"Wielki sukces PiS"; "przewidywalny wynik"

(fot. PAP/Jacek Bednarczyk)
PAP / psd

To jest wielki sukces PiS, ale byłby jeszcze większy, gdyby nie rozbicie prawicy - tak wynik wyborczy kandydata tej partii Zdzisława Pupy w niedzielnych wyborach uzupełniających do Senatu na Podkarpaciu ocenił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

"To jest rzeczywiście wielki sukces PiS dlatego, że wynik jest lepszy niż był 2 lata temu w wyborach w roku 2012. Wtedy dzisiejszy marszałek województwa podkarpackiego, senator PiS Władysław Ortyl uzyskał 49 proc. poparcia, teraz 60 proc." - mówił Błaszczak w poniedziałek rano w "Sygnałach Dnia" Polskiego Radia.

Jak jednak dodał rezultat ten mógł być lepszy. "Ten wynik byłby jeszcze lepszy, gdyby nie rozbicie prawicy, gdyby nie ambicje indywidualne pewnych środowisk ten wynik byłby jeszcze lepszy" - podkreślił szef klubu PiS.

Zdaniem Błaszczaka niedzielny werdykt na Podkarpaciu świadczy o tym, że PiS ma konkretną ofertę dla wyborców. "PiS jest konkretne - przecież my przedstawiamy konkretne rozwiązania alternatywne wobec koalicji PO-PSL" - przekonywał polityk PiS.

Porażkę wyborczą głównego kontrkandydata Pupy, Mariusza Kawy Błaszczak wiązał m.in. z nieobecnością premiera Donalda Tuska podczas kampanii na Podkarpaciu. "Kandydat PO-PSL, bo to był wspólny kandydat, pan Mariusz Kawa otrzymał bardzo nikły wynik. Zresztą ja się nie dziwię, w związku z tym, że premier Donald Tusk nie pojechał na Podkarpacie, bo nie pojechał, chociaż zapowiadał swoją wizytę, pojechał za to prezydent Komorowski" - powiedział szef klubu PiS.

Według niego piątkowa obecność prezydenta na Podkarpaciu może być odczytywana jako pomoc dla kandydata PO-PSL. "Obecność prezydenta Komorowskiego w województwie podkarpackim w piątek, a więc w ostatnim dniu kampanii wyborczej może być tak odczytywana. Okazało się, że to było nieskuteczne" - zaznaczył Błaszczak.

Polityk PiS wyraził też pogląd, że Kawa miał wsparcie nie tylko Platformy i Stronnictwa, ale też SLD i Ruchu Palikota. "To był kandydat oficjalnie koalicji PO-PSL, ale nieoficjalnie mówiło się na Podkarpaciu - ja tam byłem kilkakrotnie - że jest wspierany również przez SLD i Ruch Palikota, a więc to jest porażka tych wszystkich, którzy się zaangażowali w popieranie pana Mariusza Kawy" - uważa Błaszczak.

"Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim tym mieszkańcom tych 5 powiatów województwa podkarpackiego, którzy zagłosowali na kandydata PiS, rzeczywiście warto, zachęcam też warszawiaków do tego, by poszli na referendum w sprawie odwołania pani Gronkiewicz-Waltz, zastępczyni Donalda Tuska. W Polsce potrzebna jest zmiana" - konkludował Błaszczak.

Wybory uzupełniające do Senatu w okręgu nr 55 na Podkarpaciu wygrał kandydat Prawa i Sprawiedliwości Zdzisław Pupa, na którego głosowało 60,84 proc. wyborców. Kandydat PO-PSL Mariusz Kawa otrzymał 21,33 proc., a Kazimierz Ziobro z Solidarnej Polski 11,09 proc. Frekwencja wyborcza wyniosła 15,84 proc.

Wybory stały się konieczne, gdy pod koniec maja dotychczasowy senator PiS Władysław Ortyl został marszałkiem woj. podkarpackiego. Zmianę na fotelu marszałka poprzedziło odwołanie z tego stanowiska Mirosława Karapyty, który kierował koalicją PO-PSL-SLD w samorządzie województwa. Wcześniej prokuratura postawiła mu siedem zarzutów, w tym pięć korupcyjnych.

Graś: wynik wyborów na Podkarpaciu - nie najlepszy, ale przewidywalny  

 

Rzecznik rządu Paweł Graś ocenił, że wynik wyborów uzupełniających do Senatu na Podkarpaciu jest nie najlepszy dla koalicji PO-PSL, ale - jak przyznał - był do przewidzenia. Zwrócił też uwagę, że mimo olbrzymiej mobilizacji PiS frekwencja była minimalna.

"Wynik rzeczywiście nie najlepszy, ale przewidywalny, nie od dzisiaj wiadomo, że Podkarpacie jest bastionem PiS. Zakładaliśmy, że ten wynik będzie dla kandydata PiS mniej więcej taki, jak mówią oficjalne komunikaty OKW" - powiedział Graś w poniedziałek w radiu Tok FM.

"Wynik wyborów pokazuje, jak olbrzymia jest rezerwa - mimo olbrzymiej mobilizacji PiS, postawienia wszystkiego na jedną kartę, mimo wielokrotnych wizyt prezesa PiS i całej wierchuszki PiS frekwencja wyniosła niecałe 16 proc." - zauważył Graś.

Zdaniem rzecznika rządu niska frekwencja pokazuje, ile jest pracy przed koalicją PO-PSL. "To oznacza, że mamy jeszcze dwa lata na to, żeby tych, którzy w ogóle nie poszli do wyborów, przekonać i zmobilizować" - podkreślił.

Jak dodał, kandydata PO-PSL Mariusza Kawę należy docenić "za waleczność" i "całkiem dobry wynik". "Trzeba pamiętać o okolicznościach, w jakich w tamtym rejonie te wybory się odbywały, o tym całym backgroundzie, który towarzyszył wyborom" - zaznaczył rzecznik rządu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Wielki sukces PiS"; "przewidywalny wynik"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.