Życie posła łatwe nie jest, zwłaszczy gdy...

TVP Info / drr

Życie posła nie jest łatwe - zwłaszcza, gdy musi odpowiadać na trudne pytania wyborców lub siedzieć w sejmowych ławach. Czasem jednak zdarzają się milsze chwile. Niektórzy posłowie muszą oganiać się od piszczących fanek, inni bywali zapraszani na alkoholowe libacje. Z czym Polacy najczęściej udają się do biur swoich przedstawicieli? - sprawdziła reporterka TVP Info, Karolina Stefaniak.

Porady administracyjne, interwencje, pomoc prawna, ale i własne pomysły na usprawnienie funkcjonowania instytucji państwowych - to tematy, które w ścianach poselskich biur pojawiają się najczęściej. Okazuje się jednak, że wyborcy bardzo często odwiedzają polityków z problemami, które ni jak mają się do ich kompetencji.

Stanisław Żelichowski zwierzył się, że jeszcze za czasów PRL przyszedł do niego jeden z wyborców, prosząc o zaświadczenie, iż może trzymać 20 butelek wódki w tapczanie. - Mówię chłopie zaproś mnie, ja wezmę dwóch kolegów i to pójdzie - wspomina poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.

- Im człowieka częściej w telewizji pokazują, to jest takie przeświadczenie społeczne, że on więcej może. Ludzie przychodzą, proszą o załatwienie pracy najczęściej, a poseł jest tu bezradny - dodaje Żelichowski.

Paweł Olszewski z Platformy Obywatelskiej często spotyka się z innym typem wizyt. - Jest też duża rzesza, która przychodzi, żeby spotkać się z posłem i porozmawiać generalnie o życiu - zdradza członek PO.

Do Leszka Millera wyborcy nierzadko przychodzą po… autografy. - Ktoś przychodzi i mówi: "nigdy pana nie widziałem na żywo i mam tutaj pana fotografię. Czy mogę prosić o autograf?".

Podobne doświadczenia ma partyjny kolega Leszka Millera, "bożyszcze kobiet" - Ryszard Kalisz. Dlatego zawsze jest przygotowany na spotkanie młodych fanek. - Wożę w samochodzie specjalny długopis, taki grubszy, do autografów. Jak idzie wycieczka, szczególnie młodych ładnych dziewczyn, to podskakują, potrafią nawet piszczeć - chwali się były minister sprawiedliwości.

Zdarzają się jednak mniej przyjemne sytuacje. Sławomir Neuman z PO czasem spotyka się z bardzo negatywnymi emocjami wyborców. - Są też takie przypadki, że ktoś przychodzi nakrzyczeć - opowiada poseł. Co wtedy? - Nakrzyczy, nakrzyczy i potem wychodzi, zadowolony. Czasem dziękuje, że został wysłuchany. Służymy jako taka terapia - cieszy się członek partii rządzącej.

Wdzięczność wyborców jest również radością również dla polityków opozycji. - Dla każdego satysfakcjonujące jest, gdy usłyszy "dziękuję" (…)Bo nasza praca jest związana ze służbą - wyjaśnia szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Życie posła łatwe nie jest, zwłaszczy gdy...
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.