Belgia: Katolicy nie chcą celibatu

Za zniesieniem celibatu opowiada się 73 proc. katolików (fot. sxc.hu)
PAP / wab

Aż 73 proc. katolików w Belgii opowiada się za zniesieniem celibatu wśród księży - wynika z opublikowanego przez dziennik "Le Soir" sondażu na temat stanu katolicyzmu w Belgii. "Wbrew wiernym Watykan nie chce o tym nawet dyskutować" - zauważa gazeta.

Taki wynik sondażu to znaczny wzrost w porównaniu z 2005 rokiem, kiedy to za małżeństwami księży opowiadało się 66 proc. belgijskich katolików. Ciekawe też, że za zniesieniem celibatu opowiada się stosunkowo więcej katolików niż ogółu ankietowanych Belgów (69 proc.).

Zdaniem "Le Soir" utrzymywanie celibatu wśród księży jest głównym powodem spadającej liczby powołań. Dziennik przypomina, że zasadę celibatu wprowadził papież, "a więc papież mógłby ją też znieść", "zwłaszcza, że brakuje księży w młodym wieku". Wyraźnie stając po stronie zniesienia celibatu, gazeta podkreśla też, że "aby być dobrym księdzem, wcale nie trzeba być kawalerem".

DEON.PL POLECA

Dziennik wskazuje, że Benedykt XVI, tak jak jego poprzednik Jan Paweł II, trzyma się stanowiska wyrażonego przez Pawła VI w 1967 roku w encyklice Sacerdotalis caelibatus, by utrzymać celibat. "Poza tradycją Watykan ma dziś mało argumentów, by zakazać debaty na ten temat. W Kościele pierwotnym księża żyli w związkach małżeńskich, a życie poza celibatem stało się karane dopiero w XVI wieku" - przekonuje "Le Soir".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Belgia: Katolicy nie chcą celibatu
Komentarze (118)
L
leszek
10 kwietnia 2010, 08:53
Jeśliby kościół rzymski miałby upaść z braku celibatu lub dogmatu papieskiej nieomylności, to zaiste kruche byłyby jego fundamenty. Tu masz rację. Tyle że nie wiem po co to napisałeś. Równie dobrze moznaby napisać że jeśliby kościół rzymski miałby upaść z powodu plam na Słońcu to kruche byłyby jego fundamenty. Jak żeś wymyślił, że ktoś uważa iż brak celibatu lub dogmatu o papieskiej nieomylności grozi upadkiem Kościoła?!? Chrześcijaństwo, jak setki lat obchodziło się bez celibatu, dogmatu o papieskiej nieomylności i nawet bez prymatu biskupa Rzymu, tak może się obejść bez tego i w przyszłości, bo oparte jest na nauczaniu Jezusa, który jest jego założycielem (a nie papieże czy nawet apostołowie). Mówisz jak Kargul nie akceptujący maszyny do młócenia, że dotychczas dawano sobie radę bez tego to i dalej można, że siły w rękach nie mieli to takie durnoty powymyślali. Pewnie że można się obejść bez wszystkiego, ale taka logika nie ma sensu.
A
Aragorn
10 kwietnia 2010, 07:26
Jeśliby kościół rzymski miałby upaść z braku celibatu lub dogmatu papieskiej nieomylności, to zaiste kruche byłyby jego fundamenty. Chrześcijaństwo, jak setki lat obchodziło się bez celibatu, dogmatu o papieskiej nieomylności i nawet bez prymatu biskupa Rzymu, tak może się obejść bez tego i w przyszłości, bo oparte jest na nauczaniu Jezusa, który jest jego założycielem (a nie papieże czy nawet apostołowie).
L
leszek
9 kwietnia 2010, 22:20
Tylko pytanie, czy Bóg potrzebuje i chce takiego poświęcenia, czy też celibat jest raczej ludzkim wymysłem. Oj Aragorn, a Ty ciągle swoje... równie dobrze mógłbys twierdzić że małżeństwo jest ludzkim wymysłem bo Adam z Ewą przecież ślubu nie brali i żyli w konkubinacie ;-( Taka dyskusja w której ktoś olewa wszelkie argumenty a z uporem maniaka powtarza swoje kwestie jest bez sensu! Podzielam opinię, że Bóg pragnie nie obrzędów, klepania modlitw, padania przed nim plackiem, czy sztucznych umartwień, ale - jako dobry Ojciec - szczęścia dzieci. A czy ktoś tutaj twierdził coś innego?!? Twoje insynuacje że zmusza się kogokolwiek aby był nieszczęśliwy są zwyczajnie chore! Jeśli ktoś nie chce żyć w małżeństwie, nie należy go zmuszać, ale też nie wolno zamykać mu drogi do małżeństwa w przyszłości, jeśliby zmienił zdanie. I tak przecież jest! Jak ktoś zmienia zdanie i postanawia zawszeć małżeństwo to je zawiera! Wiele nakazów religijnych (z różnych religii) nie prowadzi wcale do dobra, ale do zniewolenia. Ludzie tak miewają, że uzyskawszy władzę religijną, swoje wymysły przedstawiają jako natchnione przez niebiosa. Jednak inni ludzie nie powinni wyłączać bożego daru rozumowania tylko dlatego, że jakiś człowiek lub ludzie powołując się na swoja pozycję duchowną/kapłańską usiłują narzucać innym jakieś poglądy. Równie prawdziwe będzie stwierdzenie, że: wielu ludzi jak czegoś nienawidzi i chce to zniszczyć to udaje że się troszczy o dobro i dlatego tylko konkstruktywnie krytykuje, ale w gruncie rzeczy to chodzi mu tylko o to aby zniszczyć to czego nienawidzi. Piętnem celibatu jest zniewolenie. Bzdura! Juz tyle razy to tłumaczyłem że muszę stwierdzić iż jesteś kłamcą :-( Porównywanie go do małżeństwa jest nieadekwatne, bo małżeństwo jest związkiem dwojga ludzi i jego rozerwanie wiąże się z krzywdą ich, dzieci, wnuków, dalszej rodziny. Nie każde małżeństwoma dzieci, wnuki czy dalszą rodzinę, a jednak rozerwanie małżeństwa jest złem. Natomiast celibat nie jest żadnym związkiem, ale zobowiązaniem do postawy o wątpliwej słuszności. Zerwanie celibatu nie krzywdzi nikogo, a jedynie narusza nieludzkie zobowiązanie. Nikt nie twierdzi że celibat jest związkiem. To Ty nie widzisz wartości w celibacie. Bezżenność "duchownych" powinna być całkowicie dobrowolna, czyli nie powinna być ślubowana, ani wymagana. Jeśli ktoś chce żyć w bezżenności - niech żyje, ale niech się do tego nie zobowiązuje, by w każdej chwili móc z bezżenności zrezygnować.]/quote] Masz fałszywe wyobrażenia. Małżeństwa też wg Ciebie są przymusowe a nie dobrowolne bo w trakcie ich zawierania wymagane jest ślubowanie. A jak ma zyć w małżeństwie to niechsobie zyje ale bez żadnych zobowiązań by w każdej chwili móc zrezygnować, a jak jest slubowanie to jest przymus?!? Masz jakieś chore wyobrażenia!
RK
Robert Kożuchowski
9 kwietnia 2010, 19:19
Problem celibatu, to problem dla ideologi nowej lewicy, która zakłada zniszczenie duchowości przez potęgowanie seksualności. Nie jest przeciwnikiem seksualności człowieka. Jeżeli któś z was poda przykład protestantów, gdzie nie ma celibatu, podaję tezę Marcina Lutra z 1530 roku do Psalmów: " Bóg zanim stał się Bogiem, musiał być diabłem." Czy Luter to chrześcijanin?
A
Aragrn
9 kwietnia 2010, 13:26
Co do postaw duchowieństwa wobec celibatu, to uważam, że da się zaobserwować różne ich rodzaje: 1. Traktowanie celibatu jako usprawiedliwienia wygodnictwa. Przy takiej postawie celibat nie jest żadnym wyrzeczeniem. Ale postawa taka nie musi być dożywotnia i celibat może stać się z czasem ciężarem. 2. Traktowanie celibatu jako ucieczki i terapii od zaburzeń seksualnych. Jest to źródło różnych afer obyczajowych. 3. Traktowanie celibatu jako akceptowalnego wyrzeczenia. Ludzie są jednak zmienni i akceptacja może zgasnąć, a celibat może ciążyć coraz bardziej. 4. Traktowanie celibatu jako ciężkiego wyrzeczenia. Osoba odczuwająca od początku celibat jako wielkie brzemię zmaganie się z nim może uczynić najważniejszą sprawą przysłaniającą wszystko inne. Świadomość wyrzeczenia się wcale nie ułatwia wytrwania w nim.
M
Misiek
9 kwietnia 2010, 13:15
zgadza się że neiktórzy celibat przyjmują w euforii młodzieńczej bądź nie do końca przekonani, ale w gronie innych łatwiej jest pwoeidzieć sobie: jakoś to bedzie. To oczywiscie jakiaś część duchownych. dobrze zatem by do seminariów wstpowali nieco bardziej dojrzali ludzie, nie tylko by to było z korzyścia dla ogólnego Kościoła, jak i mozna by sie rpzknać na ile owo posłuszeństwo w zakonach ma w sobie pokory a nie udawania czy wycwiczenia. W anszym panstwie niestety jet tendencja do pobłażania w sadach wobec ludzi ktorym orzeka się ze uczynili cos z mała szkodliwoscia społeczną. I neistety w seminariach, wsrod kleru ejst tez cos takiego. Czy ejst dobry i rzeczywisty nadzór ? czy prowincjał, opat, przeor, biskup, probocz - wie co robia podwładni, z kim sie spotykają, gdzie jeżdżą, ile mają pieniedzy, na co lub kogo to wydają itp ? A czesto ejst tak ze wiedzą i albo nie robią nic, albo usprawiedliwią albo generalnie ich to nei obchodzi. Nieszcescia gotowe. Nie tylko celibat czy sama czystosc jest nieprzestrzegana ale i posłuszeństwo, ubóstwo też (mam na mysli zakony, bo diecezjalni maja tylko kwestie celibatu, a czesto nie kryją sie ani z kochankami ani wypasionymi furami). W życiu cywilnym gdyby jakiś koleś narobił bałaganu, zarówno w sprawach finasowych, jak i z kobietą, to mialby przerabane. Tutaj jest zawsze w odwrocie zakon, plebania, zmiana parafii,  i pokazanie zarówno wierzycielom jak kobiecie, albo innym ludziom z "pretensjami"  drzwi i zasłona dymna w postaci nagłego nawrócenia na ten przykład. To jest najsmieszniejsze. nie umeim ci odpowiedzieć czy Bóg chce czy ne chce takiego posiwecenia. Za bardzo szastają Panem Bogiem zarówno zwykli ludzie jak przewaznie sami ksieża.
A
Aragorn
9 kwietnia 2010, 13:01
Tylko pytanie, czy Bóg potrzebuje i chce takiego poświęcenia, czy też celibat jest raczej ludzkim wymysłem. Podzielam opinię, że Bóg pragnie nie obrzędów, klepania modlitw, padania przed nim plackiem, czy sztucznych umartwień, ale - jako dobry Ojciec - szczęścia dzieci. Jeśli ktoś nie chce żyć w małżeństwie, nie należy go zmuszać, ale też nie wolno zamykać mu drogi do małżeństwa w przyszłości, jeśliby zmienił zdanie. Wiele nakazów religijnych (z różnych religii) nie prowadzi wcale do dobra, ale do zniewolenia. Ludzie tak miewają, że uzyskawszy władzę religijną, swoje wymysły przedstawiają jako natchnione przez niebiosa. Jednak inni ludzie nie powinni wyłączać bożego daru rozumowania tylko dlatego, że jakiś człowiek lub ludzie powołując się na swoja pozycję duchowną/kapłańską usiłują narzucać innym jakieś poglądy. Piętnem celibatu jest zniewolenie. Porównywanie go do małżeństwa jest nieadekwatne, bo małżeństwo jest związkiem dwojga ludzi i jego rozerwanie wiąże się z krzywdą ich, dzieci, wnuków, dalszej rodziny. Natomiast celibat nie jest żadnym związkiem, ale zobowiązaniem do postawy o wątpliwej słuszności. Zerwanie celibatu nie krzywdzi nikogo, a jedynie narusza nieludzkie zobowiązanie. Bezżenność "duchownych" powinna być całkowicie dobrowolna, czyli nie powinna być ślubowana, ani wymagana. Jeśli ktoś chce żyć w bezżenności - niech żyje, ale niech się do tego nie zobowiązuje, by w każdej chwili móc z bezżenności zrezygnować.
A-
Ania - Legnica
9 kwietnia 2010, 12:57
Auro droga, też bym się nie zamieniła faktycznie dla kobiet to heroizm, bardziej poważnie traktują powołanie, pryznajmniej z tego co widzę. Ale nie czarujmy się że ten wybór coś większość kleru kosztuje z tgo co się orientuję to raczej nie chodzi o poświęcenie daru rodziny dla Jezusa, ale radość że się nie jest w tej rodzinie meżem i ojcem, czyli wygodnictwo, odżegnywanie się od tego z ulgą a nie z sacunkiem czy żalem ze się nie ma domu i dzieci. Zatem co to za wybór, koszt wyboru ? sporo faktycznie księży to dobrze sytuowani kawalerowie z koneksjami Dzięki Bogu sa i tacy którzy maja łaskę wiary i pociągania za sobą wiernych poprzez swoja wiarygodność i zycie w prawdzie pod każdym względem, prawdziwie życzliwych, a nie dla korzyści w danej sytuacji. I dzięki takim ludze nie odchodzą z Kościoła.
PP
prafianka pomorska
9 kwietnia 2010, 12:49
ja także znam różnych duchownych dobrze ze są ci prawdziwie rozumiejący życie zgodne z ewangelią i chwała im za to chwała tym którzy żyją w krajach gdzie prześladowania chrzescijan sa na porządku dziennym. Ale niestety większosć poznanych to interesowni księża, często niei zdający sobei sprawy że to coś złego. Znam małostkowych, pryncypialnych, takich którzy ludzi po prostu nie lubią i pogardzają, traktujących z góry. Uznających zasadę "cel uświęca środki" Sądzę ze tak było, jest i bedzie. I będzie to krytykowane. I wielkim dramatem ludzi którzy mają skrupuły, chcących wierzyc, kochać Boga - będzie zaakceptowanie takich sług Bożych. Nic dziwnego w tym że ludzie sie załamują takimi postawami i odchodzą z Kościoła. Za czasów Jezusa też tak było, mówił o tym. Z ambon słyszymy o upadku wartości i wzorców. Ksiądz jednak powinien świecic przykąłdem, bardziej niz inni - bo komu więcej dano, od tego sie wiecej wymaga. Nie tylko w kwestii obrony wiary ale w kwestii poszanowania ludzi, za ktorych umarł Chrystus, w kwestii ubóstwa, prawdziwości, zgodnosci słów z czynami. Skoro to drugi Chrystus, jak lubia mówić o sobie, to i wymagania od siebie najpierw powinny iść, walka z własnymi przywarami, chciwością, próżnością, zachciankami, obłudą. Słowa uczą, ale to przykłady pociagają. Księża narzekają że ludzie odchodzą z Kościołą - a gdzie własny przykład ? Proszę spojrzeć na patrona roku kapłańskiego. Dali mu najgorszą parafię we Francji. A dziś jest świętym. Chyba niedoścignionym. Owszem też podziwiam siostry zakonne, te rozmodlone w  zamkniętych zgromadzeniach, bez samochodów, laptopów, komórek za wspominane 2.000, strojących markowymi ubiorami, nie obdarowywanych drogimi prezentami, czy raczacych sie przy stołach z luksusowym alkoholem. One faktycznie są swiadectwem ubóstwa i czystości.
