Bilans katastrofy w Cieśninie Sycylijskiej
(fot. EPA/MALTA NAVY PRESS OFFICE)
PAP / psd
Służby ratunkowe Włoch i Malty, prowadzące w Cieśninie Sycylijskiej operację po piątkowym zatonięciu kolejnego statku z imigrantami, podały, że wydobyto dotychczas zwłoki 34 osób, wśród nich również ciała dzieci. Uratowano 211 uchodźców.
Nie wiadomo, czy bilans ofiar wzrośnie, ponieważ nie jest jasne, ile osób było na pokładzie małego statku, który wywrócił się w odległości ok. 60 mil morskich na południe od włoskiej wyspy Lampedusa na wodach terytorialnych Malty.
W sobotę włoska straż przybrzeżna zlokalizowała na Morzu Śródziemnym kolejną łódź zmierzającą ku włoskim wybrzeżom i wyruszyła jej na pomoc.
Tymczasem w sobotę na Lampedusę przypłynął okręt marynarki wojennej, który zabierze na pokład 339 trumien z ciałami ofiar katastrofy statku z 3 października. Doszło do niej niedaleko brzegów tej wyspy.
Włoska prasa podkreśla, że "masakra uchodźców nie ma końca", a Morze Śródziemne stało się wielkim cmentarzyskiem.
Dziennik "Corriere della Sera" przypomina, że w czwartek Parlament Europejski uchwalił wejście w życie porozumienia o systemie koordynacji patrolowania M. Śródziemnego przy pomocy satelitów połączonych z centrami operacyjnymi poszczególnych państw. Jego celem jest kontrola napływu imigrantów. Ale - jak dodaje największa włoska gazeta - system ten zacznie działać dopiero 2 grudnia. Do tego czasu - ostrzega dziennik - wielu uchodźców może jeszcze paść ofiarą "kryminalnego handlu ludźmi", czym zajmują się bandy przestępców w Libii, Egipcie i Maroku.
"Trzeba działać jak w obliczu trzęsienia ziemi, kiedy nie traci się nawet minuty, by uratować ludzi" - apeluje "Corriere della Sera".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł