Wybrano tani. Okaże się, czy dość dobry

Izraelski bezzałogowy Aerostar (fot. israeli-weapons.com)
PAP / wab

Wybierając bezzałogowy samolot rozpoznawczy, MON postawiło na najtańszy. Czas pokaże, czy spełnia on oczekiwania - komentują wynik przetargu wydawcy specjalistycznej prasy. Wskazują, że droższe bezzałogowce umożliwiałyby nie tylko rozpoznanie optyczne, ale także kontrolę i zakłócanie łączności przeciwnika.

- MON wybrało minimum tego, co potrzebowało. Stworzono takie a nie inne wymagania i dzisiaj w wyniku aukcji elektronicznej okazało się, że jedna z ofert jest ostatecznie tańsza. Za kilka miesięcy przekonamy się, czy to był dobry wybór - powiedział redaktor naczelny miesięcznika "Raport", Grzegorz Hołdanowicz.

Podkreślił, że nie ma wątpliwości, że wybrany system spełnił wymagania taktyczno-techniczne postawione przez MON, choć oferowane przez konkurencję bezzałogowce Hermes i Searcher "to samoloty o znacznie większych możliwościach". - Osobiście uważam, że takie aparaty powinny mieć możliwość przenoszenia także innych rodzajów sprzętu rozpoznawczego, nie opierać się tylko na optoelektronice - dodał.

DEON.PL POLECA

Według Hołdanowicza, polskie wojsko potrzebuje bezzałogowego systemu rozpoznania średniego zasięgu, ale nie musiało go kupować. - Uważam, że wynajęcie tego typu sprzętu, tak jak to robi wiele innych armii w Afganistanie, mogło spełnić oczekiwania, a jednocześnie zabezpieczyć nas przed ewentualnym podjęciem decyzji obarczonej błędem - powiedział.

Również redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Andrzej Kiński zaznaczył, że "najtaniej nie oznacza najlepiej". - Aparat, który był na drugiej pozycji - Hermes 450 firmy Elbit - dawał nieporównanie większe możliwości, ale jeśli 70 proc. punktacji przyznaje się za cenę, a tylko 30 procent za parametry techniczne, oczywiste jest, że preferowany jest system najmniej skomplikowany i cechujący się najmniejszymi możliwościami, za to najtańszy - powiedział. Zastrzegł, że nie tyle krytykuje dokonany wybór, ile sam system konkursu, w którym decydującą rolę gra cena.

Zaznaczył, że pozostałe oferowane w przetargu aparaty dysponowały większym udźwigiem i pozwalały na wykonywanie w jednej misji zadań o różnym charakterze.

- Hermes może w jednej misji wykonywać zadania rozpoznania obrazowego, rozpoznania radioelektronicznego i zakłócania łączności przeciwnika - zaznaczył.

Podkreślił, że wybrany przez MON Aerostar ma klientów na świecie, jest też wykorzystywany w Afganistanie, gdzie używają go Holendrzy. - Zobaczymy, jak zakończą się próby, jak wypadnie weryfikacja parametrów technicznych deklarowanych przez producenta - powiedział Kiński.

- Miejmy nadzieję, że pod względem technicznym i terminarza umowa zostanie zrealizowana i pod koniec roku zestaw wejdzie do użycia w Afganistanie, choć nie nadawałbym temu przełomowego znaczenia w historii PKW. Jest wiele głosów, że gdybyśmy dobrze zorganizowali wsparcie sojusznicze, zakup w ogóle nie byłby potrzebny, moglibyśmy korzystać z danych od innych kontyngentów - dodał.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wybrano tani. Okaże się, czy dość dobry
Komentarze (10)
D
drażliwy
2 lutego 2010, 17:51
Tyle co lokajowi - poklepanie po plecach. Dlatego Donald się tak nadstawia ;)
Grażyna Urbaniak
2 lutego 2010, 17:47
O, nie taki protektorat. Przecież się tak ładnie wykazujemy na Bliskim Wschodzie. Coś się nam w zamian należy.
D
drażliwy
2 lutego 2010, 17:41
E tam, tak naprawdę to oni liczą na nas ;) Umiesz liczyć, licz na siebie. Żeby oni nam pomogli, to musimy te parę dni sami się bronić. A sojusz jest wtedy, kiedy dwie strony są samodzielne. Inaczej jest to protektorat.
Grażyna Urbaniak
2 lutego 2010, 17:22
Ale przecież jesteśmy w sojuszu z potężnymi krajami, czyżby to nie zniechęcało wystarczająco do ataku na nas. To po co nam NATO?
D
drażliwy
2 lutego 2010, 17:21
Chociaż same nic nie zrobią. Muszą być wpięte w system rozpoznania, łączności i oddziaływania ogniowego.
D
drażliwy
2 lutego 2010, 17:15
Stan idealny jest taki, że już samo istnienie nowoczesnej armii, dobrze uzbrojonej i wyposażonej powinno zniechecać potencjalnych przeciwników do  ataku na nasz kraj ;) Ale oczywiście armia słaba, niedoinwestowana, taka jak nasza teraz, stanowi pokusę do ataku. Wtedy te samolociki mogą podglądać Ruskich ;)
Grażyna Urbaniak
2 lutego 2010, 16:57
To jak dokładnie te bezzałogowe samoloty rozpoznawcze będą utrzymywać naszą niepodległość? Zupełnie się na tym nie znam. Będą latać do Niemców i Ruskich, żeby ich podglądać, czy jak?
D
drażliwy
2 lutego 2010, 16:32
Chłopcy chcą się bawić? To typowe. "Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodlegość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi" jak mówił J. Piłsudski. Utrzymanie niepodległości jest zawsze tańsze niż ponowne zdobywanie jej. Zresztą Polska wydaje na obronę niewiele, tylko 1.95% PKB, podczas gdy Rosja 3,2% a taka Szwajcaria 8%. To nie zabawa tylko dbanie o życie i zdrowie obywateli. Niestety, kołdra jest krótka i nie można dać wszystkim po równo. Dla porównania, na dotacje do kościołów i związków wyznaniowych państwo wydaje około 200 mln zł corocznie, nie licząc katechetów, a te samoloty będą służyły nie jeden rok ale przez 20 lat.
2 lutego 2010, 13:44
Budżet na naukę i edukację leży, ale chłopcy chcą się bawić i potrzebują coraz to nowych zabawek.
D
drażliwy
2 lutego 2010, 06:18
Nie było przetargu, tylko aukcja elektroniczna. A z tą ceną, też podobno nie jest tak ślicznie do końca. Razem z symulatorem, szkoleniem, systemem ILS i innymi dodatkami, wychodzi ponoć 122 mln. plus VAT.