Pikietę zorganizowali: Polska Federacja Związkowa Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, Związek Zawodowy Pracowników Socjalnych, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Asystentów Rodziny oraz komisje zakładowe NSZZ "Solidarność" (m.in. z Sopotu i z Radomska).
Pikietujący przed siedzibą MRPiPS trzymali transparenty z napisami: "Chcemy pracować, nie dziadować", "Niska płaca, ciężka praca", "Kto zostanie na etacie, jeśli wy o MOPS nie dbacie", "Chcemy pracować, a nie głodować", "Mamy dość płac na poziomie zasiłków", "Pomoc społeczna nie ma mocy, by udzielać pomocy". Niektórzy z manifestujących mieli w rękach czarne baloniki i biało-czerwone flagi. Skandowali m.in. "Razem silni", "Trudna praca, godziwa płaca".
(fot. PAP/Radek Pietruszka)
Protestujący domagają się m.in. zrównania wynagrodzeń w jednostkach organizacyjnych pomocy społecznej z wynagrodzeniami w urzędach gminnych, powiązanej z płacą minimalną przejrzystej ścieżki awansu zawodowego, dodatkowego urlopu wypoczynkowego w wymiarze 10 dni rocznie po przepracowaniu 3 lat w zawodzie pracownika socjalnego, asystenta rodziny i koordynatora pieczy zastępczej, gwarancji bezpieczeństwa osobistego i cyklicznych szkoleń w zakresie bezpieczeństwa.
Postulowali również, aby dodatek terenowy dla pracowników socjalnych, asystentów rodziny i koordynatorów pieczy zastępczej zależał od przeciętnego wynagrodzenia.
"Chcielibyśmy, żeby ministerstwo wróciło do rozmów z nami o naszych postulatach zarówno tych, które mają poprawić warunki pracy pracowników społecznych, jak i tych, które mają doprowadzić do poprawy charakteru ich pracy, w takim sensie, żeby ich praca była efektywna" - mówił wiceprzewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej Paweł Maczyński. Podkreślił, że jedna trzecia pracowników pomocy społecznej zarabia poniżej 1,8 tys. zł na rękę.
(fot. PAP/Radek Pietruszka)
Demonstranci symbolicznie wręczyli minister trzy "czerwone kartki", m.in. "za ustawiczne" ignorowanie postulatów pracowników socjalnych. Sylwester Tonderys z ZG ZZPS zwrócił uwagę, że praca pracowników socjalnych polega na pomaganiu innym. "Żeby tym ludziom pomagać, musimy mieć też swój własny spokój ducha. Musimy mieć swoje poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego, również fizycznego" - mówił.
Brak pomysłu na pomoc społeczną
Dodał, że wcześniejsze rozmowy z ministerstwem to gra na przeczekanie. "Pani minister nie ma pomysłu na pomoc społeczną. Jedynym pomysłem jest rozdawanie «500 plus», «300 plus»" - podkreślił. Jego zdaniem szefowa MRPiPS musi stworzyć rozwiązania prawne, "aby samorząd musiał finansować pomoc społeczną w sposób godny".
Demonstrujący złożyli w ministerstwie pismo skierowane do szefowej resortu rodziny i pracy. "Ogólnopolski Komitet Protestacyjny Pracowników Pomocy Społecznej po raz kolejny wzywa Panią do podjęcia realnego i konkretnego dialogu ze stroną pracowniczą w zakresie zgłaszanych przez nas i doskonale Pani znanych postulatów dotyczących poprawy warunków: wynagradzania, pracy oraz świadczenia pomocy. Wbrew Pani publicznym twierdzeniom zmiany te mogą i powinny odbyć się na drodze legislacyjnej poprzez wprowadzenie nowych przepisów m.in. w ustawie o pomocy społecznej, ustawie o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, rozporządzeniu o wynagradzaniu pracowników samorządowych oraz Kodeksie pracy" - czytamy.
(fot. PAP/Radek Pietruszka)
Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska, odnosząc się w tym tygodniu do protestu zaznaczyła, że zdaje sobie sprawę, iż dotyczy on niskich wynagrodzeń pracowników socjalnych, ale w tym wypadku to samorządy powinny zweryfikować swoją politykę płacową.
W piątek minister rodziny napisała na Twitterze, że "nigdy wcześniej żaden program zlecany samorządom nie był tak dobrze opłacany przez rząd jak «Rodzina 500 plus». To 340 mln zł w 2018 r. na obsługę programu dla gmin. Samorządy nie wykorzystują 6-7 proc. otrzymywanych kosztów obsługi" - napisała Rafalska."W «#DobryStart» wprowadziliśmy niespotykane dotąd rozwiązanie, że 80 proc. kosztów obsługi musi iść na wynagrodzenia. W tym roku na obsługę rządowych świadczeń dla rodzin samorządy otrzymały około 730 mln zł. To ponad dwukrotnie więcej środków niż w 2015 roku" - dodała minister rodziny.
Skomentuj artykuł