A
Aura
9 kwietnia 2010, 11:02
Podziwiam tych, którzy wybierają drogę celibatu. Nie zamieniłabym się z żadnym księdzem ani siostrą zakonną. Faktycznie, może niektórzy księża mają tendencję do życia w dostatku (znam jednego z tą przywarą), ale czy jakakolwiek rzecz czy pieniądze mogą zrekompensować życie bez rodziny? Natomiast co do życia sióstr zakonnych - taka droga jak dla mnie to istny heroizm. Kto kiedykolwiek był w celi zakonnicy, albo na wewnętrznym nabożeństwie zakonnic, ten wie, że te kobiety całkowicie poświęcają życie Bogu.
AW
Agata Wlodarczyk
9 kwietnia 2010, 09:27
"Wkładacie na ramiona ludzi ciezary, a sami ich nie dźwigacie..." Nic sie ne zmienia od setek lat. Czemu to właśnie kaplanom, uczonym w Piśmie, a nie innym -  Jezus mówił: "biada wam" ? Sól ziemi czesto nie jets solą ziemi, stąd te głosy krytyczne. Proszę mi mówic ze kaplan to "zwykły człowiek" Bo zwykle - keidy trzeba, w zależnosci od sytuacji, okolicznosci, potrzeby staje sie nagle "niezwykły", poza prawem, lepszy od innych. W zyciu codziennym mamy do czynienia zatem z podówjnymi standardami. Który z nich stosuje sie do zalecenia" Jeślby ktoś chciał byc pierwszy....", "Jeśli by ktos z was stał sie powodem zgorszenia..." ? Jest gorszenie, zwłaszcza chciwoscią i pycha. Nikt nie jest od tego wolny. Tyle ze małzenstwie bardzo szybko czlowiek sie pionizuje. W kapłąństwie pcyha - wspornik wszytkich grzechów - narasta warstwami, i gdy ktos zwraca uwagę (a ma prawo do tego), oj... wielkie halo jest i szafowanie czesto słowami: "atak na Kosciół". wywzszanie sie w imie Boże - co ma z NIm  wspólnego ? Kiedys jechałam w klika osób z ksiedzem samochodem; kilka wykroczeń, nadmierna prędkosć (niefrasobliwosc na zwracane nieśmiało uwagi), zatrzymanie przez policje. W normalnym zyciu dla cywila skończyłoby sie mandatem i punktami karnyi - skoro policjant został poinformowany przez ksiedza z kim do cyznieina - skonczyło sie na pouczeniu. Podwojne standardy. Do ktoryvch sie sami przyczyniaja. Znacznie trudniej starac sie o prace, martwic od dzieci, walczyc o milosc w zwiazku, przebaczać, dzielic czas,naginać do ludzi, załatwiac sprawy w urzedach, płacic czynsz i masę rzeczy ,ktorych kapłani nie znaja i nie poznaja.Zgadzam sie tu ze stwierdzeniem ze wielu ksiezy zyje teraz single, nie ogranicza ich ani brak pieniedzy (maja je) ani czystosc ani posłuszenstwo. Kaplaństwo jest inne odmalzenstwa a le w obecnych czsach polskich realió - wcale nie ejst trudniejsze od małzeństwa. ktos kto tak twierdzi wstydu chyba nie ma
G
Gość
9 kwietnia 2010, 07:29
kompletna bzdurą i nadużyciem (często prpagowanym przez samych ksieży) jest twierdzenie ze kapłaństwo jest trudnejsze od małżeństwa. jest neizgodne z prawdą. N I E  Z N A M księdza (a znam wielu zarówno blisko jak "daleko", i moze rpzez to że znam wielu bliżej zdążyłem zauważycjak żyją, jakie zasady kierują ich życiem codziennym) - który by żył 'trudniej" niż ojciec dzieciom w małżeństwie. Kapłanóm odchodzi ZAWSZE troska o byt. Kwestia celibatu i czystosći - wybaczcie ale potrafią sobei z tym poradzić i to wcale bynajmniej w sposób "czysty". Wysokie mneimanie o sobie, brak pokory, pomaitanie ludźmi - w w małżestwie, owszem zdarza się, ale normalne małzeństwo MUSI iść na kompromis i rezygnować po czesci ze swego egoizmu. Musi uczyc się dzielić -czego w kapłaństwie po prostu nie ma. Życie ponad stan - nagminne. Nikt mi tego nei wmówi ze jest inaczej, opieram to na obserwacjach i stwierdznym wielokrotnie stanem faktycznym. Zaden kapłan nie martwi się płaceniem za media, czynsz. jestto dla nich nieodczuwalne a co za tym idzie _ bladego pojecia nei maja jak wyglada "wyrywanie sobie włsoów z głowy" żeby wykształcic dzieci, wycować na dobrych ludzi, martwić się ich zdrowiem. Nie rozumieją codziennego życia bo po prostu nie biora w nim bezpośreniego udziału. Drogie zabawki, jak nie samochody do komorki za 2000. Kiedy opowaidałem bratu o tym, wybałuszał oczy, ponieważ w srodowisku zakonnym w jakim sie obraca w Irlandii, zakonnik, duchowny jest po prostu WIARYGODNY, ubogi, czysty, wiedzący co to jest życie (akurat chwala Bogu dane mu było poznać takich wiec nie mzoe pojac po co kapłanowi 3 komórki za 2000 - ja tkaich znam wielu w Polsce). Nie maja pojecia co to znaczy stać w kolejce do lekarza. Z biednymi sie nie przyjaźnią. Błagam prosze mi nie wmawiać ze wiedzą co to znaczy dzielic los z ludzmi, nie chca go dzielic i nei ebdą. Moze jacyś starsi. 
L
leszek
8 kwietnia 2010, 14:01
Odsetek odejścia z szeregów duchowieństwa jest mniejszy niż rozejścia się małżonków ponieważ to pierwsze jest dużo trudniejsze. No proszę... To teraz nawet niewielki odsetek porzucania kapłaństwa ma być dowodem potwierdzającym zło szerzące się w Kościele Katolickim ;-( Osoba odchodząca z szeregów duchowieństwa musi się zmagać z niechęcią innych duchownych, własnej rodziny i osób postronnych, staje się kimś napiętnowanym, jakby trędowatym, dochodzą do tego trudności materialne, konieczność znalezienia mieszkania i pracy. Osoby, które przestają być duchownymi przechodzą traumę jeszcze większą niż ofiary mniejszych sekt, bo wpływy "sekty papistów" są większe niż jakiejkolwiek innej. Ktoś odchodzący z duchowieństwa ryzykuje, że bardzo wiele drzwi zamknie się przed nim. Dlatego tak trudno odejść z "drogi duchownego". Aby wypisaywać takie brednie to trzeba być albo wyjątkowo ogłupionym albo mieć wyjątkowo złą wolę :-(
L
leszek
8 kwietnia 2010, 13:55
 Małżeństwo jest naturalnym stanem i nawet niejako z natury jest się na nie przygotowanym (poza patologicznymi wyjątkami). Nieprawda! Twierdzisz że rodzimy się w nienaturalnym stanie aby dopiero po latach wejść w naturalny? A jakaż to sekta tak naucza? Bo nawet u protestantów nie słyszałem czegoś takiego! A do małżeństwa trzeba nie tylko dojrzeć, ale tak jak do wszystkiego trzeba być przygotowanym. Natomiast celibat jest nienaturalnie wymuszany i sztucznie podtrzymywany. Już Ci n razy tłumaczyłem, że celibat w żaden sposób nie jest wymuszany! Ale skoro systematycznie olewasz to co do Ciebie piszę i tylko w kółko wypisujesz swoje, to już nie potrafię nazywać tego pisaniem przez Ciebie nieprawdy i uważam że należy to nazywać wypisywaniem kłamstw, czyli świadomym pisaniu nieprawdy. Szczęście w małżeństwie zależy głównie od tego, na kogo się trafi, a to nie ma wiele wspólnego z wiekiem. Nieprawda! Szczęście w małżeństwie zależy od obu stron anie tylko od tego na kogo się trafi! I zalezy od dojrzałości i przygotowania do małżeństwa obu stron, a nie od jakiegoś wyimaginowanego ślepegu trafu. A dojrzałość i przygotowanie ma wiele wspólnego z wiekiem. Celibat sam w sobie jest nieszczęściem, poświeceniem dla innych, W Twoim rozumieniu oczywiście tak, skoro masz zakodowane że to przymus którego celem jest wyrządzanie zła to oczywiście nie możesz, nie jesteś w stanie myśleć inaczej. Dla tych którzy nie widzą w tym przymusu, a pewien wybór mogący owocować dobrem nie jest to jednak żadne nieszczęście. Ale jeśli poświęcanie się dla innych uważasz za nieszczęście to i małżeństwo powinieneś uznawać za nieszczęście, bo w małżeństwie też wystepuje poświęcenie dla innych. Właściwie to całe chrześcijaństwo powinieneś uznawać za przeogromne nieszczęście bo istotą bycia chrzścijaninem jest naśladowanie Chrystusa, który tak umiłował ludzi że całe swoje życie dla nich poświęcił. zejściem do rangi mrówki robotnicy w mrowisku, wejściem do rzekomo wyższej kasty za cenę wyrzeczenia się bardzo ważnej i dobrej strony ludzkiej natury. Czy dobry Bóg pochwala wydzielenie kasty celibatariuszy, czy potrzebuje ich wieloletniego zmagania się z naturą człowieczeństwa, czy chce, by nie korzystali z jego daru płci i płodności? O celibacie można by rzec "ludzie ludziom zgotowali ten los"... No i znowuż się nakręcasz... Z tak wrogim nastawieniem spotykałem się dotychczas tylko u niektórych jehowitów i tzw racjonalistów... Skoro olewasz to co do Ciebie piszę, a jak czujesz się przyparty do muru to co najwyżej zmieniasz temat ataku, to mam coraz mniejszą ochotę cokolwiek Ci tłumaczyć...
A
Aragorn
8 kwietnia 2010, 13:46
Odsetek odejścia z szeregów duchowieństwa jest mniejszy niż rozejścia się małżonków ponieważ to pierwsze jest dużo trudniejsze. Osoba odchodząca z szeregów duchowieństwa musi się zmagać z niechęcią innych duchownych, własnej rodziny i osób postronnych, staje się kimś napiętnowanym, jakby trędowatym, dochodzą do tego trudności materialne, konieczność znalezienia mieszkania i pracy. Osoby, które przestają być duchownymi przechodzą traumę jeszcze większą niż ofiary mniejszych sekt, bo wpływy "sekty papistów" są większe niż jakiejkolwiek innej. Ktoś odchodzący z duchowieństwa ryzykuje, że bardzo wiele drzwi zamknie się przed nim. Dlatego tak trudno odejść z "drogi duchownego".
L
leszek
8 kwietnia 2010, 13:20
Różnica jest taka, że 18-latkowie nie są główną grupą zawierających małżeństwa, a 19-latkowie są główną grupą idących do seminariów. Tyle że główną grupą zawierających małżeństwa nie są też osoby mające 25-30 lat, i jak na razie to nie mamy do czynienia z plagą porzucania kapłaństwa, a z plagą rozwodów i aborcji.
Jadwiga Krywult
8 kwietnia 2010, 11:27
Odpowiadając ~bandito na jego pierdu pierdu należałoby biorąc pod uwagę to co 18-latkowie mają w głowach podnieść wiek uprawniający do zawierania małżeństw również przynajmniej do 25 albo i 30 lat - jak się naprawdę kochają to poczekają, a my byśmy mieli dojrzalszych małżonków, a w związku z tym nie byłoby tyle rozwodów, aborcji itp. Różnica jest taka, że 18-latkowie nie są główną grupą zawierających małżeństwa, a 19-latkowie są główną grupą idących do seminariów.
L
leszek
8 kwietnia 2010, 11:21
Widzę Aragorn, że swoim zwyczajem przerzucasz się do atakowania Kościoła Katolickiego z innej strony? Właśnie z "katolikami" jest ten problem, że "nauczanie kościoła" stawiają ponad nauczanie Jezusa. Z wywodzącymi się z protestantyzmu wrogami katolicyzmu jest ten problem, że negują to iż Jezus polecił swoim uczniom iść i nauczać, a nie, iść i napisać Pismo Święte. W związku z tym negują to, iż nauczanie apostolskie (depozyt wiary) zawarty jest w Nauczaniu Kościoła, i wręcz twierdzą że Nauczanie Kościoła jest sprzeczne z nauczaniem Jezusa. Twierdzą przy tym, że to właśnie ich nauczanie jest zgodne z nauczaniem Jezusa i że wyczytali je z Biblii, a że prawie każdy z nich rozumie Biblię po swojemu wg. wytycznych swojego guru, to i protestanckich odłamów i sekt są już nie setki czy nawet tysiące ale wręcz dziesiątki tysięcy. Ale protestanckie sekty to temat-rzeka... I każda nadinterpretacja czy pominięcie wypowiedzi Jezusa jest przełykane, byleby było zatwierdzone przez papieża. Znowuż zaczyna się charakterystyczne dla Aragorna obrzucanie błotem. Co by nie zaczął to nie wyrabia i wkrótce się nakręca. "Katolicy" nieraz powtarzają, że papież jest głową Kościoła, zapominając, że prawdziwą Głową Kościoła jest Jezus. Katolicy wiedzą i pamiętają, że Głową Kościoła jest Jezus Chrystus. Tyle że Kościół Katolicki jest nie tylko mistycznym Ciałem Chrystusa ale i również instytucją ziemską, a ziemska instytucja ze swoimi strukturami musi mieć swojego ziemskiego zarządcę. I ten ziemski zarządca, jest ziemską głową tej ziemskiej instytucji, ziemską głową działąjącą in persona Christi. Wrogowie Kościoła Katolickiego doskonale to wiedzą, ale aby niszczyć Kościół perfidnie przeinaczają prawdę, i z faktu iż ziemskiego zarządcę nazywa się niekiedy ziemską głową usiłują dowodzić że katolicy nie uznają Chrystusa jako Głowy. Pomysł, że bezustanne spływanie natchnień Ducha Świętego, ich trafne zrozumienie i przekazywanie jest gwarantowane przez objęcie urzędu-władzy papieskiej, mimo swojej niedorzeczności, jest łykany przez "katolików". Albo jesteś Aragorn kompletnym ignorantem - na co nie wygląda, albo jesteś nieodrodnym dzieckiem ojca kłamstwa - co też mi trudno zaakceptować. Ale to co piszesz nalezy nazwać kompletnymi bzdurami lub wręcz perfidnymi kłamstwami. Jesli nie jesteś dzieckiem ojca kłamstwa to musisz być totalnie zaślepiony skoro takie niedorzeczności są przez Ciebie łykane... (Insynuacje, jakoby podważanie urzędowej nieomylności ludzkiej papieskiego nauczania było sprzeniewierzeniem się kościołowi rzymskiemu, świadczą o ściśle sekciarskiej mentalności). Nie ma czegoś takiego jak urzędowa nieomylność ludzka papieskiego nauczania. Twoja sekta oszukała Ciebie. Sięgnij sobie do źródeł.
Jadwiga Krywult
8 kwietnia 2010, 11:06
Aragorn, przesadzasz. Dzisiaj coraz więcej jest osób aseksualnych i oni nie zrozumieliby Twojego posta, w którym z celibatu robisz największe nieszczęście ludzkości.
A
Aragorn
8 kwietnia 2010, 10:31
 Małżeństwo jest naturalnym stanem i nawet niejako z natury jest się na nie przygotowanym (poza patologicznymi wyjątkami). Natomiast celibat jest nienaturalnie wymuszany i sztucznie podtrzymywany. Szczęście w małżeństwie zależy głównie od tego, na kogo się trafi, a to nie ma wiele wspólnego z wiekiem. Celibat sam w sobie jest nieszczęściem, poświeceniem dla innych, zejściem do rangi mrówki robotnicy w mrowisku, wejściem do rzekomo wyższej kasty za cenę wyrzeczenia się bardzo ważnej i dobrej strony ludzkiej natury. Czy dobry Bóg pochwala wydzielenie kasty celibatariuszy, czy potrzebuje ich wieloletniego zmagania się z naturą człowieczeństwa, czy chce, by nie korzystali z jego daru płci i płodności? O celibacie można by rzec "ludzie ludziom zgotowali ten los"...
