Batalia o reformę zdrowia w decydującej fazie
Reforma opieki zdrowotnej będzie kosztować 940 mld dolarów w ciągu najbliższych 10 lat - oszacowało Biuro Budżetowe Kongresu (CBO). Daje to Demokratom argument za reformą, gdyż według republikańskiej opozycji ma ona kosztować powyżej 1 biliona dolarów.
CBO podkreśla jednak, że podane liczby to na razie wynik dopiero wstępnych obliczeń i ostateczne szacunki mogą ulec zmianie, gdy rozstrzygnie się, jaka dokładnie ustawa zostanie uchwalona.
Mimo to Demokraci wyrażali w czwartek radość na wieść o obliczeniach CBO. Według nich, zadają one kłam twierdzeniom Republikanów, że reforma będzie kosztować grubo powyżej biliona dolarów i przyczyni się do znacznego powiększenia deficytu budżetowego.
Najnowsze liczby mogą pomóc w przekonaniu niektórych wahających się konserwatywnych Demokratów, aby głosowali za ustawą o reformie.
Demokratyczni liderzy twierdzą, że doprowadzi ona do zmniejszenia deficytu o ponad 100 miliardów dolarów w najbliższym dziesięcioleciu.
Batalia o reformę wkracza w decydującą fazę. Zgodnie z planem Demokratów, Izba Reprezentantów ma najpierw uchwalić ustawę przegłosowaną już przez Senat, a potem wyższa izba Kongresu uchwali poprawki do niej, aby uwzględnić zastrzeżenia wahających się kongresmanów.
Chodzi tu o ustawodawców z lewego skrzydła partii, którzy są niezadowoleni, że reforma nie idzie dość daleko, np. nie dopuszcza utworzenia państwowego funduszu ubezpieczeń medycznych (tzw. opcja publiczna), oraz Demokratów konserwatywnych, domagających się gwarancji, że z funduszy publicznych nie będzie się finansować aborcji.
Wspomniane poprawki Senat ma uchwalić zwykłą większością głosów (50+1), korzystając z rzadko stosowanej w Kongresie procedury pn. reconciliation (dosł. uzgodnienie - obu wersji ustaw), co wywołuje protesty Republikanów. Przyjęty plan pozwoli Demokratom uniknąć blokady ustawy przez obstrukcję parlamentarną ze strony republikańskiej opozycji.
Prefekt demokratycznej większości w Izbie Steny Hoyer (odpowiedzialny za dyscyplinę partyjną) powiedział, że do głosowania dojdzie najprawdopodobniej w niedzielę.
Tego samego dnia prezydent Barack Obama ma wyruszyć w kilkudniową podróż do Indonezji, Australii i na wyspę Guam. Obama przekładał już raz termin wyjazdu, aby dopilnować przeforsowania reformy. Biały Dom liczył początkowo na szybsze uchwalenie ustawy.
Niektórzy Demokraci krytykują prezydenta, że udaje się za granicę w momencie rozstrzygającym dla losów reformy.
- Gdyby mnie zapytano, powiedziałbym mu, żeby znowu odroczył podróż - powiedział kongresman Gerald Connolly z Wirginii.
Skomentuj artykuł