Co roku znikają tysiące dzieci-imigrantów

(fot. EPA/FELIX KAESTLE)
Ala Qandil / PAP / slo

Tysiące imigranckich dzieci, przybywających do Europy bez opieki dorosłych, znika co roku. Wiele z nich pada ofiarą gangów narkotykowych i handlu ludźmi. Choć Europa zmaga się z problemem od lat 90., wciąż nie ma na niego skutecznej odpowiedzi.

Co roku do Europy przybywają tysiące dzieci bez opieki dorosłych, głównie z Egiptu, Erytrei, Somalii. Brakuje danych na ich temat - szczególnie gdy znikają zanim zostaną objęte państwowym systemem opieki. A znikają przede wszystkim ci nieletni imigranci, którzy nie mogą liczyć na status uchodźców, a jednocześnie są pod presją, by spłacić długi przemytnikom lub jak najszybciej wesprzeć rodzinę.

Trochę więcej wiadomo o dzieciach-imigrantach, które po przekroczeniu europejskich granic złożyły wnioski o status uchodźców. W 2013 roku było ich ponad 12 tysięcy w całej Europie, najwięcej w Szwecji. Większość dzieci starających się o azyl to chłopcy, w wieku 14-17 lat, a trzy główne kraje ich pochodzenia to Afganistan, Somalia i Syria - wynika z danych Eurostatu.

Od początku tego roku tylko do Włoch dotarło ponad 12 tysięcy dzieci bez opieki dorosłych, głównie z Afryki Północnej. Nieletnimi musi zająć się państwo; część z nich złoży wniosek o status uchodźcy. Wszyscy będą mieli prawo zostać we Włoszech przynajmniej aż do pełnoletniości - twierdzi w rozmowie z PAP rzeczniczka włoskiego Stowarzyszenia na rzecz Prawnych Studiów nad Imigracją (ASGI), Silvia Canciani.

DEON.PL POLECA

Wobec tak licznego napływu imigrantów lokalne władze na południu Włoch nie radzą sobie z opieką nad nimi - pisze "Guardian", który w niedawnym raporcie opisywał sytuację dzieci imigranckich bez opieki. Na Sycylii, w miejscowości Augusta, ośrodek dla dzieci przygotowany dla 20 osób teraz musi przyjąć 150 nieletnich cudzoziemców.

Poziom opieki nad imigrantami zależy w dużym stopniu od profilu rządzącej partii w danym regionie - mówi Canciani. "Jeśli partia jest niechętna imigrantom, to pomoc jest ograniczana" - dodaje.

Sytuacja nieletnich przybyszów spoza Europy jest obecnie gorsza, tym bardziej, że rok 2013 okazał się rokiem największych od czasów II wojny światowej przesiedleń. Utrata domu dotknęła już w zeszłym roku ponad 51 milionów ludzi na świecie, a według przewidywań Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) w tym roku ma być gorzej. To przekłada się na liczbę osób próbujących znaleźć schronienie w Europie: w tym roku to już 165 tysięcy.

- Choć imigrantów przybywa, kurczą się nakłady finansowe, tak publiczne, jak i pozarządowe przeznaczane na pomoc dla imigrantów we Włoszech. Szczególnie trudna jest sytuacja kobiet i dzieci - mówi Canciani.

Przyczyny, dla których nastoletnie dzieci odbywają tę niebezpieczną podróż, często ryzykując życie, są różne - od ucieczki przed polityczną przemocą, opresją, kataklizmami naturalnymi po nadzieję na lepsze życie, edukację, pracę czy możliwość ściągnięcia najbliższych w ramach polityki łączenia rodzin. Ale coraz częściej - twierdzą oksfordzcy badacze z Centrum Studiów nad Uchodźcami (RSC) - decyzja o wyjeździe nie należy do nich; nieletni są zmuszani do wyjazdu przez handlarzy ludźmi.