L
leszek
8 kwietnia 2010, 10:20
no cóż, jak sie kogoś nazywa ojcem a ma mleko pod nosem mimo brody (mam an mysli zakonników), to sie powinno wymagać takiegoż zachowania, a NIE ZACHOWANIA SINGLA w habicie [...] nazywać ich ojcem ale gdzies od 40, i to jak faktycznie nauzcą się zycia a nie po swieceniach Naprawdę sądzisz ~łociec że przyczyną jest nazywanie młodych zakonników ojcami? I że jak się będzie ich nazywać ojcami dopiero po 40-ce to nie będzie problemów? A ja myslę że nic by to nie zmieniło i co najwyżej by Ci ulżyło wiem, ze "ojciec' to nazwa dla kaplana, "brat" dla kogoś bez swiecen, gyby ktos mnei chcial tu ustawiac' ja mysle po prostu ze ojciec zakonny to ma niwieie wspolnego z rzezczywista nazwa Skoro nie tylko wiesz co oznacza określenie ojciec zakonny, a nawet błyskotliwie wpadłeś na to, że ojciec zakonny ma niewiele wspólnego z rzeczywistościa to o co masz pretensje? Tak bardzo dolega Ci to że zakonny kapłan jest nazywany ojcem? No to zaproponuj jakieś inne sensowne określenie. Ale trochę dziwne dla mnie że mające niewiele wspólnego z rzeczywistością określenie brat (zakonny) jakoś Ci tak nie przeszkadza.
L
leszek
8 kwietnia 2010, 10:09
podwyzszyć poprzeczkę wiekową przyjmować panów tuz przed wiekiem Chrystusowym do seminarium, no moze odrobin mniej, jakieś 30 lat, najmniej 25. A nie 18. przyjrzyjcie sie co dzisiejsi 18 altkowie maja w głowach, jak bardzo jeszcze roziwjają się emocjonalnie [...] [...] zaraz podniosa sie głosy że zdrowie, że zapał i inne tam pierdu pierdu jak ktoś ma łąskę, powołanie to bedzie ej miał nawet jako dojrzały człowiek a my bysmy mieli dojrzalszych kapłanów Odpowiadając ~bandito na jego pierdu pierdu należałoby biorąc pod uwagę to co 18-latkowie mają w głowach podnieść wiek uprawniający do zawierania małżeństw również przynajmniej do 25 albo i 30 lat - jak się naprawdę kochają to poczekają, a my byśmy mieli dojrzalszych małżonków, a w związku z tym nie byłoby tyle rozwodów, aborcji itp.
Jadwiga Krywult
8 kwietnia 2010, 07:48
Zgadzam się z Bandito, minimalny wiek przyjęcia do seminarium powinien wynosić co najmniej 25 lat.
A
Aragorn
8 kwietnia 2010, 07:21
Właśnie z "katolikami" jest ten problem, że "nauczanie kościoła" stawiają ponad nauczanie Jezusa. I każda nadinterpretacja czy pominięcie wypowiedzi Jezusa jest przełykane, byleby było zatwierdzone przez papieża. "Katolicy" nieraz powtarzają, że papież jest głową Kościoła, zapominając, że prawdziwą Głową Kościoła jest Jezus. Pomysł, że bezustanne spływanie natchnień Ducha Świętego, ich trafne zrozumienie i przekazywanie jest gwarantowane przez objęcie urzędu-władzy papieskiej, mimo swojej niedorzeczności, jest łykany przez "katolików". Może by tak "katolicy" przestali podkreślać swoją "katolickość" ("powszechną" wierność papieżowi), a zastanowili się jacy są z nich chrześcijanie - uczniowie Jezusa... (Insynuacje, jakoby podważanie urzędowej nieomylności ludzkiej papieskiego nauczania było sprzeniewierzeniem się kościołowi rzymskiemu, świadczą o ściśle sekciarskiej mentalności).
RP
real Polish katol
7 kwietnia 2010, 23:43
Zapytajmy tych samych "katolików" ile z nich wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa - założę się, że kilka procent. Szkoda czasu na dłuższe wywody
RK
Robert Kożuchowski
7 kwietnia 2010, 22:59
Katolik nie może występować przeciwko Nauczaniu Kościoła. Tytuł artykułu jest śmieszny w sensie merytorycznym.
Ł
łociec
7 kwietnia 2010, 22:43
no cóż, jak sie kogoś nazywa ojcem a ma mleko pod nosem mimo brody (mam an mysli zakonników), to sie powinno wymagać takiegoż zachowania, a NIE ZACHOWANIA SINGLA w habicie niestety co taki wie o ojcowskim życiu, powinnosciach, problemach, sile nic nazywać ich ojcem ale gdzies od 40, i to jak faktycznie nauzcą się zycia a nie po swieceniach wiem, ze "ojciec' to nazwa dla kaplana, "brat" dla kogoś bez swiecen, gyby ktos mnei chcial tu ustawiac' ja mysle po prostu ze ojciec zakonny to ma niwieie wspolnego z rzezczywista nazwa
B
bandito
7 kwietnia 2010, 22:38
podwyzszyć poprzeczkę wiekową przyjmować panów tuz przed wiekiem Chrystusowym do seminarium, no moze odrobin mniej, jakieś 30 lat, najmniej 25. A nie 18. przyjrzyjcie sie co dzisiejsi 18 altkowie maja w głowach, jak bardzo jeszcze roziwjają się emocjonalnie W seminarium maja szanse tylko na jednobiegunowy rozwój. Nie mam na myśli "wyszalenia sie" przed seminarium, poznania "walorów" życia cielenego ale prawda ejst że trzymani klerycy pod kloszem, wielokrotnie odbijają sobie to, rekompensuj na wszelkich polach - emocjonalnym, finansowym, wszelkie uciechy i hobby ktore normalny facet ojciec dzieciom nie ma okazji ani czasu poznać przez wglad na obowiazki, koniecnosc dzieenia finansow i czasu z rodzina. Przed seminarium - do pracy albo na studia samodzielnie opłacane,  a ja wytrwa w czystosci (sa tacy) to seminarium, czemu nie. Kleryk trzymany w hemetycznie zamknietym miejscu, podtrzymywany przez grupę potem pszuczany jest w swiat i rozne rzecyz sie dzieja, albo slub zcystosci idzie w zapomnienie (mowi sie ze to słabsoc, ale gdzie miejsce wowczas dziewzcyny w tym, na smietniku chyba), albo slub posłuszenstwa albo ubóstwa. Niczego sobie nei załują. Uwazam ze to byłoy jakies rozwiazanie zaraz podniosa sie głosy że zdrowie, że zapał i inne tam pierdu pierdu jak ktoś ma łąskę, powołanie to bedzie ej miał nawet jako dojrzały człowiek a my bysmy mieli dojrzalszych kapłanów
L
leszek
7 kwietnia 2010, 20:57
Przyjacielu "leszku", a może odpowiesz, czy wolno zakazywać rzeczy dobrych, które nikomu nie szkodzą? I jakim prawem jeden człowiek (papież) ma zakazywać setkom tysięcy zdrowych mężczyzn i kobiet (księżom, zakonnikom, zakonnicom) wykonywania bożego przykazania, pierwszego przykazania z biblii, aby byli płodni i rozmnażali się? I to ma być Twoja odpowiedź na pytanie? Skoro wykręcałeś się to postawiłem jednoznaczne pytanie. A Ty znowuż się wykręcasz od odpowiedzi? No to i ja nie będę Tobie odpowiadał. Odpowiem jak odpowiesz na moje.
A
Aragorn
7 kwietnia 2010, 20:32
Przyjacielu "leszku", a może odpowiesz, czy wolno zakazywać rzeczy dobrych, które nikomu nie szkodzą? I jakim prawem jeden człowiek (papież) ma zakazywać setkom tysięcy zdrowych mężczyzn i kobiet (księżom, zakonnikom, zakonnicom) wykonywania bożego przykazania, pierwszego przykazania z biblii, aby byli płodni i rozmnażali się?
L
leszek
7 kwietnia 2010, 17:51
Zakaz zabijania, gwałtów i kradzieży jest zakazem złych uczynków, zakaz posiadania żony i potomstwa jest zakazem dobrych uczynków. To czyni różnicę wielką na miarę przepaści między złem i dobrem. Zakazywanie zła jest dobre, zakazywanie dobra jest złe... Problem leży m.in. w tym że postrzegasz celibat jako coś będącego zewnętrznegoi wymuszonego zakazem. Naprawdę masz tak zakodowane, czy świadomie robisz wodę z mózgu? Ale jestem przekonany że jednoznacznie pokazałem absurdalność domagania się aby o azkazach czy nakazach wypowiadali się ci których one dotyczą. Skoro jednak wijesz się jak piskorz to zróbmy inaczej. Odpowiedz wprost na pytanie: czy uważasz że wszelkie zakazy czy nakazy powinny być stanowione wyłącznie przez tych których one dotyczą? Czy może zgodzisz się jednak, że zakazy czy nakazy powinny być stanowione przez osoby kompetentne do stanowienia takich nakazów?
A
Aragorn
7 kwietnia 2010, 17:34
Zakaz zabijania, gwałtów i kradzieży jest zakazem złych uczynków, zakaz posiadania żony i potomstwa jest zakazem dobrych uczynków. To czyni różnicę wielką na miarę przepaści między złem i dobrem. Zakazywanie zła jest dobre, zakazywanie dobra jest złe...
L
leszek
7 kwietnia 2010, 16:23
[...]Łatwo jest zachwycać się zakazami, które dotyczą innych. [...] No i oczywiście, w sprawach kradzież orzekać powinni wyłącznie złodzieje, w sprawach o gwałt wyłącznie gwałciciele, a w sprawach o morderstwo wyłącznie mordercy - no bo przecież łatwo zachwycać się zakazami jak ktoś nie ukradł, nie zgwałcił czy nie zamordował ;-( Bardzo ciekawe jest to porównanie celibatu ze złodziejstwem, gwałtami i zabójstwami. Te skojarzenia coś mówią... Jesli naprawdę nie zrozumiałeś to tłumaczę. Nie porównywałem celibatu ze złodziejstwem, gwałtami czy zabójstwami ale pokazywałem absurdalność Twojego stwierdzenia sugerującego że o zakazach/nakazach powinni wypowiadać się ci których one dotyczą. Ale sądzę że zrozumiałeś, tyle że chcesz tak naiwnie bronić swojego stwierdzenia.
A
Aragorn
7 kwietnia 2010, 15:29
Zabawne jest, gdy celibatu bronią osoby, które nie są do niego zmuszone. Łatwo jest zachwycać się zakazami, które dotyczą innych. Ciekawe, że jak ktoś nie uważa celibatu za przymus to jego wypowiedzi są dla Ciebie zabawne... Za poważne uznałbyś zapewne wyłącznie wypowiedzi broniące celibatu pochodzące od osób nie będących zwolennikami celibatu? ;-( No i oczywiście, w sprawach kradzież orzekać powinni wyłącznie złodzieje, w sprawach o gwałt wyłącznie gwałciciele, a w sprawach o morderstwo wyłącznie mordercy - no bo przecież łatwo zachwycać się zakazami jak ktoś nie ukradł, nie zgwałcił czy nie zamordował ;-( Bardzo ciekawe jest to porównanie celibatu ze złodziejstwem, gwałtami i zabójstwami. Te skojarzenia coś mówią...
A
Aragorn
7 kwietnia 2010, 15:26
Celibat nie jest tym samym, co wstrzemięźliwość lub absencja od seksu. Celibat jest dożywotnim wyrzeczeniem pod określonymi sankcjami nie tylko seksu, ale i małżeństwa, choćby małżeństwo miało pozostać związkiem platonicznym. Jest też celibat dożywotnim wyrzeczeniem się posiadania potomstwa.
Jurek
7 kwietnia 2010, 14:52
glen dobrze, że o tym napisałaś. Ja dodam jeszcze jeden przykład. Co ma robić osoba zostawiona przez swojego współmałżonka (rozwód), która chce zachować wierność złożonej przsiędze. Przeciez to tez jest celibat i moze cięższy niż księdza. Więc nie demonizujmy tej sprawy I druga rzecz. Niektórzy powołuja się na Pawła za lub przeciw celibatowi. Przeciez Paweł wiele razy zastrzega, że nie jest to nauczanie Chrystusa tylko jego najlepiej rozumiane pouczenie, które nigdy nie stało w sprzeczności z nauką jego Pana.  Kościół stanowi ciągłość nauczania Pawłowego z takim samym podejściem. Na dzisiaj Kościół rozpoznaje celibat jako dobrą i ważną sprawę dla powołań kapłańskich czy zakonnych. I jestem przekonany, że da sobie z tym radę.
L
leszek
7 kwietnia 2010, 14:42
Zabawne jest, gdy celibatu bronią osoby, które nie są do niego zmuszone. Łatwo jest zachwycać się zakazami, które dotyczą innych. Ciekawe, że jak ktoś nie uważa celibatu za przymus to jego wypowiedzi są dla Ciebie zabawne... Za poważne uznałbyś zapewne wyłącznie wypowiedzi broniące celibatu pochodzące od osób nie będących zwolennikami celibatu? ;-( No i oczywiście, w sprawach kradzież orzekać powinni wyłącznie złodzieje, w sprawach o gwałt wyłącznie gwałciciele, a w sprawach o morderstwo wyłącznie mordercy - no bo przecież łatwo zachwycać się zakazami jak ktoś nie ukradł, nie zgwałcił czy nie zamordował ;-(
L
leszek
7 kwietnia 2010, 14:35
Celibat jest ewidentnym przymusem, ponieważ, kto chce zostać tak zwanym duchownym diecezjalnym lub wstąpić do zakonu - nie ma wyboru. No chyba, że porzuci kościół rzymski. Nie wiem, Aragorn, czy wskutek zaślepienia nie rozróżniasz pojęć, czy świadomie usiłujesz robić wodę z mózgu. Mylisz przymus ze stawianiem warunków czy wymagań. O przymusie celibatu możnaby mówić wyłącznie wtedy gdyby bycie księdzem było powszechnym obowiązkiem z którego nikt nie mógłby się wymigać. Nikt nie musi być jednak księdzem. Ale jeżeli już chce nim być to musi spełnić pewne warunki, i jeżeli chce być księdzem katolickim to musi spełnić warunki stawiane przez Kościół Katolicki. Równie dobrze mógłbyś twierdzić, że np. wymaganie aby kandydat do bierzmowania był wpierw ochrzczony jest niedopuszczalnym przymuszaniem do przyjęcia chrztu, bo kandydat do bierzmowania nie ma wyboru, i aby zostać bierzmowany wpierw musi przyjać chrzest albo porzucić Kościół Rzymsko-Katolicki. Celibat zamyka pewną drogę dla żonatych i tych, którzy nie chcą się wyrzec możliwości ożenku. Bzdura! To Ty tak twierdzisz powtarzając za wrogami Kościoła. Każdy ma prawo wyboru, ale każde dokonywane wybory powodują że zmieniają się możliwości dalszych wyborów. Równie dobrze mógłbyś twierdzić, że zawarcie mażłeństwa zamyka pewną drogę dla tych którzy nie chcą się wyrzec możliwości kolejnych ożenków. Celibat stawia wymagania, których nie stawiał ani Jezus, ani apostołowie, ani nawet papieże przez pierwsze stulecia chrześcijaństwa. I Jezus, a potem apostołowie i papieże stawiali wymagania. Zobacz choćby zawarte w Biblii opisy niektórych powołań. Jezus mówił: 'pójdź za mną', a powołani zostawiali wszystko i szli za nim, a jak któryś chciał najpierw pożegnać się z rodziną to usłyszał: 'Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego'. Nawet gdy ktoś chciał pogrzebać własnego ojca to Jezus mu powiedział: 'Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!' Opisy te świadczą o tym, że w powołanie przez Jezusa należy angażować się całym sobą i nic innego się nie liczyło. Ale sposób stawiania w/w wymagań musi się zmieniać stosownie do czasów i potrzeb. Dlatego w pewnym momencie pojawił się w Kościele celibat. Celibat tylko zamyka pewne możliwości, nie dając nic w zamian (poza pretekstem do bezżenności dla tych, którym na niej bardzo zależy). To że Tobie wmówiono, że nic nie daje wcale nie oznacza że to prawda. Gdybyś odważył się dokonać samodzielnej refleksji choćby nad tym co pisał Paweł Koryntianom to nie powtarzałbyś takich głupstw. Celibat jest nadużyciem władzy. Powtarzasz się. Równie dobrze mógłbyś twierdzić, że żądanie biletów wstępu do kina jest nadużyciem władzy, bo zmusza sie do zakupu biletów tych co chcą obejrzeć film choć wcale nie mają ochoty kupować biletów. Decyzja o nim jest podejmowana zwykle przez młodzieńców po maturze, którzy nie mają pojęcia o życiu, o sobie, o małżeństwie i sami nie wiedzą, czego chcą. Wstępna decyzja kandydatów na alumnów jest później przez lata seminaryjne umacniana przez pewien rodzaj prania mózgu opartego o hipotezę "powołania do celibatu". Miewam okazje rozmawiać z różnymi osobami, również z niekoniecznie zgadzającymi się z doktryną katolicką. Ale pomiędzy nieakceptowaniem doktryny a wypisywaniem bredni jest szalona różnica. Skoro wypisujesz takie brednie to chyba Tobie zrobiono pranie mózgu w oparciu o hipotezę że celibat jest czymś bezwartościowym ale wymusza się go na niezbyt rozgarniętych młodziankach :-( W miarę samodzielnie myślący młodzieńcy porzucają seminarium, ale mniej samodzielni nawet mimo chęci odejścia znajdują się pod taką presją (iście sekciarską), że zamiast pomyśleć, czego naprawdę chcą, a wątpliwości wykorzystać jako wskazanie do niepodejmowania trwałych zobowiązań o celibacie - swoje siły mentalne wykorzystują do przymuszania się do pozostania na raz (pochopnie) obranej drodze. Po święceniach klamka zapada i kto chciałby cofnąć decyzję jest stawiany pod jeszcze większą presją niż w seminarium, porzucenie celibatu przedstawia się jako coś gorszego od gwałtu czy morderstwa. Księża stają się niewolnikami przełożonych, a celibat jest ich niewolniczym piętnem na umyśle. Żyjąc samotnie, nie mają zwykle dostatecznego oparcia, ani perspektyw, by w jakiejkolwiek sprawie postawić się przełożonym. I jest z drugiej strony tak, jak ktoś wcześniej tu pisał, że "duchownych" stawia się na piedestałach niemal jak półbogów, odrywa się ich od normalnego życia. Są więc jednocześnie nadludźmi i niewolnikami, pierwszymi we własnych rojeniach, drugimi w rzeczywistości. I Ty mi będziesz pisał, że ja nie dyskutuję merytorycznie ale mam dar obrażania?!? To co powyżej wypisujesz jednoznacznie świadczy że albo jesteś wyjątkowo nieodrodnym dzieckiem ojca kłamstwa, albo jesteś wyjątkowo nierozgarnięty jeśli sam w to wierzysz. I tylko mi nie odpowiadaj teraz że nie umiem dyskutować merytorycznie ale Cię obrażam, skoro na Twoje obraźliwe wypociny odpisałem prawdę...
