"Umowa złamana, górnicy oszukani przez Kopacz"
Złamane styczniowe porozumienie ze związkami zawodowymi dotyczące m.in. programu naprawczego Kompanii Węglowej to symbol roku działalności Ewy Kopacz i jej rządu - przekonywała w środę w Bytomiu kandydatka PiS na urząd premiera Beata Szydło.
Wiceprezes PiS wystąpiła na porannym briefingu przed kopalnią Bobrek, którą Kompania Węglowa sprzedała w poprzednich miesiącach br. spółce Węglokoks Kraj. Szydło oceniła m.in., że w tym miejscu powinna stać w środę premier polskiego rządu.
- Dzisiaj mija termin realizacji porozumienia, które polski rząd podpisał 17 stycznia ze związkami zawodowymi - porozumienia, które miało gwarantować wprowadzenie planu naprawczego w kopalniach Kompanii Węglowej i tym samym doprowadzić do tego, że kopalnie te będą mogły dalej funkcjonować, a pracownicy kopalń, zakładów górniczych, górnicy, będą mogli spokojnie dalej myśleć o swojej pracy w tych zakładach. Miała powstać Nowa Kompania Węglowa - mówiła posłanka PiS.
Pokazała przy tym kopię styczniowego porozumienia, akcentując że przy jego podpisywaniu obecna była premier Ewa Kopacz, która gwarantowała, że to porozumienie będzie realizowane.
- Upłynęło ponad dziewięć miesięcy, nie zrobiono niczego - wybiła kandydatka PiS na premiera. - Dzisiaj mija termin realizacji tego porozumienia i już wiemy, że nie zostanie ono dotrzymane - dodała. Przytoczyła słowa szefowej rządu, że "dla niej (Ewy Kopacz - PAP) słowa droższe są od pieniędzy i słowa dotrzyma".
- Słowa nie dotrzymała, umowa została złamana, porozumienie nie zostało dotrzymane, górnicy zostali oszukani - uznała wiceprezes PiS.
- Nie po raz pierwszy tutaj mieszkańcy Śląska muszą z goryczą powiedzieć, że zostali oszukani przez rządzących, przez Platformę, bo zawsze kiedy była kampania wyborcza - przypomnijmy sobie również 2014 r., wybory do europarlamentu, Donald Tusk mówił o tym, że nie można doprowadzić do tego, aby kopalnie były likwidowane, że trzeba mówić o rozwoju polskiego górnictwa, że trzeba dbać o polskie górnictwo... Nie zrobiono niczego - zaznaczyła Szydło.
Posłanka PiS zaznaczyła, że w środę Ewa Kopacz w Warszawie "urządzi show", na którym "będzie chwaliła się rokiem swojej działalności". Przypominając wystąpienie premier sprzed roku w Politechnice Warszawskiej, gdy przedstawiała ona swój program rządzenia, Szydło wskazała, że było tam "dużo słów, dużo obietnic".
- Dzisiaj po roku jej (premier - PAP) miejsce jest tutaj, bo ta złamana umowa, to złamane porozumienie, niedotrzymane słowo, jest symbolem tego roku działalności Ewy Kopacz i jej rządu - podsumowała wiceprezes PiS.
Pytana przez dziennikarzy o doniesienia, zgodnie z którymi współprzewodnicząca Twojego Ruchu Barbara Nowacka ma zostać liderką Zjednoczonej Lewicy i kandydatką na premiera, Szydło powiedziała, że woli odnosić się "do tego, co jest rzeczywistym, realnym problemem". - Jesteśmy na Śląsku, rozmawiamy o niedotrzymanym słowie przez rząd, słowie danym górnikom, złamanej umowie. To są dzisiaj konkrety i to są rzeczy, o których trzeba rozmawiać - oceniła.
- Trwa kampania wyborcza, ale kampania wyborcza nie zwalnia polskiego rządu od odpowiedzialności za dane słowo i nie zwalnia żadnego z polityków od danego słowa - dodała.
Dopytywana czy obawia się konkurencji Nowackiej wiceprezes PiS odparła, że nie - dlatego, że dla niej "istotne jest aby zdobywać zaufanie Polaków i rozwiązywać ważne problemy". - Nie są ważne indywidualne kariery polityków, dzisiaj jest naprawdę dużo do zrobienia w Polsce - zaznaczyła posłanka PiS.
