Strajk pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka

PAP/Marcin Obara
PAP/ ed

Od wtorku rano w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka trwa strajk pielęgniarek, które domagają się m.in. podwyżek.

MZ apeluje o zmianę formy protestu dla bezpieczeństwa pacjentów. Negocjacje pielęgniarek z dyrekcją szpitala mają być wznowione w środę. Strajk polegający na odejściu od łóżka chorego pielęgniarki rozpoczęły we wtorek o godz. 7 rano; ma być prowadzony do odwołania. O godz. 9 rozpoczęły się rozmowy pielęgniarek z dyrekcją szpitala; ich wznowienie zaplanowano na środę rano.

Jak poinformował resort zdrowia, we wtorek do domu wypisano 78 pacjentów; protest nie jest prowadzony na oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii oraz na oddziałach neonatologii, patologii i intensywnej terapii noworodka. Nie podjęto decyzji o ewakuacji szpitala. Rzeczniczka Instytutu "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" Katarzyna Gardzińska poinformowała, że część pacjentów została odesłana do innych placówek, a niektórzy zostali wypisani. Dodała, że chodzi o pacjentów z gastroenterologii; będą także odsyłani pacjenci z kardiochirurgii.

Placówka chce zwiększyć liczbę lekarzy na oddziałach. "Staramy się zapewnić bezpieczeństwo naszym pacjentom" - podkreśliła. Jak informowały pielęgniarki, odziały, w których może dojść do bezpośredniego zagrożenia życia (np. blok operacyjny i Oddział Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka), pracują w ramach ustalonego grafiku z wyłączeniem dyżurów zleconych. Na innych oddziałach jest strajk - są tam po dwie pielęgniarki, w tym oddziałowa.

"Z naszego powodu nikt nie ucierpi" - zapewniła przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy IPCZD Magdalena Nasiłowska. Dodała, że dzieci nie zostały przeniesione do innych placówek ze względu na strajk, ale z powodu szkolenia lekarzy, którzy wyjechali do Aten.

Pielęgniarki zapewniły, że nie chciały dopuścić do sytuacji, jaka obecnie ma miejsce w instytucie. "Jesteśmy ostatnimi osobami, które by chciały, żeby zdrowie i życie pacjenta było zagrożone" - podkreśliła Nasiłowska. Przeprosiła wszystkich rodziców, których leczenie dzieci zostało zaburzone.

Jak dodała, pielęgniarek w IPCZD jest coraz mniej, bo ich zarobki są niekonkurencyjne w stosunku do innych szpitali, a wymagania wobec nich - bardzo duże. Zaznaczyła, że pielęgniarki nie oczekują zmniejszenia wymagań, ale podniesienia wynagrodzeń, by zachęcić nowe osoby do podjęcia pracy w Instytucie i powstrzymać obecną kadrę przed odejściem. Oszacowała, że każdego dnia w instytucie brakuje ok. 70 pielęgniarek. "Nawet jak nie będzie strajku, to za chwilę w tym szpitalu nie będzie miał kto pracować. Bezpieczeństwo jest dawno już zaburzone, dlatego że nas jest za mało na oddziałach; nie ma chętnych do pracy" - mówiła.

Pielęgniarki wskazywały, że z obiecanych 400 zł podwyżki dotychczas otrzymały 200 zł. Nasiłowska dodała, że pielęgniarki były gotowe do rozmów od 17 maja, ale dyrekcja placówki nie podjęła działań w tym kierunku.

Po południu Nasiłowska poinformowała, że rozmowy "stanęły o godz. 10". "Nie ma żadnych nowych informacji ze strony dyrekcji, żadnej propozycji, która by mogła zakończyć strajk" - powiedziała. Przyznała, że dyrekcja zaproponowała pielęgniarkom 60 zł w formie premii.

Nasiłowska nie chciała odpowiedzieć na pytanie, jaka kwota usatysfakcjonowałaby pielęgniarki, zaznaczyła jednak, że oczekują podwyżki do podstawy wynagrodzenia, a nie premii. Rozmowy mają być wznowione w środę o godz. 9.

Wcześniej doradzający związkowi pielęgniarek mec. Piotr Pawłowski informował, że rozmowy przebiegają spokojnie. Jego zdaniem jest "pewien minimalny postęp" w stosunku do sytuacji z poniedziałku, nie chciał jednak przedstawić szczegółów.

Instytut zamieścił na swojej stronie internetowej pismo do pielęgniarek od dyrektor IPCZD Małgorzaty Syczewskiej, w którym przypomniała ona, że w ramach ogólnokrajowych wzrostów wynagrodzeń pielęgniarek i położnych pierwsza transza w wysokości 400 zł została wprowadzona do podstawy wynagrodzenia. Jak podkreśliła dyrektor, jest to rozwiązanie wyjątkowe w skali kraju. Druga transza w takiej samej wysokości zostanie uruchomiona we wrześniu br. Kolejne dwie podwyżki o 400 zł nastąpią do 2018 r.

Zwróciła uwagę, że nierealizowanie kontraktu wskutek strajku może spowodować zapaść finansową instytutu, a w dalszej perspektywie - obniżenie zaufania do placówki. Przypomniała, że choć sytuacja szpitala się poprawiła, wciąż jego zadłużenie wynosi ok. 300 mln zł.