G
glen
7 kwietnia 2010, 10:53
Kurcze, a mój mąż to też jest przymuszony do celibatu, kiedy akurat nie może ze mną. To samo dotyczy też mnie: życie jak w celibacie, kiedy on akurat nie może. A co z małżeństwami, w których jedno z małżonków na skutek choroby lub wypadku utraciło możliwość współżycia. Rozwiązujemy te małżeństwa, czy może dopuszczamy cudzołóstwo w trosce o dobre samopoczucie. Drogi Aragornie, czy wymóg wstrzemięźliwości i wierności w małżeństwie jest również "nadużyciem władzy".
D
DNA
7 kwietnia 2010, 10:46
Pewien Aragorn mówił do obrazu, a obraz do niego ani razu! Tak się tym faktem zdenerwował, ze sam z soba dyskutował!
7 kwietnia 2010, 10:15
Aragorn: nie musisz być księdzem.
A
Aragorn
7 kwietnia 2010, 10:07
Dodam jeszcze, że przymuszanie do celibatu nie powinno być kwestią wewnątrzkościelną, ponieważ jest naruszeniem prawa człowieka i obywatela do wolności i do założenia rodziny. Dlatego celibat powinien być zakazany przez władze państwowe, a odbieranie przysięgi celibatu powinno być traktowane jako przestępstwo.
A
Aragorn
7 kwietnia 2010, 10:03
Zabawne jest, gdy celibatu bronią osoby, które nie są do niego zmuszone. Łatwo jest zachwycać się zakazami, które dotyczą innych.
A
Aragorn
7 kwietnia 2010, 10:03
Celibat jest ewidentnym przymusem, ponieważ, kto chce zostać tak zwanym duchownym diecezjalnym lub wstąpić do zakonu - nie ma wyboru. No chyba, że porzuci kościół rzymski. Celibat zamyka pewną drogę dla żonatych i tych, którzy nie chcą się wyrzec możliwości ożenku. Celibat stawia wymagania, których nie stawiał ani Jezus, ani apostołowie, ani nawet papieże przez pierwsze stulecia chrześcijaństwa. Celibat tylko zamyka pewne możliwości, nie dając nic w zamian (poza pretekstem do bezżenności dla tych, którym na niej bardzo zależy). Celibat jest nadużyciem władzy. Decyzja o nim jest podejmowana zwykle przez młodzieńców po maturze, którzy nie mają pojęcia o życiu, o sobie, o małżeństwie i sami nie wiedzą, czego chcą. Wstępna decyzja kandydatów na alumnów jest później przez lata seminaryjne umacniana przez pewien rodzaj prania mózgu opartego o hipotezę "powołania do celibatu". W miarę samodzielnie myślący młodzieńcy porzucają seminarium, ale mniej samodzielni nawet mimo chęci odejścia znajdują się pod taką presją (iście sekciarską), że zamiast pomyśleć, czego naprawdę chcą, a wątpliwości wykorzystać jako wskazanie do niepodejmowania trwałych zobowiązań o celibacie - swoje siły mentalne wykorzystują do przymuszania się do pozostania na raz (pochopnie) obranej drodze. Po święceniach klamka zapada i kto chciałby cofnąć decyzję jest stawiany pod jeszcze większą presją niż w seminarium, porzucenie celibatu przedstawia się jako coś gorszego od gwałtu czy morderstwa. Księża stają się niewolnikami przełożonych, a celibat jest ich niewolniczym piętnem na umyśle. Żyjąc samotnie, nie mają zwykle dostatecznego oparcia, ani perspektyw, by w jakiejkolwiek sprawie postawić się przełożonym. I jest z drugiej strony tak, jak ktoś wcześniej tu pisał, że "duchownych" stawia się na piedestałach niemal jak półbogów, odrywa się ich od normalnego życia. Są więc jednocześnie nadludźmi i niewolnikami, pierwszymi we własnych rojeniach, drugimi w rzeczywistości.
L
leszek
6 kwietnia 2010, 22:03
Bardzo dobrze znam realia życia "naszych braci protestantów", miałam okazję przeżywać jedna Kanę wraz z przedstawicielami bratniego Kościoła Grekokatolickiego. Nie zapomnę Ojca z tego Kościoła, który powtarzał, ze miczego nie zazdrosci tak nam katolikom jak celibatu właśnie. Skoro znasz to wiesz jak wygląda w praktyce brak celibatu. Ale jestem przekonany że wypowiedź tamtego ojca grekokatolickiego powinno się traktować raczej żartobliwie. Bo to tak jak z różnicą pomiędzy kawalerem a żonatym... kawalerowi wszędzie źle a żonatemu tylko w domu ;-) patrze również na moralne rozluźnienie niektórych księży, na kryzys rodziny i wcale sie nei zdziwie jeśli choćby dla "nadzoru" owych żon i oczywiście teściowych ;)) jednak celibat kiedyś zniesiony zostanie. Czy naprawdę wierzysz że to celibat jest przyczyną moralnego rozluźnienia niektórych księży? Czy naprawdę sądzisz, że likwidacja jakiegokolwiek zakazu czy nakazu poprawia morale?!? Ja sądzę że jak jakiś ksiądz ma problem z dochowaniem wierności kapłaństwu to i w dochowywaniu wierności żonie będzie miał problemy. Tyle że będzie rozdarty pomiędzy służbą Bogu a chęcią przypodobania się światu i żonie (zgodnie z 1 Kor 7,32-33). Piszesz o dojrzałym wieku przyjmowanych do Diakonatu, owszem, ale to sa początki...zobaczymy! To nie kwestia nieśmiałych początków, ale pewnej zasady. Ci przyjmowani do diakonatu już praktycznie nie muszą walczyć o utrzymanie rodziny i wychowanie dzieci więc praktycznie są już prawie jak nie-żonaci. A nie wiem czy wiesz, ale nawet mężczyzna mający żonę i dzieci może przyjąć w Kościele Katolickim święcenia kapłańskie - jeżeli dzieci są już odchowane i samodzielne, a żona już nie żyje albo zupełnie niezależnie od decyzji męża pragnęła np. iść do zakonu. Zresztą dajmy działac Duchowi Świetemu, On się najlepiej zna na tym co dla Kościoła dobre a co nie, no i co dobre na te czasy, a na inne niekoniecznie... Pozdrawiam :) Ano właśnie, ale do tego trzeba jednak wierzyć że w Kościele działa Duch Święty, a nie że Kościół to narzędzie zniewalania i ogłupiania... z pozdrowieniami :-)
L
leszek
6 kwietnia 2010, 20:28
 Przyjacielu "leszku"! Masz "dar" błyskawicznego przechodzenia od argumentów do ataków personalnych, więc nie dziw się, że ktoś nie chce z Tobą wchodzić w dyskusję. pozdrawiam i życzę autorefleksji Bracie Aragorn... Muszę użyć przykładów więc sięgnę połowy pierwszej Twojej (w tym wątku) wypowiedzi, podkreślę jedynie bardziej znamienne fragmenty: Człowiek zobowiązujący się do celibatu i nawet trwający w nim nie staje się przez ten fakt lepszy od ludzi, którzy do celibatu nie zobowiązali się. Chrześcijanom często mylą się reguły obrzędowe z zasadami moralnymi. Przestrzeganie reguł obrzędowych, przykładowo celibatu nie musi przekładać się na wysoki poziom moralny. Co więcej, nadmierne przywiązanie do obrzędowości nieraz odbywa się kosztem troski o bliźnich i własną osobę. Rzymscy katolicy nierzadko wynoszą się ponad innych chrześcijan i chełpią się większym przywiązaniem właśnie do obrzędowości. A przecież przesłaniem Jezusa była odnowa moralna, a nie rewolucja obrzędowa. Czy zaprezentowana powyżej przez Ciebie metoda dyskusji nie jest atakiem i nie polega na obrażaniu? Jeżeli Ty masz niesamowity 'dar' wyrażania swoich poglądów poprzez atak i rozpoczynania dyskusji od obrażania to nie dziw się że w pewnym momencie ktoś nazwie to po imieniu i napisze co o tym myśli. Ale weź pod uwagę, że jednak na początku dość długo usiłowałem Ci odpowiadać merytorycznie zakładając Twoją dobrą wolę. Przy Twojej metodzie wyrażania się o dyskusji nie mogło być jednak mowy. Również pozdrawiam i życzę autorefleksji... oraz odwagi, abyś nie musiał działać z kapturem naciągniętym na twarz...
A
Aragorn
6 kwietnia 2010, 19:51
 Przyjacielu "leszku"! Masz "dar" błyskawicznego przechodzenia od argumentów do ataków personalnych, więc nie dziw się, że ktoś nie chce z Tobą wchodzić w dyskusję. pozdrawiam i życzę autorefleksji
E
Ewika
6 kwietnia 2010, 19:50
Bardzo dobrze znam realia życia "naszych braci protestantów", miałam okazję przeżywać jedna Kanę wraz z przedstawicielami bratniego Kościoła Grekokatolickiego. Nie zapomnę Ojca z tego Kościoła, który powtarzał, ze miczego nie zazdrosci tak nam katolikom jak celibatu właśnie. Sam miał żonę i siedmioro dzieci, dla których wogole nie mial czasu, co dało się łatwo zauważyć, również w zachowaniu dzieci "chowanych bez ojca", które były ostrym antyświadectwem... ale patrze również na moralne rozluźnienie niektórych księży, na kryzys rodziny i wcale sie nei zdziwie jeśli choćby dla "nadzoru" owych żon i oczywiście teściowych ;)) jednak celibat kiedyś zniesiony zostanie. Jednak, choćby i tak miało sie kiedyś stać, to napewno nie rewolucyjnie, bo może i na Zachodzie udałoby sie to wprowadzić bez jakiś tagicznych problemów, to Kosciół Polski, na pewno nie jest do tego przygotowany. Piszesz o dojrzałym wieku przyjmowanych do Diakonatu, owszem, ale to sa początki...zobaczymy! Zresztą dajmy działac Duchowi Świetemu, On się najlepiej zna na tym co dla Kościoła dobre a co nie, no i co dobre na te czasy, a na inne niekoniecznie... Pozdrawiam :)
L
leszek
6 kwietnia 2010, 19:36
Hej, hej ludzie zażarcie dyskutujący! Argumenty celne i celniejsze, a wszystkie z górnej półki! a może tak na ziemie czas by wrócić? Moze tak na przykład pomysleć jak organizacyjnie miałoby wyglądać zniesienie celibatu, cooo? Jeszcze mogę to sobie w miarę wyobrazić w warunkach lepiej rozwinietej wsi, albo małego miasteczka, choc i tam bywa po trzech księży, ale taka "plebania"wielkomiejska...ciekawy obrazek, gromada księży+gromada żon+kilka gromad dzieci... no i co jakiś czas najazd dociekliwej gromady teściowych :)) Już mi się wesolo zrobiło! A tak poważniej to wprowadzenie diakonatu świeckich jest chyba takim właśnie ewolucyjnym sposobem przygotowania sie do tych rewolucyjnych przemian. Pozdrawiam. Ewika Oj Ewiko :-) Choć przedstawiłaś humorystyczny obrazek to nie ma się nad czym zastanawiać. Nasi bracia protestanci już to przećwiczyli więc wystarczy poobserwować jak to wygląda w ich tzw. zborach. A jesli chodzi o diakonat swieckich to nie widzę w tym żadnych przygotowań do 'tych' rewolucyjnych zmian. Diakonat był całkiem naturalną formą posługiwania i dobrze, że do niego powoli wracamy. Zwróć jednak uwagę kto jest współcześnie wyświęcany na świeckiego diakona - czy jacyś młodzi ludzie? Chyba jednak raczej bardzo dojrzali i ustabilizowani życiowo.
