Oddajmy cześć ich poległym towarzyszom walki, pochylmy głowę nad niewyobrażalną tragedią ludności cywilnej. Niech to wspomnienie nas połączy" - zaznaczono.
Mieszkańcy stolicy odpowiedzieli na apel pozytywnie - na dźwięk syren przystawali zarówno przechodnie, jak i liczne o tej porze na ulicach samochody. Swoje pojazdy zatrzymali również motorniczowie tramwajów i kierowcy autobusów. Uruchomili także sygnały dźwiękowe.
Zdaniem dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego Jana Ołdakowskiego godzina "W" jest tak wyjątkowa, ponieważ to jedyny moment, w którym w "zniszczonym kiedyś przez totalitarną III Rzeszę mieście", pojawia się coś co "manifestuje ducha, manifestuje wspólnotę".
"I ludzie, którzy się wcześniej nie znali, nagle manifestują coś razem. Przez tę minutę jesteśmy jakby w innym świecie. Ujawnia się jakaś wyjątkowość tej chwili. Ludzie, którzy zatrzymują się obok siebie, którzy mają różny stosunek do Powstania, do aktualnej rzeczywistości, robią coś razem. Zatrzymują rowery, samochody, robią coś wyjątkowego" - mówił Ołdakowski.
Muzeum Powstania Warszawskiego zorganizowało również o godz. 17.00 inicjatywę "Wolność Łączy". To akcja społeczna w blisko 340 miejscach pamięci zrywu na terenie całego miasta. W każdym z nich można spotkać harcerzy i wolontariuszy Muzeum, którzy zaciągnęli tam wartę honorową, informują o historii danego miejsca i rozdają znaczki Polski Walczącej.
Tłum ludzi zebrał się również na pl. Zamkowym wokół Kolumny Zygmunta III Wazy na stołecznej starówce.
Wśród zebranych były osoby młodsze, starsze, rodziny z dziećmi, a także wielu turystów. Byli też powstańcy.
Wielu zgromadzonych przyniosło biało-czerwone flagi oraz przypinki i opaski nawiązujące do powstania. Gdy syreny zamilkły, zgromadzeni odśpiewali "Mazurka Dąbrowskiego" i bili brawo.
Jak powiedziała PAP, 22-letnia Ania, mieszkanka Warszawy od prawie pięciu lat, na placu Zamkowym jest dzisiaj, by uczcić rocznicę powstania.
"Żyję już kilka lat w Warszawie, lubię poznawać to miasto i nawet nie mogę sobie wyobrazić, w jak trudnej sytuacji byli powstańcy. Bardzo mała ilość broni, głód czy ciągły strach przed okupantem, a jednak walczyli ponad 60 dni. Mam wielki szacunek do tych ludzi, którzy woleli zginąć za ojczyznę, niż podporządkować się Niemcom" - powiedziała dziewczyna.
Pani Karolina przyszła na plac Zamkowy specjalnie, aby uczcić pamięć tych, którzy zginęli tamtego lata. Jej zdaniem los powstańców skłania również do refleksji o współczesności. "Godzina W skłania do refleksji nie tylko o losach powstańców, ale także o obecnym życiu" - powiedziała. Jak dodała, "warto docenić to, co mamy teraz, i porównać to z dramatyczną sytuacją, w jakiej znaleźli się powstańcy w 1944 roku".
Także pan Roman przyszedł na plac, ponieważ uważa, że powstanie to jedna z najważniejszych dat w historii miasta. "Powstanie było przejawem patriotyzmu tych ludzi, którzy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. To była ich ostatnia nadzieja na wyzwolenie. Musimy o tym pamiętać i przekazywać tę pamięć kolejnym pokoleniom" - powiedział.
Na starówkę przyszła też pani Alina, która uważa, że w rocznicę powstania powinniśmy być razem. "Pamięć o powstaniu nie powinna nas dzielić. W takie rocznice jak ta powinniśmy być razem" - stwierdziła.
Po raz piąty na placu obecne tam osoby uformowały "Żywy znak dla Powstania Warszawskiego", czyli kotwicę Polski Walczącej.
Godzina "W" była formalnym początkiem zrywu. Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące.
W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po Powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
Skomentuj artykuł