"Porozumienie jest możliwe, pod warunkiem, że wszyscy będziemy się liczyć z możliwościami CZD" - podkreśliła Syczewska. Dodała, że dyrekcja przedłożyła pielęgniarkom konkretne propozycje finansowe oraz organizacyjne na miarę aktualnych możliwości. Zaapelowała o zmianę formy protestu i "uznanie dzisiejszego dnia strajku za strajk ostrzegawczy".

Zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa Grażyna Piegdoń zapewniła, że w Instytucie są spełnione minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek. "Jak w każdej instytucji naszym kłopotem jest absencja pielęgniarek z tytułu urlopów macierzyńskich, ciąż i zwolnień lekarskich" - zaznaczyła.

Poinformowała, że pielęgniarka bez doświadczenia w instytucie otrzymuje płacę zasadniczą w wysokości 2530 zł brutto, a po okresie próbnym również dodatki. Średnia płaca pielęgniarki w instytucie wraz z dodatkami to 4900 zł brutto; zależy ona m.in. od stażu pracy i specjalizacji. Piegdoń przyznała, że w szpitalu powstają nowe oddziały, a wraz z nimi nowe miejsca pracy, których pielęgniarki nie są w stanie w pełni obsłużyć.

Rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Milena Kruszewska poinformowała PAP, że resort liczy na szybkie rozwiązanie konfliktu, ponieważ każdy jego kolejny dzień wiąże się z zagrożeniem zdrowia i życia małych pacjentów. Dodała, że dla kierownictwa resortu priorytetem jest zadbanie o to, by żadnemu z dzieci w wyniku powstałej sytuacji kryzysowej nie stała się krzywda. Jednocześnie MZ zaapelowało o zmianę formy protestu na taką, która nie będzie negatywnie wpływać ani na bezpieczeństwo pacjentów, ani sytuację finansową szpitala. Resort zapewnił, że ma świadomość trudnej sytuacji finansowej CZD.

MZ przypomniało, że ze względu na szczególne znaczenie Instytutu i potrzebę zapewnienia ciągłości jego funkcjonowania rząd zdecydował się wesprzeć CZD. W połowie grudnia 2015 r. minister skarbu państwa pozytywnie rozpatrzył wniosek CZD dotyczący udzielenia 100 mln zł pożyczki. Została ona uruchomiona w styczniu 2016 r. z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców. Obecnie zobowiązania ogółem placówki wynoszą 336 mln zł, w tym zobowiązania wymagalne - 23 mln zł (stan na koniec I kwartału 2016 r.).

Komentując stanowisko MZ, Nasiłowska powiedziała, że resort powinien "zainteresować się tym, co dzieje się w placówce, za którą powinien odpowiadać". "MZ powinno podjąć jak najwięcej działań doprowadzających do porozumienia" - podkreśliła. Dodała, że dotychczas związek nie otrzymał z resortu żadnej propozycji pomocy w rozwiązaniu konfliktu.

Rodzice dzieci z kliniki onkologii IPCZD zwrócili się do dyrekcji szpitala z prośbą o zwiększenie liczby pielęgniarek w klinice. Napisali, że są zaniepokojeni mniejszą obsadą personelu na dyżurach, za czym idą m.in. zmęczenie i brak czasu dla pacjentów. Sytuację w instytucie monitoruje Rzecznik Paw Dziecka. "Zespół kontrolny przeprowadził badanie, w trakcie którego ustalono, że sytuacja bezpośrednio naraża na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia dzieci pod opieką CZD" - napisał Marek Michalak do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła.

W odpowiedzi na pismo RPD resort zdrowia podkreślił, że na bieżąco monitoruje sytuację w Instytucie i pozostaje w stałym kontakcie z dyrekcją. Jak podało MZ, powołując się na informacje przekazane przez Syczewską, rodzice pacjentów zostali powiadomieni o wstrzymaniu przyjęć planowych. Do domu wypisano we wtorek 78 pacjentów, szpital zapewnił transport wszystkim, którzy tego wymagali. Rodziny pacjentów zostały poinformowane o zmianie lokalizacji miejsca udzielania świadczeń zdrowotnych.

Jednocześnie minister zdrowia został poinformowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia o pełnym zabezpieczeniu świadczeń zdrowotnych dzieci aktualnie leczonych w CZD na terenie województwa mazowieckiego, w szpitalu o równoważnym poziomie referencyjności.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Strajk pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka
Komentarze (1)
25 maja 2016, 10:43
Tak przy okazji spraw związanych z służbą zdrowia (choć podobno to określenie od 1999 r. już nie istnieje): zastanawia mnie, czy należy w pierwszej kolejności zapewnić środki finansowe chorym, czy tym, którzy ich leczą. Nie ma kto zawalczyć, by np. jednorazowe świadczenie dla rencistów wchodziło do renty, i by całość starczyła na przeżycie. Wypadałoby, żeby służba zdrowia upomniała się o środki na przeżycie dla tych, którymi się zajmują. Po co leczyć, jeżeli pacjenci nie mają za co kupić leków, jedzenia itd. Procedury w służbie zdrowia są już wycenione tak, że jeśli ktoś zachoruje, ceny jakiegoś dodatkowego leczenia stają się dla chorego i jego rodziny dramatem. Brakuje społecznej solidarności przy rozdzielaniu środków i domaganiu się podwyżek. Raczej nikogo nie obchodzi, że tych środków jest ograniczona ilość, i że dla innych nie wystarczy.