"SZ": Romney zrobił w Polsce afront Obamie
Poza walką o głosy Polaków mieszkających w USA celem prawdopodobnego kandydata Republikanów na prezydenta USA, Mitta Romneya, podczas wizyty w Polsce było zrobienie afrontu prezydentowi Barackowi Obamie - uważa niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" .
Gazeta sugeruje, że dziękując polskiemu rządowi za "odwagę we wspieraniu walki o wolność w Iraku i Afganistanie", Romney zabiegał, tak jak wcześniej w Izraelu, o głosy wyborców w Ameryce. "Wielu obywateli USA ma polskie korzenie, wielu z nich mieszka w stanie Michigan, o który toczy się (wyborcza) walka" - czytamy w relacji opublikowanej we wtorek w internetowym wydaniu opiniotwórczego dziennika.
"Lecz wizyta w Polsce miała jeszcze jeden cel: afront wobec prezydenta Obamy" - pisze autor, wyjaśniając, że kandydat Republikanów spotkał się z byłym prezydentem Polski Lechem Wałęsą, który odmówił rok temu spotkania z Obamą. "Wałęsa życzył Romneyowi powodzenia w zbliżających sie wyborach i powiedział, że jego zwycięstwo wyborcze jest konieczne, by przywrócić Stanom Zjednoczonym znaczenie" - informuje "SZ".
Zdaniem gazety republikańscy wyborcy w Ameryce wysłuchali z przyjemnością tych słów. Tym bardziej, że w USA mówi się o spadku międzynarodowego znaczenia ich kraju w związku z gospodarczym awansem Chin i jest to temat, który może mieć wpływ na kampanię wyborczą.
Oceniając całą zagraniczną podróż Romneya (który odwiedził Wielką Brytanię, Izrael i Polskę), autor podkreśla, że zrobił on wrażenie, które miało niewiele wspólnego ze stylem męża stanu. "Jego liczne dyplomatyczne wpadki umocniły podejrzenie, że zrezygnował z zabiegania za granicą o popularność, by zdobyć punkty u siebie w domu" - wskazuje.
Ocenia, że podroż Romneya, chociaż pełna gaf, nie zaszkodziła mu specjalnie w oczach amerykańskich wyborców. Przypomina, że według platformy realclearpolitics.com kandydat Republikanów jest ciągle jeszcze za Obamą, ale jednak instytut Gallupa ocenia szanse obydwu kandydatów równo - obaj mają po 46 procent.
"SZ" nawiązuje do incydentu z dziennikarzami w Warszawie, w którym uczestniczył rzecznik Romneya, Rick Gorka, i zauważa, że także ten incydent "pasował do ogólnego obrazu" wizyty. W drodze do swego samochodu Romney nagabywany był przez kilku dziennikarzy, których Gorka zbeształ. Chodziło o dziennikarzy "New York Timesa", CNN i "Washington Post", a więc "liberalne media", jak - kręcąc nosem - powiedzieliby zwolennicy Tea Party - czytamy na zakończenie relacji.
Skomentuj artykuł