W Jedwabnem bez władz miasta i mieszkańców
W niedzielnych obchodach 70. rocznicy mordu Żydów w Jedwabnem (Podlaskie) nie uczestniczyły ani władze miasta ani jego mieszkańcy. Ich sytuacja jest trudna; czują się oskarżeni o zbrodnię, której dokonali przodkowie - wyjaśnił PAP obecny na uroczystości ks. Adam Boniecki.
Przy pomniku ku czci ofiar, który znajduje się w miejscu, gdzie stała stodoła, w której 10 lipca 1941 roku grupa Polaków z inspiracji Niemców spaliła co najmniej 300 żydowskich sąsiadów, odbyły się w niedzielę uroczystości 70. rocznicy mordu. Wzięli w nich m.in. udział przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa prof. Władysław Bartoszewski, b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, b. premier Tadeusz Mazowiecki, doradca prezydenta RP Tomasz Nałęcz, ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner, przedstawiciele ambasad Stanów Zjednoczonych oraz Niemiec, przedstawiciele IPN, władze województwa podlaskiego, środowiska żydowskie.
Trudną sytuację mieszkańców Jedwabnego wyjaśniał ks. Boniecki. Według niego, czują się oni oskarżeni o zbrodnię, której dokonali ich przodkowie. - To jest coś, wobec czego człowiek staje bezradny. To poczucie, że jest się napiętnowanym i jest to nie do wytrzymania. Dlatego chyba nie trzeba tu niczego przyspieszać - powiedział ks. Boniecki pytany, jak nawiązać dialog z mieszkańcami. Dodał, że jest to zadanie dla lokalnego duchownego i nauczycieli, ale na efekty takiej pracy trzeba czekać.
Ks. Wojciech Lemański, działacz Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, który przez wiele lat jako jedyny duchowny katolicki przyjeżdżał do Jedwabnego, powiedział, że ma nadzieje, iż niedzielna uroczystość będzie kolejnym - może tym razem znaczącym - krokiem do normalności. - Do tego, by grób stał się miejscem, do którego ludzie przychodzą, by wspomnieć, by się pomodlić, czasami również uderzyć się w piersi i nie pozwolić, by to co się wydarzyło, kiedykolwiek się powtórzyło - powiedział.
Uważa on, że dla społeczności Jedwabnego ważniejsza od obecności biskupa Cisły byłaby obecność ich miejscowego biskupa. - Byłoby im łatwiej stanąć na tym miejscu obok niego. Ten grób tu jest i pozostanie przez całe pokolenia. Jak się im nie pokaże drogi do niego, to zostaną z bólem sami - dodał.
Były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, który 10 lat temu przeprosił za zbrodnię w Jedwabnem i teraz ponownie do niego przyjechał, powiedział dziennikarzom, że dyskusja o tamtych wydarzeniach była "surową, ale dobrą lekcją zbiorowej pamięci". - Trzeba dojrzeć do przyjęcia takiej złej wiedzy, no ale prawda może nas w tym wszystkim wyzwolić i dać jakiekolwiek szanse na pojednanie - mówił Kwaśniewski.
W niedzielnych uroczystościach wziął też udział prezydent Łomży Mieczysław Czerniawski. Był w Jedwabnem jako poseł 10 lat temu. Pytany, jak nawiązać dialog ze społecznością lokalną powiedział, że wie, "jakie brzemię na nich ciąży". - To jest rzecz, którą musimy spokojnie przeżyć. Tego się nie da w sposób sztuczny, propagandowy rozstrzygnąć. To musi dojrzeć w każdym z mieszkańców Jedwabnego. Myślę, że taki moment powoli następuje - dodał. Czerniawski uważa, że Polacy, którzy bardzo szanują swoje bohaterstwo, powinni pamiętać, że były też momenty, o których każdy chciałby zapomnieć.
O tym, że przez ostatnią dekadę nastąpiła zmiana mentalności Polaków co do wydarzeń w Jedwabnem przekonana jest wiceprezes IPN dr Maria Dmochowska. Według niej przyczynił się do tego także IPN, który podjął temat i powiedział Polakom, że ponoszą winę za zbrodnię. - Polska wie, co się stało, Polska już nie protestuje, że tak nie było. Do świadomości Polaków już dotarło, że takie nieszczęście, taka straszna plama na naszym honorze narodowym istnieje - powiedziała.
Przyznała jednak, że są ludzie, którzy nie chcą znać prawdy - to mieszkańcy Jedwabnego. - Oni się tak wstydzą, że to obrócili we wściekłość; że to jest jasne, że to się wydało, że to ich obarcza i zatykają uszy, nie chcą słyszeć - powiedziała Dmochowska. Dodała, że zmieni się to, gdy na miejsce mordu spontanicznie zacznie przychodzić młodzież, a jedyną instytucją, która może pomóc jest Kościół katolicki.
Skomentuj artykuł