E
Ewika
6 kwietnia 2010, 19:16
Hej, hej ludzie zażarcie dyskutujący! Argumenty celne i celniejsze, a wszystkie z górnej półki! a może tak na ziemie czas by wrócić? Moze tak na przykład pomysleć jak organizacyjnie miałoby wyglądać zniesienie celibatu, cooo? Jeszcze mogę to sobie w miarę wyobrazić w warunkach lepiej rozwinietej wsi, albo małego miasteczka, choc i tam bywa po trzech księży, ale taka "plebania"wielkomiejska...ciekawy obrazek, gromada księży+gromada żon+kilka gromad dzieci... no i co jakiś czas najazd dociekliwej gromady teściowych :)) Już mi się wesolo zrobiło! A tak poważniej to wprowadzenie diakonatu świeckich jest chyba takim właśnie ewolucyjnym sposobem przygotowania sie do tych rewolucyjnych przemian. Pozdrawiam. Ewika
L
leszek
6 kwietnia 2010, 14:17
Jeśli prawda jest "propagandą" przeciw fanatycznym papistom, tym gorzej dla nich. Jestem fanatycznym papistom ponieważ ośmieliłem się zaprotestować przeciwko oszczerczym bzdurom wypisywanym przez Ciebie?!? Myslisz że wystarczy że wyplujesz swoją serię oszczerstw i trzeba być fanatycznym papistom aby pokazywać że to bzdury?!? Tobie Aragorn najwyraźniej wydaje się, że jesteś nosicielem prawdy objawionej i wystarczy wejść na katolickie forum i nawrzucać tym głupim, zakłamanym katolikom :-( Najpierw dałeś sobie upust wypisując swoje pseudo-zarzuty w wątku 'Kto przybił Chrystusa do krzyża', a jak Ci odpisałem to podwinąłeś ogon i zamilkłeś. Teraz uaktywniłeś się w tym wątku wypisując kolejne bzdury :-( Dyskusja polega na wymianie ARGUMENTÓW i właśnie Ty zachowujesz się jak na razie jak fanatyczny anty-papista... ukradkiem rzucasz z za rogu błotem i uciekasz, a potem skradasz się od innego rogu... Obrona wszelkich przejawów romańskiej wersji chrześcijaństwa na zasadzie nieomylności papieskiej i doszukiwania się złej woli w każdym, kto nie podziela wiary w tą nieomylność, nie przysłuży się chrześcijaństwu. A co ma do tego Papież i jego nieomylność. Czy chociaż raz powoływałem się na nieomylność papieża? Czy gdziekolwiek przypisywałem Tobie (czy komukolwiek innemu) złą wolę ponieważ nie podzielał wiary w nieomylność papieża?!? To są Twoje kolejne insynuacje! A co do doszukiwania się złej woli... Nie będę ponownie cytował ani odnosił się do wszystkiego bo to nie miałoby sensu. Ale TO TY we wszystkim co kojarzy Ci się z katolicyzmem  doszukujesz się złej woli katolików i Kościoła Katolickiego. Ty nie przyszedłeś prowadzić dyskusję, Ty nie przyszedłeś szukać prawdy, Ty przyszedłeś z góry z określonym negatywnym nastawieniem, Ty napadasz i atakujesz... Ty nie podajesz argumentów,Ty oznajmiasz swoje zarzuty wszystkim do wierzenia tak jakby był jakiś dogmat o Twojej nieomylności, a jak odpowiadam na Twoje zarzuty to olewasz moje odpowiedzi i serwujesz swoje kolejne objawione zarzuty...
A
Aragorn
6 kwietnia 2010, 13:25
Jeśli prawda jest "propagandą" przeciw fanatycznym papistom, tym gorzej dla nich. Obrona wszelkich przejawów romańskiej wersji chrześcijaństwa na zasadzie nieomylności papieskiej i doszukiwania się złej woli w każdym, kto nie podziela wiary w tą nieomylność, nie przysłuży się chrześcijaństwu.
L
leszek
6 kwietnia 2010, 12:09
Jeśli brak dowodu zarówno na to, że Paweł apostoł miał żonę, jak i na to, że jej nie miał, to znaczy, że brak w tym względzie wiedzy. I nie powinno się udawać, że owego braku wiedzy nie ma. Hm... widzę Aragorn, że ta bezżenność Pawła z jakichś powodów Ci doskwiera... Wpierw usiłowałeś dowodzić, że miał żonę, a teraz stwierdzasz że jak nie ma dowodów to nie ma wiedzy i że nie należy udawać że braku wiedzy nie ma?!? Aby był dowód wprost, musiało by być napisane że miał żonę albo że jej nie miał, a nic takiego nie napisano. Ale może być jeszcze dowód nie wprost, wynikający z treści, i taki Ci przedstawiłem. To po nim przestałeś twierdzić i dowodzić że miał żonę... Przymusowy celibat narusza wolność i godność celibatariuszy. A czy ktoś Ciebie zmusza do celibatu?!? Czy kogokolwiek ktoś zmusza do celibatu?!? A może jeszcze zaczniesz dowodzić że Twoją wolność i godność narusza celibat?!? Pod pretekstem lepszej służby dla Boga, czyni się z nich bardziej poddanych ziemskim przełożonym. Znowuż zaczynasz swoją propagandę antykatolicką?!? Ludzie posiadający władzę religijną nieraz nadużywali jej i imienia Boga, by swoje osobiste poglądy przedstawiać jako wolę niebios. To że nie raz  nadużywali wbrew Twoim insynuacjom wcale nie oznacza, że zawsze nadużywali. W dodatku, wbrew Twoim insynuacjom nie jest to cecha władzy religijnej jako takiej lecz wszelkiej władzy. Chyba nie masz zamiaru twierdzić że naduzycia władzy trafiają się tylko niektórym posiadającym władzę religijną i to tylko w Kościele Katolickim? Mam nadzieję że nie muszę przytaczać przykładów nadużyć władzy państwowej oraz w różnych religiach, o sektach już nie wspominając? Jesteś wrogiem istnienia jakiejkowliek władzy czy tylko religijnej? Jesteś wrogiem tylko Kościoła Katolickiego czy wszelkich kościołów oraz państwa? Jezus wyraźnie zakazywał przysięgania, a hierarchia rzymska łamie ten zakaz, żądając przysięg lojalnościowych od wstępujących w szeregi "duchowieństwa". Kolejna propaganda antykatolicka :-( Pozwolę sobie najpierw zacytować jak to zapisano w Biblii (Mt 5, 33-37): 33 Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. 34 A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie – ani na niebo, bo jest tronem Bożym; 35 ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. 36 Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. 37 Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. Ale zacytuję jeszcze jedno z wcześniejszych zaleceń Jezusa (Mt 5,27-30 ): Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. I co ciekawe, jakoś nikt nie zgłasza pretensji że Jezus nawoływał aby wydłubywać sobie grzeszne oczy i obcinać grzeszne członki, a Kościół tego nie bierze dosłownie... Ale jeśli chodzi o przysięganie to już tak, bez względu na rodzaj i okoliczności... I to pomimo tego, że składanie przysiegi wystepuje nie tylko wśród katolików ale choćby w sądzie świeckim. Przysięgi, celibat, uzależnienie finansowe, służbowe, duchowe, stała kontrola czyni z "duchownych" niemal własność ich przełożonych. Pomimo całej mojej dobrej woli gdzieś musi leżeć granica, więc powyższych chorych bredni nawet nie będę próbował komentować :-( Gdzie jest w systemie hierarchicznego podporządkowania duchowieństwa miejsce na poszanowanie równej godności osób? Tam gdzie i we wszelkich innych hierarchicznych strukturach. Czy to że jest np. wójt czy burmistrz i marszałek czy prezydent też wg Ciebie nie pozostawia miejsca na poszanowanie równej godności osób? Dobry ojciec pragnie widzieć swoje dzieci coraz bardziej samodzielnymi, dobry Bóg nie jest chyba w tym względzie gorszy od ziemskich dobrych ojców. Natomiast ojcostwo przełożonych w hierarchii "duchowieństwa" jest elementem mentalnego uzależnienia. Przełożeni pilnują, by żaden z podwładnych nie zaczął zbyt samodzielnie myśleć i by nie podważał pozycji przełożonych. To parodia dobrego ojcostwa. Znowuż prymitywna propaganda antykatolicka :-( Wiesz ~Aragorn, zastanów się nad tym co robisz, bo czytając Ciebie nie trafiłem jeszcze na ani jeden ślad samodzilnego myślenia, wszystko co wypisujesz to objawy akurat Twojego mentalnego uzależnienia od schematów wtłaczanych przez przełożonych...
A
Aragorn
6 kwietnia 2010, 10:06
Jeśli brak dowodu zarówno na to, że Paweł apostoł miał żonę, jak i na to, że jej nie miał, to znaczy, że brak w tym względzie wiedzy. I nie powinno się udawać, że owego braku wiedzy nie ma. Przymusowy celibat narusza wolność i godność celibatariuszy. Pod pretekstem lepszej służby dla Boga, czyni się z nich bardziej poddanych ziemskim przełożonym. Ludzie posiadający władzę religijną nieraz nadużywali jej i imienia Boga, by swoje osobiste poglądy przedstawiać jako wolę niebios. Jezus wyraźnie zakazywał przysięgania, a hierarchia rzymska łamie ten zakaz, żądając przysięg lojalnościowych od wstępujących w szeregi "duchowieństwa". Przysięgi, celibat, uzależnienie finansowe, służbowe, duchowe, stała kontrola czyni z "duchownych" niemal własność ich przełożonych. Gdzie jest w systemie hierarchicznego podporządkowania duchowieństwa miejsce na poszanowanie równej godności osób? Dobry ojciec pragnie widzieć swoje dzieci coraz bardziej samodzielnymi, dobry Bóg nie jest chyba w tym względzie gorszy od ziemskich dobrych ojców. Natomiast ojcostwo przełożonych w hierarchii "duchowieństwa" jest elementem mentalnego uzależnienia. Przełożeni pilnują, by żaden z podwładnych nie zaczął zbyt samodzielnie myśleć i by nie podważał pozycji przełożonych. To parodia dobrego ojcostwa.
6 kwietnia 2010, 09:05
O, coś mi przeskoczył wątek, sorki.
6 kwietnia 2010, 09:04
Kemot: tak jak napisałam - interpretując Pismo Święte poza Kościołem narażasz się na błądzenie. Św. Paweł był, w naszym rozumieniu biskupem - miał władzę apostolską i ją przekazywał przez nakladanie rąk. Z pism św. Pawła nie wynika, ani to, że kapłan musi mieć żonę, ani konieczność celibatu. Owszem w liście do Tytusa i do Tymoteusza pisze o tym, że biskupem może zostać mąż jednej żony (słowo jednej jest tu ważne), ale też w innym miejscu usilnie zachęca do celibatu, w którym sam żył (1 Kor 7). Gdyby Kościół nie mógł ustalić dyscypliny celibatu, to by nie ustalił. Ale mógł i rozeznał, że to będzie dobre. Miej zaufanie do Kościoła. To Kościół jest filarem i podporą prawdy. Nie Biblia, nie ten, czy inny biblista, ale Kościół. 171 Kościół, który jest "filarem i podporą prawdy" (1 Tm 3, 15), zachowuje wiernie "wiarę raz tylko przekazaną świętym" (Jud 3). To Kościół zachowuje pamięć o słowach Chrystusa, to on przekazuje z pokolenia na pokolenie wyznanie wiary Apostołów. Jak matka uczy dzieci mówić, a przez to rozumieć i komunikować się, tak Kościół, nasza Matka, uczy nas języka wiary, by wprowadzać nas w rozumienie i życie wiary. (Katechizm Kościoła Katolickiego)
J
jarucha
5 kwietnia 2010, 23:16
I jeszcze jedno - do jurka Pozdrowienia dla owych księży z wymienionej rpzez ciebie parafii. Oby tak było jak najdłuzej. Małostkowość, pychę, ukladziki, deptanie ludzi, które ja poznałam nie ma chyba za wiele wspolnego z ta praca która ty chwalisz. Przyjmij do wiadoomsc że i taka istnieje. Ale - jak wczesniej napisałam - pycha nie pozwala spojrzeć na siebie inaczej. Sama tez byłam taka jak ty, ale dziś wiem, ze za bliski kontakt, zbyt otwiera oczy i w sumie to gorycz pozostaje. No ale cofnąc się już tej wiedzy nie da. Nie ma idealnego rozwiązania ani na celibat ani na jego zniesienie. Zawsze bedzie jakieś "ale". Ja bym się raczej przyjrzała temu jakich duchownych "hoduje" sie w seminariach. jakie cechy sie hoduje. Powtarzam: czemu służy kształtowanie duchownych jako istot wyższego rzędu ? a tak jest i nie powinno być. Moze gdyby nie mieli tegoż poczucia, to moze i nie czuliby się tak bezkarni, a co za tym idzie nie popełniali by chociażby czynów o ktorych trąbi pól swiata ostatnio. To poczucie że się ejst kimś lepszym, bez ograniczeń, powoduje bezkarność. Czy to w tych skrajnych przypadkach czy chociażby w kiedy się wyrzuca katechete, koscielnego bądź inego organiste na zbity łeb, bo akurat chce sie pieniazki dać nowoprzybyłemu wikaremu. Albo praca bez ubezpieczenia z "Bóg zapłać". To tego ludzie nie potrafią zdzierżyć. A celibat to sprawa wtórna w dyskusji.
J
jarucha
5 kwietnia 2010, 23:10
mozi - Kłania sie czytanie ze zrozumieniem. nie wiem o co ci chodzi, jakies moje zdania z kontekstu wyrwane i przekręcone; piszę o tym samym co ty więc proszę cie - "nie noś drzewa do lasu" Co do osądzania, to zgadzam sie. Tylko gdybyśmy milczeli na "temty rózne" to nikt nikogo by nie skrytykował i nie ruszył z miejsca. Kółka wzajemnej adroacji to nie dla mnie. Mówie co widzę, co zaobserwowałam a ile ma to z osądzaniem wspolnego, to juz Pan Bóg wie. Przy okazji - osądzaniem ludzi to wspomniani księża najpierw sie zajmują. Ajesli się krytykuje tych ktorzy sami krytykują i to w sposob niewybredny - to jest osądzanie ? Yurek czy Jurek (niejaki) nie rozśmieszaj mnie :)))) skończyłam studia teologiczne, katechizowałam 15 lat, praca w innej instytucji kościelnej, kontakt zarówno z duchwnymi niższego szczebla jak i 'pupuratami" znam ksieży z różnych placówek w Polsce (Małopolska, DolnySlask, Pomorze, rzym również) - jakeiś smieszne argumety że nie podałam konkretnych parafii A JAK TY SOBIE WYOBRAżASZ ? że je podam i nawiska księży też ??? :)))) Jakimś taktem się jeszcze odznaczam. Rozumiem że jesteś wojującym ideowcem i w sumie chwała Ci za to. Brakuje odważnych. Widocznie jednak nie doświadczyłeś  nic co by złamało ci ducha, wiec dziękuj Bogu za tę łaskę, ale i przy okazji trochę pokory by się przydało. Nie wiesz, nie poznałeś - nie mów. Obrona Kościoła się przyda zawsze, nie rozumiem jednak tej niemożności przyjęcia do wiadomosci że sa nie tylko tacy jakich ty znasz. Każdy kij ma dwa końce, i nie mówmy tylko o jednym, politycznie poprawnym.
L
leszek
5 kwietnia 2010, 19:49
"Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie". Powyższa rada jest adresowana do kawalerów i wdowców. A autor rady? Można się domyślać, że pisząc radę nie był w związku małżeńskim. Ale nie znaczy to, że nigdy nie miał żony. Radził nie tylko kawalerom, ale i wdowcom, sam też mógł byc wdowcem. Napisał "jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie". Jak sam przyznajesz, z w/w można się domyślać, że św. Paweł nie miał żony Oczywiście że wyłącznie sam w/w tekst nie oznacza jeszcze, że św. Paweł nigdy nie miał żony. Ale żadne inne miejsce nie daje najmniejszych powodów by sądzić że św. Paweł kiedykolwiek był żonaty. Ciągle w drodze, ciągle w biegu, wielokrotnie uciekał przed prześladowcami - i to miałyby być warunki do zakładania rodziny? Z różnymi osobami podróżował, mieszkał w różnych miejscach - ale nigdy z żoną? To nawet nie byłoby w jego stylu, gdyż zawsze szedł na całość, wpierw jako Szaweł gorliwie tępiący chrześcijan, a potem jako Paweł, równie gorliwie głoszący Jezusa zmartwychwstałego. Ani jedno zdanie z Biblii nie daje podstaw do sądzenia że Paweł miał żonę! Któż wie, czy autor rady w jakiś czas po jej napisaniu nie doszedł do wniosku, że już nie potrafi zapanować nad sobą i że zgodnie z własną radą wstąpił w związek małżeński (pierwszy lub ponowny)? Oj ~Aragorn, sam domagasz się aby nie traktować Cię poważnie... Takim pseudo-filozoficznym stwierdzeniem 'a któż wie co było potem' można wszystko udowodnić. Nie masz absolutnie żadnych podstaw by twierdzić że Paweł był kiedykolwiek żonaty, wręcz to co sam Paweł napisał stwierdził dość wyraźnie informuje że był kawalerem, więc filozofujesz: a któż wie czy nie zmienił zdania... Ale jak w liście do Tymoteusza mówi że biskup powinien być wzorcem więc m.in. powinien mieć jedną żonę, to już jakoś nie filozofujesz: a któż wie czy nie zmienił w przyszłości zdania i nie pozwolił mieć więcej żon albo kategorycznie zakazał wyświęcania żonatych, lecz dogmatycznie twierdzisz że Paweł jednoznacznie wymagał aby biskupi byli żonaci... Tak więc nie przedstawiono dowodu na bezżenność Pawła przez całe jego życie. Mógł być żonaty przed udzieleniem rady lub później. A nóg ile miał? Cztery? Bo też nie przedstawiłeś dowodu że miał dwie... Odwracasz kota ogonem domagając się dowodu na bezżenność, bo to Ty powinieneś przedstawić dowód na jego ożenek, a nie masz najmniejszego dowodu że był żonaty!. Cały NT świadczy o tym że nie miał żony! Tępił chrześcijan jako młodzieniec (przy kamienowaniu św. Szczepana był młodzieniec zwany Szawłem), nie mógł być więc żonaty. Pojechał tępić chrześcijan do Damaszku również jako kawaler, spotkał pod Damaszkiem Jezusa i nawrócił się również jako kawaler. Potem jako kawaler zaczął gorliwie głosić Jezusa aż Żydzi chcieli go zamordować, a trafiwszy pod sąd, skorzystał z rzymskiego obywatelstwa i wywieziono go do Rzymu również jako kawalera. Potem apostołował wśród pogan również jako kawaler. Wreszcie listy do Koryntian również pisał jako kawaler. I żaden z fragmentów biblijnych nie pozwala podejrzewać że Paweł się ożenił!
