Zmarł Tadeusz Różewicz. Miał 92 lata

(fot. Michał Kobyliński from http://gilling.info/ / Wikimedia Commons)
PAP / slo

Tadeusz Różewicz, jeden z najwyżej cenionych polskich poetów współczesnych, prozaik, dramaturg i eseista nie żyje. Artysta zmarł w czwartek we Wrocławiu, w październiku skończyłby 93 lata.

Informację o śmierci artysty przekazał PAP rzecznik wrocławskiego magistratu Arkadiusz Filipowski. "Świat stracił jednego z największych poetów. To również olbrzymia strata dla wrocławskiej kultury" - powiedział PAP dyrektor wydziału kultury wrocławskiego magistratu Jarosław Broda.

Różewicz w ostatnim czasie chorował. Od kilku lat bardzo rzadko pokazywał się publicznie. W czwartek od godz. 12 w Starym Ratuszu we Wrocławiu zostanie wystawiona księga kondolencyjna.

Poeta debiutował w 1947 r. tomem "Niepokój". Po doświadczeniach wojny, według Różewicza, niemożliwe było uprawianie poezji takiej jak dawniej. Był jednym z pierwszych poetów, którzy zareagowali na okrucieństwa wojny nie tylko treścią poezji, ale zmianą jej formy, odrzuceniem romantycznego sztafażu, surowym obrazowaniem. W latach 50. ukazały się kolejne tomy wierszy Różewicza: "Pięć poematów" (1950), "Czas który idzie" (1951), "Wiersze i obrazy" (1952), "Równina" (1954).

Różewicz wprowadził do polskiego dramatu nowy typ bohatera, często bez wyraźnie określonej tożsamości, biernego, nieuporządkowanego wewnętrznie, zbliżonego trochę do bohatera średniowiecznych moralitetów przez to, że jest każdym, a zarazem nikim konkretnym. Swój typ teatru Różewicz nazywa teatrem realistyczno-poetyckim. Poza napisaną w 1959 roku "Kartoteką" najsłynniejsze sztuki Różewicza, to m.in. "Białe małżeństwo", "Stara kobieta wysiaduje", "Odejście głodomora", "Pułapka", "Do piachu".

Od 1968 roku Różewicz mieszkał we Wrocławiu, publikował głównie na łamach "Twórczości", "Odry" i "Dialogu". W latach 90. ogłosił dramat "Kartoteka rozrzucona", dwa nowe zbiory wierszy "Płaskorzeźba" i "Recycling. zawsze fragment", "Historię pięciu wierszy", "Nożyk profesora", "Matka odchodzi", "szara strefa" i "Wyjście".

Ostatnia większa publikacja Różewicza - "Kup kota w worku" - ukazała się w 2008 r. To zbiór wierszy i krótkich form prozatorskich.

Minister kultury Bogdan Zdrojewski o zmarłym Tadeuszu Różewiczu:

- Tadeusz Różewicz swoim odejściem zamyka XX wiek wielkiej polskiej literatury, w której mieliśmy wielkich noblistów jak Czesław Miłosz czy Wisława Szymborska, czy tak ważnych dla nas poetów jak Zbigniew Herbert.

Żegnamy człowieka niezwykle wszechstronnego, niezwykle uzdolnionego, ważnego dla literatury nie tylko polskiej, ale i światowej. Tadeusz Różewicz niewątpliwie należał do tych, o których sam osobiście mówię noblista bez Nobla. To postać z tej najwyższej półki, osoba niezwykle dociekliwa, nieobojętna, baczny obserwator życia codziennego, społecznego i politycznego.

Różewicz to prawdziwego zdarzenia patriota, żołnierz Armii Krajowej, uczestniczący w walkach partyzanckich. Doznał także wielu krzywd, bo na Różewicza urządzano nagonki. Zdarzały się długie okresy życia w biedzie, a jego zmieniająca się poezja była źródłem fascynacji, ale i czasowych odrzuceń. Natomiast niewątpliwie był zawsze wierny sobie, własnym obserwacjom i jednocześnie głęboko przekonany o konieczności walki o pryncypialne, ale najprostsze wartości: życzliwość dnia codziennego, nieobojętność wobec losów innych.

Tadeusza Różewicza wspominam przede wszystkim przez pryzmat jego telefonów, które do mnie docierały pomiędzy godz. 6 a 7 z minutami. Dzwonił i mówił np. panie prezydencie - byłem wtedy prezydentem Wrocławia - śmietniki nie są opróżnione, a o tej porze dawno były opróżniane. Kolejnego dnia dzwonił i mówił, że na jego uliczce ruch jest za duży, parkuje za dużo samochodów, dobrze byłoby wprowadzić ruch jednokierunkowy. Kiedy podejmowałem decyzję o wprowadzeniu ruchu jednokierunkowego, po paru dniach dzwonił i mówił, że dziękuje za tę decyzję, ale ma jedną obserwację: że ten ruch jednokierunkowy powinien pozostać, ale być skierowany w drugą stronę.

Za każdym razem mnie zaskakiwał. Kiedyś dzwoni i pyta, czy wiem, że dziś jest Międzynarodowy Dzień Poezji. Zakłopotany powiedziałem, że nie wiem. Powiedział, że też nie wiedział, że to dziś i nie wie z czego to wynika. Otworzył więc okno, wyjrzał na zewnątrz, a tam... zwykła proza.

