Tusk: Debata między faworytami
Premier Donald Tusk ma nadzieję, że jeszcze przed pierwszą turą wyborów prezydenckich dojdzie do debaty Bronisława Komorowskiego z Jarosławem Kaczyńskim.
- Mam nadzieję, że w ogóle do takiej debaty dojdzie i to przed pierwszą turą, bo wyborcy zasługują na szacunek. Dlatego cieszę się, że Komorowski jednoznacznie - tak to dzisiaj odebrałem - zaproponował taką poważną debatę: jeden na jednego - powiedział premier na poniedziałkowej konferencji prasowej.
Zresztą - dodał Tusk - "prawdziwa debata, to jest debata między tymi, których podejrzewa się o zwycięstwo". - Lepiej by było, gdyby do takiego starcia dwóch wielkich konkurentów doszło jak najszybciej, bo nie wiadomo, czy do II tury wyborów dojdzie - dodał premier.
Tusk powiedział też, że ma wrażenie, iż Komorowski w sposób odpowiedzialny i niepozostawiający żadnych wątpliwości, ani złudzeń konkurentom, zapowiedział, że jest gotów do debaty.
- A to, że jest sceptyczny, żeby debata była organizowana przez telewizję publiczną? Akurat w sprawach politycznych telewizja publiczna zachowuje się raczej jak sztab wyborczy jednego z kandydatów. Nie sądzę, żeby Jarosław Kaczyński był gotów przyjąć zaproszenie sztabu wyborczego którejś partii - stwierdził szef rządu.
13 czerwca TVP organizuje debatę wyborczą pretendentów do fotela prezydenckiego wspieranych przez ugrupowania, które mają reprezentację w parlamencie; mieliby wziąć w niej udział: Bronisław Komorowski (PO), Jarosław Kaczyński (PiS), Grzegorz Napieralski (SLD) i Waldemar Pawlak (PSL). Kandydaci, oprócz Komorowskiego, zadeklarowali już swój udział.
Szefowa sztabu kandydata PiS Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała że Jarosław Kaczyński weźmie udział w debacie organizowanej przez TVP, bez względu na to, czy będzie w niej uczestniczył także Komorowski.
Natomiast sztab Komorowskiego ogłosił w poniedziałek, że "na dzisiaj" wyklucza udział kandydata PO w debacie organizowanej przez TVP. Sam Komorowski podkreślił, że w wyborach prezydenckich głosuje się na konkretną osobę, a nie na partie polityczne i dlatego on nie rozumie takiej formuły debaty, w której wystąpić mają tylko kandydaci wspierani przez partie parlamentarne.
Skomentuj artykuł