A
Aragorn
5 kwietnia 2010, 18:24
"Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie". Powyższa rada jest adresowana do kawalerów i wdowców. A autor rady? Można się domyślać, że pisząc radę nie był w związku małżeńskim. Ale nie znaczy to, że nigdy nie miał żony. Radził nie tylko kawalerom, ale i wdowcom, sam też mógł byc wdowcem. Napisał "jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie". Któż wie, czy autor rady w jakiś czas po jej napisaniu nie doszedł do wniosku, że już nie potrafi zapanować nad sobą i że zgodnie z własną radą wstąpił w związek małżeński (pierwszy lub ponowny)? Tak więc nie przedstawiono dowodu na bezżenność Pawła przez całe jego życie. Mógł być żonaty przed udzieleniem rady lub później.
L
leszek
5 kwietnia 2010, 12:53
Odczytuj więc w kontekście: św. Paweł był więcej niż biskupem, a nie miał żony. Jest jakiś dowód, że św. Paweł nie miał żony? Oj, ~Aragorn :-) A dowód na to że nie miał czterech nóg też jest wg Ciebie konieczny? ;-) Nie sądzisz, że raczej należałoby dać dowód na to że miał żonę? Ale niech tam... Jak myslisz, co wynika z 1 Kor 7,8-9: Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąc. Nie sądzisz, że nawet to pierwsze zdanie mówi o tym że Paweł nie miał żony? I że namawiał innych aby szli w jego ślady i nie żenili się?
L
leszek
5 kwietnia 2010, 12:47
 "Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża". Jak każdy, to i biskup!!! No to może jeszcze zaczniesz dowodzić, że nie wolno być kawalerem ani wdowcem? Bo jak każdy to i kawaler i wdowiec? ;-))) Oj, ~Aragorn, widzę że jednak nadal nie czytasz i nie słuchasz, ale tak manipulujesz tekstem by dowodzić to co Ci pasuje... Zacytowałem z kontekstem aby było widać sens, a Ty i tak usunąłeś to co istotne, byle tylko dowodzić swojego... Św. Paweł jednoznacznie i obrazowo tłumaczył, że jak ktoś ma żonę to stara się przypodobać żonie i zabiega o sprawy tego świata. I w związku z tym, że dla królestwa niebieskiego jest lepiej aby pozostawać bezżennym. Tyle że jeśli ktoś miałby płonąć to lepiej jest być w małżeństwie. Dość obrazowo powiedział to w 1 Kor 7,8-9: Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąc. Nie chce mi się wierzyć, że Ty z tego wszystkiego zrozumiałeś że wszyscy mają się żenić... bardziej prawdopodobne wydaje mi się że zwyczajnie usiłujesz zmanipulować tekst biblijny...
A
Aragorn
5 kwietnia 2010, 12:03
Odczytuj więc w kontekście: św. Paweł był więcej niż biskupem, a nie miał żony. Jest jakiś dowód, że św. Paweł nie miał żony?
A
Aragorn
5 kwietnia 2010, 12:01
 "Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża". Jak każdy, to i biskup!!!
Jadwiga Krywult
5 kwietnia 2010, 10:32
Ważną zasadą podczas czytania Pisma św. jest odczytywanie fragmentów w większym kontekście. Za pomocą tekstu wyrwanego z kontekstu można udowodnić wszystko. Odczytuj więc w kontekście: św. Paweł był więcej niż biskupem, a nie miał żony. Z Twojego wywodu wynika, że św. Paweł  innym stawiał większe wymagania niż sobie -napisałeś: 'Kawalerowi byłoby trudno wypełnić oczekiwania św. Pawła...'
L
leszek
4 kwietnia 2010, 23:57
"Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" (1 Tm 3,1-5). "Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami". (1 Tm 3,12) Powyższe fragmenty mówią o tym, że wg św. Pawła biskupów i diakonów należało wybierać m.in. w oparciu o ocenę ich postawy jako mężów i ojców. Rodzina biskupa i diakona miała być prawdopodobnie wzorem dla innych rodzin w danej wspólnocie a sam biskup i diakon wzorem dla mężów i ojców. Kawalerowi byłoby trudno wypełnić oczekiwania św. Pawła...  Najwyraźniej jesteś ślepy i głuchy, widzisz i słyszysz tylko to co masz zakodowane i nic innego do Ciebie nie dociera... Po raz kolejny mówię Ci że biskupów czy diakonów wybierano spośród osób już dojrzałych i ustabilizowanych, a więc nie spośród młokosów. A tacy mężczyźni z reguły byli już żonaci. Musiały to być osoby mające pewien autorytet, i całkiem logiczne jest że oceniano tych ludzi na podstawie ról które pełnili. Nie oznacza to jednak że każdy z kandydów musiał pełnić wszystkie te role. Ważną zasadą podczas czytania Pisma św. jest odczytywanie fragmentów w większym kontekście. Za pomocą tekstu wyrwanego z kontekstu można udowodnić wszystko.  Ano właśnie... A nigdy nie mówiono Ci o tym co napisał św. Paweł w swoim pierwszym liście do Koryntian? Św. Paweł wręcz zachwala tam bezżenność jako pożądany stan, a zawieranie małżeństw uznaje jako sposób rozwiązywania problemów z popędem: 1 Kor 7,1-2: Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą. Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża. A dalej dodaje jeszcze 1Kor 7,32-34: Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Czy wg Ciebie logicznym jest wymagać od biskupa czy prezbitera aby wikłał się zawierając małżeństwo i potem zabiegał o sprawy tego świata i troszczył się aby się przypodobać żonie?
L
leszek
4 kwietnia 2010, 23:39
@leszek  Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami Przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem i powiedz jak kawaler ma dobrze rządzić dziećmi i własnym domem. Zamiast wyrywać zdania z kontekstu sam przeczytaj że zrozumieniem to co napisałem. Cytat z kontekstem brzmi (Tm 3,2-5): Biskup wiec powinien byc nienaganny, maz jednej zony, trzezwy, rozsadny, przyzwoity, goscinny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? I bynajmniej nie widzę tutaj wymagania aby biskupami byli wyłącznie żonaci. Gdyby chodziło o to że biskup ma mieć żonę, to byłoby powiedziane właśnie że ma mieć żonę, a nie że ma być mężem jednej żony. Ja napisałem dlaczego uważam że należy rozumieć tak a nie inaczej i jak byłoby napisane gdyby chodziło o to co Ty twierdzisz. Powiedz mi więc dlaczego Ty interpretujesz tak a nie inaczej, i jak byłoby wg Ciebie napisane gdyby chodziło o to że nie może mieć więcej niż jednej żony i że ma to być żona na stałe a nie zmieniana na kolejne. Powtarzam, biskupami nie wybierano młokosów ale mężczyzn ustabilizowanych życiowo, a więc z reguły żonatych. Nie było wymogu, że biskup musi być żonaty, ale skoro byli to dojrzali, ustabilizowani życiowo mężczyźni, a więc z reguły już żonaci, to musieli to być mężowie jednej żony (bigamia czy nietrwałe małżeństwa były wykluczone). A w wymogu umięjętnego stanięcia na czele własnego domu nie chodziło bynajmniej o to jak sprawnie radzili sobie choćby z prowadzeniem rachunków domowych ale o to jakie swoje cechy przy tym objawiali. Bo jakie cechy objawia człowiek w swoich aktualnych zadaniach, takie cechy będzie prezentował w kolejnych. Rozumiem że może Ciebie ten tekst nie przekonywać, zwłaszcza jeśli wmówiono Ci że tekst mówi co innego niż mówi i jesteś wrogo nastawiony do Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Ale jesli chcesz być uczciwy, to nie możesz twierdzić że tekst w sposób oczywisty nakazuje mieć żonę a to co mówią katolicy jest nieprawdą...
SA
szukajcie a znajdziecie
4 kwietnia 2010, 23:03
Cytat z 1Tm mówi tylko tyle, że jeżeli ktoś nie umiał rządzić tym czym rządził dotychczas, to nie jest odpowiednim kandydatem na biskupa. Nie wynika z tego, że 'obowiązkowym testem na biskupa' jest posiadanie domu i rodziny. Nie ma tam słowa "tym, czym rządził". Jest o rządzeniu dziećmi i domem. Nie poprawiaj Biblii. 
SA
szukajcie a znajdziecie
4 kwietnia 2010, 23:00
"Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" (1 Tm 3,1-5). "Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami". (1 Tm 3,12) Powyższe fragmenty mówią o tym, że wg św. Pawła biskupów i diakonów należało wybierać m.in. w oparciu o ocenę ich postawy jako mężów i ojców. Rodzina biskupa i diakona miała być prawdopodobnie wzorem dla innych rodzin w danej wspólnocie a sam biskup i diakon wzorem dla mężów i ojców. Kawalerowi byłoby trudno wypełnić oczekiwania św. Pawła... Ważną zasadą podczas czytania Pisma św. jest odczytywanie fragmentów w większym kontekście. Za pomocą tekstu wyrwanego z kontekstu można udowodnić wszystko. 
Jadwiga Krywult
4 kwietnia 2010, 22:55
Cytat z 1Tm mówi tylko tyle, że jeżeli ktoś nie umiał rządzić tym czym rządził dotychczas, to nie jest odpowiednim kandydatem na biskupa. Nie wynika z tego, że 'obowiązkowym testem na biskupa' jest posiadanie domu i rodziny.
N
nikt
4 kwietnia 2010, 22:20
 @leszek Wyrzuć z tych dwóch cytatów słowa "mąż jednej żony" i powiedz uczciwie, czy zmienił się sens.
CZ
czytanie ze zrozumieniem
4 kwietnia 2010, 22:13
@leszek  Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami Przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem i powiedz jak kawaler ma dobrze rządzić dziećmi i własnym domem.
L
leszek
4 kwietnia 2010, 22:04
A na czym Ty opierasz te swoje przekonanie? Czy może gdzieś w Biblii jest napisane że biskupem powinien być tylko żonaty? Czy tylko Twoje autorytety orzekają że powinien być żonaty, ale w żaden sposób tego nie uzasadniają? Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" (1 Tm 3,1-5).  "Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami". (1 Tm 3,12) Oj szukajcie a znajdziecie... przede wszystkim czytajcie ze zrozumieniem treści... ~Aragorn mówił o rzekomym przekonaniu że biskupem powinien być tylko żonaty, no to zapytałem się go skąd to wziął że biskupem powinien być tylko żonaty. Oczekuję więc cytatów stwierdzających że biskupem powinien być tylko żonaty. Więc cytaty mówiące o tym że ma to być mąż jednej żony bo to zupełnie co innego. Oznacza to że gdyby miał dwie czy trzy żony to i tak nie mógłby zostać biskupem pomimo że był żonaty. Biskupami nie wybierano młodzieńców wchodzących w życie. Byli to już dojrzali mężczyźni, ustabilizowani życiowo, a więc z założenia żonaci. Ale ponieważ w ówczesnym społeczeństwie małżeństwa były niekoniecznie monogamiczne, a małżeństwa były niekoniecznie nierozerwalne to warunkiem zostania biskupem było posiadanie jednej żony, jednej i tej samej, a nie kolejnej. Nie był to jednak zakaz zostania biskupem dla kawalerów! Powinno być dość logicznym i oczywistym, że gdyby chodziło o to, że aby zostać biskupem to należy być koniecznie żonatym , to powiedziane byłoby że biskup ma mieć żonę, a nie że ma być mężem jednej żony. Ale nawet jeśli to nie jest dla kogoś takie oczywiste, to powinien przynajmniej uczciwie przyznać, że w/w cytaty wcale nie mówią w sposób jednoznaczny o tym że biskupi czy księża muszą być żonaci i będąc uczciwym nie można tak twierdzić.
A
acidechlorique
4 kwietnia 2010, 21:31
"60 proc. Belgów deklaruje się jako katolicy, ale tylko 12 proc. z nich chodzi w niedzielę do kościoła." W takim razie (co najwyżej) co piąty "katolik" to katolik. W takim razie (co najwyżej) 15% katolików popiera zniesienie celibatu. A krytykowałem obowiązkową maturę z matematyki...
A
acidechlorique
4 kwietnia 2010, 21:30
"60 proc. Belgów deklaruje się jako katolicy, ale tylko 12 proc. z nich chodzi w niedzielę do kościoła." W takim razie (co najwyżej) co piąty "katolik to katolik". W takim razie (co najwyżej) 15% katolików popiera zniesienie celibatu. A krytykowałem obowiązkową maturę z matematyki...
