Trybunał bada sprawę ocen z religii

PAP / zylka

Trybunał Konstytucyjny rozpoczął w środę posiedzenie, na którym ma zbadać przepisy rozporządzenia ministra edukacji o wliczaniu oceny z religii do średniej na świadectwie.

Trybunał 1 lipca odroczył rozpatrywanie tej sprawy z powodu rozszerzenia w czerwcu wniosku przez wnioskodawcę. Wniosek do Trybunału w sprawie oceny z religii został złożony w listopadzie 2007 r. przez ówczesnych posłów Lewicy i Demokratów. Według nich, rozporządzenie narusza trzy zasady: rozdziału Kościoła od państwa, równości wobec prawa oraz prawa rodziców do swobodnego wychowywania dziecka wedle własnego sumienia.

Wnioskodawcy uważają, że rozporządzenie jest sprzeczne z konstytucją oraz ustawą o wolności sumienia i wyznania. Trybunał rozpatruje sprawę w pełnym składzie.

Zgodnie ze nowelizowanym w lipcu 2007 r. przez ówczesnego ministra edukacji Romana Giertycha rozporządzeniem w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów, choć udział w zajęciach z religii lub etyki jest nieobowiązkowy, to stopień z tych przedmiotów jest wliczany do średniej ocen na świadectwie szkolnym. Właśnie ten przepis zakwestionowali we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego posłowie LiD.

DEON.PL POLECA

Wcześniej – w minionej kadencji Sejmu – podobny wniosek do TK złożyli parlamentarzyści SLD. Stracił on jednak ważność wraz z zakończeniem działalności poprzedniego Sejmu, m.in. dlatego, że części posłów, która podpisała się pod poprzednim wnioskiem, nie ma już w Sejmie.

Jak czytamy w uzasadnieniu do wniosku, rozporządzenie jest sprzeczne z konstytucyjną zasadą bezstronności władz publicznych w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, "ponieważ celem, który przyświecał jego wydaniu jest wspieranie religii". W uzasadnieniu do rozporządzenia napisano bowiem, że jednym z jego celów jest motywowanie ucznia do dodatkowego wysiłku oraz docenienie pracy wynikającej z uczestnictwa w zajęciach.

Wnioskodawcy uważają też, że rozporządzenie jest sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości wobec prawa, gdyż wprowadza odmienne sposoby obliczania średniej ocen dla uczniów uczęszczających na etykę albo na religię oraz dla uczniów nie biorących udziału w tego rodzaju zajęciach.

Według wnioskodawców przepisy są również niezgodne z konstytucyjnym prawem rodziców do zapewnienia dzieciom moralnego wychowania i nauczania religijnego, zgodnego z własnymi przekonaniami.

