Ta umowa to aneksja naszego terytorium

(fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP/ kn

Traktat zawarty przez Rosję i Abchazję oznacza aneksję części terytorium Gruzji - powiedział PAP prezydent Gruzji Giorgi Margwelaszwili. Podkreślił, że celem sankcji wobec Kremla nie jest gnębienie Rosjan, ale pokazanie władzom rosyjskim, że świat nie toleruje agresywnej polityki Rosji.

W rozmowie z PAP prezydent Gruzji odniósł się do układu o sojuszu i partnerstwie strategicznym, jaki pod koniec listopada Rosja podpisała z nieuznawaną przez społeczność międzynarodową Abchazją. Dokument zobowiązuje strony do udzielenia sobie m.in. pomocy wojskowej w sytuacji agresji ze strony innego państwa lub grupy państw, przewiduje modernizację sił zbrojnych Abchazji na koszt Federacji Rosyjskiej. Jest w nim też mowa o wspólnej ochronie granicy abchasko-gruzińskiej.
Prezydent Margwelaszwili podkreślił, że Abchazja to "okupowane terytorium Gruzji, które praktycznie tylko Rosja uznaje za odrębne państwo". "Nieustannie podkreślamy, że Abchazja to część Gruzji, która jest okupowana przez Federację Rosyjską. (...) Teraz widzimy, że Rosja podpisała porozumienie, które przekształca okupację Abchazji w aneksję" - zaznaczył.
Jak mówił, w 2008 r. rosyjskie siły zbrojne zajęły dwa obszary na terytorium Gruzji: region Cchinwali w środkowej części kraju oraz położoną na zachodzie Abchazję. "Okupacja prowadzona była z użyciem znacznych sił wojskowych po stronie Rosji. Od tamtej pory Rosja twierdzi, że te terytoria (Osetia Płd. i Abchazja - PAP) są niepodległymi państwami, co stoi w sprzeczności z warunkami zawieszenia broni z 2008 r., które przewidywały m.in. deeskalację konfliktu. Mimo podpisanego wówczas porozumienia Rosja, zamiast wycofać swe wojska, uznała te terytoria za odrębne kraje" - dodał prezydent Gruzji.
Zaznaczył, że w wyniku m.in. porozumienia Rosji z Abchazją sytuacja w regionie "poważnie się skomplikowała". Skrytykował też prowadzoną przez Rosję "politykę uprzywilejowanych stref interesów".
"Wielokrotnie podkreślaliśmy, w kontekście wojny w Gruzji w 2008 r., czy wojny na Ukrainie w 2014 r., że polityka uprzywilejowanych stref interesów, o której otwarcie mówi Rosja, nie prowadzi do niczego dobrego - ani w regionie, ani w tzw. byłych republikach radzieckich, ani w samej Rosji. Sytuacja komplikuje się coraz bardziej. Widzimy, że te komplikacje negatywnie wpływają na pokojowy rozwój naszego regionu, ale też m.in. Europy Środkowo-Wschodniej oraz Kaukazu, który jest nie tylko częścią Europy, ale też jak brama łączy Europę z Azją" - oświadczył Margwelaszwili.
Pytany, czy wspólnota międzynarodowa powinna zaostrzyć sankcje wobec Rosji, prezydent Gruzji ocenił, że dotychczas wprowadzone sankcje poważnie wpłynęły na rosyjską gospodarkę. Jak podkreślił, celem Europy - i świata - nie jest "głodna" Rosja, ale to, aby rosyjscy politycy zrozumieli, że "agresja wobec sąsiadów nie jest akceptowana przez społeczność międzynarodową".
Jak mówił, zaakceptowanie koncepcji "uprzywilejowanych stref interesów" stawiającej Gruzję, Ukrainę i byłe republiki radzieckie w roli rosyjskiego zaplecza, oznaczałoby, że "świat staje się znacznie bardziej niebezpieczny". "Niezależnie czy chodzi o Tbilisi, Kijów, Warszawę, czy Londyn - mówimy o naszym bezpieczeństwie w globalnym świecie" - zaznaczył Margwelaszwili.
Prezydent zaznaczył też, że Gruzja ma "europejską tożsamość". "Mój kraj w ramach swojej niepodległej historii nie dokonywał innych (niż europejskie) wyborów. Europejska tożsamość Gruzji jest niezmienna. Nie jest uzależniona od poszczególnych ministrów, czy nawet od prezydentów. Taki jest wybór naszego narodu" - zadeklarował.
Na początku listopada premier Irakli Garibaszwili zdymisjonował ministra obrony Iraklego Alasanię, który skrytykował aresztowanie kilku pracowników w resorcie, uznając je za "politycznie umotywowane". Po dymisji Alasanii, którego ugrupowanie Nasza Gruzja-Wolni Demokraci wchodziło w skład rządzącej koalicji Gruzińskie Marzenie, zrezygnowało kilku kolejnych ministrów, w tym szefowa dyplomacji Maja Pandżikidze. Oboje uznawani byli za najbardziej prozachodnich członków gruzińskiego rządu.
Prezydent Margwelaszwili ocenił, że ministrowie ci skutecznie tworzyli "europejską i euroatlantycką agendę Gruzji". Podkreślił w tym kontekście wagę umowy stowarzyszeniowej UE-Gruzja, jak również ostatniego szczytu NATO w Walii. "Jestem pewien, że nowi ministrowie będą co najmniej tak samo efektywni" - dodał Margwelaszwili. Zaznaczył, że on sam zdecydował się bardziej aktywnie niż dotychczas "monitorować efektywność europejskiej i euroatlantyckiej agendy Gruzji". "Wierzę, że przyniesie to pozytywne skutki" - dodał Margwelaszwili, który przebywa z wizytą w Polsce.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ta umowa to aneksja naszego terytorium
Komentarze (1)
4 grudnia 2014, 18:17
jazmig! wytłumacz Panom prezydentom, co się tak naprawdę wydarzyło! Oni tu o jakiś aneksjach opowiadają!