Warszawiacy pożegnali ks. Indrzejczyka

Eucharystię celebrowało około 100 kapłanów. Byli obecni dwaj byli premierzy Tadeusz Mazowiecki i Jarosław Kaczyński. (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
KAI / psd

„Pragnę, żebyście się nie smucili i nie płakali, przecież kiedyś musiałem odejść do Ojca” – napisał w testamencie ks. Roman Indrzejczyk, kapelan prezydenta RP, który dziś spoczął na warszawskich Powązkach Wojskowych. Kapłan zginął tragicznie w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem.

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęła Msza św. w żoliborskim kościele Dzieciątka Jezus. Tysiące warszawiaków, wypełniły szczelnie nie tylko świątynię, której ten znany duszpasterz był przez 18 lat proboszczem, ale i okoliczne ulice.

Mszy świętej – celebrowanej przez prymasa-seniora kard. Józefa Glempa i bp. Mariana Dusia – nie towarzyszyły oficjalne przemówienia, ani nawet homilia. Na początku odczytano wolę zmarłego wyrażoną w testamencie: „Nie róbcie, błagam, żadnych uroczystości. Wystarczy Msza św., pożegnanie liturgiczne przy trumnie i wyprowadzenie na cmentarz. Żadnych przemówień!”.

Jarosław Kaczyński, stojąc nad grobem kapłana, powiedział tylko jedno, ale jakże wymowne zdanie: „Moja mama, ja i mój brat, jeśli kiedyś spotkaliśmy w życiu świętego człowieka, to był to właśnie ks. Roman”.

DEON.PL POLECA

– Kochałem was i kochałem swoją pracę. Wiem, że robiłem wiele rzeczy niedoskonale, ale starłem się oddać Wam cale moje serce – wyznał kapłan.

– Jeżeli ktoś czuje się niedoceniony przez mnie, czy może dotknięty i zasmucony, niech wie, że nigdy nie robiłem tego świadomie i bardzo mocno za to przepraszam – napisał.

Chcę również, żebyście wiedzieli, ze puściłem w niepamięć i wybaczyłem z serca tym wszystkim, którzy mnie krzywdzili, dokuczali, czy sprawili przykrości - dodał.

– Zawsze próbowałem przekonywać Was, że życie jest tworzywem, z którego można coś dobrego uczynić. Próbowałem wprowadzić Was na drogę szacunku i życzliwości dla każdego człowieka. Abyście z radością wnosili nastrój kojący w najbardziej nawet skłócone środowiska” - wyjaśnił.

– A jeśli ktoś wspomina, ze udało mu się osiągnąć coś dobrego przy moim udziale i pomocy, to niech wie, że była to dla mnie największa radość. Najlepszą nagrodą dla mnie będzie – zapewnił - jeśli pamięć o mnie pomoże Wam żyć godnie i szlachetnie” - dodał.

Pozdrawiam serdecznie i ściskam Waszą dłoń. Żyjcie szczęśliwie a łaska Boga niech będzie z Wami. Wasz ksiądz Roman – zakończył ks. Indrzejczyk.

Eucharystię celebrowało około 100 kapłanów. Wspólnie modlili się duchowni za Kościołów z Polskiej Rady Ekumenicznej, z którymi ks. Roman przez wiele lat prowadził ożywiony dialog. Przybyła rodzina Zmarłego, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta z ministrami Jackiem Michałowski, Jerzym Sasinem i Maciejem Łopińskim. Ten ostatni w imieniu prezydenta Rzeczypospolitej wręczył rodzinie Zmarłego, przyznany mu pośmiertnie Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Byli obecni dwaj byli premierzy Tadeusz Mazowiecki i Jarosław Kaczyński. Przybyło wieku parlamentarzystów, a przede wszystkim parafianie, których proboszczem ks. Indrzejczyk był przez 18 lat, od 1986 do 2004 r. Podczas mszy śpiewała Anna Maria Jopek, parafianka ks. Romana.

Ze względu na małe rozmiary świątyni, kilkanaście tysięcy wiernych zgromadziło się w okalających ją ulicach. Na czas mszy wyłączona zastała z ruchu ul. Czarnieckiego od ul. Mierosławskiego do placu Inwalidów, którą wypełniał zwarty tłum.

****

Ks. Indrzejczyk w latach 1986–2004 był proboszczem parafii Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu. W latach 1961–1976 i 1989–1994 był krajowym duszpasterzem służby zdrowia. Był wiceprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów oraz krajowym koordynatorem ruchu Pax Christi. Od 22 grudnia 2005 do śmierci był kapelanem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i rektorem kaplic prezydenckich.

Święcenia kapłańskie przyjął 8 grudnia 1956 r. Pracował najpierw w duszpasterstwie w Drwalewie, Grodzisku Mazowieckim, w warszawskich kościołach św. Aleksandra, Nawiedzenia NMP. Przez 20 lat był kapelanem Szpitala Psychiatrycznego w Tworkach i proboszczem tamtejszej parafii św. Edwarda, pełniąc tę funkcję "nielegalnie", bo bez zgody władz państwowych.

Następnych 18 lat, do przejścia na emeryturę w czerwcu 2004 r., był proboszczem parafii Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu.