Problem znikających imigranckich dzieci nie jest nowy. W 2006 roku do Włoch przybyło 6102 dzieci bez opieki dorosłych. Ponad połowa z nich, aż 3804, zniknęła. Według raportu z 2010 roku, przygotowanego przez organizację broniącą praw dzieci Terre des hommes, z ośrodków dla nieletnich cudzoziemców w Belgii, Francji i Szwajcarii co roku połowa dzieci znika. Podobnie w Grecji - by uniknąć wielomiesięcznych aresztów w trudnych warunkach nieletni imigranci uciekają, jeśli tylko nadarzy im się okazja. Według tamtejszego rzecznika praw dziecka w Grecji około 5 tysięcy dzieci żyje na własną rękę, bo w ośrodkach jest miejsce tylko dla 400 z nich.

Kraj, który wyróżnił się w Europie praktyką aresztowania dzieci, to Malta. - Opuściłem Wybrzeże Kości Słoniowej, gdy miałem 16 lat. Moja rodzina była prześladowana, była przemoc, wojna. W ciężarówkach przejechałem Niger, Mali i Libię. Potem z Libii na Maltę w łódce... Dla kogoś, kto ma 17 lat, być aresztowanym to nie jest normalne. Siedem miesięcy w areszcie - to nie jest normalne - mówił cytowany przez organizację Human Rights Watch nieletni imigrant Stephene, który przybył na Maltę dwa lata temu.

HRW oskarżyła Maltę o łamanie unijnego prawa, bo areszt nieletnich, bez względu na to, w jaki sposób przekroczyli granicę, powinien być ostatecznością. Władze Malty aresztują co roku średnio 1500 imigrantów, a wśród nich jedna czwarta to nieletni bez opieki dorosłych. W więzieniach, z dorosłymi w celi, dzieci-imigranci czekają aż władze Malty ustalą ich wiek. Po więzieniu trafiają do otwartych ośrodków, z których - jak donosi maltańska organizacja Aditus - średnio dwoje dzieci tygodniowo znika.

Ostatnio sytuacja trochę się zmieniła. Po pierwsze Malta obiecała rozważyć alternatywy dla aresztów, po drugie areszt w celu ustalenia wieku skrócono, a po trzecie dzięki prowadzonym od roku przez Włochy patrolom Morza Śródziemnego na Maltę trafiło cztery razy mniej imigrantów. Bo włoska straż ściąga imigranckie łódki w tarapatach do siebie.

Włochy ruszyły z patrolami po tym jak w październiku zeszłego roku 360 osób utonęło ledwie pół kilometra od wyspy Lampedusa. W ciągu ostatnich dwóch dekad w ten sposób życie straciło 20 tysięcy zdesperowanych imigrantów. Choć przeczesywanie morza uratowało ponad 100 tysięcy istnień ludzkich, Włochy mówią, że patrolowanie jest dla nich zbyt kosztowne i zakończyły właśnie ten program.

Po przyjeździe do Europy dzieci są często pod presją dorosłych: przemytników, członków własnej społeczności, a czasem własnej rodziny czekającej na pieniądze. Historie zniknięć są różne w całej Europie - jedni wychodzą z ośrodka dla nieletnich i nie wracają; inni, czekając tygodniami na uregulowanie ich statusu lub nocleg, są "przejmowani" przez organizacje przestępcze. Tacy nieletni będą wykorzystani przez dorosłych do sprzedawania na ulicach narkotyków i podrabianych towarów, dokonywania kradzieży i rabunków.

Frontex, unijna agencja graniczna, w raporcie z 2010 roku wylicza inne zagrożenia: prostytucja, pornografia, niewolnicza praca w domach i na budowach czy w rolnictwie, wycinanie organów. W końcu nieletni mogą skończyć jako ofiary handlu ludźmi - przez adopcję, przymusowe małżeństwo, porwania.

Komisja Europejska uważa, że imigracja dzieci bez opieki dorosłych do Europy nie jest tymczasowym zjawiskiem, raczej trzeba to uznać za stały element migracji. W związku z tym w 2010 roku UE ogłosiła pięcioletni Program sztokholmski, którego jednym z priorytetów była ochrona nieletnich imigrantów. Komisja Europejska w 2010 roku przyjęła Plan Działania w sprawie nieletnich imigrantów bez opieki na lata 2010-2014, a Parlament Europejski wydał kilka rezolucji w tej sprawie, powstały kolejne raporty - w tym wspomniany wcześniej raport Frontexu. Mimo to problem znikających dzieci nadal ma ogromną skalę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co roku znikają tysiące dzieci-imigrantów
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.