Ich zdaniem, mogą one prowadzić m.in. do wywierania nacisku na rodziców i podejmowania decyzji o uczęszczaniu dzieci na zajęcia dodatkowe pod presją uzyskania lepszej oceny. Przypominają, iż zgodnie z ustawą o wolności sumienia i wyznania nauczanie religii jest wewnętrzną sprawą związków wyznaniowych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trybunał bada sprawę ocen z religii
Komentarze (9)
M
matka
2 grudnia 2009, 20:21
Mysle, ze jednak brak zajec alternatywnych to nie sprawa niedomagan dyrekcji. Szkoly nie sa jak sadze do tego zobowiazane tylko do zapewnienia w tym czasie opieki, a to co innego. Zreszta jak tu zorganizowac zajecia dla garstki dzieci, ktore sa "bezrobotne" w roznym czasie bo sa z roznych klas. Zatem religia w szkole chyba musi oznaczac jednoczesnie taka sytuacje dla niektorych dzieci. Fakt, ze wiekszosc dzieci chodzi na religie, ale jednak moglyby chodzic- jak ja za moich czasow- do salki przy kosciele. Przy okazji wstepowalo sie przed i po lekcji do kosciola na modlitwe. Na pewno teraz jest wygodniej, bo nie trzeba zaprowadzac po poludniu. W szkole moich dzieci ksiadz jest jednoczesnie bardzo pomocnym pedagogiem. Ale jednak czesc dzieci jest w klopotliwej sytuacji- nawet jezeli mniejszosc i nie sa to moje dzieci to ja osobiscie bylabym sklonna uwazac, ze jednak w tym wypadku nie powinna wiekszosc dyktowac warunkow. Calkiem spokojnie mozna nauczac religii w salkach przykoscielnych. A co do tego, ze byloby niesprawiedliwe, ze dzieci nie maja ocen (przy wersji- religia w szkole) to przeciez skoro tak ciagle sie podkresla ze to dodatkowe zajecia dla chetnych, to przeciez mozna tez oceniac jak na innych dodatkowych- w ramach tychze zajec. Przeciez w szkole jest tez kolko historyczne, tance, kolko filozoficzne itd i nikt nie twierdzi, ze skoro dzieci pracuja to musza miec ocene wliczana do sredniej.
2 grudnia 2009, 15:14
~matka: Z tymi obrazkami to faktycznie głupio sprawę rozwiązano. Nic by się nie stalo jakby dzieci niewierzących rodziców dostały taki sam obrazek albo jakiś inny kolorowy dyplomik, albo jakby dzieci dostawały obrazek w ramach zajęć z księdzem a nie ogólnych. To właśnie przykład za tym, że religia w szkołach nie jest tak dobrym rozwiązaniem. Skoro jednak religia jest w szkole, to moim zdaniem jednak niesprawiedliwy był brak ocen z tego przedmiotu. Bo albo jest to przedmiot szkolny, albo nie. To, że dyrekcja niedomaga i nie organizuje zajęć alternatywnych, nie jest usprawiedliwieniem.
M
matka
2 grudnia 2009, 14:00
No nie Mocna, to co w domu to inna sprawa. Każdy ma w domu coś innego. A jak ktoś wytłumaczy, że nie mamy samochodu itd. Na pewno jakiś problem kiedy jest się mniejszością ale do ogarnięcia. Ale to, co w szkole (obowiązkowej) to troszkę inna sprawa. Wspomniałm o tym obrazku bo akurat w zerówce mojego dziecka była taka niezręczna sytuacja. Może panie powinny wcześniej to "doorganizować", bo tak wyszło, że z tłumu dzieci wyciągających rączki po obrazki-dyplomiki pani nagle wyciągnęła dwókę dzieci i wyprowadziła pawie przez środek sali na bok. Staszne głupio to wyszło. To że wierzący mają więcej obowiązków to nie argument, bo dobrowolnie nałożone. A co do Komunii, to jak pisałam, trzeba dziecku wytłumaczyć, ale fakt, że sprawa Kmunii też przenosi się do szkoły. W tym okresie na zebraniach szkolnych dominuje ten temat i załatwia się tam sprawy organizacyjne z tym związane tak że czasem rodzice niezainteresowani tracą czas. Kiedyś nauczycielka powiedziła planując pracę na rok: "w maju to już prawie nie ma nauki, bo jest Komunia i tyle spraw z nią związanych... "
2 grudnia 2009, 13:49