Odnosząc się do pytania o powrót Krzysztofa Kwiatkowskiego do wykonywania obowiązków prezesa NIK Szydło podkreśliła, że "politycy powinni brać odpowiedzialność za to, co mówią i za to, co robią". - Jeżeli na działalność polityka i osoby publicznej, która piastuje ważne funkcje pada chociażby cień podejrzenia, że na jego działalności kładzie się właśnie jakiś cień, to powinien wiedzieć co zrobić i odsunąć się samemu od tego stanowiska, dlatego że do wyjaśnienia sprawy nie powinien pełnić funkcji. To powinna być jego decyzja - wskazała wiceprezes PiS.
Powstanie Nowej Kompanii Węglowej (NKW) i przeniesienie do niej części aktywów dotychczasowej Kompanii zakłada rządowy plan naprawczy dla górnictwa wdrażany wobec narastających problemów finansowych tej spółki. Spółka miałaby zostać utworzona na bazie 11 kopalń znajdujących się dotychczas w strukturach KW i kilku innych zakładów spółki.
W ub. tygodniu, w czwartek resort skarbu podał, że NKW powstanie w kształcie kapitałowym, który nie będzie zakwestionowany przez Komisję Europejską. Podkreślono, że prace nad nadaniem jej tego kształtu wymagają więcej czasu, więc powstanie ona po 30 września. Styczniowe porozumienie rządu ze związkowcami zakładało, że proces ten zostanie zakończony do 30 września.
W poniedziałek w Katowicach Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy (strona styczniowych porozumień z rządem) zarzucił rządowi, że nie realizuje styczniowego porozumienia i ogłosił odwieszenie czynnej akcji protestacyjnej w branży. Związkowcy zapowiedzieli gotowość strajkową w kopalniach od 1 października i demonstracje w kolejnych dniach.
Proszona o komentarz do tego, że Nowa KW nie powstanie na czas, premier Ewa Kopacz mówiła w piątek, że "powstanie". - Kochani, więcej optymizmu - przekonywała. - Gwarantuje wam; jestem po rozmowach z komisarzem, z Junckerem, rozmawiałam z tymi ludźmi wtedy gdy byłam na ostatniej, nieformalnej Radzie Europejskiej i gwarantuję, że Kompania Węglowa bez zamykania kopalń będzie miała się dobrze - deklarowała. Szefowa rządu podkreśliła, że dotrzyma słowa, "bo nie będziemy zwalniać ludzi z pracy".
Wiceminister skarbu, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego Wojciech Kowalczyk wyjaśniał w czwartek, że trzeba tak zmienić strukturę kapitałową NKW, "by było to bezpieczne z punktu widzenia Komisji Europejskiej w kontekście dozwolonej pomocy publicznej". - W nowej strukturze musi być podmiot prywatny, np. prywatne instytucje finansowe, możliwe jest zaangażowanie banków - wskazał. Wyjaśnił, że resort dąży do tego, by do końca pierwszego kwartału 2016 r. gotowe było finansowanie pomostowe.
W czwartkowym komunikacie resort skarbu przypomniał, że opracował plan struktury kapitałowej NKW złożony z trzech akcjonariuszy - Węglokoksu, Funduszu Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw (zarządzanym przez Polskie Inwestycje Rozwojowe) oraz Towarzystwa Finansowego Silesia.
Pomimo mechanizmów świadczących o rynkowym charakterze inwestycji w NKW (dwa testy prywatnego inwestora, opinia komitetu inwestycyjnego PIR, w którym większość mają niezależni członkowie, prowadzone rozmowy z inwestorem prywatnym), KE zasygnalizowała wysokie ryzyko wszczęcia postępowania przeciwko Polsce z powodu stosowania niedozwolonej pomocy publicznej.
Wszczęcie postępowania mogłoby oznaczać, że tuż po powstaniu NKW KE nakazałaby cofnięcie dokapitalizowania nowego podmiotu przez akcjonariuszy, co spowodowałoby w krótkim czasie upadłość NKW.
W ub. tygodniu śląski poseł PiS Grzegorz Tobiszowski, jako przedstawiciel Beaty Szydło w zespole ekspertów mającym przygotowywać plany tej partii dla górnictwa, zapowiedział m.in. "ewentualny doraźny "by-pass" finansowy dla branży w krótkiej perspektywie działań, a w dłuższej - program inwestycji dla perspektywicznych kopalń. Podkreślił, że nie można dopuścić do ew. wrogiego przejęcia KW, do czego mogłoby prowadzić postawienie tej spółki w stan upadłości.
Skomentuj artykuł