Tusk o braku raportu z "afery taśmowej"
Były premier Donald Tusk, pytany dlaczego pomimo zapowiedzi nie został przedstawiony raport z tzw. afery taśmowej, powiedział, że woli wywiązywać się z zapowiedzi, ale nie był w stanie przewidzieć, iż przestanie być szefem rządu. "Zawiedzionych oczywiście przepraszam" - podkreślił.
Pod koniec sierpnia Tusk zapowiedział, że we wrześniu ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz przedstawi szczegółową informację na temat sprawy podsłuchów rozmów polityków, ministrów i biznesmenów. "Potem podejmę stosowne decyzje" - zadeklarował wówczas. 30 sierpnia Tusk został wybrany na szefa Rady Europejskiej, w konsekwencji czego przestał być premierem. Sinekiewicz natomiast przestał być szefem MSW, w nowym rządzie stworzonym przez Ewę Kopacz, tekę tę objęła Teresa Piotrowska.
"Przestałem być premierem, więc mam problem, bo oczywiście wolę się wywiązywać z tego typu zapowiedzi, ale dwóch ludzi, którzy wzięli za to odpowiedzialność nie jest w rządzie. Nie byłem w stanie przewidzieć, że finał tej brukselskiej Rady Europejskiej, która dokonała wyboru(jego na szefa Rady Europejskiej) będzie tak wyglądać. Zawiedzionych oczywiście przepraszam, ale z całą pewnością nowe władze będą - we własnym interesie - zmierzały do możliwie szybkiego wyjaśnienia" - powiedział Tusk w piątek dziennikarzom.
Jak dodał, zrobiła na nim też wrażenie sugestia wyrażona przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, "że w związku z tym, że toczy się śledztwo, być może lepiej byłoby, gdyby politycy nie próbowali być komentatorami tego, co się dzieje w tej chwili i co jest w rękach prokuratury". "Być może powinniśmy oczekiwać od prokuratury jakichś systematycznych komunikatów, być może to jest lepsza droga" - powiedział b. premier.
Od lipca 2013 r. w dwu warszawskich restauracjach podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura pod koniec czerwca postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Obecnie termin zakończenia śledztwa jest wyznaczony na połowę grudnia.
Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Jest ono również przedłużone do połowy grudnia.
We wrześniu jeden z wątków umorzyła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Było to śledztwo w sprawie podsłuchanej nielegalnie rozmowy ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką. Prokuratura uznała, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień, nie miało też miejsca niedopełnienie obowiązków.
Skomentuj artykuł