SA
szukajcie a znajdziecie
4 kwietnia 2010, 21:19
A na czym Ty opierasz te swoje przekonanie? Czy może gdzieś w Biblii jest napisane że biskupem powinien być tylko żonaty? Czy tylko Twoje autorytety orzekają że powinien być żonaty, ale w żaden sposób tego nie uzasadniają? Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" (1 Tm 3,1-5).  "Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami". (1 Tm 3,12)
L
leszek
4 kwietnia 2010, 20:36
Oj ~Aragorn, widzę że lubisz wygłaszać swoje monologi ale jak Ci się pokazuje ich bzdurność to podkulasz ogon i znikasz... Człowiek zobowiązujący się do celibatu i nawet trwający w nim nie staje się przez ten fakt lepszy od ludzi, którzy do celibatu nie zobowiązali się. Masz rację, że nikt nie staje się lepszy przez sam fakt celibatu. Ale czy ktoś twierdzi że jest inaczej? Dyskutujesz sam ze sobą aby sprawić wrażenie że to chrześcijanie tak uważają? Chrześcijanom często mylą się reguły obrzędowe z zasadami moralnymi. Nie podejmuję się orzekania czy często czy nie często bo napewno i wśród chrześcijan mogą być i tacy którym to się będzie mylić. Ale to nie jest bynajmniej cecha znamienna dla chrześcijan. Przestrzeganie reguł obrzędowych, przykładowo celibatu nie musi przekładać się na wysoki poziom moralny. Co więcej, nadmierne przywiązanie do obrzędowości nieraz odbywa się kosztem troski o bliźnich i własną osobę. Oczywiście masz rację. Tyle że co to ma do rzeczy? Uważasz że nieprzestrzeganie reguł obrzędowych, np. celibatu powodowałoby podniesienie tego poziomu? Rzymscy katolicy nierzadko wynoszą się ponad innych chrześcijan i chełpią się większym przywiązaniem właśnie do obrzędowości. A to już jest nieprawda... To jest zwyczajna czarna propaganda uprawiana przez różne sekty zwalczające rzymskich katolików oraz niekiedy również i przez NIEKTÓRYCH chrześcijan różnych odłamów - akcentuję, że niektórych, bo to nie np. protestantyzm tak twierdzi, ale niektórzy protestanci wyjątkowo wrogo nastawieni do katolicyzmu. A przecież przesłaniem Jezusa była odnowa moralna, a nie rewolucja obrzędowa. Oczywiście! Rewolucja obrzędowa jest typowa dla mnożących się różnorakich sekt które za wszelką cenę chcą odróżnić się od Kościoła Rz-Kat. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie tylko nie było obowiązkowego celibatu, ale nawet podziału na duchownych i nieduchownych (świeckich), bo wszyscy chrześcijanie byli po prostu chrześcijanami. To że celibat nie był obowiązkowy przez pierwsze wieki to żadna rewelacja. Nawet w w/w artykule o tym piszą. Ale stwierdzenie że nie było podziału na duchownych i nieduchownych to już zwykłe perfidnie spreparowane kłamstwo. Powtarzasz tu standardowy zestaw kłamstw rozpowszechnianych przez osoby wrogo nastawione do katolicyzmu. Rzeczywiście, wszyscy chrześcijanie byli na początku po prostu chrześcijanami. Ale to nic odkrywczego, bo i dzisiaj, wszyscy chrześcijanie są po prostu chrześcijanami. I choć już na początku wszyscy chrześcijanie byli po prostu chrześcijanami, to jednak tylko niektórzy spośród tych wszystkich chrześcijan byli apostołami. I tylko niektórzy sposród tych wszystkich chrześcijan byli ustanawianymi przez apostołów dlatych wspólnot starszymi. Jak Ci się nie podoba określenie biskup to mów: apostoł, a jak nie podoba Ci się słowo ksiądz czy prezbiter, to mów: starszy. Ale zawsze uprzedzaj słuchaczy że używasz własnego języka z samodzielnie definowanymi pojęciami. Również zamiast podziału na duchownych i świeckich możesz sobie wprowadzić jakiś własne pojęcia, byle byś był w tym komunikatywny a Twoje określenia nie były obraźliwe. Chrześcijanie, do czasów upaństwowienia chrześcijaństwa przez rzymskiego cesarza Konstantyna Wielkiego, nie tworzyli jednolitej centralnie zarządzanej struktury, a biskupi byli niezależnymi zwierzchnikami samorządnych gmin chrześcijańskich. Pierwsze wieki to dopiero tworzenie się pierwszych gmin chrześcijańskich, w dodatku dość szybko podlegających prześladowaniom. Całkiem naturalnym jest więc, że nie było żadnej sformalizowanej struktury i jej brak nie może niczego dowodzić. Zwłaszcza, że pomimo braku tej sformalizowanej struktury, to jednak biskup rzymskiej gminy praktycznie od początku cieszył się szczególnym autorytetem. Ale również i dzisiaj każdy biskup jest niezależnym zwierzchnikiem w swojej diecezji. Właśnie w początkach chrześcijaństwa, gdy rozwijało się ono mimo ostrych prześladowań, panowało przekonanie, że biskupem powinien być tylko człowiek żonaty. A na czym Ty opierasz te swoje przekonanie? Czy może gdzieś w Biblii jest napisane że biskupem powinien być tylko żonaty? Czy tylko Twoje autorytety orzekają że powinien być żonaty, ale w żaden sposób tego nie uzasadniają? Upaństwowienie chrześcijaństwa przemieniło starszyznę chrześcijańskich gmin w stan kapłański - duchowieństwo, shierarchizowane i posłuszne cesarzowi. Idea posłuszeństwa hierarchicznego wywodzi się nie z chrześcijaństwa, ale z imperium rzymskiego i to w jej myśl, papieże by umocnić swą władzę nad chrześcijanami wprowadzili obowiązek celibatu. Znowuż slogany propagandowe...
W
warszawiak
4 kwietnia 2010, 19:17
Rzymscy katolicy nierzadko wynoszą się ponad innych chrześcijan i chełpią się większym przywiązaniem właśnie do obrzędowości. A przecież przesłaniem Jezusa była odnowa moralna, a nie rewolucja obrzędowa. pierwsze słyszę, żeby podstawą chwały była obrzędowość.... oczywiśćie poprawne i ładne obrzedy są wazne - świadczą o powaznym traktowaniu sprawy. ciekawe o co ci chodzi? czyżbyś był protestantem i brak ci tych obrzedów?
W
warszawiak
4 kwietnia 2010, 19:13
to,ze jakas część chce zebym cos robił? czy to ma byc wyznacznik? kiedyś to się nazywało sąd skorupkowy i do niczego sensownego nie doprowadziło. przykładem jest skazanie Sokratesa. opinia publiczna nie może być wyznacznikiem standardów etycznych
A
Aragorn
4 kwietnia 2010, 19:01
Człowiek zobowiązujący się do celibatu i nawet trwający w nim nie staje się przez ten fakt lepszy od ludzi, którzy do celibatu nie zobowiązali się. Chrześcijanom często mylą się reguły obrzędowe z zasadami moralnymi. Przestrzeganie reguł obrzędowych, przykładowo celibatu nie musi przekładać się na wysoki poziom moralny. Co więcej, nadmierne przywiązanie do obrzędowości nieraz odbywa się kosztem troski o bliźnich i własną osobę. Rzymscy katolicy nierzadko wynoszą się ponad innych chrześcijan i chełpią się większym przywiązaniem właśnie do obrzędowości. A przecież przesłaniem Jezusa była odnowa moralna, a nie rewolucja obrzędowa. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie tylko nie było obowiązkowego celibatu, ale nawet podziału na duchownych i nieduchownych (świeckich), bo wszyscy chrześcijanie byli po prostu chrześcijanami. Chrześcijanie, do czasów upaństwowienia chrześcijaństwa przez rzymskiego cesarza Konstantyna Wielkiego, nie tworzyli jednolitej centralnie zarządzanej struktury, a biskupi byli niezależnymi zwierzchnikami samorządnych gmin chrześcijańskich. Właśnie w początkach chrześcijaństwa, gdy rozwijało się ono mimo ostrych prześladowań, panowało przekonanie, że biskupem powinien być tylko człowiek żonaty. Upaństwowienie chrześcijaństwa przemieniło starszyznę chrześcijańskich gmin w stan kapłański - duchowieństwo, shierarchizowane i posłuszne cesarzowi. Idea posłuszeństwa hierarchicznego wywodzi się nie z chrześcijaństwa, ale z imperium rzymskiego i to w jej myśl, papieże by umocnić swą władzę nad chrześcijanami wprowadzili obowiązek celibatu.
Jurek
4 kwietnia 2010, 15:20
roy87, dotknąłeś istoty problemu. Odpowiedź jawi się jedna. Ci tzw obrońcy KK, zatroskani o jego przetrwanie w świecie w istocie rzeczy nie mogą się pogodzić z ty, że Kościół trwa i będzie trwał. Niejaka jarucha podpiera się znajmomością wielu księży, tego środowiska, ale mówi takimi ogólnikami i od razu próbuje się zabezpieczyć, żeby nikt nie podważył jej wiarygodności. A ja zapraszam do konkretnego kościoła - Matki Bożej Królowej Polski w Lublinie i podaję przykład wspaniałych tam pracujących kapłanów.
R
roy87
4 kwietnia 2010, 14:36
Po pierwsze dlaczego pyta się tych, których to niedotyczy? (na ten temat powinni wypowiadać sie księża). Po drugie dlaczego ich tak bardzo interesuje ten temat, skoro nie chodzą do kościoła? I po trzecie dlaczego nazywają się  katolikami, skoro ich życie o tym nie świadczy?
D
DNA
4 kwietnia 2010, 12:49
Jak tu dyskutować, skoro ten artykuł to jeden wielki przekręt, w ktorym roi sie od nieścislości na temat celibatu. Prosze podać rzetelne informacje dotyczące tradycji celibatu to wtedy pogadamy! jak mozna o czymś dyskutować czy nad czymś głosować skoro nic na ten temat nie wiemy! 73% opowiada się... to jakaś kpina, skroro 12% żyje sakramentalnie w Kościele. La Soir nie popisuje się jako periodyk!
C
chris
4 kwietnia 2010, 09:49
Co na to sami "zaintresowani"? Skoro i tak większość w Belgii nie chodzi do kościoła nawet na niedzielną mszę św., to niby dlaczego chcą decydować za kapłanów czy kandydatów. Argument, że celibat hamuje liczbę powołań jest śmieszny. Wystarczy popatrzeć na kościoły protestanckie, np. Kościół anglikański.
W
wikary
4 kwietnia 2010, 00:00
 kochac biskupa allbo prowincjala... oni tylko na to czekaja... a Kosciol? zostawmy, to problem marginalny... aby tylko ktos przeszedl z taca... przeciez milosc do biskupa czy prowincjala musi przybrac konkretny wymiar... taca jest przeznaczona.... na to... i na tamto... a najlepiej na Kwiaty do Bozego Grobu w Jerozolimie..... tylko kto je tam zawiezie...? ks.biskup czy ekonom? to jest dopiero dylemat...!
3 kwietnia 2010, 20:10
Od kiedy statystyka ma kierować Kościołem?
M
mozi
3 kwietnia 2010, 18:58
Jarucha, nie sądzcie byście sami nie zostali osądzeni. Celibat opcjonalny czas wprowadzić. Teksty na temat płacenia przez parafian na rzecz żon i dzieci włóżmy sobie w dzisiejszych czasach między bajki. Księża - pensja, żony do pracy. Naprawde to dla Ciebie taki problem?
S
sisi
3 kwietnia 2010, 18:40
Polska: ja też nie chce obowiązkowego celibatu.
J
jarucha
3 kwietnia 2010, 17:00
(CD.) Głosu ludzi się nie bierze pod uwagę.Nie chodzi o ustalanie dogmatów.Ale odkąd to w jakimkolwiek organizmie głowa lekceważy ciało? Bez ciała nie istnieje.Tkwienie w pojeciu wybrania- BEZ POKORY- nieuchronnie prowadzi do AROGANCJI.A to-jak powtarzam- ludzi boli i nie będą tego tolerować.Uznaje sie kapłaństwo za wyższe i lepsze od małżenstwa a to niedopuszczalne.Stworzenie "do wyższych rzeczy to nie wywyższanie się. Ale ponieważ PYCHA jest ulubionym grzechem szatana ;) to ci którzy jej podlegają sa tak zaślepieni, ze atak na pyche odbierają zawsze jako atak na Chrystusa.A może raczej na siebie? Próżność nie znosi jak sie ją dźga pod pachę i podsuwa lustro.Kapłani- BADZCIE WIARYGODNI a bedziecie miec wiernych.Naprawdę wiernych.Takich którzy beda z wami życ dla Chrystusa. Nie jestescie tacy, choć lubicie o sobie tak mysleć.Albo pietnować ludzi obłudnie za brak pokory.Nie gorszcie innych-arogancją, wywyższaniem się, obietnicami bez pokrycia, używaniem ludzi, stawianiem sie na piedestale a raczej na głowach zdeptanych ludzi.Chrystus tak nie robił.Dlatego był wiarygodny.Życzę wam pokory celnika a nie bezczelności faryzeusza.Czyz Chrystus nie mówił uczonym w Piśmie: "biada"? I nie karcił tak za obżarstwo nawet czy pijaństwo ale za to że "WKłADACIE CIEZARY NA RAMIONA LUDZI, A SAMI ICH NIE NOSICIE..." Stad właśnie głosy ludzi o celibacie.
J
jarucha
3 kwietnia 2010, 16:53
(CD.) Jaskrawym przykładem jest wspomniana pedofilia i fakt jej ukrywania,brak skruchy (ktora notabene jest wymagana przez nich od wiernych).Człowiek po święceniach nie staje sie automatycznie człowiekiem o zintegrowanej osobowości.Często widać tę niedojrzałość mimo wieku, pogłębiający się egoizm.Łaska wybrania nie niweluje ludzkich zachowań, emocji i potrzeb.Z jednej strony wielu kapłanów uwaza i kaze uważać siebie za istotę o wyższym statucie moralnym, społecznym,a drugiej strony w razie upadku (co jest oczywiste) brak pokory i nazywanie owego upadku jako albo z winy ludzi albo usprawiedliwanie się że „przecież też jestem człowiekiem słabym” No to albo–albo.Należałoby się określić - albo jestem aniołem, wyższym bytem duchowym i taki jestem na co dzień, dobry i święty, albo jestem z ludem, dzielę jego los, mam dystans do siebie i pokorę i nie udaje ze jestem lepszy.Zwyczajnie SŁUZE.Bo tym ma być podobno kapłaństwo.Służbą na wzór Chrystusa. Wielu zwraca uwagę raczej na narosłe przywileje i korzyści z tego tytułu niż realna służbę.A ludzie tego nie akceptują.Nie chca być pomiatani, ośmieszani, nie chcą aby im łamać ducha, nazywać bezbożnikami (sam Jezus tego zakazał).Żeby cokolwiek dotarło lub zmieniło się to nie wiem–należałoby od razu tezy przybić do drzwi kościoła?
J
jarucha
3 kwietnia 2010, 16:40
CD.Wykorzystywanie prostego oddanego katolika jest nagimnne.Wracajac do sedna: kapłan przez wielu (niestety ludzie sami rozpieszczają ksieży pochlebstwam i służalczością, wiec to rownież wina wspólnoty) i przez siebie samego postrzegany jest jako BYT WYżSZEGO RZĘDU.A z tym nikt normalny nie moze sie zgodzić. Bo nie jest to byt ontologicznie wyższy.To przeczy Ewangelii. A tak sie księża zachowują co ludzi doprowadza do wściekłosci.Niech wreszcie ktoś obiektywnie to pojmie.Ja wiem że to nie do zaakceptowania przez duchowieństwo.Widać to po tym że pedofilie zamiatano pod dywan, doprowadzajac do eskalacji deprawacji przez dziesiatki lat. Zatem stanowisko ze "jestem taki jak inni", napewno nie lepszy - nie bedzie przyjeta do wiadomosci przez ksiedza nigdy.Choć nie wyobrażam sobie żebym jako wspólnota miala utrzymywać dzieci i żonę kapłana, to trzeba sobie jasno powiedzieć ze celibatariusz w wymiarze emocjonalno-seksualnym przestaje sie rozwijać (od momentu seminarium), nikt mi nie wmówi ze wiedzą na czym polega życie w malzeństwie, kompromis, troska o dzieci, ich wykształcenie, bliskosć, intymnosć - a o znajomosci tego mówią jako "eksperci".Służy temu pewien rodzaj "skoszarowania" od seminarium, wiezy lojalnosciowe,brak otwartosci na to że 90% ludzi moze myśelć inaczej, a skoro mysla to znaczy ze mysla źle.Chcę powiedzieć że księża sami zarabiaja na swoją niewiarygodność.
J
jarucha
3 kwietnia 2010, 16:31
(CD.) Najgorszym grzechem jest podobno grzech przeciwko nadziei.Nadziei nie tylko nie otrzymałam w Kosciele od Bożych namiestników, ale wiecej powiem: takiego poniżenia nie doznałam nigdzie indziej.Znowu podniosas sie głosy ze nadziei w Bogu się szuka...Owszem, ale "cokolwiek uczynicie..."itd Czy Jezus nie powiedział ze w bracie swoim mamy szukać Jego samego? a co z tymi ktorzy uważaja sie za drugiego Chrystusa? Pijanstwo, obżarstwo, folgowanie zmysłom - jakiego byłam świadkiem(widziałam to bo niestety jako osoba "blizej" byłam wprowadzana w taki styl zycia,obserwacjami bardziej niż uczestnictwem), to nie wszystko. Na szczęscie sie z pedofilia i molestowaniem nie zetknęłam osobiscie, chwała Bogu.Ale znam osoby które propozycje otrzymywały przy spowiedzi.Do czego zmierzam ? No cóż... Kapłani niestety mają jedno myslenie o sobie, dlateg celibat bedzie bardziej broniony niż dogmat. Otóż idea celibatu stała się podstawą wizji duchownego jako istotny niemal anielskiej. Dlatego "wolno wiecej" takiemu komuś. Nie chodzi o jednego księdza, ani o jedną sytuację. Jakies dziwne serie przypadków (?), może spowodowane tym ze z jednej strony byłam "pod reką' i widziałam i słyszałam, a z drugiej strony nie byłam nikim liczacym się w rachukach, to i mozna mnie było zdeptać tylko za to ze "wiem" o czymś.
