Ziobro: "To kompromitacja rządu i PO"
B. minister sprawiedliwości, dziś europoseł PiS Zbigniew Ziobro zapowiedział w poniedziałek, że złoży skargę na przewlekłość postępowania płockiej prokuratury w sprawie, w której ma zarzut przekroczenia uprawnień i ujawnienia tajemnicy śledztwa przez pokazanie Jarosławowi Kaczyńskiemu akt mafii paliwowej.
Ziobro poinformował, że zamierza domagać się za przewlekłość 10 tys. zł odszkodowania. Pieniądze chce przekazać na cel związany z pomocą ofiarom przestępstw. Były minister uważa, że postawione mu zarzuty były polityczną rozgrywką Platformy Obywatelskiej, o czym świadczy tryb, w jakim nad wnioskiem o uchylenie mu immunitetu debatowała sejmowa komisja regulaminowa.
- Doszło do naruszenia moich praw parlamentarzysty. Wniosek w ekstraordynaryjnym trybie wpłynął do Sejmu w jeden dzień. Pozbawiono mnie prawa do obrony, bo opinie prawne sejmowego biura ekspertyz wskazywały, że poseł ma prawo być trzy dni wcześniej poinformowany o takim wniosku, a ja zostałem o nim powiadomiony z godziny na godzinę. Byłem w drodze do Krakowa, gdy komisja regulaminowa się nim zajmowała i nie mogłem się nawet bronić - mówił Ziobro. Podziękował zarazem prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu i kolegom ze swej partii za to, że "protestowali widząc jawną nieprawość".
Ziobro przekonuje, że pokazał akta mafii paliwowej Jarosławowi Kaczyńskiemu, dlatego że chciał go przekonywać do zmian w prawie pozwalających lepiej ścigać mafię paliwową, której działalność - co miało wynikać z tych akt - naraziła Skarb Państwa na 10 mld zł strat. - Jarosław Kaczyński, jako członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego, miał realny wpływ na to, czy prezydent podpisze, czy nie podpisze ustawy. Był też szefem partii rządzącej, której poparcie dla projektów zmian miało wielkie znaczenie - przekonywał Ziobro. Podkreślił, że Jarosław Kaczyński "nigdy nie wykorzystał publicznie" przekazanej mu wtedy wiedzy z akt śledztwa paliwowego.
W opinii Ziobry zastanawiające jest początkowo szybkie, a potem spowolnione tempo śledztwa Prokuratury Okręgowej w Płocku, ponieważ zarzuty przedstawiono mu dopiero na przełomie 2008 i 2009 r. - Ta sprawa ma jawnie polityczne motywy. Nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale żeby go gonić. I o to, żeby prominentni politycy PO mogli o mnie mówić per Zbigniew Z. - tak Ziobro uzasadniał złożenie skargi na przewlekłość postępowania.
Porównał on swoją sytuację do sprawy b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego. - On także za to, że chciał zwalczać korupcję i podjął operację specjalną, usłyszał zarzuty za rządów Platformy - powiedział.
Pytany w poniedziałek o sprawę Ziobry minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski podkreślił, że Prokuratura Okręgowa w Płocku zamknęła już to śledztwo i zgodnie z Kodeksem postępowania karnego prokurator ma teraz dwa tygodnie na opracowanie końcowej decyzji. Nie ujawnił, czy będzie nią akt oskarżenia, czy umorzenie postępowania.
- Jestem przekonany, że prokurator nie wykorzysta pełnego okresu, a zrobi to w najszybszym możliwym terminie. Co do okresu, w jakim trwały czynności prokuratury, to przypomnę, że to pan Zbigniew Ziobro złożył bardzo obszerne wyjaśnienia w tej sprawie. I gdyby one w sposób wszechstronny nie zostały przeanalizowane przez prokuraturę, to teraz spotkalibyśmy się z zarzutem pochopności działań - powiedział Kwiatkowski dziennikarzom.
Jak powiedziała w poniedziałek rzecznik płockiej prokuratury Iwona Śmigielska-Kowalska, decyzja dotycząca wyniku postępowania być może zostanie upubliczniona w najbliższych dniach. Termin śledztwa, które dotyczyło ujawnienia na przełomie 2005 i 2006 r. prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, jako osobie nieuprawnionej, materiałów z postępowania w sprawie mafii paliwowej, minął w piątek 30 października.
Sytuacja prawna Miłoszewskiego jest o tyle inna, że prokuratorski sąd dyscyplinarny nie uchylił mu immunitetu. W związku ze śledztwem Ziobro zrzekł się immunitetu we wrześniu 2008 r. Decyzja ta umożliwiła postawienie mu zarzutu.
W ocenie płockiej Prokuratury Okręgowej, swą decyzją Ziobro działał na szkodę interesu publicznego. Ziobro wielokrotnie mówił, iż w sprawie nie czuje się winny. Oceniał też, że zarzut przekroczenia uprawnień jest fałszywy i stanowi - jak podkreślał - odwet za jego działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa i walki z mafią. Dodawał zarazem, iż Jarosław Kaczyński, będąc członkiem prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, miał prawo wglądu do akt mafii paliwowej.
Ziobro przeprosi dr. G. po zapoznaniu się z decyzją SN
B. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zadeklarował w poniedziałek, że wykona wyrok nakazujący mu przeproszenie dr. Mirosława G., ale po zapoznaniu się z uzasadnieniem decyzji Sądu Najwyższego, który odrzucił jego kasację w tej sprawie. Zarazem Ziobro skrytykował wyrok jako ograniczający wolność słowa.
Uzasadnienie decyzji SN nie jest na razie znane. W zeszłym tygodniu Ziobro zapowiedział odwołanie się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - co nie wstrzymuje jednak wykonania wyroku i przeprosin dr. G. w kilku telewizjach. Może to kosztować nawet kilkaset tysięcy zł, co Ziobro krytykuje jako ograniczenie wolności słowa.
Powracając do procesu, który toczył się przed sądami w Krakowie, Ziobro ocenił, że sąd "uniemożliwił" przesłuchanie go jako pozwanego w tej sprawie, gdy chciał wykazywać, że nie naruszył prawa.
- Ten wyrok jest bez precedensu, bo oznacza, że jeśli człowiek przekroczy granice wolności słowa, co może się zdarzyć np.: w emocjach, to skazuje się go de facto na konfiskatę majątku - oceniał były minister. - Będę respektował wyroki sądów, a decyzję podejmę, gdy zapoznam się z pisemnym uzasadnieniem - dodał.
Skomentuj artykuł