No, jeżeli niektóre dzieci nie mają zajęć w czasie, gdy jest religia to faktycznie jest nierówność. Ale ta nierówność jest w obie strony. W jedną stronę przy ocenianiu - dzieci niewierzących rodziców nie mają oceny z religii, a w drugą przy obowiązkach - dzieci wierzących rodziców mają więcej obowiązków szkolnych. Co do tłumaczenia maluchom dlaczego nie dostają obrazka - to owszem, jest to problem w kraju, gdzie większość ludzi w jakimś tam stopniu praktykuje religijnie. Podobnie jak problemem może być w rodzinie niewierzącej wytłumaczenie dziecku dlaczego nie obchodzą Bożego Narodzenia, podczas gdy inne dzieci mają wieczerzę wigilijną, kolędy, prezenty, nocną wyprawę do kościoła, albo dlaczego nie weźmie udziału w uroczystości pierwszej Komunii Świętej. Trudno jednak, żeby większość rezygnowała ze świąt, bo mniejszość ma problem z wytłumaczeniem dziecku takich spraw.
M
matka
2 grudnia 2009, 13:32
No właśnie Mocna, jest problem- w szkołach rzadko kiedy jest etyka, nie organizują jej chyba dlatego, że jest mało chętnych a może i brak nauczycieli, nie jestem pewna. Inna rzecz, że wśród dzieciaków chodzących na religię jest wiele taki ch które chodzą bo rodzice obawiają się napiętnowania albo dlatego że nie mają co z sobą zrobić. Wytłumacz sześciolatkowi dlaczego musi wychodzić maluchów dwa razy w tygodniu na koniec roku nie dostaje od miłego księdza obrazeczka.
M
matka
2 grudnia 2009, 13:26
Ależ Wy jesteście złosliwi i zupełnie pozbawieni obiektywizmu. Nie poraficie zwyczajnie wyrażać swojego zdania? Wywnioskowć z tego, że należy znieść stopnie w szkole to rzeczywiście trzeba być myślicielem. Nie widzicie różnicy pomiędzy przedmiotem dobrowolnym i to jeszcze dotyczącym wyznawanej religii i nie takim, w którym każdy mógłby uczestniczyć a matematyką? Czy na pewno zawsze powinno być tak, żę większość dyktuje warunki? Czy tak powinno być, że dzieci nieuczestniczące w katechezie mają godzinę wolną zazwyczaj w środku dnia i są wyprowadzane z klasy albo sali przedszkolnej? Dlaczego na inne zajęcia dodatkowe trzeba się zapisać a w przypadku religii trzeba przyjść i złożyć oświadczenie, że dziecko nie uczestniczy (oświadczenie z danymi rodziny zabiera ksiądz). Czy to sprawiedliwe, że katolicy mają możliwość dostać dodatkową ocenę (zazwyczaj dobrą) i wliczyć do średniej? Czy to w porządku, że przez trzy dni w szkole nie ma lekcji a dzieci pod opieką wychowawczyń idą na rekolekcje? Dla jasności: moje dzeci chodzą na religię, z czego bardzo się cieszę. Oprócz wiadomej korzyści z nauki religii dostają też bardzo dobre oceny (nie za rysowanie czy śpiewanie ale ciężką pracę) i mają korzyści z wysokiej średniej (satysfakcję, nagrodę- również pieniężną) ale czy to oznacza, że nie mogę wziąć udziału w dyusji na ten temat, z kulturą, bez głupich uwag, że może zniesiemy wszystkie oceny w szkole? No może p. Kożuchowski zaproponuje taki wniosek.
2 grudnia 2009, 13:08
Może czegoś nie łapię, czy nie jest tak, że dziecko, które nie chodzi na teligię ma obowiązek chodzić na etykę? Albo to albo tamto. Jeżeli tak, to do średniej jest alternatywnie wliczana ocena z etyki, nie ma więc niesprawiedliwości. Inna sprawa, wydaje mi się mimo wszystko, że wprowadzanie nauczania religii do szkół to nie był najlepszy pomysł. Wiem, że był to powrót do stanu z... jeszcze bodaj lat 50tych, ale wydaje mi się, że celem lekcji religii, obok przekazywania wiedzy religijnej jest też przekazywanie ducha wiary, uczenie postaw chrześcijańskich, kształtowanie sumienia itp. Wprowadzanie tego w mury instytucji jaką jest szkoła obdziera religię własnie z tego elementu wiary. Powstaje konflikt - czy lekcja religii jest polem do duszpasterstwa, czy tez do przekazywania wiedzy. Dla ucznia religia staje się jeszcze jednym przedmiotem do wykucia.
R
r.kożuchowski
2 grudnia 2009, 13:04
A może w ogóle znieść wszelki stopnie w szkole. A co tam, a jak.
Jurek
2 grudnia 2009, 11:30
No cóż. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że to zachowanie psa ogrodnika tyle tylko, że z pokrętną argumentacją.