J
jarucha
3 kwietnia 2010, 16:26
Witam, nie spotkałam ksiedza który by obiektywnie spojrzał na ptania ludzi o celibat. Niestety. Proszę wybaczyć ale znam to środowisko, i moja wiara została mocno nadszarpnięta, "dzięki" obserwacjom, i to dogłębnym (zeby nei watpliwosci ze zmyślam, zresztą jak to chce to oceni, ja wiem co mówię). Jest takie powiedzenie, ze ludzie wszytko wybaczą ksiedzu, alkohol, kobiety, hazard, różne inne hmmm słabosci ale ejdnego nie: zdzierstwa. Ja doałabym jeszcze jedno - zaowno z moich przemyśleń (wieloletnich, ponieważ ejstem osbą pwoeidzmy ze dojrzała ;) - oprócz zdzierstwa ludzie nie porafią znieśc tego, czego skiędzu nie wolno - bo nie o takiej służbie mówił Chrystus w Wieczerniku, umywając nogi: ZADZIERANIA NOSA. Traktowania ludzi jako istot o mniejszej inteligencji, umysłowo i duchowo gorszych. Abstrahując od tego że głosy przeciwko celibatowi, podniosły sie w zwiazku z pedofilią, i że należy zorzumieć podłoże owych głosów, to darcie nosa jest czymś czego ludzie neinawidzą, zwłaszcza od kogoś kto powinien podnosić. oczywiście zaraz mnie tu zakrzyczą głosy że nie znam wszytkich księży. Bardzo proszę z góry darować sobie te komentarze, bo to oczywiste ze nie znam, ale znam baaaardz wielu. I powiem szczerze - nei chcę już znać.
Grażyna Urbaniak
26 stycznia 2010, 12:51
 Kapłaństwo to oddanie całego serca Jezusowi. Jesli się zostanie dotkniętym tą MIŁOSCIĄ, nie szuka się juz żadnej innej. I to nie moje wymysły - usłyszałam to od osoby wybierającej tę drogę w życiu.
~~
26 stycznia 2010, 12:42
Do brat-robot - wyobraż sobie bracie robocie taką sytuacje : ks. będący w związku małżenskim Musi opiekować się PRZEDE WSZYSTKIM najbliższymi :żoną , dziećmi , utrzymaniem rodziny , czyli już nie jest sam ale  jest kilka osób dodatkowo - - jest odpowiedzialny przede wszystkim za rodzinę - nie tę parafialną , ale swoją najbliższą , nie jest oddany sprawom Chrystusa max. , bo odpowiedzialność wymagateraz od niego czegoś innego -Doceńmy może dyspozycyjność , oddanie , służenie w konfesjonale i całą posługę kapłanów , a nie starajmy się ich swatać   na siłę
26 stycznia 2010, 12:13
Dlaczego dobry katolik nie może popierać zniesienia celibatu wśród księży? Przecież to jest głównie administracyjne ograniczenie, mające co prawda kontekst duchowy - ale wymiar głównie ekonomiczny, prawda? Nie jest prawdą wiary ani podstawą funkcjonowania Kościoła. Czy dobry katolik to katolik, który bezkrytycznie słucha konserwatywnej hierarchii i przymyka oczy na istotne problemy w Kościele?
L
leszek
26 stycznia 2010, 10:00
Z artykułu ciekawe jest ostatnie zdanie: 60 proc. Belgów deklaruje się jako katolicy, ale tylko 12 proc. z nich chodzi w niedzielę do kościoła. Ta schizofrenia prznika też do Polski. Nie można być katolikiem i nie chodzić w niedzielę do kościoła. Czyli z matematycznego punktu widzenia tylko 12 % z owych 73% jest za zniesieniem celibatu. Ewidentnie źle policzyłeś. Założyłeś że za zniesieniem celibatu są wszyscy chodzący co niedzielę do kościoła (12%). A jesli już, to należałoby te 73% rozdzielić pomiędzy chodzących i nie chodzących, a nie wyłącznie chodzących. Ale znacznie bardziej prawdopodobne jest, że za zniesieniem celibatu są wyłącznie ci ''katolicy'' spośród nie chodzących co niedzielę do kościoła, a więc 73%  z 60-12=48% czyli ok. 35% A więc, z tych 60% Belgów deklarujacych się jako katolicy zaledwie 12% chodzi co niedzielę do kościoła (i jest za utrzymaniem celibatu), a wśród tych 48% Belgów delkarujących się jako katolicy (ale nie chodzących co niedzielę do kościoła) jest 73% za zniesieniem celibatu.
~~
26 stycznia 2010, 09:22
Ortodoksyjni katolicy ...? - to do robak 50- może po prostu katolicy , tacy normalni bez zakusów w stronę relatywizmu , i innych modnych -izmów  A , że księżom bywa trudno , że samotni? - to gdzie jest wspólnota ?, może sami się zmieńmy?
K
Kasia
26 stycznia 2010, 09:11
Do Robaka -A jak nazwać przypadłość choroby alkoholowej  męża w pełnej rodzinie, gdzie są dzieci, żona i dobry dom?A mąż zwyczajnie pije i krzywdzi rodzinę...Niekonieczie trzeba spoglądać na życie księży przez pryzmat małżeństwa! Będąc kobietą wewnętrznie dojrzałą patrzę na nich jak na ludzi.Bo nimi są.I wiem sama po sobie, że powołanie trzeba rozeznać, by czuć jego wiatr radości w sercu.Co nie oznacza, że zawsze są tylko góry radosne, czasem muszą być i doliny, w których się walczy o dobro.kapłan to przede wszystkim człowiek, to ten, który szukając Boga w życiu usłyszał Jego głos.Człowieczeństwo to potykanie się , nie jesteśmy idealni.Na szczęscie.Bo jak byłoby nam rozwijać się , wzrastać duchowo gdyby życie było li i jedynie pasmem idealności ludzkiej ?Trzeba nam żyć i smakować rzeczywistość, która jest nam dana.A jeśli gorzko smakuje pytać:czemu?Pozdrawiam, dobrego dnia :)
~~
26 stycznia 2010, 09:04
 P.S. Poza tym vox populi, vox Dei :)           ?! !? Społeczeństwa już co najmniej kilka tysięcy lat zmieniają się , Zawsze jednak wychodziło na to , że gdy vox populi głuszył vox Dei , żle na tym się wychodziło! Czysta ekonomia! Można spytać też dlaczego walczy się z celibatem tam gdzie Kościół  słabnie / przynajmniej w liczbie wiernych, bo nie mówię o Duchu tych , którzy trwają/! Może właśnie dlatego , by Kościół osłabić jeszcze bardziej! I jeszcze , księży atakuje się niekoniecznie za to jacy są , ale ŻE SĄ! ten temat jest dobry do podpuszczania jednych i "troskliwego pochylania się nad  innymi"-pytanie  o granice? 
T
Tuhanka
26 stycznia 2010, 08:29
 Dlaczego zakładasz, że modlitwy tu nie ma? Owszem, są modlitwy o powołania. Ale społeczeństwo się zmienia i Kościół naprawdę nie musi trzymać się zasad wprowadzonych w średniowieczu ze względów majątkowych, bo nie mają one uzasadnienia ani teologicznego ani moralnego. Celibat nie jest zły, ale nie oznacza to, że jest jedyną opcją. P.S. Poza tym vox populi, vox Dei :)
~~
26 stycznia 2010, 07:04
~~CHCEMY !<CHCEMY! CHCEMY!.............! a może więcej pokory ?....modlitwy...? czy wiedza , że powołania WYPRASZA się u Boga -jest szokująca ? Slub czystości to przyrzeczenie zgoda na pewną rzeczywistość Tak jak ślub w małżenstwie jest jeden i jeśli ważnie złóżony - na zawsze - co będzie dalej jeśli będziemy chodzić stale na skróty po ruchomych piaskach" 
T
Tuhanka
26 stycznia 2010, 01:07
 Mieszkam w Belgii, jestem katoliczką i jestem za zniesieniem celibatu, a raczej za wprowadzeniem jego dobrowolności. Przy czym nawet przy dobrowolnej deklaracji chęci zachowania celibatu powinna być możliwość prostego zwolnienia z tego zobowiązania, np. przez biskupa, bez konieczności odchodzenia ze stanu kapłańskiego. Co do Kościoła belgijskiego: faktycznie z moich obserwacji wynika, że dominują starsi księża, chyba jednak brakuje młodych (aczkolwiek nie mogę tego powiedzieć o mojej anglojęzycznej wspólnocie), ale jeżeli chodzi o wiernych, to przy braku tłumów jednocześnie widać większe zaangażowanie i autentyczną pobożność; to samo zresztą zaobserwowałam w Anglii, gdzie również przez jakiś czas mieszkałam i nadal często bywam. Oczywiście, z polskiej perspektywy, gdzie księży, póki co, nie brakuje, trudno pewne rzeczy dostrzec, ale przecież artykuł jest o katolikach belgijskich :)
X
XCV
25 stycznia 2010, 23:42
podobno księża są bardzo zapracowani, zbyt zajęci, by służyć kierownictwem duchowym, zajmować się młodzieżą i w ogóle być bardziej dostępnymi dla swoich parafian - TO JESZCZE ZNIEŚĆ CELIBAT ? A NIE SĄ ZBYT ZAJĘCI, BY MIEĆ JESZCZE DO TEGO WSZYSTKIEGO WŁASNE RODZINY ?
E
ela
25 stycznia 2010, 23:34
Robak, argument molestowania jest bez sensu- zdarza się często w rodzinach.
Krzysztof Pachocki
25 stycznia 2010, 23:26
Dyskusja w gronie ortodoksyjnych katolików jest jałowa i nudna, wszyscy się ze wszystkimi zgadzają, a problem jest. Wielu księży (co pokazują statystyki) chciałoby mieć rodziny. Ich samotność często prowadzi do frustracji, alkoholizmu, depresji. Nie jest oczywista prawdą, że celibat automatycznie prowadzi do otwarcia na innych i emanowania miłością na całą współnotę. Ponadto są wypadki molestowania i pedofilii (USA, Irlandia - u nas nie wiadomo). Problem jest. Każdy zdrowy mężczyzna tęskni do kobiety i nie każdy sobie z tym radzi. A ilu jest doskonałych duszpasterzy protestanckich godzących obowiązki ojca rodziny z liderem kongregacji. Mój znajomy ksiądz powiada, że kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa  a księża z księzyca, tyle mają pojęcia o codziennym życiu ludzi świeckich, żyjąc we własnym świecie.
E
ela
25 stycznia 2010, 22:27
Wojtek, tylko "nie wydaje Ci się" że nie możemy uważać się za lepszych od katolików w Belgii? Ja to nawet jestem tego pewna, że nie wypadałoby. Belgii nie znam ale znam inny kraj w Europie Zachodniej, o którym zwykło się mówić, że religijność tam podupada. Katolików jest tam rzeczywiście mniej ale za to nie ma takich tylko "niedzielnych". Ci, którzy są to wiedzą dlaczego nimi są i potrafią żyć wiarą na co dzień. A odnośnie celibatu to nie sądzę, że to dobry sposób na zwiększenie liczby powołań. Czymże będzie kapłaństwo jak nie zwyczajnym zawodem jak inne? Rozumiem, że brak księży może być kłopotliwy, sama mam obiekcje widząc tłum świeckich szafarzy Komunii, ale cóż- powiem banalnie- chodzi o jakość a nie ilość. Kiedy obowiązuje celibat jest większa szansa, że droga zyciowa jest przemyslana, że kandydat gotowy jest na poświęcenia.
WB
Wojtek B.
25 stycznia 2010, 22:14
na początku chcialem zaznaczyć, że osobiście nie jestem za zniesieniem celibatu (podkreślam to, co by nie zostać od razu zlińczowanym...) ale warto zauważyć, że celibat nie jest dogmatem naszej wiary, nie był on w Kościele obecny od początku i zresztą teraz na przykład w kościele grekokatolickim do święceń celibat nie jest wymagany po drugie patrzymy ciągle z perspektywy naszego "podwórka" - może ciężko jest nam czasem sobie wyobrazić, że gdzieś po prostu księży nie ma i jest to realnym problemem dla wspólnoty praktykujących katolików. Piszę to wszystko dlatego, że nie wydaje mi się, byśmy mogli mówić, że jesteśmy lepsi od katolików w Belgii. Im nie jest tak "łatwo" wierzyć, jak nam... statystyki w tym wzgledzie nam wszystkiego nie powiedzą...
Krzysztof Pachocki
25 stycznia 2010, 20:16
Można być grzesznym katolikiem, łamiącym III przykazanie. Wszyscy zresztą katolicy są grzeszni i łamią jakieś przykazania.
Jurek
25 stycznia 2010, 20:12
Z artykułu ciekawe jest ostatnie zdanie: 60 proc. Belgów deklaruje się jako katolicy, ale tylko 12 proc. z nich chodzi w niedzielę do kościoła. Ta schizofrenia prznika też do Polski. Nie można być katolikiem i nie chodzić w niedzielę do kościoła. Czyli z matematycznego punktu widzenia tylko 12 % z owych 73% jest za zniesieniem celibatu.
Olinka
25 stycznia 2010, 18:21
Po zniesieniu celibatu w Belgii, proponuję znieść wymóg ponadprzeciętnej sprawności fizycznej wśród kandydatów na komandosów. Te progi są stanowczo za wysokie, stąd malejąca liczba kandydatów...nie będzie miał nas kto bronić.
H
Holl
25 stycznia 2010, 17:46
...zielona łąka i rozum też...
zielona łąka
25 stycznia 2010, 16:41
Popieram Belgów - celibat to przeżytek:(
25 stycznia 2010, 16:12
Aż 45,2 proc. badanych [Polaków] nie wierzy w piekło. "53 proc. badanych uważa, że nie ma absolutnych zasad określających, co jest dobre, a co złe, i uważa, że rozstrzyganie o tym jest indywidualną sprawą człowieka" I dlatego właśnie dobrze, że o sprawach Kościoła roztrzyga hierarchia, a nie referendum. Czasy rozwiązłości seksualnej to wyjątkowo zły moment na podejmowanie decyzji łagodzącej kwestie celibatu. Za św. Ignacym - w strapieniu należy nastawiać się przeciw niemu, mimo, że nasz nieprzyjaciel podpuszcza nas, żebyśmy sobie odpuślili, ulżyli nieco.
25 stycznia 2010, 15:49
Kurczę, to ale my jesteśmy lespi od tych Belgów. Zepsuję Ci humor. Aż 45,2 proc. badanych [Polaków] nie wierzy w piekło. "53 proc. badanych uważa, że nie ma absolutnych zasad określających, co jest dobre, a co złe, i uważa, że rozstrzyganie o tym jest indywidualną sprawą człowieka" - czytamy w "Gościu Niedzielnym". <a href="http://dziennik.pl/wydarzenia/article421632/Bog_istnieje_ale_piekla_nie_ma.html">dziennik.pl/wydarzenia/article421632/Bog_istnieje_ale_piekla_nie_ma.html</a>
Krzysztof Pachocki
25 stycznia 2010, 15:43
Kurczę, to ale my jesteśmy lespi od tych Belgów.
Grażyna Urbaniak
25 stycznia 2010, 15:39
12% chodzi do Kościoła. Jacy katolicy, takie sondaże.
RK
Robert Kożuchowski
25 stycznia 2010, 15:13
Czy aby liczba powołań nie jest proporcjonalna do liczby wiernych, którzy sie o nie modlą? Który ojciec i która matka modli się o powołanie "własnego" dziecka?