Był kapłanem powszechnie lubianym i cenionym spowiednikiem. Świadczą o tym relacje i wspomnienia żoliborskich parafian zebrane w grubym tomie "Zwyczajna parafia", a także wierni, którzy całymi latami utrzymywali kontakty ze swoim dawnym duszpasterzem.

Ks. Indrzejczyk dwukrotnie był krajowym duszpasterzem służby zdrowia: w latach 1961-1976, a następnie w latach 1989-1994. W latach 1987-1989 był duszpasterzem służby zdrowia w Warszawie.

Przed 13 grudnia 1981 r. organizował wieczory poetycko-muzyczne w parafii w Tworkach. Założył i prowadził (1981-86) zespół młodzieżowy (chór i recytacje). Organizował uroczystości rocznicowe. Od grudnia 1982 r. prowadził spotkania kolędowe i wieczory poetyckie. Sam też pisał piękne wiersze, które wydał w kilku tomikach.

Wśród parafian ks. Indrzejczyka byli znani politycy, artyści, dziennikarze. "Mieszkają tu ludzie otwarci na potrzeby ludzkie" - mówił były proboszcz żoliborskiej parafii. Z właściwą sobie skromnością uważa, że w prowadzonych przez niego parafiach prowadzona była "całkiem normalna praca, niczym się nie wyróżniająca".

W czerwcu 1986 r. w parafii Dzieciątka Jezus zorganizował tzw. Parafialne Studium Religijno-Społeczne, w ramach którego prowadzono wykłady historyczne oraz wieczory poetycko - muzyczne.

W latach 1981-89 kolportował pisma podziemne oraz książki wielu wydawnictw podziemnych i emigracyjnych. Tu kontynuował także swoją pomoc działaczom opozycji.

W stanie wojennym ks. Roman przekazał swoją sutannę i dowód osobisty Zbigniewowi Romaszewskiemu, aby działacz opozycji – fizycznie podobny do księdza – mógł w ten sposób ukrywać się przed SB. „To był wielkoduszny gest, ale nigdy z tego nie skorzystałem. Wiedziałem, jak niebezpieczne byłoby to dla księdza, który i tak miał kłopoty z bezpieką” – wspominał później senator Romaszewski.

W przykościelnych lokalach, spotykała się podziemna "krajówka" związkowa, gdzie liderzy "Solidarności" obradowali nad powołaniem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Jego działalność od początku była surowo kontrolowana przez władze bezpieczeństwa, niejednokrotnie był przesłuchiwany i napominany.

Ks. Indrzejczyk udzielał się także aktywnie w ruchu ekumenicznym i dialogu międzyreligijnym. Był m.in. wiceprzewodniczącym ze strony chrześcijańskiej Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów . W jego kościele Dzieciątka Jezus wielokrotnie odbywały się nabożeństwa ekumeniczne, a także spotkania z okazji żydowskiego święta Simchat Tora (Radość Tory), w których uczestniczyli też goście z zagranicy. Przy parafii gromadziły się też osoby związane z międzynarodowym ruchem Pax Christi, którego koordynatorem w kraju był ks. Indrzejczyk.

Ksiądz prałat dokonał także odważnej reformy, gdy w swej żoliborskiej parafii zarządził, by księża odwiedzali po kolędzie tylko tych parafian, którzy wcześniej wyrażą takie pragnienie, czyniąc tym samym pewien przełom w tej sferze działalności polskiego Kościoła. –„Duszpasterstwo powinno być sympatyczne. Ale musi być głębokie. Bo duszpasterstwo to próba ułatwienia ludziom kontaktu z Bogiem. Inaczej pierwszoklasiście, inaczej dorosłemu "po przejściach". Ale musi być w tym życzliwość. Pamiętajmy, że domu nie stawiamy od dachu. Nigdy nie zaczynam "z grubej rury" od rzeczy najwyższych, ale od fundamentów” – uważał ks. Indrzejczyk.

Przez dziesiątki lat był czynnym katechetą. Kochał pracę z młodzieżą. Pytany, czy nie boi się tej pracy odpowiadał: „Nie, nie boję się. Ta młodzież też słucha. Inaczej niż ta sprzed trzydziestu lat, ale słucha. I nie dlatego, że ja jestem w sutannie. To nie robi już dziś żadnego wrażenia. Młodzi zawsze prowokowali różnymi pytaniami. Staram się nie denerwować, ale spokojnie odpowiedzieć. Bo jestem dla nich osobą publiczną, przedstawicielem Kościoła, który głosi miłość. Jasne, że jestem czasami wyczerpany. Chciałbym gdzieś uciec. Ale... nie uciekam. Nauczyłem się jednego: tym, co może zbliżyć mnie do ludzi, jest zwykła, mądra cierpliwość. Jestem zbuntowany: jestem przeciwko złu, strukturom, układom, ale nigdy przeciw człowiekowi”.

Ks. Indrzejczyk był przewodnikiem górskim, czynnym członkiem Klubu Przewodników Górskich. W zimie rozpoznawalny był m. in. po białym szalu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Warszawiacy pożegnali ks. Indrzejczyka
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.