Te telefony do mnie teraz powracają i przypominają człowieka, który miał zdolność obserwacji i te nawet najprostsze obserwacje umiejętnie przekazywał z dozą dystansu do siebie i do świata. Dystansu, w którym było wiele empatii i nadzwyczajnej wrażliwości.

Nie lubił tłumów. Uwielbiał rozmawiać w maleńkich grupach, najczęściej z jedną osobą, to sprawiało mu satysfakcję. Podkreślał, że intymność rozmowy daje szansę rzeczywistej wymiany myśli. Umykał i uciekał od każdego splendoru. Jeszcze kilka lat temu pojawił się wniosek, aby nadać mu Order Orła Białego. Jakimś cudem się o tym dowiedział, natychmiast do mnie zadzwonił i powiedział, by absolutnie nie kłopotać go tym zaszczytem.

Mówił, że jest bardzo wdzięczny, ale byłby to dla niego kłopot. Tak było za każdym razem. Z trudem wręczyłem mu Złotą Glorię Artis. Zgodził się pod warunkiem, że będzie to w domu, bez mediów i że nikt o tym nie będzie wiedział. Kiedy w latach 70. wnioskowano o Nobla dla Tadeusza Różewicza, to o niego nie zabiegał, nie interesował się tym. Właściwie miałem wrażenie, że podchodził do tego podobnie jak Wisława Szymborska, która dzieliła czas na ten do +tragedii noblowskiej+ i po +tragedii noblowskiej+. Skromność Różewicza była nadzwyczajna.

Raz rozmawiałem z Różewiczem o moich egzaminach do szkoły wyższej na pedagogikę. Powiedziałem mu, że zabrakło mi punktów by się dostać na te studia ze względu na za słabą znajomość jego poezji. Zapytał o co byłem pytany. Powiedziałem, że o wiersz +Róża+, stwierdził, że sam tego wiersza nie pamięta i jak można wciskać młodym ludziom takie rzeczy. Stwierdził, że lepiej bym się zapoznał z innymi elementami jego twórczości i podał kilka przykładów. Od tego momentu byłem już bardzo dobrym znawcą twórczości Tadeusza Różewicza.

Zostanie pochowany w Karpaczu na cmentarzu ewangelickim. Chciał być tam pochowany i mówił, że bardzo mu zależy, aby być w górach, aby być bliżej nieba, aby mu nie przeszkadzano, aby nie było nadmiernego rozgłosu".

Literaturoznawca i krytyk literacki Tadeusz Drewnowski - przyjaciel Tadeusza Różewicza i autor książki "Walka o oddech. Bio-poetyka. O pisarstwie Tadeusza Różewicza" - wspomina zmarłego poetę:

- Poznaliśmy się w 1946 roku na spotkaniu młodych wówczas poetów i pisarzy. Spośród nich dwaj byli najwybitniejsi: Tadeusz Borowski i Tadeusz Różewicz.

Tadeusz osiągnął kolosalne dzieło swego czasu. (...) Był poetą docenianym przez ilość publikacji, ilość czytelników. Jednocześnie był poetą wciąż dyskutowanym, ponieważ jego twórczość to był nowy typ poezji polskiej. Takie dzieła nie przechodzą gładko, zawsze mają swoich przeciwników. Ale Tadeusz cenił także swoich przeciwników. Wprowadzali go na tor dalszej twórczości.

Jego śmierć to niepowetowana strata, był niezastąpionym człowiekiem. Przypuszczam, że wielu młodych to zrozumie i będzie w jakimś sensie próbowało kontynuować dzieło Tadeusza. To konieczność polskiej literatury.

Wiadomość o jego śmierci jest zupełnie nieoczekiwana, byliśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Dosłownie przed paroma dniami rozmawiałem z Tadeuszem, wybierał się do Konstancina, tam mieliśmy się spotkać. Nic nie zapowiadało tej katastrofy.

Jan Englert dyrektor artystyczny warszawskiego Teatru Narodowego i aktor, który występował m.in. w "Kartotece", "Duszyczce" o zmarłym Tadeuszu Różewiczu:

- Ostatnie pięciolecie to dla polskiego teatru fala pożegnań tych, którzy tworzyli najwspanialsze lata w historii teatru w Polsce. Różewicz jest jednym z tych, którzy stawiali fundamenty literatury dramatycznej, na której budował swoją siłę teatr w Polsce. Sądzę, że gdyby był autorem innojęzycznym, byłby w tej chwili autorem światowej sławy i uczono by się o nim na całym świecie.

Dla nas jest to - obok Gombrowicza, Mrożka - na przełomie wieku XX i XXI najważniejszy autor tematyczny. Nadal gramy <<Duszyczkę>> w Teatrze Narodowym, cieszę się, że została w repertuarze po odejściu Grzegorzewskiego, który był reżyserem wielu jego przedstawień. Będziemy nadal utrzymywali to przedstawienie w repertuarze, mimo że ma już 10 lat.

Każde takie odejście pozwala nam uświadomić sobie pewnego rodzaju pustynię, wyrwę, jaka zostaje po najwybitniejszych aktorach, reżyserach i dramaturgach, którzy odeszli w ostatnich pięciu, dziesięciu latach. Wyrwę nie do wypełnienia. Jest to kolejna niezwykła strata dla teatru".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zmarł Tadeusz Różewicz. Miał 92 lata
Komentarze (1)
A
Asia
25 kwietnia 2014, 08:28
"...i otrze z ich oczu wszelką łzę..." Panie Tadeuszu niech dobry Bóg wynagrodzi Panu długie i trudne życie, które przemieniał Pan na wspaniałą poezję.