Tusk o stanie wojennym i "zabójcach rocznic"

PAP / slo

Nie może być odpuszczenia grzechów; przemocy, bezwzględności, a czasami zwykłego łajdactwa nie da się niczym usprawiedliwić - powiedział premier Donald Tusk w 30. rocznicę stanu wojennego. Apelował, aby nie wykorzystywać rocznic do konfliktowania Polaków.

Tusk podkreślił, że stan wojenny zrujnował szansę narodu i państwa polskiego na odzyskanie przynajmniej fragmentu suwerenności i polepszenie bytu Polaków. - Nie może być akceptacji, nie może być tolerancji, odpuszczenia grzechów - oświadczył.

- Dzisiaj nadal nie ma zgody w ocenie Polaków, jeśli chodzi o przyczyny i skutki stanu wojennego. Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, ale także z doświadczenia mojego środowiska, że nie może być akceptacji, nie może być tolerancji, odpuszczenia grzechów. Stan wojenny zrujnował nie tylko szansę całego narodu polskiego i państwa polskiego na odzyskanie przynajmniej fragmentu suwerenności i polepszenia bytu Polaków, ale był także ciosem wymierzonym w życie poszczególnych ludzi - powiedział szef rządu.

DEON.PL POLECA

Zaznaczył, że rocznica stanu wojennego powinna nakłaniać do "refleksji nad naszą historią, ale także nad powinnościami i ograniczeniami władzy - zarówno wówczas, w realiach sowieckiego autorytaryzmu, jak i dzisiaj".

Tusk podkreślił jednocześnie, że nie jest to rocznica, która powinna "rozpalać negatywne emocje". - To nie jest stosowny czas, żeby jedni Polacy napuszczali drugich na siebie - zaznaczył.

Według premiera generał Wojciech Jaruzelski pozostanie w historii jako "osoba bardzo kontrowersyjna". - Bilans jego dokonań - w tym wprowadzenie stanu wojennego - w mojej ocenie, ale też chyba w ocenie całego mojego pokolenia, jest zdecydowanie negatywny - mówił szef rządu.

- A co do okoliczności wprowadzenia stanu wojennego - tych geopolitycznych, międzynarodowych - ten spór będzie pewnie jeszcze trwał lata, może dziesiątki lat. (...) Ale przemocy, bezwzględności, a czasami zwykłego łajdactwa nie da się niczym usprawiedliwić. A każdy polityk, który przemoc (...) usprawiedliwia racją stanu jest z definicji człowiekiem podejrzanym - uważa szef rządu.

Premier przyznał też, że nie znajduje zrozumienia dla tych, którzy 13 grudnia "wytwarzają atmosferę konfliktu". - Dla mnie pamięć o 13 grudnia, czołgi pod stocznią, krew także na ulicach mojego miasta Gdańska - to wszystko powinno być nadzwyczajną wręcz przestrogą przed wzajemną nienawiścią, agresją i konfliktem w obrębie jednej wspólnoty - powiedział.

Według premiera, każdy kto 13 grudnia szuka "pretekstu do konfliktu" uderza "w naszą wspólnotę narodową, w takie najczulsze miejsce". Bo właśnie pamięć o tych zdarzeniach (...) powinna łączyć tych, którzy wówczas stawiali opór decyzjom władzy - ocenił Tusk.

- Mam czasami wrażenie, że ludzie, którzy wykorzystują tego typu święta, żeby znowu konfliktować, zabijają poczucie wspólnoty. (...) Ktoś powiedział stosunkowo niedawno, że są "zabójcami polskich rocznic", bo to jest kolejna rocznica, której nie możemy wspólnie obchodzić, bo jest nacechowana konfliktem politycznym - mówił szef rządu.

Tusk odniósł się też do zaplanowanego na wtorkowy wieczór marszu z inicjatywy PiS w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Premier był pytany jakie cele przyświecają - jego zdaniem - organizatorom tego marszu.

- Błagam, nie pytajcie mnie, jaki cel ma prezes PiS Jarosław Kaczyński, idąc w setnym z kolei marszu. Z tego co wiem, to chcą tam spalić Radosława Sikorskiego, powiesić Jana Vincenta Rostowskiego, rozczłonkować Tuska, czy jakoś na odwrót. Zestaw tortur i narzędzi zbrodni jest opisany dość szeroko - powiedział szef rządu.

- Mam w pamięci późny wieczór ok. godziny 20-21 w Stoczni Gdańskiej. I tam było naprawdę nie więcej niż 200 osób. Intuicja mi podpowiada, że nie było tam żadnego z uczestników tego marszu, a ja byłem. Jeśli się naprawdę serio myśli jak uczcić 13 grudnia, to warto mieć w pamięci - jak mawia klasyk - kto, gdzie wtedy stał - dodał premier.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tusk o stanie wojennym i "zabójcach rocznic"
Komentarze (2)
AP
Adrian Podsiadło
13 grudnia 2011, 23:08
Intuicja dobrze podpowiada panu premierowi. Andrzej Gwiazda, uczestnik tego marszu (dla przykładu) został aresztowany w nocy z 12 na 13 grudnia więc siłą rzeczy nie mógł być 13 grudnia w Stoczni Gdańskiej i mógł stać bo siedział. Siedzieli już także członkowie mojej rodziny, panie premierze...
J
Juhas
13 grudnia 2011, 21:19
Dnia 7.10.2006r. Tusk zorganizował tzw. Błękitny Marsz. Przyszliśmy, powiedział wtedy Tusk, żeby wyrazić głośno to co czuje Polska, żeby powiedzieć dość. Dalej zwrócił się do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Premiera Jarosława Kaczyńskiego: Spójrzcie na to miejsce - tu jest Polska. Przypominając to wydarzenie trzeba przytoczyć jedno z haseł marszu: Dość kaczorów, chcemy wyborów. I tak się stało. W 2007 i w 20011 r. naród wybrał "jedynie słuszną partię"  i mamy to co mamy.